CUD

— Zaciek — powiedział wujek Janek do Marcjanika, który z dłońmi złożonymi do modlitwy i na kolanach przedzierał się przez tłum. Przed nim stała stara Tabaczyńska; zawodząca i rozbujana odmawiała różaniec razem z sąsiadkami z ulicy. Nie było jak ich obejść.

— ... błogosławionaś ty między niewiastami… — krzyknął nagle Marcjanik i szybko wślizgnął się przed Tabaczyńską, która odwróciła się, szukając znajomego głosu. Płakała.

Marcjanik parł dalej, przepchnął nieznajomego mężczyznę ze świętym obrazem w mocno wysłużonej ramie, potem grupę przerażonych dzieci, które nerwowo rozglądały się za rodzicami stłoczonymi gdzieś z przodu. W tym czasie wujek Janek próbował przedostać się bliżej domu, chwycił się nawet ogrodzenia piekarni, ale ugrzązł w tłumie, a po chwili wycofał się. Marcjanika nigdzie nie było. „Pewnie jest już pod oknem” — pomyślał.

Mały referent jeszcze dziecko minął górkę i wjechał w ulicę, u wylotu której kłębili się ludzie. Dobiegła go modlitwa, ktoś śpiewał, inni rozmawiali; gwar przypominał piątkowy targ za ogólniakiem albo szkolne boisko na długiej przerwie. Referent podjechał do wujka Janka, który stał z boku i strzepywał kurz ze spodni.

— Pawełek, że Pawełek… — kiwnął na referenta — Jest już obiad? Babcia cię przysłała?

— Nie — cicho odpowiedział referent i nie wiadomo dlaczego nagle zaczął się bać — przyjechałem zobaczyć Matkę Boską…

— No to wskakuj — wujek Janek wziął referenta na barana. — Pooglądaj sobie jak chcesz. To okno na pierwszym piętrze, za drzewem…

Mały referent jeszcze dziecko wpatrywał się ze wszystkich sił, ale nie był pewien co widzi, ani tym bardziej co ma myśleć. W końcu szepnął:

— Zaciek, wygląda jak zaciek…

Średnia ocena
(głosy: 5)

komentarze

Podobna historię przeżyłem

jako malec.
Wyścig Dookoła Polski ( Tour de Pologne ) śmigał przez Konin. Siedzieliśmy na górce i obserwowaliśmy kolarzy. Nadbiegło jedno z Malągów i wrzeszczy, że za zakrętem była straszna kraksa. Trzech kolarzy nie żyje, w tym Szozda, a jeden ma rozbita głowę i jego mózg leży na szosie.
Kto by nie chciał obejrzeć mózgu Szozdy na szosie?
Pędzimy. Pędzą wszystkie podwórka. Dorośli nadbiegają i nas od tego mózgu odpychają.
W końcu się przebiłem i faktycznie siedzi dwóch kolarzy na poboczu. Felczer smaruje im kolana jodyną. Szozdy brak.
Grubas Radek narobił nam szydery pytając kolarza, gdzie jest jego mózg?

Dorwaliśmy Maląga i za ucho go, w sensie, że przebiegliśmy pól kilometra by zobaczyć mózg na szosie, nie obtarte kolana.

- Mózg był, ale specjalna ekipa zaraz go sprzątnęła – nie tracił rezonu Maląg. W imię prawdy złapałem go za nos, a on bez namysłu osmarkał mą prawicę i zwiał. Wyciągnąłem z tego taką naukę, by dziennikarzy nie łapać za nos. W żadnym razie.

Wspólny blog I & J


Łaał, ale siurpryza.

Hmmm… kogo by się tu na początek, delikatnie i przedświątecznie, czepnąć?
Z braku laku, na razie, mogą być i starzy znajomi…:))
A więc:
skaranie boskie z tymi dociekliwskimi dzieciakami!

Panie Referencie, no niech Pan sam przyzna; co to za życie, gdy zaciek okazuje się zaciekiem a rozbryźnięty mózg Szozdy stłuczonym kolanem noname’a?

Przecież, to nie życie a jakaś wegetacja!:)

Pozdrawiam serdecznie


Panie Referencie,

w kwestii artystycznej odczuwam niejakie deja vu, co może oznaczać, że przeczytałem CUD onegdaj awansem na pańskim blogu. Nic mu (Cudowi) owo deja vu nie ujęło, a nawet wręcz przeciwnie.

W kwestiach kadrowo-osobowych odnotowuję pojawienie się obu Panów z nieukrywaną radością.

merlot


Święta idą...

