Wiara kontra niewiara.. - która postawa ma mocniejsze przesłanki .

Czy Bóg, stwórca nieba i ziemi istnieje naprawdę, czy tylko jest to przedmiot wiary?

Czy człowiek ma duszę czy jej nie ma.. , Czy istnieje życie do którego “bramą” jest grób.. ?

Sporów pewnie było wiele i on elektryzuje ludzi czy jest czy nie ma.. .

Jeśli się wsłuchać w argumenty jednej i drugiej strony, i ich wagi można powiedzieć z całą pewnością, że:

Jeśli Ktoś twierdzi, że Boga nie ma, przedstawia jedynie swoje “zdaje mi się”, bo cóż może powiedzieć więcej poza odczuciem. Nie potrafi tego ani udowodnić ani potwierdzić. KOmunikuje tylko swoje “zdaje mi się”.

Jednak zasadniczy problem argumentów jakich użyć może osoba wierząca i niewierząca jest jeden.

Wierzący mogą powołać się na świadków. Może się powołać na Jezusa z Nazaretu. Potwierdzonego historycznie oraz potwierdzonego zeznaniem świadków. Mogą przywoływać kolejnych świadków: mistykow, świętych a także ludzi którzy doświadczyli fizycznie Jego obecności.

Niewierzący mogą jedynie przedstawić przekonanie którego podstawą jest wrażenie albo wydawanie się.. .

Kwestia więc wiary nie jest taka skomplikowana. Problem tkwi tylko w tym, na ile człowiek chce i szuka autentycznie Boga, a na ile jest wewnętrznie zamknięty na Niego.

Można nie chcieć Go szukać, można w ogóle się Nim nie zajmować i nie zawracać sobie głowy Nim, bo życie na ziemi dostarcza wielu rzeczy do zajęcia się.. .

Jednak problem wewnętrznego rostrzygnięcia tego, czy dla mnie On istnieje czy nie, to kwestia podstawowa. A to dlatego, że problem Boga i mojej relacji do niego to ów problem który określa tożsamość człowieka w najgłębszym tego słowa znaczeniu i wymiarze.

Człowiek który wierzy wie dokąd zmierza, wie gdzie jest dziś i wie gdzie będzie jutro.. . Jest jak pielgrzym.

Niewierzący żyje chwilą obecną. Nie wie gdzie będzie jutro. Jest jak osoba “bezdomna” duchowo, gdyż jest ona jak okręt rzucony na morze, który nie wie w jakim porcie zakończy swoje żeglowanie, krąży po morzu jak zagubiony okręt.

Pytanie o tożsamość jest pytaniem o rzeczy ostateczne. Pytaniem podstawowym z jednego powodu. Inna szansa życia na ziemi już się nie wydarzy. Nie będzie powtórki więc jego jakość ma daleko idące konsekwencje.

Odpowiedź na to pytanie jest potwierdzeniem tego kim jestem:

- czy jestem faktycznie Osobą, a więc chcianą, przewidzianą i powołaną do życia.

- czy jestem jedynie wybrykiem natury, który pojawił się przypadkiem na ziemi jako zbieg okoliczności. Bez przyczyny, bez celu i bez głębszej tożsamości poza egzystowaniem kilkudziesięcioletnim na tej a nie innej planecie.

Osoba – ktoś kto JEST, pomimo śmierci ciała.

Powołana – powołana do życia przez Osobę, nie przypadkiem ale celowo – a więc z racjonalną perspektywą życia, przewidziana i oczekiwana, przeznaczona do wieczności, kochana nawet wtedy gdyby wszyscy ludzie na ziemi jej nie kochali.. .

Powołanie i przeznaczenie człowieka do wieczności zostało tak cudownie określone, że człowiek sam, swoim życiem na ziemi – poprzez wybory, pragnienia i czyny – nie tylko wpływa na jakość swojego życia na ziemi. Ale wpływa tym samym na jakość swojego życia po skończeniu ziemskiej wędrówki.

