"Ratujcie się spośród tego przewrotnego pokolenia.. ." - refleksje po zmartwychstaniu.. .

Już po mocnych przeżyciach, świętowaniach bogatych w kulinaria, spotkania, rozmowy – jakoś trudno jest tak z dnia na dzień się obudzić w dzień powszedni, roboczy i rozpocząć od nowa szare życie.

Ja – mówiąc szczerze, chyba mi szkoda tracić tego klimatu i wewnętrznej radości płynącej z Wielkanocnej spowiedzi, przeżywania Triduum PAschalnego oraz Rezurekcji…. .

Przeżycia Wielkiego Tygodnia są dla mnie ważne i nie chciałbym o nich tak zapomnieć z dnia na dzień i czekać na ich odgrzanie do kolejnej Wielkanocy.

A poza tym, polityka mnie chyba jakość zniechęca. Więc chyba mój blog pozostanie miejscem gdzie o duchowości i Bogu ukrytym będę pisał.

Dziś sięgnąłem do czytania na dzisiejszy dzień gdzie czytamy zdanie:

“Niech więc cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem”. 37Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca: “Cóż mamy czynić, bracia?” – zapytali Piotra i pozostałych Apostołów.

“Ratujcie się spośród tego przewrotnego.

Ci więc, którzy przyjęli jego naukę, zostali ochrzczeni. I przyłączyło się owego dnia około trzech tysięcy dusz… “

Więcej: http://katolik.pl/biblia.php?fragm=Dz%202,36-41;%20J%2020,11-18

Ratować się z przewrotnego pokolenia które “krzyżuje Jezusa Chrystusa…”. Można to rozumieć osobiście, aby porzucić uczynki starego, grzesznego człowieka i postępować jak człowiek żyjący w Światłości Boga.

Ale także można to rozumieć szerzej, aby – zwłaszcza w kontekście naszej sytuacji społeczno-politycznej Polski – nie pozwolić na wprowadzanie “praw przewrotnego pokolenia” do naszego ustawodawstwa:

- kwestie aborcji na życzenie

- małżeństw jednopłciowych

Człowiek Chrystusowy – zanurzony w Śmierci i Zmartwychwstaniu Jezusa – RATUJE SIĘ od rzeczywistości grzechu. Ratuje się jak Noe przed potopem wód w zbudowanej sobie Arce.

Dla nas Arką jest Kościół – zostaliśmy pouczenie przez Jezusa o “potopie sądu ostatecznego…”.

Tak też człowiek współczesny ma ratować się przed morzem grzechu, chroniąc się w Kościele Jezusa Chrystusa którego “bramy piekielne”, “potop grzechu” nie zwyciężą.

Mamy jeszcze oktawę Wielkanocy w Liturgii a więc każdy kolejny dzień ma rangę Święta w Kościele Świętym.

Nie dajmy sobie wyrwać nie tylko tego nastroju świątecznego ale radości Zmartwychwstania której pełnia jeszcze ciągle przed nami. A to co przeżywaliśmy to dopiero przedsmak. Więc mamy “za czym wzdychać”.

Ważne aby tej perspektywy nie stracić ze swoich oczu. Ale we wszystkim “czy to pracy, czy odpoczynku, czy też rozrywce” pamiętać o tym, że nasze życie odtąd jest:

“Ratowaniem sie z przewrotnego pokolenia…” – a życiem jak dziecko światłości.

I nie chodzi o to aby zmienić się w “zakonnice czy zakonnika” ale aby być zwykłym ale ciut niezwykłym człowiekiem. Który zabiegając o sprawy świata jest zakorzeniony mocno w Bogu i prawdziwej tęsknocie za tym co nie w posiadaniu materialnym leży, ale w tym co ma nadeść – kresie życia ziemskiego które spocznie w Zmartwychwstaniu JEZUSA.

p.s.

W boxie muzycznym wrzuciłem kilka Wielkanocnych utworów(min. z MSzy na Błoniach w Krakowie 28.05.2006, gdy cieszyliśmy się z obecności papieża Benedykta XVI w Polsce. Mam do nich wielki sentyment gdyż byłem tam wśród tłumów… i słuchając ich zawsze przypomina mi się ten klimat o tamta atmosfera.. .

Pozdrawiam serdecznie!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Poldku

Czy ja dobrze zrozumiałam, że należy tę Pańską radość Zmartwychwstania wyrwać tym ze skłonnością do jednopłciowych małżeństw?

Oni reprezentują rzeczywistość grzechu, od którego Noe uciekł do Arki?


@Gretchen

Gretchen

Czy ja dobrze zrozumiałam, że należy tę Pańską radość Zmartwychwstania wyrwać tym ze skłonnością do jednopłciowych małżeństw?

Oni reprezentują rzeczywistość grzechu, od którego Noe uciekł do Arki?

Panie Gretchen,

zacytuję Pani św. Pawła:

““Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą (…) nie odziedziczą królestwa Bożego” (1 Kor 6, 9-10)

Zmartwychwstaną na pewno ale nie z Chrystusem przyjdzie im dzielić wieczność ale z Księciem ciemności. Św. Paweł mówi jasno o tym jakie konsekwencje wieczne ma ten sposób życia.

Ten sposób życia można identyfikować jako “sposób zycia przewrotnego pokolenia” o którym mówi pierwsze czytanie z dzisiejszej Liturgii Mszy św.

