Jak Panią lubię tak się z Panią nie zgadzam. Dobrymi chęciami, to piekło jest wybrukowane. Dlatego podzielając Pani chęć stworzenia dzieciom szczęśliwego dzieciństwa, nie podzielam wiary w proponowane środki.
Po pierwsze segregacja nie musi oznaczać wartościowania. To, że dziecko o ilorazie inteligencji 110 lepiej radzi sobie od tego z ilorazem 90, nie oznacza, że dotyczy to również dziecka z ilorazem powyżej 130, choć ludziom się wydaje, że to można ekstrapolować.
W szkołach powszechnych, w których nie ma oficjalnej segregacji, jest licytacja na samochody dowożące dzieci do szkoły, miejsca spędzania wakacji, marki ubrań i różne inne wskaźniki zamożności, jakich żadna szkoła nie wyeliminuje. Nawet w komunizmie były dzieci równe i równiejsze.
Stworzenie klas dla dzieci wybitnie uzdolnionych, gdzie jedyną przepustką byłby potencjał intelektualny, jest konieczne, jeśli chcemy korzystać z tego, co mogą nam dać ludzie wybitnie uzdolnieni. I dla społeczeństwa, w tym dla Pani dzieci i wnuków, jest lepiej żebyśmy inwestowali w geniuszy niż idiotów. A szkoły specjalne są! Przy całym współczuciu dla rodziców obdarzonych takimi dziećmi, inwestowanie w nie społecznych pieniędzy jest zwykłym marnotrawstwem.
Pani Anno!
Jak Panią lubię tak się z Panią nie zgadzam. Dobrymi chęciami, to piekło jest wybrukowane. Dlatego podzielając Pani chęć stworzenia dzieciom szczęśliwego dzieciństwa, nie podzielam wiary w proponowane środki.
Po pierwsze segregacja nie musi oznaczać wartościowania. To, że dziecko o ilorazie inteligencji 110 lepiej radzi sobie od tego z ilorazem 90, nie oznacza, że dotyczy to również dziecka z ilorazem powyżej 130, choć ludziom się wydaje, że to można ekstrapolować.
W szkołach powszechnych, w których nie ma oficjalnej segregacji, jest licytacja na samochody dowożące dzieci do szkoły, miejsca spędzania wakacji, marki ubrań i różne inne wskaźniki zamożności, jakich żadna szkoła nie wyeliminuje. Nawet w komunizmie były dzieci równe i równiejsze.
Stworzenie klas dla dzieci wybitnie uzdolnionych, gdzie jedyną przepustką byłby potencjał intelektualny, jest konieczne, jeśli chcemy korzystać z tego, co mogą nam dać ludzie wybitnie uzdolnieni. I dla społeczeństwa, w tym dla Pani dzieci i wnuków, jest lepiej żebyśmy inwestowali w geniuszy niż idiotów. A szkoły specjalne są! Przy całym współczuciu dla rodziców obdarzonych takimi dziećmi, inwestowanie w nie społecznych pieniędzy jest zwykłym marnotrawstwem.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 04.07.2008 - 22:11