MOJE TYPY - 1

Patryk Jaki

“Zgadzam się, że Donald Tusk jest kandydatem niemieckim. To nie jest tak, że ktoś ma polski paszport, to znaczy, że myśli o polskim interesie. Musimy wybrać osobę, która będzie dbała o Polskę”.

http://wpolityce.pl/polityka/330142-jaki-zgadzam-sie-ze-donald-tusk-jest...

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

W rzeczy samej, Panie Dobry Referencie

Znakomity wybór…

Młody, zdolny, zmotywowany, “rozumie Polskę, rozumie ruskie pogranicze i nie jest to Włoch czy inny Francuz z ich europejskimi problemami.”
Wie jak grać na naszych resentymentach ( “jakim alfabetem pisany jest ten scenariusz… czy w Polsce dzieci 1 września w ogóle pójdą do szkoły?”).
I co, gdzie oraz komu powiedzieć, by dostać cukierka…
Mógłby Pan zostać łowcą talentów… Będziemy z niego dumni!

Pozdrawiam

Ps.
Donald Tusk: “Główną motywacją mojej aktywności publicznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno…”
Gazeta Wyborcza
http://wyborcza.pl/1,76842,2968784.html

Donald Tusk: “Ich bin für die Deutschen”
Das Bild
http://www.bild.de/news/2007/tusk-kaczynski-2727020.bild.html


>Yassa

Wciąż brakuje, żebym i Pana dodał do swojej listy, ale idzie Pan w dobrą stronę. Przypadkowo słyszałem, ile kosztują usługi za trolling, który Pan zwyczajowo uprawia. To znaczy, ile płacą partie. Różne partie, żeby nie było, że się czepiam PiS. Oni zresztą mają rzeszę “ideowych” wariatów. S24 dowodem. Niech Pan pomyśli, dorobi się Pan.


Dziękuję serdecznie, postaram się...

No właśnie, ile?
Da się godziwie żyć?

Swego czasu pani Renata kolportowała po całym S24, ze jestem profesjonalnym trolem.
Ale nie chciała zdradzić, jak się w branży kształtują zarobki…
Tajemnica handlowa?

Żeby nie wyjść, na ideowego frajera, zamierzałem wykleić przystanki karteczkami, z naciętym u dołu adresem mailowym.
Anonsujące:
“Troling, hejt, fejki – szeroki asortyment!
Produkty najwyższej klasy.
Szybko, dyskretnie, fachowo i upierdliwie
Pośrednicy wykluczeni, cena do uzgodnienia”


>Yassa

Jak tak się nad tym zastanowić, to sprawa wygląda następująco. Zajmuję czas na rozmowę z człowiekiem, którego nie znam, który opowiada rzeczy niemądre, banalizuje zło, stara się wmówić głupszym od siebie (zapewne nie bez sukcesu), że jest jakakolwiek symetria między tym, co się dzieje po wyborach, a tym, co działo się przed wyborami. Rozmawiam zatem z nieznanym mi człowiekiem + (plus), mimo że w rzeczywistości takim ludziom przestałem podawać ręce i/lub przeszedłem z nimi na per pan. Czy to nie dziwne?

Mam o Panu, Panie Yasso, jak najgorsze zdanie. Żeby była jasność. Nie podoba mi się to, że stosuje Pan do mnie ten sam trolling (tej samej jakości) co wobec pani Renaty, kimkolwiek ona jest. Bycie błaznem, to poważna funkcja. Polega to też na tym, że czuje się moment.


Przykro mi...

Ja o Panu zachowałem dobre zdanie, tak jak nie zmienił się mój stosunek do protestujących znajomych, nie tylko tych biorących udział w ulicznych marszach.
Nierzadko wyjątkowo przyzwoitych.

Bo maja do tego prawo, i niejednokrotnie podstawy.
Rozumiem, choć nie podzielam dramatyzmu ich opinii… I nazbyt emocjonalnej formy jej wyrażania.

Pewnie dlatego, ze nigdy nie kryłem się z poglądem, iż transformacja ustrojowa ograniczyła się jedynie do utworzenia fasad instytucji demokratycznych i prawnych.
Utrwalenie kultury prawnej i politycznej wymaga czasu, oraz nieustannej troski, której jakoś nie mogłem dostrzec…

Zdaję sobie sprawę, ze czasem doprowadzam do szalu, ale jeszcze nie zdarzyło się, aby ktokolwiek odmówił mi podania ręki..

Za jadowitą paralelę przepraszam, przegiąłem…


>Yassa

Ja przestałem niektórym ludziom podawać rękę. I nie wiedziałem, że to takie trudne. Zupełnie ciekawe. Moje porównanie w komentarzu było, jakie było, widać nieudane lub nieczytelne, bo nie chodziło mi o Pana. Co nie zmienia faktu, że mam o Panu złe zdanie. Nigdy też nie przeczyłem, że transformacja była sprawiedliwa, zdziwiłby się Pan, gdybym Panu powiedział jak dokładnie to znam. Być może, a nawet zaryzykuję, że na pewno, “załapałem się” słabiej niż Pan, właściwie w ogóle. Przyjechałem do stolycy, mając nic i znając nikogo. I dlatego zdumiewa mnie, że Pan nie widzi dramatyzmu. Zgadzam się natomiast, że “Utrwalenie kultury prawnej i politycznej wymaga czasu, oraz nieustannej troski, której jakoś nie mogłem dostrzec”. Ja też jej nie mogłem dostrzec, choć z wyjątkami, a teraz to już w ogóle jej nie mogę dostrzec. Dbajcie zatem, towarzyszu, o to dobro, żeby nam się żyło lepiej.


Panie Referencie

Wreszcie wychodzimy na prostą, złe zdanie o mnie to wirtualna norma…
Jestem wdzięczny za „towarzysza”, w końcu to wieloznaczny epitet, niekoniecznie inwektywa
Przywykłem do gorszych…

Pozdrawiam


Panowie!

Jaki Wersal! Miło poczytać.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Subskrybuj zawartość