Większe poczucie nierówności miałam w podstawówce rejonowej, gdzie była grupka lepszych uczniów do których nauczyciele mieli inny stosunek niż do reszty i od których przez to mniej wymagano, niż w rankingowym liceum warszawskim, gdzie wtedy były wcześniejsze egzaminy, przez co rzeczywiście nieźle odsiewano (kiedy, zgodnie z ideą wyrównywania szans, wprowadzono jednoczesne egzaminy do wszystkich liceów, poziom się nieco obniżył, ponieważ wielu zdolnych uczniów rezygnowało z ryzyka i zdawało do mniej obłożonych szkół).
Jest segregacja, to jest fakt. Ale mam wrażenie, że warto się skupić na tym, jak podnosić poziom w szkołach z gorszymi wynikami, jak wyławiać tych Janków Muzykantów, a nie jak, kiedy już zostaną wyłowieni, obniżać poziom ich dalszej edukacji.
p.s. mam nieco mieszane uczucia czytając wypowiedzi założycielki liceum na Bednarskiej, gdzie prawdopodobnie rzeczywiście przyjmuje się dodatkowo kilkoro dzieci uchodźców czy o rozmaitym bagażu społecznym, ale większość zawsze brała się z naboru – za moich czasów było to jedno z liceów, gdzie, mimo płatności za naukę, wyjątkowo trudno było się dostać, i które było wyjątkowo ukierunkowane na klasę średnią.
Sajonaro - zgoda i zgoda
Większe poczucie nierówności miałam w podstawówce rejonowej, gdzie była grupka lepszych uczniów do których nauczyciele mieli inny stosunek niż do reszty i od których przez to mniej wymagano, niż w rankingowym liceum warszawskim, gdzie wtedy były wcześniejsze egzaminy, przez co rzeczywiście nieźle odsiewano (kiedy, zgodnie z ideą wyrównywania szans, wprowadzono jednoczesne egzaminy do wszystkich liceów, poziom się nieco obniżył, ponieważ wielu zdolnych uczniów rezygnowało z ryzyka i zdawało do mniej obłożonych szkół).
Jest segregacja, to jest fakt. Ale mam wrażenie, że warto się skupić na tym, jak podnosić poziom w szkołach z gorszymi wynikami, jak wyławiać tych Janków Muzykantów, a nie jak, kiedy już zostaną wyłowieni, obniżać poziom ich dalszej edukacji.
p.s. mam nieco mieszane uczucia czytając wypowiedzi założycielki liceum na Bednarskiej, gdzie prawdopodobnie rzeczywiście przyjmuje się dodatkowo kilkoro dzieci uchodźców czy o rozmaitym bagażu społecznym, ale większość zawsze brała się z naboru – za moich czasów było to jedno z liceów, gdzie, mimo płatności za naukę, wyjątkowo trudno było się dostać, i które było wyjątkowo ukierunkowane na klasę średnią.
julll -- 03.07.2008 - 18:29