Sugerujesz, że skoro byłeś kiedyś na pochodzie jasno patrzącej w świetlaną przyszłość klasy przodującej, to jesteś tak samo umoczony w komunizm, jak czołowi intelektualiści partyjni z czasów stalinowskich. I już konieczna ostrożność ocen, już gruba kreska już historyczny kompromis się z tych słów wyłaniają.
Jasne, nie znamy motywów komunistycznych dysydentów.
Ani tych, które pchnęły ich w objęcia Przewodniej Siły Narodu, ani tych, które kazły z nią zerwać.
Być może i te pierwsze, młodzieńczo-powojenne, i te drugie, dojrzałe i poststalinowskie były szlachetne i idealistyczne.
Być może i najpierw i potem był to koniunkturalizm.
Zakaz takich rozważań jest kastrowaniem historii.
Ale ja nie o tym. Ja o kwestii owego “powszechnego umoczenia”, tej nieszczęsnej tezy, że kto w PRLu załatwił sobie mleko spod lady nie ma prawa osądzać przekrętów Ryśka Ochódzkiego i jego kolesi, etc.
Można by rzec, że jeśli choć raz, choćby w dzieciństwie, podwędziłeś koledze cukierka — winieneś teraz powątpiewać w słuszność ściagania i sądzenia złodziei.
To jednak inny kaliber, nie?
Warto stawiać pytania o motywy i cele wyborów życiowych ludzi, których stawia się na cokoły. Choćby po to, by móc coś sensownego odpowiedzieć, gdy ktoś będzie żądał obalenia tych pomników.
Jeszcze raz powiem: tekst pana Andrzeja jest dobry. Dobry, bo publicystycznym pazurem drapie po gładkiej powierzchni przyschniętych już nieco epitafiów i zadaje drażniące pytania o prawdziwość wyśpiewywanych peanów. Bez zniewag. Bez jednoznacznych ocen. Bez opluwania. Ale i bez taryfy ulgowej. I o to w publicystyce chodzi.
A tu wokół tylko stroje galowe i warty honorowe.
Niewygodne kwestie padają tylko w smrodliwym bagnie Prawdziwych Polaków. Zbyt lekko trafiają do jednego kosza z antysemityzmem i prawacką zajadłością.
Griszeku, a propos skurwienia
Sugerujesz, że skoro byłeś kiedyś na pochodzie jasno patrzącej w świetlaną przyszłość klasy przodującej, to jesteś tak samo umoczony w komunizm, jak czołowi intelektualiści partyjni z czasów stalinowskich. I już konieczna ostrożność ocen, już gruba kreska już historyczny kompromis się z tych słów wyłaniają.
Jasne, nie znamy motywów komunistycznych dysydentów.
Ani tych, które pchnęły ich w objęcia Przewodniej Siły Narodu, ani tych, które kazły z nią zerwać.
Być może i te pierwsze, młodzieńczo-powojenne, i te drugie, dojrzałe i poststalinowskie były szlachetne i idealistyczne.
Być może i najpierw i potem był to koniunkturalizm.
Zakaz takich rozważań jest kastrowaniem historii.
Ale ja nie o tym. Ja o kwestii owego “powszechnego umoczenia”, tej nieszczęsnej tezy, że kto w PRLu załatwił sobie mleko spod lady nie ma prawa osądzać przekrętów Ryśka Ochódzkiego i jego kolesi, etc.
Można by rzec, że jeśli choć raz, choćby w dzieciństwie, podwędziłeś koledze cukierka — winieneś teraz powątpiewać w słuszność ściagania i sądzenia złodziei.
To jednak inny kaliber, nie?
Warto stawiać pytania o motywy i cele wyborów życiowych ludzi, których stawia się na cokoły. Choćby po to, by móc coś sensownego odpowiedzieć, gdy ktoś będzie żądał obalenia tych pomników.
Jeszcze raz powiem: tekst pana Andrzeja jest dobry. Dobry, bo publicystycznym pazurem drapie po gładkiej powierzchni przyschniętych już nieco epitafiów i zadaje drażniące pytania o prawdziwość wyśpiewywanych peanów. Bez zniewag. Bez jednoznacznych ocen. Bez opluwania. Ale i bez taryfy ulgowej. I o to w publicystyce chodzi.
odys -- 18.07.2008 - 22:27A tu wokół tylko stroje galowe i warty honorowe.
Niewygodne kwestie padają tylko w smrodliwym bagnie Prawdziwych Polaków. Zbyt lekko trafiają do jednego kosza z antysemityzmem i prawacką zajadłością.