Jasne, pozostańmy przy swoich przekonaniach. Chcę jeszcze tylko powiedzieć, co nie oznacza, że ma do mnie ostatnie zdanie należeć, że dla mnie, najważniejszą tezą mego tekstu było to, co poniżej wklejam. Nie Orwell, nie Urban, etc…
O umarłych (mów) tylko dobrze – stwierdzenie to przypisywane Chilonowi, albo Solonowi, przywoływane jest nad wyraz często w sytuacji śmierci kontrowersyjnej, nie jednoznacznej postaci.
Jest ono wręcz formą szantażu moralnego, wyłamujących się z tej sztampy obyczajowej poddaje się histerycznej krytyce, a nawet ostracyzmowi. W mej ocenie, każdy człowiek funkcjonujący w przestrzeni moralnej (wszak nawet załoga statku korsarskiego ma swój dekalog…) nie będący psychopatą (z osiowym objawem moral insanity) posiada busolę etyczną. Posiada również prawo do ocen innych. Nawet w dniu śmierci. Ma prawo je wypowiadać. Głośno! Nawet jeśli są zdecydowanie negatywne. Problem zasadza się na języku i emocjach. Można i należy mówić o faktach, nie zaś o własnych interpretacjach. A poza tym, dlaczego odrzucać biskupią cnotę prawdziwą, co to krytyk się nie boi…?
Serdecznie, z narcystycznym okrzykiem “jestem królem zwierząt” pozdrawiam…
Szanowny Panie Griszeq!
Jasne, pozostańmy przy swoich przekonaniach. Chcę jeszcze tylko powiedzieć, co nie oznacza, że ma do mnie ostatnie zdanie należeć, że dla mnie, najważniejszą tezą mego tekstu było to, co poniżej wklejam. Nie Orwell, nie Urban, etc…
O umarłych (mów) tylko dobrze – stwierdzenie to przypisywane Chilonowi, albo Solonowi, przywoływane jest nad wyraz często w sytuacji śmierci kontrowersyjnej, nie jednoznacznej postaci.
Jest ono wręcz formą szantażu moralnego, wyłamujących się z tej sztampy obyczajowej poddaje się histerycznej krytyce, a nawet ostracyzmowi. W mej ocenie, każdy człowiek funkcjonujący w przestrzeni moralnej (wszak nawet załoga statku korsarskiego ma swój dekalog…) nie będący psychopatą (z osiowym objawem moral insanity) posiada busolę etyczną. Posiada również prawo do ocen innych. Nawet w dniu śmierci. Ma prawo je wypowiadać. Głośno! Nawet jeśli są zdecydowanie negatywne. Problem zasadza się na języku i emocjach. Można i należy mówić o faktach, nie zaś o własnych interpretacjach. A poza tym, dlaczego odrzucać biskupią cnotę prawdziwą, co to krytyk się nie boi…?
Serdecznie, z narcystycznym okrzykiem “jestem królem zwierząt” pozdrawiam…
Andrzej F. Kleina -- 17.07.2008 - 17:25