Brzmi mocno ale w pewnych kwestiach kompromisów nie ma i nie może być... . Gdyż nie może dobre drzewo wydawać złych owoców. Ani złe dobrych. Św.Paweł o tych owocach powiedział jasno i nie pozostawiając złudzeń.

Pozdrawiam.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Panie Poldku

Ja być może sprawiam takie wrażenie, ale naprawdę nie jestem mężczyzną, o czym już do Pana pisałam.

To co Pan napisał oznacza, że jak najlepiej zrozumiałam i Pan im tę radość wyrywa, bo ona nie jest ani dla nich, ani ich. Oni są przewrotnym pokoleniem.

Nie może być kompromisów w pewnych kwestiach Pan pisze… No cóż.

Czy aby chodzi tu o kompromis?

Czy kiedyś zastanawiał się Pan co wobec takich Pańskich słów (od czasów św. Pawła kilka rzeczy się zmieniło) mogą czuć głęboko wierzący homoseksualni mężczyźni i kobiety?

Czy wie Pan na tyle dużo o homoseksualiźmie, że może się Pan tak właśnie bezkompromisowo wypowiadać?

Oszczędzę sobie banalnych pytań o nieskończoną boską dobroć i miłość.


Getchen

Gretchen

Ja być może sprawiam takie wrażenie, ale naprawdę nie jestem mężczyzną, o czym już do Pana pisałam.

A to przepraszam. Będę pamiętał, że z Panią rozmawiam – ale ten nick jakoś mi na Mężczyznę się konotował.

To co Pan napisał oznacza, że jak najlepiej zrozumiałam i Pan im tę radość wyrywa, bo ona nie jest ani dla nich, ani ich. Oni są przewrotnym pokoleniem.

Zmartwychwstanie dotyczy osób którzy żyją wg ducha a nie wg Ciała.

Czy kiedyś zastanawiał się Pan co wobec takich Pańskich słów (od czasów św. Pawła kilka rzeczy się zmieniło) mogą czuć głęboko wierzący homoseksualni mężczyźni i kobiety?

Czy wie Pan na tyle dużo o homoseksualizmie, że może się Pan tak właśnie bezkompromisowo wypowiadać?

Oszczędzę sobie banalnych pytań o nieskończoną boską dobroć i miłość.

CHyba źle Pani zrozumiała cytat św. Pawła. On mówi nie ad personam, że “homoseksualiści i lesbijki…” ale mężczyźni współżyjący ze sobą ( w domyśle także kobiety).

Mówiąc o głęboko wierzących homoseksualistach rozumiem, że ma Pani na myśli tych spośród nich, którzy maja takie skłonności seksualne ale nie żyją wg nich. Tak jak mężczyzna będąc mężem jednej żony, posiadając naturalne skłonności seksualne w stosunku do kobiet, jednak ze względu na Swój Wybór, żyje w wierności.

Więc podobna zasada dotyczy zarówno członków Kościoła, którzy doświadczają tych skłonności, ale powstrzymują się od życia wg nich…. .

A więc kwalifikacja “przewrotnego pokolenia” nie dokonuje się ze względu na posiadanie samych skłonności, ale ze względu na czyny(współżyjący ze sobą”. Gdyż bycie homoseksualistą nie jest grzechem ale uczynki które “materializują” te skłonności w praktyce już tak.

Nie potępia się człowieka ale jego uczynki. I to uczynki decydują o Wierności Bogu a nie sama skłonność. Skłonność jest moralnie obojętna. A najważniejsze jest to co z tej skłonności wynika i jak jest ona realizowana.

Reasumując, nie “wydzieram radości Zmartwychwstania” homoseksualistom nawet raduję się razem z nimi – ale Tymi którzy żyją w czystości.

Ci którzy żyją w takich związkach i popełniają takie uczynki oraz uważają je za dobre, nie mogą się radować ze Zmartwychwstania, gdyż Zmartwychwstać z Chrystusem mogą Ci którzy żyją wg Ducha a nie ciała. A czyny homoseksualne nie są uczynkami wg Ducha ale ciała.

Jeszcze jedno zdanie co do “ratowania się z przewrotnego pokolenia” -> ratuje się ten, kto przyjmuje Chrzest nawrócenia i Życia wg ducha.

A skoro nawrócenie to odwrócenie się od tych uczynków(również współżycia homoseksualnego) a wejście na drogę sakramentalnego zjednoczenia ze Zmartwychwstałym które weryfikuje się w codziennym życiu przez podejmowane wybory i uczynki.

Nie można radować się ze zmartwychwstania i trwać w grzechu który jest stanem śmierci, tak jak, nie można “zjeść ciastko” i “mieć ciastko”.

Pozdrawiam!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Nie mogę się powstrzymać, muszę napisać

... a jak najbardziej nasi chrześcijańscy rycerze, władcy, biskupi, papieże, oddający się rozrywkom i zabawom przypisanym ich czasom, gdzie się znajdą?
Przecież oni niewinni bo wówczas wierzono, że wyłupiwszy ślepia własnemu bratu, albo konkurentowi do piotrowego tronu, łatwo to wszystko zamazać jakąś fundacją szlachetną, pielgrzymką z darami albo czym tam chcesz.
Na takie zarzuty zawsze słychać, że to były inne czasy.

To teraz też są inne czasy i obecnym PT homoseksualistom też się tłumaczy, że to nic złego. Czy akurat oni muszą mieć przerąbane a taki Chrobry już nie?
A czemu?


