"Bóg daje orzechy, ale ich nie rozłupuje...." - czy Katolicyzm daje "życiowego speeda"?

Dzisiejsza Ewangelia czytana na Mszy Św. jest warta uwagi z tego powodu, że odpowiada na pytanie dlaczego ludzie którzy niby są w Kościele, chodzą do Kościoła, przystępują do sakramentów pozostają letnimi Katolikami.

“Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania.

Jezus mówi dziś o dwóch rzeczywistościach a właściwie etapach rozwoju życia duchowego.

1. Zachowywanie przykazań.

Wielu z nas a nawet większość może powiedzieć o sobie, że zachowuje przykazania: chodzi do Kościoła, przestrzega dekalogu, szanuje rodziców, przystępuje do Sakramentów, Wierzy w Boga, modli się rano i wieczorem a jak nie rano i wieczorem to w różnych chwilach dnia codziennego… .

Ale dla rasowego Katolika te wymogi to “pikuś” – bułka z masłem. Gdyż cóż wielkiego w przestrzeganiu dekalogu skoro rozum ludzki się domaga traktowania go poważnie a więc nie potrzeba być wierzący aby nie zabijać, szanować rodziców, nie cudzołożyć, itd.

Ale z drugiej strony przykazania i ich przestrzeganie są “bazą” i fundamentem na którym może być zbudowana Wiara. Nie ma wiary bez zachowywania przykazań, jeśliby ktoś mówił, że wierzy a ich nie przestrzegał poprostu kłamie i oszukuje samego siebie i innych.

“”“Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do Was”.

Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie.
J 14, 15-21

2. Współpraca z Łaską.

Jednak Jezus idzie dalej i zaczyna mówić o Pocieszycielu: DUCH PRAWDY. To bardzo ważne dla Katolika kroczącego za JEzusem. Gdyż Przykazania to jedynie minimum, fundament. Zycie jest o wiele bogate i nie wystarczy znać dekalog aby już nauczyć się Jezusa w dzisiejszym świecie. Gdyż np. nie ma nic w dekalogu o “in vitro” czy o Kapłaństwie Kobiet…. , nie ma o etyce małżeńskiej i środkach antykocepcyjnych, itd.

Duch Prawdy to nic innego jak MOC do tego aby dawać świadectwo swoim życiem. A POCIESZYCIEL dlatego, że wierność Jezusowi nie może być wiernością smutnego niewolnika na którego Pan nałożył ciężar nie do udźwignięcia, który mozolnie jak Syzyf pcha kamień swojego życia po górę i za każdym razem “wpada w gówno” – popełniając grzech.

Duch Prawdy, Duch Pocieszyciel to Łaska i Moc dająca z jednej strony poczucie i pewność Bożej bezwarunkowej Miłości – gdzie nawet grzech nie ma znaczenia gdyż Bóg uzdrawia nas z niego i zawsze uwalnia nas od “zapaszku substancji” przyodziewając nas zawsze w piękną białą szatę.

Jednak Przyjęcie Ducha Pocieszyciela sprawia, że Katolicyzm i CHrześcijaństwo daje “speeda” do życia, olśniewa nasze życie i czyni nas solą ziemi. Polega to na tym, ze posiadając nawet wiele z bogactw ziemskich jesteśmy od nich wolni, gdyż dla nas szczęściem jest bycie Dzieckiem Bożym a nie odnotowując na swoim RORze przychód miesięczny rzędu kilku albo kilkiunastu tys złotych. Albo jeszcze inaczej, odnotowując mały przychód miesięczny na swoim koncie nie żyjemy załamani ale szczęśliwi doświadczając niedostatku gdyż jesteśmy Dziećmi Boga dla których cierpienie i niedostatek jest okazją do dania świadectwa Wiary w Dobroć Boga.

Jednak pewnie – zwłaszcza Ci letni Katolicy powiedzą:

- no dobrze Panie Poldku, Pan chyba żyjesz w nie tej rzeczywistości i nie widzisz, że Pana bracia Katolicy chodzący do Kościoła jacyś smutni i nierozentuzjamowani swoją wiarą.... ?

Więc jak to się ma skoro wszyscy Bierzmowani – a smutni. Skoro większość przyjęła na Bierzmowaniu Ducha Świętego, Bożego Pocieszyciela a pozostaje smutnymi i letnimi…. ?????

Pan Poldek odpowie wtedy:

Szanowny Panie, Szanowna Pani, Bóg dają Swojego Ducha Poicieszyciela daje Go bez reszty i zawsze jest On do dyspozycji.

Ale aby zaczerpnąć Pocieszyciela potrzeba Współpracy z Nim.

Tak jak muzyk otrzymuje niesamowite zdolności i talenty muzyczne, ale dopóki nie zasiądzie za instrument i nie podda się żmudnemu okresowi ćwiczenia i nauki gry te talenty nie zabłysną blaskiem geniuszu…. .

