Od kiedy zaczęłam pić herbatę to jej nie lubiłam, bo za gooooorąąąącaaaa .
Moja rodzina uważała jednak, z przyczyn nieznanych, że mam pić tę herbatkę i już, więc żeby mnie zmotywować robiono ją w dorosłej szklance i obok stawiano malutką.
Ktoś, kto akurat był pod ręką stosował zasadę przelewową, tylko musiał pilnować, żeby wlać tak mało, żeby była taka w sam raz do picia .
Jest wieczór, siedzę u mojej babci. Herbatka, szklaneczka, procedura.
Babcia patrzy w telewizor.
W oczach małej Gretchen pojawiły się nagle pewne błyski i iskierki. W jej głowie pojawił się pomysł...
Ciekawe, co by było – myśli całkiem malutka Gretchen – gdyby tak nie użyćrączek przy podnoszeniu…
Błyski stały się bardziej widoczne, ale babcia nadal ogląda telewizję...
Pomyślawszy chwilkę nie za długą, tak w sam raz jak herbatka, mała Gretchen pochyliła się i uchwyciła szklaneczkę swoimi ząbkami.
Następnie zaczęła unosić.
Troszę uniosła, całkiem już ponad blat stołowy, kiedy to szklaneczka chrupnęła pod ząbkami.
Już wtedy babcia nie oglądała telewizji, lecz z niezrozumiałym a dzikim okrzykiem rzuciła się w stronę jedynej wnuczki.
Wnuczka, bystra dziewczynka była już wtedy, miała pełną buzię szkła ponieważ chwyciła szklaneczkę solidnie, żeby mieć pewność jej utrzymania.
Łatwo jest stłuc żyrandol i kapać krwią, łatwo jest odciąć sobie fragment palca z mięsem.
Spróbujcie jednak rozgryźć szklankę i nie puścić kropelki krwi.
Mała Gretchen nie wiedziała o co ten cały szum z targaniem jej do łazienki, delikatnym wydłubywaniem z niej (z Gretchen, nie z łazienki) wszystkich szklanych kawałków.
Potem jeszcze mama mało nie padła.
I po co tyle szumu było robić? Nie wiadomo.
Życie z Gretchen od początku było ciekawe i pełne zaskakujących zwrotów akcji.
Aż zadziwiające, że wszyscy przeżyli. Bo, że Gretchen przeżyła to chyba nikogo dziwić nie powinno, w świetle powyższego.
Ciekawe… Jak odrobinę starsza Gretchen poparzyła się wrzątkiem, to też ślad nie został.
I to też była herbatka. Baaaaardzo świeżo zaparzona.
No dobrze, to ja też...
Miałam tak ze cztery lata, może i pół.
Od kiedy zaczęłam pić herbatę to jej nie lubiłam, bo za gooooorąąąącaaaa .
Moja rodzina uważała jednak, z przyczyn nieznanych, że mam pić tę herbatkę i już, więc żeby mnie zmotywować robiono ją w dorosłej szklance i obok stawiano malutką.
Ktoś, kto akurat był pod ręką stosował zasadę przelewową, tylko musiał pilnować, żeby wlać tak mało, żeby była taka w sam raz do picia .
Jest wieczór, siedzę u mojej babci. Herbatka, szklaneczka, procedura.
Babcia patrzy w telewizor.
W oczach małej Gretchen pojawiły się nagle pewne błyski i iskierki. W jej głowie pojawił się pomysł...
Ciekawe, co by było – myśli całkiem malutka Gretchen – gdyby tak nie użyć rączek przy podnoszeniu…
Błyski stały się bardziej widoczne, ale babcia nadal ogląda telewizję...
Pomyślawszy chwilkę nie za długą, tak w sam raz jak herbatka, mała Gretchen pochyliła się i uchwyciła szklaneczkę swoimi ząbkami.
Następnie zaczęła unosić.
Troszę uniosła, całkiem już ponad blat stołowy, kiedy to szklaneczka chrupnęła pod ząbkami.
Już wtedy babcia nie oglądała telewizji, lecz z niezrozumiałym a dzikim okrzykiem rzuciła się w stronę jedynej wnuczki.
Wnuczka, bystra dziewczynka była już wtedy, miała pełną buzię szkła ponieważ chwyciła szklaneczkę solidnie, żeby mieć pewność jej utrzymania.
Łatwo jest stłuc żyrandol i kapać krwią, łatwo jest odciąć sobie fragment palca z mięsem.
Spróbujcie jednak rozgryźć szklankę i nie puścić kropelki krwi.
Mała Gretchen nie wiedziała o co ten cały szum z targaniem jej do łazienki, delikatnym wydłubywaniem z niej (z Gretchen, nie z łazienki) wszystkich szklanych kawałków.
Potem jeszcze mama mało nie padła.
I po co tyle szumu było robić? Nie wiadomo.
Życie z Gretchen od początku było ciekawe i pełne zaskakujących zwrotów akcji.
Aż zadziwiające, że wszyscy przeżyli. Bo, że Gretchen przeżyła to chyba nikogo dziwić nie powinno, w świetle powyższego.
Ciekawe… Jak odrobinę starsza Gretchen poparzyła się wrzątkiem, to też ślad nie został.
I to też była herbatka. Baaaaardzo świeżo zaparzona.
Pozdrawiam Państwa
Gretchen -- 23.10.2008 - 22:13