każdemu zdarzaja sie chwile lepsze i gorsze. jak napisalem – jest Pan dla mnie przede wszystkim twórca pomnikowego dekalogu dyskusji, wskazujacym na mielizny erystyki. w mojej ocenie w tekscie o Geremku na te mielizny Pan wpłynął. oczywiscie – jest to moja emocjonalna i sybiektywna pozycja. nie twierdze tez, ze ja na te mielizny nie wpadam albo celowo nie wplywam.
tekst o Geremku oceniam w kontekscie innych Pańskich dokonań blogerskich, które czytałem i ktore oceniam wyżej. nic ponadto.
co do narcyzmu – ja także uważam że Geremek był megalomanem, ktory moglby robic za wzorzec w sevres. nie musze do tego cytowac Urbana (w swietle frazy Orwella to dopiero autorytet). nie musze tez robic z tego negatywnej osi opowiesci o Geremku.
nie wiem, dlaczego Geremek odszedł z partii. Panskie przedstawienie powodow dla ktorych to zrobil nie jest dla mnie zwiazane z zadna frakcja polityczna, ktorej Pan nie reprezentuje, tylko z obrazem Geremka jako czlowieka, ktory Pan przedstawia, czy tez chce przedstawic.
przyznam się Panu, ze w czasach glebokiej mlodosci zdarzylo mi sie pare razy byc na pochodzie pierwszomajowym. ludzie machali czerwonymi flagami, ktos cos pierdzielil z trybuny o przyjazni polsko-radzieckiej i socjalistycznym braterstwie. pani nauczyciel skrupulatnie liczyla kto jest, a my juz z wiedza o stanie wojennym i katyniu i tak na tym pochodzie bylismy – po co robic rodzicom klopoty. dotyczy wiec mnie wg slow Orwella opiewanie naszego wielkiego czerwonego brata i niestety skurwilem sie wg tej tezy na zawsze. moze dlatego staram się ocenić ludzi takich jak Geremek, Mazowiecki czy Kuroń ostrożnie, pomimo ich ewidentnie komuchowatej przeszlosci.
kończąc – Panie Andrzeju, Pański tekst jest emocjonalny, moje komentarze są emocjonalne – ma Pan racje, nikt nikogo nie przekona. pozostańmy przy swoich zdaniach w zgodzie.
Panie Andrzeju
każdemu zdarzaja sie chwile lepsze i gorsze. jak napisalem – jest Pan dla mnie przede wszystkim twórca pomnikowego dekalogu dyskusji, wskazujacym na mielizny erystyki. w mojej ocenie w tekscie o Geremku na te mielizny Pan wpłynął. oczywiscie – jest to moja emocjonalna i sybiektywna pozycja. nie twierdze tez, ze ja na te mielizny nie wpadam albo celowo nie wplywam.
tekst o Geremku oceniam w kontekscie innych Pańskich dokonań blogerskich, które czytałem i ktore oceniam wyżej. nic ponadto.
co do narcyzmu – ja także uważam że Geremek był megalomanem, ktory moglby robic za wzorzec w sevres. nie musze do tego cytowac Urbana (w swietle frazy Orwella to dopiero autorytet). nie musze tez robic z tego negatywnej osi opowiesci o Geremku.
nie wiem, dlaczego Geremek odszedł z partii. Panskie przedstawienie powodow dla ktorych to zrobil nie jest dla mnie zwiazane z zadna frakcja polityczna, ktorej Pan nie reprezentuje, tylko z obrazem Geremka jako czlowieka, ktory Pan przedstawia, czy tez chce przedstawic.
przyznam się Panu, ze w czasach glebokiej mlodosci zdarzylo mi sie pare razy byc na pochodzie pierwszomajowym. ludzie machali czerwonymi flagami, ktos cos pierdzielil z trybuny o przyjazni polsko-radzieckiej i socjalistycznym braterstwie. pani nauczyciel skrupulatnie liczyla kto jest, a my juz z wiedza o stanie wojennym i katyniu i tak na tym pochodzie bylismy – po co robic rodzicom klopoty. dotyczy wiec mnie wg slow Orwella opiewanie naszego wielkiego czerwonego brata i niestety skurwilem sie wg tej tezy na zawsze. moze dlatego staram się ocenić ludzi takich jak Geremek, Mazowiecki czy Kuroń ostrożnie, pomimo ich ewidentnie komuchowatej przeszlosci.
kończąc – Panie Andrzeju, Pański tekst jest emocjonalny, moje komentarze są emocjonalne – ma Pan racje, nikt nikogo nie przekona. pozostańmy przy swoich zdaniach w zgodzie.
pozdrawiam.
Griszeq -- 17.07.2008 - 13:17