Jacku

jarecki

... a jak najbardziej nasi chrześcijańscy rycerze, władcy, biskupi, papieże, oddający się rozrywkom i zabawom przypisanym ich czasom, gdzie się znajdą?
Przecież oni niewinni bo wówczas wierzono, że wyłupiwszy ślepia własnemu bratu, albo konkurentowi do piotrowego tronu, łatwo to wszystko zamazać jakąś fundacją szlachetną, pielgrzymką z darami albo czym tam chcesz.
Na takie zarzuty zawsze słychać, że to były inne czasy.

Jak zauważyłeś JP II przepraszał za te niegodziwości.

A przepraszając za grzechy Sług Kościoła, dał wyraz, że cel nigdy nie uświęcał środków i jeśli nawet wysocy dostojnicy Kościelni czy świeccy tak sądzili to byli w błędzie.
Gdyż “gdyby uświęcał” Papież nie musiałby przepraszać.... .

To prawda, że niegodziwości były, ale nie oznacza, że “cel je uświęcał”... .

To teraz też są inne czasy i obecnym PT homoseksualistom też się tłumaczy, że to nic złego. Czy akurat oni muszą mieć przerąbane a taki Chrobry już nie?
A czemu?

Jacek i ja mam przerąbane i Chrobry i Homoseksualista jeśli dopuszczam się tego co św. Paweł nazywa uczynkami wg Ciała.

Jednak mówiąc o czasach należy pamiętać o ich cywilizacji i o naszej. Wg tego na jakim poziomie rozwoju cywilizacji jesteśmy – naszej świadomości, możliwości rozeznania dobra od zła – będziemy sądzeni.

Inny był stopień cywilizacji za Chrobrego, inny dziś. Ale to nie znaczy, że Chrobry sobie mógł zabijać ludzi jak “muchy”.

Np. NIe Zabijaj – jest przykazaniem które w czasach wojny jest zupełnie inaczej traktowane jak w czasie pokoju. Np. Naród który broni się przed najeźdźcą ma obowiązek się bronić... . Nie zabija on dla niesprawiedliwości ale broni się przed najeźdźcą.

Co do homoseksualizmu. Tłumaczy się, że te skłonności tak determinują człowieka, ze nie może bez ich realizacji żyć.

Gdyby tak było nie możliwe byłoby życie w celibacie i wg ślubów czystości jakie składają zakonnicy i zakonnice.

Bo seks nie jest osnową istnienia. Można żyć we wstrzemiężliwości. W przypadku wstrzemiężliwości dla Królestwa Niebieskiego: zarówno zakonnica( z własnej woli ) jak i osoba ze skłonnościami homoseksualnymi są zobowiązani do czystości. Zakonnica z własnej nieprzymuszonej woli, jak i osoba ze skłonnościami homoseksualnymi.

Ja mam nieodparte wrażenie, że homoseksualizm jest upolitycznionym probleme który stanowi oręż walki środowisk lewicowych z wartościami konserwatywnymi. Nie mogę pojąć troski o dyskryminację tych środowisk oraz przemilczaniu łamania praw człowieka przez Rosję. Czy też flekowanie dyskusji o ochronie życia: zakaz pokazywania wystaw pokazujących skutki aborcji: zdjęć przedstawiających zmasakrowane ciała dzieci wyskrobanych z łona Matek, jak i popularyzacji przez NFZ leczenia skutków aborcji – w innych krajach leczonych w ramach publicznej służby zdrowia(Kanada).

Pozdr.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Staszku, zobacz w co wpadasz

“Jednak mówiąc o czasach należy pamiętać o ich cywilizacji i o naszej. Wg tego na jakim poziomie rozwoju cywilizacji jesteśmy – naszej świadomości, możliwości rozeznania dobra od zła – będziemy sądzeni”

Rozumując w ten sposób można dojść do wniosku, że najniższy stopień świadomości miała ludzkość w czasach św. Pawła.
A faktycznie dzikie i dziwnie okrutne to były czasy.
I co?
Przyjmiesz z tego powodu, że jego opinia nie jest już ważna?
Pamiętaj, że to ryzykowne z tym czasem.

Tak na boku, aby dowiedzieć się co ludzie w jakiej epoce mieli we łbach, najlepiej zapoznać się z tamtejszymi listami grzechów, które często spisywano jako pomocne w rachunku sumienia. W takim średniowieczu to się działo dopiero!
Dzisiejszy Barosso czy inny unijny majster mógłby od tego zbaranieć całkiem.


Jakże żałuję

że teraz nie mogę napisać bom w pracy, ale jak wrócę do domu to się wypowiem.


Jacek

jarecki


Rozumując w ten sposób można dojść do wniosku, że najniższy stopień świadomości miała ludzkość w czasach św. Pawła.
A faktycznie dzikie i dziwnie okrutne to były czasy.
I co?
Przyjmiesz z tego powodu, że jego opinia nie jest już ważna?
Pamiętaj, że to ryzykowne z tym czasem.

Nie do końca tak. Ja sądzę, że będziemy sądzeni z tego jaką miarą my sądzimy, jesteśmy miłosierni, taką miarą i nam oddadzą. A to zależy od cywilizacji. A na nią mają wpływ: czynniki kulturowe, religijne, wychowawcze i osobiste.
Czy i jak one zależą od upływu czasu i rozwoju cywilizacji w sensie osi czasu to już odrębna sprawa. Bo to, że ktoś żyje w XXI wieku jeszcze nie przesądza, że będzie mądrzejszy od Greka żyjącego p.n.e.

