- inni małoletni, jeżeli przeprowadzają zbiórkę na rzecz organizacji pożytku publicznego (pod obowiązkowym nadzorem osób pełnoletnich odrębnie upoważnionych do tego przez tę organizację).
Po drugie jako osoba potencjalnie uzależniona od pomocy medycznej uważam, że w moim interesie osobistym oraz w interesie mojej rodziny wielodzietnej nie jest czekanie aż się wszystko zawali i zobaczymy co dalej, tylko właśnie łatanie różnych dziur. Np. kilka lat temu zbierali na przesiewowe badania słuchu noworodków i traf chciał, że się trójka moich dzieci załapała po kolei. Więc chyba logiczne, że się cieszę a nie martwię, że wspomagali niewydolny system.
No chyba Pan nie oczekuję, że ja jako rodzic będę się cieszył, że moje dzieci nie miały badań słuchu, bo ten “kibel” szybciej się wywróci.
Po trzecie: dlaczego rodzice mają płacić na naukę raz z podatku a później jeszcze raz ze swojej kieszeni? Bo tak chcą, Panie Jerzy! Bo to ich kasa i to ich dzieci. Wolni, biali, dorośli ludzie podejmują takie decyzje. I absurdem byłoby czekanie, aż polska klasa polityczna coś zmieni, bo każdy rodzić wie, że dzieciństwo szybko mija i pewnie się tego nasze wnuki nie doczekają.
A że mamy takich a nie innych polityków? No to rodzice głosują, prawda, wybierają, prawda, swoich przedstawicieli. Co ja będę na złość politykom krzywdził swoje dzieci? Przecież to byłby absurd!
Za przytyk przepraszam. Chodziło mi tylko o to, że to co robimy, robimy porzede wszystkim dla siebie samych. Pan Yayco celnie to na swoim blogu ujął i ja się z tym zgadzam. A wszelkie dąsy, wskazywanie jakie to szkodliwe społecznie bo przedłuża agonię systemu, bo absurdalne, bo płacimy dwa albo i trzy razy za to samo trafiają w próżnię. Bo ja to robię dla siebie w skali mikro. Wiem, że skala makro jest jednym wielkim “kiblem”. Ale czy z tego powodu mam swoim dzieciom odmawiać potencjalnej pomocy w przypadku zagrożenia ich życia?
A jak zabraknie aparatu do dializ? I nie daj Boże, moje dziecko przez to krzywda spotka, to co? Mam skargę napisać do Prezydenta czy do Premiera, czy do Ministra Zdrowia? Lepiej chyba coś zrobić niż siedzieć i czekać aż ktoś da?
Panie Jerzy
Po pierwsze zbiórka publiczna. Podaję stosowny link do Gazety Prawnej na ten temat:
Gazeta Prawna o zbiórce publicznej
Tytułem skrótu podaję, że zbiórkę mogą prowadzić:
- małoletni powyżej 16 roku życia,
- inni małoletni, jeżeli przeprowadzają zbiórkę na rzecz organizacji pożytku publicznego (pod obowiązkowym nadzorem osób pełnoletnich odrębnie upoważnionych do tego przez tę organizację).
Po drugie jako osoba potencjalnie uzależniona od pomocy medycznej uważam, że w moim interesie osobistym oraz w interesie mojej rodziny wielodzietnej nie jest czekanie aż się wszystko zawali i zobaczymy co dalej, tylko właśnie łatanie różnych dziur. Np. kilka lat temu zbierali na przesiewowe badania słuchu noworodków i traf chciał, że się trójka moich dzieci załapała po kolei. Więc chyba logiczne, że się cieszę a nie martwię, że wspomagali niewydolny system.
No chyba Pan nie oczekuję, że ja jako rodzic będę się cieszył, że moje dzieci nie miały badań słuchu, bo ten “kibel” szybciej się wywróci.
Po trzecie: dlaczego rodzice mają płacić na naukę raz z podatku a później jeszcze raz ze swojej kieszeni? Bo tak chcą, Panie Jerzy! Bo to ich kasa i to ich dzieci. Wolni, biali, dorośli ludzie podejmują takie decyzje. I absurdem byłoby czekanie, aż polska klasa polityczna coś zmieni, bo każdy rodzić wie, że dzieciństwo szybko mija i pewnie się tego nasze wnuki nie doczekają.
A że mamy takich a nie innych polityków? No to rodzice głosują, prawda, wybierają, prawda, swoich przedstawicieli. Co ja będę na złość politykom krzywdził swoje dzieci? Przecież to byłby absurd!
Za przytyk przepraszam. Chodziło mi tylko o to, że to co robimy, robimy porzede wszystkim dla siebie samych. Pan Yayco celnie to na swoim blogu ujął i ja się z tym zgadzam. A wszelkie dąsy, wskazywanie jakie to szkodliwe społecznie bo przedłuża agonię systemu, bo absurdalne, bo płacimy dwa albo i trzy razy za to samo trafiają w próżnię. Bo ja to robię dla siebie w skali mikro. Wiem, że skala makro jest jednym wielkim “kiblem”. Ale czy z tego powodu mam swoim dzieciom odmawiać potencjalnej pomocy w przypadku zagrożenia ich życia?
A jak zabraknie aparatu do dializ? I nie daj Boże, moje dziecko przez to krzywda spotka, to co? Mam skargę napisać do Prezydenta czy do Premiera, czy do Ministra Zdrowia? Lepiej chyba coś zrobić niż siedzieć i czekać aż ktoś da?
Pozdrawiam serdecznie
RafalB -- 09.01.2009 - 19:49