..., Textowisko dali nam w prezencie i znów ci Panowie co to “ą” i “ę”. No i jak się nie ucieszyć :-)?


No patrzaj

jakie to tuzy na TXT powrócili.
Faktycznie i w cuda na stare lata przyjdzie mi uwierzyć.

Mimo wszystko liczy się Pierwsza Kadrowa TXT.
Więc niech się stanie i świętujmy wszyscy razem do końca świata i jeden dzień!!!
Radośnie,bogato,w doskonałej formie fizycznej.Wszystkiego,co najpiękniejsze i najlepsze.
Pozdrowienia

PS.Gdybym nie lubił Yassy zapytałbym co znaczy deja vu.
Poproszę wnuków co by mi wyjaśnili białe na czarnym.


Panie Referencie,

skoro już nic innego mi nie zostało, to w cuda wierzyć muszę.
Zwłaszcza dwa; Jołasie Muchę oraz Sławku Nowaku.

Co zaś tyczy poczucia humoru prokuratorów.
Z tego co wiem, to właśnie oni stoją na straży powagi państwa.
Patrząc dzisiaj na to państwo przekonany jestem, że obecnie trafili nam się wyjątkowi jajcarze.

A Radzio – afgański pogromca Moskali? Toż to nieodrodny syn ziemi, która zrodziła blogera Mireksa.
Jak mówią; genius loci…no comments.:)

Wesołych świąt!


Merlocie,

cieszę się Twoją radością, lecz niestety, z usług barów mlecznych raczej nie korzystam. Skaza mleczna, czy jaka inna franca…
Nie ma to, jak elitarne kluby. Względnie żeremia bobrów.

A właśnie odkryłem dwa w jednym. Żeremie z tabliczką Klub Inteligencji S24.

W którym jedna bobrza inteligentka argumentuje, że Pałac Kultury jest piękny, ponieważ ona tak twierdzi, a gust przecie ma doskonały, zaś wyższość Placu Defilad nad przedwojenną ulicą Zlotą polega na tym, że plac nigdy się nie korkuje. Nawet w godzinach szczytu!

Druga natomiast zamierza udać się do prokuratury, aby złożyć doniesienie na niejakiego Czulenia Wieprzowego, który wprowadza opinię publiczną w błąd, twierdząc, że jest ona brzydka i głupia.
Uff…
I mają tam tego delikatesa z Kreuzbergu, któremu kobieca natura nakazuje na mój widok zajazgotać; Won ćwoku! Zbanować głupka i grafologa!

Z tym klubem wiążę swą najbliższą blogową przyszłość. Sorki…;))

Wesołych Świąt!


Panie Zenku Drogi,

bardzo cieszę się z ponownego spotkania.
Tym bardziej, że jak widzę, podczas tego długiego okresu w końcu i w Panu dokonał się miły dla mnie przełom;

Nawet przy tak wielkim święcie nie może się Pan powstrzymać przed dzieleniem Polaków (blogerów).
Na lepszych i gorszych – kadrowych i cała resztę.:))

Wesołych Świąt!


Rollingpolu,

mimo, że jesteśmy w kontakcie tam, to pozwolisz, że tu pożyczę Ci Wesołych Świąt? OK…:)

Wesołych Świąt!

Ps.
I dorzuć Panu Referentowi te gwiazdki, na punkcie których ja mam bzika…:))


…wiedziony nieomylnym instynktem

nie wystąpiłem w rzeczonym klubie, mimo serdecznego zaproszenia. Gdy tylko wyobraziłem sobie nalot Yassy, moje prawactwo natychmiast wzięło górę i powiedziało mi “non possumus, Merlocie”.

Dzięki temu chodzę cały i zdrowy i pan Referent się ze mną wita przyjaźnie;-)

Tylko mnie gnębi kwestia tego baru. Mlecznego. Coś mnie omija, czy Yassa użył strumienia świadomości?


Yassa szanowny

błąd totalny!!
W żadnym z moich wypocin nie wynika,że chcę cokolwiek komuś,coś.
Po prostu wszyscy,których dojrzałem to starzy znajomi i tylko to jest przyczyną mej radochy!
Nie mam ciągot,absolutnie żadnych na jakąkolwiek selekcję.
Pozdrawiam


Drogi Panie Zenku,

a już miałem nadzieję na wspólne zawłaszczanie i dzielenie…

Trudno, czuję się tak rozczarowany, że wkleję Referentowi youtubka!
Żeby nie przesadzić w formie nieco rudymentarnej.


Subskrybuj zawartość