Od tego gdzie jestem dziś, zależy to, gdzie będę jutro. Tak jak w sporcie. Od tego jak się rozwijam dziś, zależy to gdzie będę jutro.. .
Dla osoby świadomej powołania, życie nie jest błąkaniem się, po morzu życia ale jest drogą KU przystani do której zaprosił człowieka Stwórca już, zanim powstał wszechświat.

Powie ktoś, że zmyślam albo mi się przyśniło.

Nie! Nie zmyślam, mam na to świadka – Jezusa z Nazaretu.

Można wierzyć lub nie wierzyć. Mozna wzruszyć ramionami i żyć po swojemu. Oczywiście, że tak. Bo Stwórca jedynie zaprasza. A z zaproszenia można zrezygnować, wzgardzić, nie znaleźć na jego przeczytanie nawet czasu, można określić inaczej swoje ambicje i plany.

Można. Ale należy sobie zdać sprawę, że życie które otrzymałem nie zostało wymyślone przeze mnie. Niezależnie od tego co o nim myślę, to pojawiłem się na świecie nie z własnej woli. A więc otrzymałem szansę. Warto szanse wykorzystać a nie je zaprzepaścić.. . Pierwszy człowiek również nie pojawił się z własnej woli.

Warto więc ufać Stwórcy a nie sobie. Bo garnek nie jest mądrzejszy od garncarza, a syn.córka nie jest bardziej doświadczony od Ojca/Matki. Zaś Ten od którego wyszedł syn/córka – mam na myśli pierwszego człowieka – nie jest w stanie powiedzieć, że stworzył siebie sam i własnym siłom zawdzięcza swoje życie na ziemi i swoją tożsamość.

Wszystko zostało dane “spoza nas”. A więc tożsamość również jest nadana spoza nas. Sęk w tym, że można ją przyjąć i potwierdzić a można nią wzgardzić.. .

To właśnie jest problem wyboru wiary lub niewiary. Bo wiara i niewiara to świadome wybory dwóch rzeczywistości, mające głębokie konsekwencje nie tylko dla jakości na ziemi ale i w wieczności.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Bóg

Istnienie Boga w zasadzie sprowadza się do odpowiedzi na pytanie, czy mam wolną wolę? Niestety podobnie jak na poprzednie pytanie, narazie nikt nie znalazł jednoznacznej odpowiedzi, zadowalającej wszystkie strony sporu.

Druga sprawa – Jezus.

Świadek dla chrześcijan, religii wywodzącej się z judaizmu. Żydzi, wiadomo, Chrystusa za Zbawiciela nie uznają, co nie znaczy, że nie może być dla nich wzorem, rabbim, nauczycielem.

Rzecz w tym, że każdy świadek, w dowolnej sprawie, zawsze będzie nieobiektywny. Tutaj potrzeba źródła. Bez tego to jedynie potwierdzanie własnej tezy, własnymi twierdzeniami. Tu właśnie zaczyna się wiara.

To tak jak z liczbami naturalnymi. Albo bierzemy aksjomat, że 0 należy do N albo nie. Czasem to pasuje, czasem nie.


Oski

Czy mam wolną wolę? tzn. czy mam wybór. Mam. Gdyby nie istniał nie miałbym żadnego wyboru poza możliwością oddychania – życia lub zaprzestania: nieżycia. W ograniczonych możliwościach na planecie ziemia.

Istnienie lub nieistnienie Boga to problem tożsamości człowieka? Można ją odkryć – odkrywając Jego albo nie.. .

Jezus-świadek

Nie jest On ani postacią bez kontekstu – > wiadomo o nim wiele z pism sprzed Jego narodzenia. Ani postacią anonimową i niepotwierdzoną.

O Jego męce zmartwychwstaniu zaświadczono niejednokrotnie życiem.

Jakiego źródła potrzebujesz, prywatnego objawienia?

Pozdrawiam

************************
Drążę tunel.. .


Wolna wola

to kwestia szersza niż twoje poczucie, że masz wybór. Chyba rozumiesz… (matematyczność świata, Boski plan czy przypadek) ale nie chcę się tutaj rozwodzić, bo to jałowe, a chciałem jedynie zaznaczyć, że to ważne (filozoficznie) pytanie.

