Kiedyś jechałem z jednym prawnikiem bardzo uczonym, co się bał ze mną jechać.
Akurat miałem samochód trochę stuknięty i sprawdzałem, czy mu to nie wpływa na przyczepność, więc ten kolega głownie cicho godzinki sobie przepowiadał.
Z odtwarzacza jeden doktór z Żoliborza śpiewał otwór Na krzywy ryj.
Kolega się na chwilę ocknął i się mnie zapytał, co to znaczy.
Zwolniłem troszkę i zacząłem się zastanawiać, jak to powiedzieć, żeby taki uczony prawnik zrozumiał.
W końcu powiedziałem: - Bez tytułu prawnego Zdziwił się ale zrozumiał.
A jeżeli się rozchodzi o literacki, to mogę pomóc, bo też wymyśliłem:
Tytuł prawny,
czy literacki?
Się mi taka historia przypomniała.
Kiedyś jechałem z jednym prawnikiem bardzo uczonym, co się bał ze mną jechać.
Akurat miałem samochód trochę stuknięty i sprawdzałem, czy mu to nie wpływa na przyczepność, więc ten kolega głownie cicho godzinki sobie przepowiadał.
Z odtwarzacza jeden doktór z Żoliborza śpiewał otwór Na krzywy ryj.
Kolega się na chwilę ocknął i się mnie zapytał, co to znaczy.
Zwolniłem troszkę i zacząłem się zastanawiać, jak to powiedzieć, żeby taki uczony prawnik zrozumiał.
W końcu powiedziałem: - Bez tytułu prawnego Zdziwił się ale zrozumiał.
A jeżeli się rozchodzi o literacki, to mogę pomóc, bo też wymyśliłem:
Gretchen z mopem w metrze.
Moim zdaniem świetny
Pozdrawiam
yayco -- 27.10.2008 - 16:07