Jednak uważam, że inna była sytuacja np. ówczesnych Chrobrego którzy nie mieli dostępu do wiedzy dot. Biblii, Teologii, duchowości, itp. A my ją dziś mamy. Więc sądzenie nas będzie w oparciu o trochę inne kryteria niż tamtejszych.

Tak na boku, aby dowiedzieć się co ludzie w jakiej epoce mieli we łbach, najlepiej zapoznać się z tamtejszymi listami grzechów, które często spisywano jako pomocne w rachunku sumienia. W takim średniowieczu to się działo dopiero!
Dzisiejszy Barosso czy inny unijny majster mógłby od tego zbaranieć całkiem.

To prawda. Nawet żywoty świętych naciągano i “prostowano ją”, że wychodziły potworki. Np. jeden ze świętych – jak pisano – biczował się w piątki w łonie matki pępowiną... .
No cóż bywało i tak. :-)))

My żyjemy w innych czasach: może to być zarówno przekleństwem dla nas jak i wybawieniem. Zalezy co z tą wiedzą zrobimy do której mamy dostęp.

Pozdrawiam.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Panie Poldku

“A to przepraszam. Będę pamiętał, że z Panią rozmawiam – ale ten nick jakoś mi na Mężczyznę się konotował.”

Panu się żeńskie imiona męsko konotują?
Zadziwiające, doprawdy…

“CHyba źle Pani zrozumiała cytat św. Pawła. On mówi nie ad personam, że “homoseksualiści i lesbijki…” ale mężczyźni współżyjący ze sobą ( w domyśle także kobiety).”

To Pan mnie źle zrozumiał. Nie kierowałam pytań do św. Pawła tylko do Pana.

“Mówiąc o głęboko wierzących homoseksualistach rozumiem, że ma Pani na myśli tych spośród nich, którzy maja takie skłonności seksualne ale nie żyją wg nich. Tak jak mężczyzna będąc mężem jednej żony, posiadając naturalne skłonności seksualne w stosunku do kobiet, jednak ze względu na Swój Wybór, żyje w wierności.”

Nie. Mówiąc o głęboko wierzących homoseksualistach mam na myśli głeboko wierzących homoseksualistów. Zwyczajnych ludzi, którzy tacy już są, jak ja jestem heteroseksualna.
Pan by ich chętnie pozbawił, i pozbawia możliwości czerpania radości z nieobciążonego klątwami i wiecznym potępieniem życia seksualnego.
Porównanie z mężczyzną, który wybiera wierność jednej kobiecie jest całkowicie chybione przecież.

“Więc podobna zasada dotyczy zarówno członków Kościoła, którzy doświadczają tych skłonności, ale powstrzymują się od życia wg nich…. .
A więc kwalifikacja “przewrotnego pokolenia” nie dokonuje się ze względu na posiadanie samych skłonności, ale ze względu na czyny(współżyjący ze sobą”. Gdyż bycie homoseksualistą nie jest grzechem ale uczynki które “materializują” te skłonności w praktyce już tak.
Nie potępia się człowieka ale jego uczynki. I to uczynki decydują o Wierności Bogu a nie sama skłonność. Skłonność jest moralnie obojętna. A najważniejsze jest to co z tej skłonności wynika i jak jest ona realizowana.”

Tak to można mówić o ludziach poważnie zaburzonych, których czyny jakoś tam z tych zaburzeń wynikają. Przyjęcie takich kategorii myślenia w odniesieniu do ludzi zdrowych lecz innych pod jakimś względem, zawsze prowadzi do nadużyć.
Nie można powiedzieć, że się akceptuje człowieka, że daje mu się szansę bycia wiernym Bogu, bycia członkiem jakiegokolwiek Kościoła pod jednym wszakże warunkiem, że on sam odbierze sobie coś co jest dla niego tak naturalne, jak dla Pana seks z kobietą.
Orientacja seksualna to nie jest coś co można sobie wybrać w drodze losowania, próbowania, rozważania i zdecydować się na tę, która cały ten plebiscyt wygra.
Wystarczy, że Pan sobie wyobrazi, że miałby Pan mieć jakikolwiek fizyczny kontakt o zabarwieniu erotycznym z mężczyzną.

“A skoro nawrócenie to odwrócenie się od tych uczynków(również współżycia homoseksualnego) a wejście na drogę sakramentalnego zjednoczenia ze Zmartwychwstałym które weryfikuje się w codziennym życiu przez podejmowane wybory i uczynki.”

Nie porozumiemy się ponieważ Pan uważa za złe uczynki, za grzech coś na co człowiek nie ma wpływu. Mam na myśli jego, tego człowieka, orientację seksualną.

Reasumując powiem tak, że w tej sprawie nie wydaje mi się możliwe owo oddzielenie, o którym Pan pisze.

I pojawia się we mnie pytanie o umiejętność dostrzeżenia człowieka, o akceptację, o zrozumienie.