Nie neguję w żaden sposób postaci Jezusa, jest on jednak świadkiem nieobiektywnym, zważywszy całą różnorodną ludzkość na Ziemi. Stąd ten przykład Żydów wierzących w Boga, ale nie w Jezusa-Boga. Zagwostka: spróbuj przekonać żyda do Jezusa albo wytłumacz mi skąd jego wiara, skoro nie z Jezusa? Mojżesz? Ciekawe czemu chrześcijanie nie powołują się na inne postacie?

Cóż, osobiście nie potrzebuję objawienia – ja już drogę wybrałem – ale są ludzie, którzy chcieliby takiej odpowiedzi. Są zapewne tacy, którym i to by nie wystarczyło.

Sądzę po prostu, że nie ma wspólnego mianownika (metanauka?, filozofia, psychologia) mogącego roztrzygnąć o istnieniu Boga. Natomiast, co do sensu wiary i niewiary, “dla sportu” zawsze można podyskutować.

Pozdrawiam
i wracam do polskich siatkarzy mierzących się z wielką Brazylią.


Oski

Bez rozwodzenia się i uciekania w teorie.

Jeśli jest świadek, to jego świadectwo można uznać za prawdziwe albo fałszywe. Innej alternatywy nie ma.

Wobec Jezusa można również tylko w ten sposób. No, może inaczej jeszcze: wzruszenie ramionami i obojętność.. .

Powody dla których Judaiści nie przyjmują Jezusa są dla mnie niewiadome. Mają także alternatywę: albo Jezus jest prawdziwym Mesjaszem albo oszustem i samozwańcą. Ot, nie przyjmują Jego świadectwa. Jest to potwierdzenie wolnej woli.. o którą pytałeś wcześniej.

Natomiast co do rozważań na gruncie metafizyki jest bardzo łatwo udowodnić konieczność istnienia Bytu koniecznego. Wystarczy tylko zastosować konsekwentnie zasadę przyczyny i skutku.

Pozdrawiam.

p.s.
Proszę o zdefiniowaine swojego rozumienia wolnej woli, gdyż nie rozumiem pierwszego akapitu.

************************
Drążę tunel.. .


Wolna wola

Podam przykład komputerowy, choć nie lubię.
Napiszę program. Program jak wiadomo nie posiada wolnej woli, jest tylko zbiorem procedur, funkcji i parametrów. Wszystko co mogę zrobić to stworzyć algorytm, który będzie do złudzenia przypominał w działaniu wolną wolę, ale to nadal będzie pseudowybór. Wszystkie stany programu są już z góry ustalone i wiadome, wszystko da się przewidzieć.

Jezus a Judaizm

“Gdy Żydzi nie akceptują Jezusa jako Mesjasza, używają dokładnie tego samego argumentu: najważniejszym dowodem na przybycie Mesjasza musi być trwały i powszechny pokój. Stan, jakiego dotąd ludzkość nigdy jeszcze nie doświadczyła – co przekonuje, że Mesjasz dotąd nie przybył.”

http://www.the614thcs.com/40.162.0.0.1.0.phtml


Oski

Kwestia wolnej woli.

O ile zrozumiałem Twoje pojęcie wolności, to masz wątpliwości co do tego czy Bóg dał jej pełnię czy tylko jej część.

Gdy mówimy o Bogu mówmy, mówimy o relacji polegającej na wsparciu.. . A to oznacza, że Bóg może człowiekowi sprzyjać, nieograniczając mu jego woli. Tak jak rodzic swojemu dziecku może jedynie pomagać ale nie wybierać za niego.

Gdyby Bóg nie dał tej wolności w pełni, niepotrzebne i niedorzeczne byłoby posłanie Jezusa na ziemię by uratował człowieka z mocy zła – która to niewola dokonała się tylko dlatego, że człowiek miał i ma taką możliwość wyboru. Bo przecież skorzystanie z wyciągniętej ręki ze strony Boga nie jest obowiązkowe.. , a więc i sam fakt odkupienia nie determinuje woli człowieka.

