Dobrze, że istnieje jeszcze świat realny... .

Wczoraj po raz pierwszy od pewnego czasu “przeleciałem” po kanałach w godzinach nocnych na TV. Żona wyjechała w delegacje i jakoś nudno się zrobiło i naszło mnie na telewizję.

Moje doświadczenie jest takie, że w TV w godzinach nocnych wkracza na ekran “świat nocy”.

To w nocy w TV na ekrany wkracza przemoc, zbrodnie, zabójstwa, sensacje gdzie trup ściele się gęsto.. i erotyka w której jakby ludzie sterowani hormonalnie a nie podkorowo.. .

Wieczorem wypełza świat wirtualny: spotęgowany przez środki wyrazu,efekty, który ma “rozrywać” – wszak rozrywka z rozrywanie się kojarzy..- nasze poczucie może człowieczeństwa….???

Tak na serio się temu przyglądając można dojść do wniosku, że to jakiś alternatywny świat. Jest przeznaczony dla dorosłych, którzy zdają sobie sprawę z jego wirtualności ale czy aby ten sposób kreacji i przedstawania świata nie formą i kryteriami opisu rzeczywistości?

Oglądając newsy w necie czy w TV -> prezentowanie informacji z podrasowanymi tytułami a także częstotliwość publikowania śmierci, wypadku, zbrodni, skandalu itd. prowadzi do wniosku, że ten nocny świat z telewizji przeniósł się na sposób przedstawiania świata jako rzeczywisty.

Atrakcyjną informacją staje się to, kto, kiedy, co, z kim, kto zawinił, kogo zamknęli, kto zapłaci za karetkę.... – talk naprawdę przeniesienie sposobu opisywania świata “nocnego” na opis świata dziennego. Nawet w publicystyce, już zniknęła debata o Polsce a pojawiło się coś dziwnego – jakiś bełkot o sprawach drugorzędnych jak w tabloidzie.To wygląda dosyć ponuro.

*****

Po tych doświadczeniach “nocy”, dzieciaki (niestety) za wcześnie wstały, więc wstałem z łóżka, zszedłem na dół, popatrzyłem w okno na piękne słońce, kwitnące drzewa w ogrodzie i ta cisza…. – powiem szczerze, że pal sześć wczesne wstawanie. a cisza i ten widok mnie nastroił pozytywnie do życia – odetchnąłem.

Dobrze, że jeszcze istnieje realny świat; dobrze, że istnieję realnie: ja, dzieci, rodzina, przyroda… . To co jest realne jest lepsze od tego co wirtualne… .Świat z TV jest niestrawny i przyprawiający o ból głowy.

I to mam na myśli nie tylko świat rozrywki ale także publicystyki i informacji. Telewizją się nie da żyć ani oglądać świata.

Dobrze, że jest świat realny – jemu warto poświęcić większość swojego czasu jaki dany jest spędzić na tym “łez padole”.

Może nietypowa ta notka i chaotyczna – ale taka refleksja po nocnym seansie telewizyjnym “po kanałach” mnie naszła.

Słonecznej pogody życzę!

p.s.

Ten tytuł, że “dobrze, że istnieje realny świat” to stwierdzenie tego, że tego realnego już coraz trudniej uświadczyć w TV. Sami musimy się zająć odkrywaniem realnego świata….

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Poldku,

no bo życie w realu jest piekniejsze niż wirtualne/medialne rzeczy.
Jak to Futrzak napisdał w ostatnim (?) tekście, internet nie pachnie, nie ma też smaków, zapachów, nie ma zieleni, nie ma ciszy, jest za to szum komputra.

A tak pół żartem, pól serio, to w nocy to sie TV nie ogląda tylko TXT czyta:)
Albo ksiązki albo gazety albo pisze albo myśl.
Alno słucha muzyki.
Albo spaceruje.
Zresztą popatrz tu:

http://www.tekstowisko.com/tecumseh/53967/tekst-nocny

W miarę dobry nocny tekst mi wyszedł, oczywiście nocą napisałem.

A i Poldku, pliiis, ,,chaotyczny”, nie ,,haotyczny”.

pzdr


Grześ

czasem są takie dni gdy na ekran monitora patrzeć nie możesz… . I chyba wczoraj był jeden z takich dni.

Ten nocny wpis u Ciebie – bardzo fajny i optymistyczny.

p.s.
Świat w realu – owszem, ma zapachy i spokój i ciszę, ale świat wirtualny też potrafi być w tym znaczeniu realny…. .

To co dziwi, to monotematyczność nocą w TV – wszystko z jednego “rodzaju świata”.

Muzyka, czytanie…. – w sumie dobre ale ja(przyznam szczerze) przy książce to najczęściej zasypiam, :-))

Lubię towarzystwo: oglądanie, rozmawianie, nawet czytanie – razem ale osobno… .

Pozdrawiam.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Poldku,

Fantastyczne uczucie – zgadzać się z Tobą całkowicie!

Przypomniały mi się tylko dwa przykłady, kiedy nocne obcowanie z mediami ceniłem sobie bardzo.

Pierwszy, to Wolna Europa. W dzień nie było nic na średnich falach słychać, zaczynało się po zmroku, a najlepiej, koło północy.

Drugi, też radiowy, też na falach średnich: Radio Luxembourg (your station of the stars). Piosenki, wówczas w Polsce z lokalnych źródeł nie znane. Listy przebojów (Top Ten, Top Twenty). Speedy Gonzales Pata Boone’a z 1962 roku…

Najzabawniejsze, że o tej stacji dla fanów muzyki młodzieżowej dowiedziałem się od własnej matki, która ją podczas wyszukiwania Wolnej Europy znalazła i natychmiast wpisała (ręcznie, na karteczce) do ulubionych.


Merlocie

w ogóle epoka o której wspominasz była jak “nie z tego świata”. Ja pamiętam jak na wsi jadąc kosić trawę za stodołą dla “stworzenia” wnosiłem ze sobą tranzystor aby słuchać listy przebojów trójki… .

Dziś zaś mamy epokę uczynienia towaru ze wszystkiego… – to co kiedyś było“czymś więcej” dziś niejako prawie nie istnieje w przestrzeni medialnej.

Może ta “wolna Europa” dziś oznacza co innego: – szukanie po stacjach nielicznych wartościowych rzeczy – tworzenie i kultywowanie dobrych tradycji…. – nie poddawanie się “praniu mózgu” jaki robią media gdyż świat realny w mediach nie istnieje bo to świat najczęściej wirtualny.

Więc ta “wolna europa” nadal potrzebna i chyba trza jej szukać gdzie się da.

Pozdrawiam świątecznie!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Subskrybuj zawartość