Pani Gretchen

Gretchen

Panu się żeńskie imiona męsko konotują?
Zadziwiające, doprawdy…

Proszę się nie irytować, rzeczywiście nie znałem tego imienia to momentu w którym Pani potwierdziła, że to Imię oraz imię Żeńskie. W internecie różne “imiona” sobie internauci wybierają. Jak widzi Pani nie jestem omnibusem, :-))

Nie. Mówiąc o głęboko wierzących homoseksualistach mam na myśli głeboko wierzących homoseksualistów. Zwyczajnych ludzi, którzy tacy już są, jak ja jestem heteroseksualna.

Ma Pani na myśli Wierzących, tzn. Katolików? Gdyż ja piszę z pozycji KAtolika, którym jestem. Więc ważne abyśmy rozumieli pod pojęciem Wierzący przynależność do Konkretnego Kościoła.
Przecież można należeć do Kościoła Szymona Niemca, który chce w jego ramach udzielać ślubów gejowskich.

Pan by ich chętnie pozbawił, i pozbawia możliwości czerpania radości z nieobciążonego klątwami i wiecznym potępieniem życia seksualnego.

Nie wiem na jakiej podstawie Pani w ogóle wyciąga taki wniosek. Moja Wspólnota Kościoła jednoznacznie określa UCZYNKI HOMOSEKSUALNE – więc proszę aby Pani mi nic nie imputowała jakobym czegokolwiek chciał kogokolwiek pozbawiać. Jeśli ktoś jest Katolikiem, tzn. wyznawcą konretnej religi. Nie można nim być skoro nie jest się wiernym w Wierze.

PE czy WHO nie ma władzy aby stosowną dyrektywą ustalić, że współżycie homoseksualne jest tym samym co współżycie heteroseksualne lub jest lub nie jest grzechem. A nie może być tym samym gdyż homoseksualne z natury jest niepłodne. A popęd sesksualny w sensie biologicznym realizuje i gwarantuje zachowanie gatunku ludzkiego. Więc podlega w pewnym celom i prawom. Jeśliby uznać współżycie płciowe homoseks. to oznaczałoby, że jest zgodne z Prawem Naturalnym.
Dyrektywy Unijne nie mają takiej mocy aby KOściół zmieniał treści Wiary z ich powodu.

Jeśli nie jest zgodne z Prawem naturalnym to dlaczego ma być moralnie dobre? A jeśli moralnie dobre to i Święte.

Porównanie z mężczyzną, który wybiera wierność jednej kobiecie jest całkowicie chybione przecież.

Zawiera pewne podobieństwo gdyż prowadzi to do Wierności. W przypadku Małżeństwa Żonie lub Mężowi. W przypadku homoseksualisty nawróconego wierności Bogu.

Tak to można mówić o ludziach poważnie zaburzonych, których czyny jakoś tam z tych zaburzeń wynikają. Przyjęcie takich kategorii myślenia w odniesieniu do ludzi zdrowych lecz innych pod jakimś względem, zawsze prowadzi do nadużyć.
Nie można powiedzieć, że się akceptuje człowieka, że daje mu się szansę bycia wiernym Bogu, bycia członkiem jakiegokolwiek Kościoła pod jednym wszakże warunkiem, że on sam odbierze sobie coś co jest dla niego tak naturalne, jak dla Pana seks z kobietą.

Pani uważa, że homoseksualizm jest zdrowym objawem właściwego rozwoju człowieka i oznaką właściwej tożsamości płciowej. A Kościół nie. Nie tylko Kościół ale i lekarze:

http://www.mateusz.pl/okarol/ok_hin.htm

Więc pewnie nie dojdziemy do porozumienia.

Orientacja seksualna to nie jest coś co można sobie wybrać w drodze losowania, próbowania, rozważania i zdecydo[wać się na tę, która cały ten plebiscyt wygra.

Orientacja seksualna to dziedzina związana z tożsamością seksualną człowieka. To nie jest coś z czym się człowiek rodzi – nie ma dowodu na wrodzoną lub uwarunkowaną genetycznie tożsamości homoseksualnej. Jest to raczej kwestia nabyta, związana z procesem identyfikacji płciowej jakim podlega każdy człowiek w wieku dziecięcym i dorastania. Pani wychodzi z założenia, że homoseksualizm jest wrodzony i tym poglądem – jak sądzę – podejmuje jego legitymacji moralnej jako norma.

Nie porozumiemy się ponieważ Pan uważa za złe uczynki, za grzech coś na co człowiek nie ma wpływu. Mam na myśli jego, tego człowieka, orientację seksualną.

Mam wrażenie, że wyznaje Pani teorię, że człowiek jest sterowany hormonalnie a nie podkorowo i nie jest w stanie panować nad popędem seksualnym.
Człowiek może panować w pełni nad swoim popędem seksualnym. Jeszcze raz zwrócę uwagę na to czego Pani nie akceptuje: Kościół nie potępia i nie dyskryminuje Ludzi o skłonnościach homoseksualnych ale potępia współżycie i gesty homoseksualne jako nie zgodne z naturą i niemoralne.
Tak samo jak potępia się czyn człowieka także w innej dziedzinie a nie jego samego. Tak samo osądza czyny człowieka Prawo Karne – nie idzie się do wiezienia za to, że ma się skłonności do kradzieży, ale za dokonanie kradzieży. Przecież Pani to rozumie. NIe jest się złym będąc homoseksualistą ale można popełniać złe czyny. Pedofile też mają skłonności do dzieci – a więc też powinni mieć prawo – jeśli homoseksualizm jest normą – aby realizować swoje skłonnośći. W przypadku pedofili tez nie ma dowody na to, że to skłonności wrodzone.