Oczywistym jest też fakt, że człowiek będąc człowiekiem nie może być “kamieniem” – jest zdeterminowany przez akt stwórczy do bycia człowiekiem. Nawiązując do Twojego przykładu z programem komputerowym, można powiedzieć, że człowiek nie jest tylko programem. Program jest odpowiednikiem narzędzi które człowiek posiada. Odpowiednikiem programu komputeroweo jest stworzenie nie posiadające wolnej woli i intelektu. Bo człowiek może modyfikować swój “program-narzędzie” oraz wykozystywać do budowania rzeczywistości alternatywnej do takiej jaką stano Bóg.

Mesjasz – jego wyobrażenie i zaakceptowanie.

Przyczyna dla której “swoi” nie przyęli Tego który został im posłany pozostanie napewno tajemnicą.

Ale wskazałeś na istotny problem który wystęował zarówno wtedy gdy On żył jak i obecnie. A mianowicie tego, że “ a myśmy się spodziewali, że…”.

1. Z opisu Ewangelii wynika, że wydano Go na śmierć nie dlatego, że nie uwierzono ale dlatego, że Jego nauka, znaki które czynił były solą w oku ludzi dla których władza związana z pełnieniem funkcji Kapłańskich była ważńiejsza niż Mesjasz który miał nadejść.

Bo przecież Jezus był niewinny i został przez arcykapłanów skazany jako niewinny człowiek. Więc problem o którym mówisz, że spodziewali się innego Mesjasza jest niedorzeczny.

Wszystkie wydarzenie jakie zostały o Nim przepowiedziane zostały spisane u proroków – po tych pismach przecież potwierdzono Jego Mesjanizm. Przecież po jego śmierci doszło do załamania wszystkich apostołów.. – bo oni się podziewali czegoś innego po Jezusie.

Jednak zaczęto szukać odpowiedzi na taki a nie inny obrót sprawy i znaleziono nią. To, że zostanie zabity było przepowiedziane.

najważniejszym dowodem na przybycie Mesjasza musi być trwały i powszechny pokój.

Żydzi zatem są niekonsekwentni. Albo wierzą w to, co mówią czczone przez nich Księgi – a proroctwa mesjańskie opisują dokładnie to, co spełniło się na Jezusie. Albo oczekują takiego Mesjasza którego oni sami sobie “ulepili” ze swoich oczekiwań, a jego obraz nie znajduje potwierdzenia w ich Świętych Księgach.

Więc dla mnie osobiście Żydzi czczą tradycję swoich przodków a nie odwołują się do pełnego przekazu zamysłu Boga objawiającego się Abrachamowi, Mojżeszowi, Dawidowi, itp. spisanego u proroków ( np. Izajasza ). To KSięgi spisane przez ich proroków mówią o takim a nie innym Mesjaszu. Więc wygląda to na to, że nie akceptują Mesjasza którego Bóg Abrachama im przez proroków zapowiedział jak i zesłał.

Podobny problem stoi przed każdym człowiekiem, gdy sobie myśli o tym, że uwierzyłby w innego Boga niż ten który zapisany jest w Biblii. Najlepiej gdyby przyszedł jak “PRL” i wywalczył wszystkim to, czego potrzebują.. . Wtedy być może by Mu uwierzyli. Jednak “nadopiekuńczość” jest patologią w stosunku do podopiecznych, gdyż nie szanuje się tego, co dane darmo.. .

Pozdr.

************************
Drążę tunel.. .


Wolna wola

Niestety, nie zrozumiałeś.

Mówię, o tym, aby nie rozpatrywać wolnej woli w obrębie Boga, gdyż to się wtedy rozumie samo przez siebie, a co za tym idzie nie będzie argumentem dla niewierzących. I tyle.

Jezus.

