kluczowe dla mnie jest to, co napisałes o motywach. nie znam motywow wejscia G w partie, nie znam motywow odejscia. odrzucam wskazanie, ze jako Zyd zrezygnowal, bo jego opcja przegrala w 68 i stracil szanse na bycie sekretarzem komitetu. to jest dla mnie dorabianie komus mordy – calkowicie obrzydliwej i jednoznacznej mordy. nie bawia mnie takie zabawy.
mam na temat Geremka mocno niejednoznaczne zdanie. poprzez bezpośredni kontakt z dzialaczami PD (ktorzy opuscili struktury po zawarciu sojuszu z czerwonymi, sojuszu ktoremu Geremek calkowicie sprzyjal) uslyszalem sporo o sposobach działaniach “Dziadka”. osobiscie zdecydowanie odzegnuje sie od pomnikowania G. ale wedlug mojej subiektywnej oceny Pan Andrzej nie polemizuje – peany piane przez Zakowskiego zbywa odruchem wymiotnym, wpisuje sie i wzmacnia w negatywne oceny Urbana (to dopiero autorytet moralny), haslo o odejsciu G z parti zalatwia orwellowskim cytatem o skurwieniu sie komunizmem na wiecznosc. jakoś nie doszukalem sie wyważenia w tym tekscie. krytycy Geremak sa ok, apolegoci wywoluja odruch wymiotny.
tekst Igly w zderzeniu z tym tekstem to szczyt neutralnosci: pare faktow, golych i obiektywnych faktow bez cienia emocji, zakonczonych jednym zdaniem ocennym – ze był wybitnym politykiem (i z tym mozna polemizowac). i taki tekst nazywa sie pisanym na kolanach (czy jak tam)? to jest roznica skali. oczywiscie, Igla dobral fakty z zycia G ktore stawiaja go w pozytywnym swietle. ale sa to gole fakty Odysie, nic nie stoi na przeszkodzie, by gole fakty z ciemnej strony tez wystawic. fakty, nie oceny. Rozumiesz?
zreszta – chyba widzimy te sprawy inaczej po prostu, mialem sie juz w tym temacie nie odzywac, bo to jest pisanie emocjami (z kazdej strony).
co do samego orwella – jakos mi blizej mimo wszystko do chrzescijanskiej zasady milosierdzia niz jednoznacznego okreslania kurwa kazdego, kto dotknal komunizmu w zyciu. tak – oczywiscie jest skala dzialan i gruba kreska dla wszystkich to bezsensowna zasada (jesli nie jest popierana przez wszystkich). zgadzam sie, rozliczmy skurwysynow. ale prawdziwych skurwysynow.
kończe, bo sie tylko nakrecam niepotrzebnie.
pozdrawiam.
Odysie
kluczowe dla mnie jest to, co napisałes o motywach. nie znam motywow wejscia G w partie, nie znam motywow odejscia. odrzucam wskazanie, ze jako Zyd zrezygnowal, bo jego opcja przegrala w 68 i stracil szanse na bycie sekretarzem komitetu. to jest dla mnie dorabianie komus mordy – calkowicie obrzydliwej i jednoznacznej mordy. nie bawia mnie takie zabawy.
mam na temat Geremka mocno niejednoznaczne zdanie. poprzez bezpośredni kontakt z dzialaczami PD (ktorzy opuscili struktury po zawarciu sojuszu z czerwonymi, sojuszu ktoremu Geremek calkowicie sprzyjal) uslyszalem sporo o sposobach działaniach “Dziadka”. osobiscie zdecydowanie odzegnuje sie od pomnikowania G. ale wedlug mojej subiektywnej oceny Pan Andrzej nie polemizuje – peany piane przez Zakowskiego zbywa odruchem wymiotnym, wpisuje sie i wzmacnia w negatywne oceny Urbana (to dopiero autorytet moralny), haslo o odejsciu G z parti zalatwia orwellowskim cytatem o skurwieniu sie komunizmem na wiecznosc. jakoś nie doszukalem sie wyważenia w tym tekscie. krytycy Geremak sa ok, apolegoci wywoluja odruch wymiotny.
tekst Igly w zderzeniu z tym tekstem to szczyt neutralnosci: pare faktow, golych i obiektywnych faktow bez cienia emocji, zakonczonych jednym zdaniem ocennym – ze był wybitnym politykiem (i z tym mozna polemizowac). i taki tekst nazywa sie pisanym na kolanach (czy jak tam)? to jest roznica skali. oczywiscie, Igla dobral fakty z zycia G ktore stawiaja go w pozytywnym swietle. ale sa to gole fakty Odysie, nic nie stoi na przeszkodzie, by gole fakty z ciemnej strony tez wystawic. fakty, nie oceny. Rozumiesz?
zreszta – chyba widzimy te sprawy inaczej po prostu, mialem sie juz w tym temacie nie odzywac, bo to jest pisanie emocjami (z kazdej strony).
co do samego orwella – jakos mi blizej mimo wszystko do chrzescijanskiej zasady milosierdzia niz jednoznacznego okreslania kurwa kazdego, kto dotknal komunizmu w zyciu. tak – oczywiscie jest skala dzialan i gruba kreska dla wszystkich to bezsensowna zasada (jesli nie jest popierana przez wszystkich). zgadzam sie, rozliczmy skurwysynow. ale prawdziwych skurwysynow.
kończe, bo sie tylko nakrecam niepotrzebnie.
Griszeq -- 21.07.2008 - 08:40pozdrawiam.