Reasumując powiem tak, że w tej sprawie nie wydaje mi się możliwe owo oddzielenie, o którym Pan pisze.
I pojawia się we mnie pytanie o umiejętność dostrzeżenia człowieka, o akceptację, o zrozumienie.

Odpowiedziałem Pani powyżej. Skłonności człowiek ma różne: lenistwa, kobiet, mężczyzn, np.picia alkoholu, itp.
Ale to nie znaczy, że jestem już leniem, erotomanem, śpiochem czy alkoholikiem. Stanę się takim gdy pozwolę sobie aby te skłonności zapanowały nad moją wolą.
Stąd często życie Wiary oznacza pracę nad sobą a nawrócenie to nie jakiś slogan ale właśnie podjęcie tej pracy nad sobą z pobudek właśnie religijnych – wiecznych.

Pozdrawiam!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Panie Poldku

No teraz to wrzucił Pan już wszystko co można było, a następnie bardzo solidnie zawartość tego worka zamieszał.

Tak się zastanawiałam co też tu Panu napisać...

I napiszę tak.

Zbyt często pod pretekstem rozmaitych systemów aksjologicznych pozwalamy sobie na oceny tego co dobre, co złe,
co właściwe, co niewłaściwe,
wytyczamy drogi, definiujemy bezdroża,
budujemy mosty, wznosimy mury.

Jak się już mocno zapędzimy to te nasze wartości całkiem przysłaniają nam drugą istotę. Nie staramy się zobaczyć i zrozumieć jej perspektywy przeżywania świata, bo już wiemy że nasza jest najlepsza, jedynie słuszna.
Zaczynamy dzielić na swoich i obcych.
Na tych co wiedzą, i na tych co błądzą.

Pięknie sobie to układamy, mościmy się w tym wygodnym świecie z cudownym poczuciem, że na szczęście z nami jak najbardziej wszystko w porządku.

I znamy, po prostu znamy wszelkie odpowiedzi.

Nadal nic nie wiedząc. Z oczami zupełnie zasłoniętymi.


Pani Gretchen

Pięknie sobie to układamy, mościmy się w tym wygodnym świecie z cudownym poczuciem, że na szczęście z nami jak najbardziej wszystko w porządku.

E, chyba Pani żartuje. Chyba nie na temat. Gdyż nikt nie uważa, że wszystko wie. W żadnej z dziedzin nie wiemy wszystkiego ale wypowiadając się na jakiś temat warto wiedzieć co na ten temat wiadomo.
Bo wiadomo.

Gdyby usankcjonować pozytywnie ocenę moralną homoseksualizmu(czynów homoseksualnych) to właściwie byłoby stwierdzeniem, że nic nie wiadomo a popęd seksualny i pociąg płciowy jest wyrocznią. A tymczasem tak nie jest gdyż to nie człowiek jest sterowany hormonalnie -> jest niewolnikiem popędu seksualnego jak dajmy na to pies, który nie jest wstanie kontrolować swoich zachowań lecz całkowicie panuje nad sobą(człowiek), albo powinien przynajmniej panować.
Świat wartości jest “centrum dowodzenia” zachowaniami człowieka nie zaś popęd płciowy do tej samej płci(w tym przypadku).

Zło trzeba nazwać a człowieka należy kochać. Takie są wymogi cywilizacji Miłości budującej na Prawdzie a nie na relatywizmie moralnym.

Pozdrawiam!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Panie Poldku

Czytam bardzo uważnie pański dialog z panną Gretchen. Przyznam też, że w ogóle chętnie czytam to co Pan pisze i komentuje.

W tej mini debacie, panna Gretchen dotknęła bardzo poważnego problemu – problemu doktrynalnej sztywności, traktowanej (między innymi przez Pana) jako największa cnota Kościoła Katolickiego.

Chcąc czynić dobrze, sprawiacie tymczasem, że od Kościoła odsuwają się kolejne tysiące ludzi, którym wasza argumentacja łamie wszelkie pojmowanie dobra i zła, których niejako spychacie na pozycje wątpiących lub wręcz przeciwników. I nie mówię tu o środowiskach homoseksualnych.

W tej dyskusji w sposób przeraźliwie jaskrawy racja jest po stronie panny Gretchen.

A Pan powinien czym prędzej zmienić swoje motto.

Bo Pan nie pyta.
Pan wie.

Pozdrawiam,

merlot


Panie Poldku,

Często czytam Pana wpisy ( rzadko komentuję, ale czytam na bieżąco). Jestem pełna szcunku dla Pana niewatpliwie ugruntowanej wiary. Cytuje Pan Pismo, co swiadczy o ty, że je Pan czyta i zapewne zna… Mówi Pan o głębokim przeżywaniu wiary i życiu nia na codzień, o znaczeniu modlitwy, uczestnictwa w sakramentach i życiu Kościoła. To wszystko bardzo ważne i się z tym w pełni zgadzam.Ale mam nieodpatre wrażenie, że jak napisał powyżej merlot, Pan już wie. Kto i dlaczego bedzie zbawiony i kto bedzie miał prawo uczestniczyć w Godach Baranka. A gdzie w tym wszystkim Miłosierdzie Boże, ktore jest jednym z filarów naszej wiary? I nadziei. Brak ufności w Miłosierdzie, to prosta droga, by popaść w pychę. A to jeden z grzechó głownych, o ile nie “najgłówniejszy”. Bez nieskończonej Miłości i Miłosierdzia Bożego, nie zbawi się ani gej, ani lesbijka, żeden złoczyńca, rozpustnik, cudzołoznik… Ale też żaden, uchodzący w powszechnej opinii za pryzwoitego, człowiek. Pan, ja. NIKT. Bo wobec Boga wszyscy jesteśmy grzeszni i wszyscy w równym stopniu potrzebujemy Jego Miłosierdzia. I otrzymamy je, jeśli pokładamy w Nim ufność. Niezaleznie od tego, czy przyjdziemy do winnicy na cały dzień, czy u jego schyłku. Chyba, że zgrzeszymy pychą i świadomie i dobrowolnie je odrzucimy. Wtedy i Bóg, jest bezsilny…