Wymagana jest praca, współpraca, wysiłek a przede wszystkim chęci aby te dary i talenty zrealizować i urzeczywistnić. Proszę o talenty – dary Pocieszyciela Ufam mu, że wszystko co najleosze przychodzi “spoza nas “(jak śpiewa Szcześniak) czy li od NIEGO a nie z naszej kalkulacji.

Podobnie jest z Sakramentami i Duchem Świętym.

Inny przykład(autentyk):

Moja Mama(teściowa) wczoraj opowiadała mi o swojej koleżance która kupiła sobie za duże pieniądze Mercedesa – marzyła o nim długo. Ale co z tego skoro stoi on w garażu bo boi się nim jeździć – taki piękny i czyściutki…. .

Więc ona do pracy jeździ autobusem a merol stoi dalej w garażu “jakby go nie było”.

Tak jest z naszym uczestnictwem w Sakramentach i pozostawaniem nadal letnimi i nic nie pojmującymi z Jezusowych słów w Ewangelii.

Mamy Merola – Pocieszyciela “w garażu” – nie używanego “od chrztu”. Nie stać nas na usiądnięcie “za kierownicą Merrola” lecz mając go dalej życiemy “jakby go nie było”.

Wtedy można kosztować z Jego owoców i uczynić naszą Wiarę naprawdę żywą i piękną. Bo w każdej sytuacji życiowej czy doświadczając dostatku czy niedostatku zawsze radować się Bogiem i Nadzieją przyszłego Życia o raz Jego pokoju który jest wystarczającym pocieszeniem by przejść zarówno przez “ogień czy wodę”.

Taka jest Wiara z Duchem Pocieszycielem – mocna, piękna, żywa i pełna pokoju i nadziei.

Współpracy…... z Bożą Łaską płynącą strumieniem z Sakramentów zamiast zaliczania “ich” – na wszelki wypadek….. .

Bo to co naprawdę najlepsze, dopiero “przychodzi spoza nas..”.

Pozdrawiam świątecznie!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Poldku, wiem, złośliwy żem,

ale jako człek wątpiący i w dodatku kierowca niedoświadczony i nie jakiś rewelacyjny, stersujący się choć jazdę samochodem lubiący zpaytam:

A co jak tym merolem rozwalimy się na pierwsyzm zakręcie?
Albo nas kto rozwali?
I lipa i doły, panie:)

Trochę żartuję, trochę nawiązuję do twojego porównania, bo mi zgrzytnęło.
Znaczy wątpliwość się pojawiła, ale wątpliwości to podstawa myśllenia, więc chyba dobrze, że się pojawiła
:)
pzdr


Grześ

powiem Ci – jako kierowca z doświadczeniem: 30 tys rocznie po Polsce. Jazda to ryzyko, ale podróż samochodem – marzeniem życia wymaga odwagi(zwłaszcza na początku).

Po mojemu to taki sam rodzaj odwagi jaki potrzeby, aby powiedzieć Bogu: SPRAWDZAM. :-)))

Pozdrawiam!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


"Bo to co naprawdę najlepsze, dopiero “przychodzi spoza nas..”.

Im dłużej żyję, tym bardziej skłaniam sie to stwierdzenia, że nie tylko to co najlepsze, ale również to, co złe i niepożądane. I mozna przez czas jakiś walić głową w mur, aż pojawi sie na nim krwawa plama,by w końcu poddać się z rezygnacją i świadomością, że na nic nasze zabiegi. Tylko wtedy ulatuje gdzieś radość, a z czasem nawet wiara w jej istnienie. I na nic wołanie do Ducha Pocieszyciela…


Jolka

Taka-Taka

Im dłużej żyję, tym bardziej skłaniam sie to stwierdzenia, że nie tylko to co najlepsze, ale również to, co złe i niepożądane.

To prawda, jeśli bierzemy pod uwagę to co mówi Biblia o działniu nie tylko Opatrzności ale także złego.

Jednak Miłość jest większa niż śmierć a Bóg i Jego Opatrzność mocniejsza niż zło. Więc mówiąc o tym co najlepsze można śmiało myśleć, że zawsze w Bogu jesteśmy zwycięzcami.

W jednym z czytań niedzielnych można było usłyszeć: “lepiej cierpieć dobro czyniąc niż czyniąc źle….”.

I mozna przez czas jakiś walić głową w mur, aż pojawi sie na nim krwawa plama,by w końcu poddać się z rezygnacją i świadomością, że na nic nasze zabiegi. Tylko wtedy ulatuje gdzieś radość, a z czasem nawet wiara w jej istnienie. I na nic wołanie do Ducha Pocieszyciela…

Człowiek żyjący, dążąc do celu bierze poprawkę na to także, że Bóg widząc całe nasze życie czegoś nie pozwoli nam osiągnąć poprowadzi nas “inną drogą”.
Ale nie oznacza to, że chce nas pognębić ale to, ze jest to lepsze dla nas.

Czytałem kiedyś takie zdanie:

“Jak Bóg wysłucha Twoją modlitwę dziękuj mu. A jak nie wysłucha Twojej modlitwy dziękuj mu po dwakroć więcej.. .”

Pozdrawiam.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Subskrybuj zawartość