Poprzez wyciągnięte przez Ciebie wnioski co do Mesjasza, potwierdzasz tylko, że Jezus nie jest miarodajnym świadkiem. Gdyby takim był, nie istniałby wskazany przeze mnie problem.

Wszystkie wydarzenie jakie zostały o Nim przepowiedziane zostały spisane u proroków – po tych pismach przecież potwierdzono Jego Mesjanizm.

Powtarzam, Żydzi tego nie potwierdzają.

Żydzi zatem są niekonsekwentni.

Zapraszam do głębszej lektury pytań z linku powyżej, gdyż jest dokładnie wytłumaczone z jakich powodów żydzi nie przyjmują Jezusa za Mesjasza.

Nakreślam tym problemem jedynie istotę świadka jako obiektywnego źródła w sporach.


Oski

osaya

Niestety, nie zrozumiałeś.
Mówię, o tym, aby nie rozpatrywać wolnej woli w obrębie Boga, gdyż to się wtedy rozumie samo przez siebie, a co za tym idzie nie będzie argumentem dla niewierzących. I tyle.

Rozmawiamy w kontekście Boga i wieczności więc trudno abym odnosił się do woli pominąwszy najważniejsze.

Odrzucając perspektywę Boga i wieczności czlowiek skazuje sam siebie na: przypadkowości, niewolę, błędne koło, oraz na to, że o swoim życiu może powiedzieć: śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową.. .

Jezus.

Poprzez wyciągnięte przez Ciebie wnioski co do Mesjasza, potwierdzasz tylko, że Jezus nie jest miarodajnym świadkiem. Gdyby takim był, nie istniałby wskazany przeze mnie problem.

Wygląda na to, że z faktu nie przyjmowania Jego świadectwa wyciagasz wniosek, że jest niemiarodajnym świadkiem. Nie bierzesz pod uwagę czynnika trzeciego: ktoś może odrzucać bo tak chce – Jego świadectwo – również za złej woli albo z innych powodów. Np, z konformizmu, lenistwa. A to dlatego, że przyjęcie tego świadectwa może prowadzić do zmiany wektoru swojego życia o 180 stopni. A przecież przyjęcie Jego świadectwa jest aktem woli i rodzi daleko idące konsekwencje.. .

Możemy więc jedynie oceniać czy powody dla których odrzucają Jezusa są obiektywne czy nieobiektywne. przedstawiłem Ci w skrócie powody dla których można sądzić, że Żydzi ( zarówno jemu współcześni ) jak i obecni odrzucają Go z innych powodów niż jego wiarygodność wobec proroków którzy Go przewidzieli kilkaset lat temu. A przewidzieli: – jego narodzenie z Panny – jego narodzenie w Betlejem – jego śmierć i zmartwychwstanie – jego uniwersalizm, a więc odniesienie Jego owoców życia do całego wszechświata, nie tylko do Żydów.

I wreszcie nie wszyscy Żydzi odrzucają Jezusa, zarówno jemu współcześni jak i dzisiejsi( na dole link).

Potwierdzam:

1. Jest On osobą zapowiedzianą przez proroków na której spełniły się owe proroctwa.
2. Dla mnie Jego świadectwo a także świadectwa o Nim są miarodajne i wiarygodne. Równiez ze względu na to, co o nim pisali prorocy.
3. Zaś z tego, że np. Żydzi nie przyjmują Jego świadectwa wynika tylko to – jak napisałem wcześniej – brak konsekwencji w poważnym traktowaniu treści Ksiąg które uważają za święte oraz odrzuceniu ich przesłania w tym zakresie który odnosi się do Jezusa.

Pozdrawiam.

p.s.
Kazus trwałego pokoju Żydzi rozumieją w aspekcie politycznym, podczas gdy pokój jakiego nie może dać świat odnosi się do pokoju serca. Pokoju ducha którego nie jest w stanie złamać nikt.

JA również odwdzięczam się linkiem:

http://www.wieczernik.pl/rabin-jezus-to-mesjasz

************************
Drążę tunel.. .


Subskrybuj zawartość