Panie Poldku

“W żadnej z dziedzin nie wiemy wszystkiego ale wypowiadając się na jakiś temat warto wiedzieć co na ten temat wiadomo.
Bo wiadomo.”

No i ja tu widzę kłopot ponieważ najwyraźniej Pan wie co innego, a ja co innego.
Co w takiej sytuacji?
Kto z nas ma rację?

“Gdyby usankcjonować pozytywnie ocenę moralną homoseksualizmu(czynów homoseksualnych) to właściwie byłoby stwierdzeniem, że nic nie wiadomo a popęd seksualny i pociąg płciowy jest wyrocznią.”

Czy to oznacza, że w Pana opinii homoseksualiści to ludzie niezdolni do uczuć?
Uważa Pan, że związki homoseksualne oparte na miłości nie istnieją, a oni sami gonią jedynie po świecie w celu zaspokojenia swych nienasyconych i rozbuchanych potrzeb seksualnych?

Jeszcze jedno przyszło mi do głowy.
Skoro w świetle nauki Kościoła Katolickiego człowiek jest w porządku, w tym człowiek homoseksualny, a potępia się jedynie czyny homoseksualne, jak Pan to nazywa. To czy w takiej sytuacji byłby Pan skłonny zaakceptować związki partnerów jednej płci pod warunkiem, że zrezygnują oni ze współżycia seksualnego?


@

O święta Gramatyko, patronko filologów.

Z pewną taką fascynacją śledzę Pańskie wpisy, ze względu na formę. Wychodzą Panu zupełnie niechcący rzeczy nad wyraz ciekawe stylistycznie.
Pan kompletnie nie panuje nad materią języka. Interpunkcja i stosowanie wielkich liter wymykają się wszelkim klasyfikacjom; zdania nie są ze sobą logicznie powiązane; potrafi Pan zacząć w jednym przypadku i czasie, skończyć w innym, po drodze nawtykawszy jeszcze myślników, dwukropków i cudzysłowów, najczęściej też bez sensu.
Owszem, zwykle można wyrozumieć, jaki miał być sens wypowiedzi. Tyle, że takim ludziom jak ja dostarcza Pan perwersyjnej uciechy perełkami typu:

“Ja – mówiąc szczerze, chyba mi szkoda tracić tego klimatu i wewnętrznej radości”.

Co robi to “ja” na początku? Chciał Pan podkreślić, że jest sam, osobiście, podmiotem mówiącym (szczerze), że nie pisze tego za Pana teściowa? Innego wytłumaczenia nie jestem w stanie znaleźć.
Następnie pomylił Pan dopełniacz z biernikiem. Tracić – kogo? co? (biernik) a więc – tracić klimat. Tak samo – tracić wewnętrzną radość, a nie “wewnętrznej radości”.
No chyba, że oczko mu się odlepiło, temu klimatu.

“Więc chyba mój blog pozostanie miejscem gdzie o duchowości i Bogu ukrytym będę pisał.”

Mistrz Yoda z tobą bracie całkowicie zgadza się. Jednakowoż przecinki po Jasnej Stronie Mocy są.

“Dziś sięgnąłem do czytania na dzisiejszy dzień gdzie czytamy zdanie”

Bez komentarza.

“Który zabiegając o sprawy świata jest zakorzeniony mocno w Bogu i prawdziwej tęsknocie za tym co nie w posiadaniu materialnym leży, ale w tym co ma nadeść – kresie życia ziemskiego które spocznie w Zmartwychwstaniu JEZUSA.”

Sformułowanie “człowiek zakorzeniony mocno w prawdziwej tęsknocie” jest dosyć egzotyczne.
Zwłaszcza, że jest to tęsknota “za tym co (...) leży w tym co ma nadejść”. Enigmatyczne niczym zagadka Samsona o pszczołach i martwym lwie.

——

Miałam ostatnio taki pomysł fabularny: kraj, którego język jest tak skomplikowany, że nawet rodzimi użytkownicy nie potrafią się nim posługiwać.
I co? Przyjaciółka mnie usadziła, mówiąc: “To przecież Polska”!

z poważaniem
Pino


Szanowny Panie Psorze

donoszę uprzejmie, że uczeń Poldek nie przyniósł na swój blog dzienniczka, a jego goście też nie byli tacy głupi.

Czyli klops. Żadnej dwójki ani pały nam Pan Psor dzisiaj nie postawi, ku swojemu wielkiemu rozczarowaniu zapewne.

Pozdrawiam, doceniając trud

merlot


Kiedy Psor ma rację

Poldek pisze po chińsku, czyli rydzykowym slangiem zwanym też toruńską nowomową.
Dla mnie jest to pisanie na Berdyczów.
Igła


Panie Merlocie

“”“W tej mini debacie, panna Gretchen dotknęła bardzo poważnego problemu – problemu doktrynalnej sztywności, traktowanej (między innymi przez Pana) jako największa cnota Kościoła Katolickiego.”“”

Kościół postępuje sztywno, hmmm. Przypomina mi się sytuacja z BIblii gdy zydzi pytają Jezusa jak to jest z rozwodami. I JEzus ku ich zaskoczeniu nie obniża poprzeczki – oni przypominają Mu, że MOjżesz pozwolił dać żonie list rozwodowy.
A Jezus im odparł, że popełnia cudzowłóstwo nie tylko ten który naraża żonę na cudzołudztwo ale ten kto pożądliwie spogląda na kobietę.

Kosciół nie ma cnót – gdyż jest wspólnotą ludzi -> grzeszników wyznających swoje grzechy i odwracających się od nich. Jedyną CNOTĄ (mówiąc Pana językiem) jest JEzus Chrystus Ukrzyżowany i ZMartwycjwstały który obmywa z grzechów swój lud.

W postępowaniu z grzechem nie tyle chodzi abyśmy się stali aniołami na ziemi, ale o to abyśmy od swoich grzechów się odwracali i uwalniali. Ponieważ jesteśmy ludźmi grzesznymi będziemy to czynić do końca swojego życia.
Pan rozumiem wolałby aby Kościół poprzeczkę obniżył – jednak nie może tego zrobić gdyż Głową Kościoła jest Jezus Zmartwychwstały. Kł ziemski z papieżem na jego czele nie może odwoływać “ani jednej joty…” gdyż Pismo św. mówi “Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą...”.
Więc raczej mnie ma szans na obniżenie poprzeczki. Kościół jest depozytariuszem lekarstwa na grzech -> sakramenty.

Chcąc czynić dobrze, sprawiacie tymczasem, że od Kościoła odsuwają się kolejne tysiące ludzi, którym wasza argumentacja łamie wszelkie pojmowanie dobra i zła, których niejako spychacie na pozycje wątpiących lub wręcz przeciwników. I nie mówię tu o środowiskach homoseksualnych.

Panie MErlocie, powyższe zdanie prawdziwe nie jest. Gdyż rozmawiając z wieloma ludźmi którzy używali podobnych argumentów po pytaniu: – a gdyby nawet zmienił Kł zdanie w dziedzinie aborcji, etyki seksualnej, czynów homoseksualnych to Pan/Pani zaczęłaby prowadzić sakramentalne życie w Kościele?

Odpowiedź była: NIE.

Więc wg mnie to takie – z całym szacunkiem – zawracanie głowy i szukanie usprawiedliwienia dla swojej letniości i gnuśności duchowej.

W tej dyskusji w sposób przeraźliwie jaskrawy racja jest po stronie panny Gretchen.

W kwestii naszej dyskusji ja rację przyznaję słowom Św.Pawła.

A Pan powinien czym prędzej zmienić swoje motto.
Bo Pan nie pyta.
Pan wie.

Pytam wtedy gdy nie wiem. I jest to motto mojego postępowania wtedy gdy mam wątpliwości – więc pozostawię to motto. uważam za sprawdzone i mądre.

A nawiązując do Pani Gretchen – ciekawi mnie kogo Pani zapytała, że sądzi, że można być WIerzącym głęboko i żyć w związku homoseksualnym. Ciekaw jestem jaki spec od teologii Biblijnej czy moralnej to potwierdził.

Dla mnie autorytetem jest Słowo Boże zapisane na kartach Biblii. A Biblia mówi: lepiej słuchać Boga niż ludzi.. . Więc w kwestii sztywności Kościoła pozostanę przy tym autorytecie. To bezpieczniejsze.

Pozdrawiam!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Igło, nie truj;-)

W momencie, gdy dyskusja dotyczy czegoś niezmiernie ważnego, trudnego i budzącego silne emocje (jak widać i Twoje), wyjeżdżanie z lekcją gramatyki jest żałosne.

Pozdrawiam Cię w tym Twoim Berdyczowie
(jakoś poczta dochodzi, nawet na takie za…pie)

merlot


O każdej sprawie

Tym bardziej ważnej, należy pisać po polsku, tak zeby rozumiał to ktoś więcej niż autor..

O tym dowiadują się już dzieci w 1 klasie SP.

Merlot ( pier… u siebie w domu ).
Igła


Panie Poldku

Ja traktuję wiarę jako stan wewnętrzny więc subiektywny.
Przy czym podkreślam – wiarę.
Przynależność do rozmaitych kościołów jest najczęściej konsekwencją tej wiary. Jest z nią często, choć nie zawsze, immanentnie związana.

Rozmawiając z Panem przyjmuję, że Pana perspektywa to perspektywa nauczania Kościoła Katolickiego i do niej się odnoszę zadając pytania.

Uważa Pan, że nie można być głęboko wierzącym katolikiem, pozostać nim mimo swoistego wykluczenia?
Że jeżeli Pan odrzuci człowieka ze względu na to, że nazywa Pan jego życie grzesznym, to on odrzuci Boga, w którego wierzy?

Żaden spec od żadnej teologii mi tego nie powiedział.


Igła

Nie za takie odzywki Cię cenię.

Jak widać, poza Tobą nikt nie miał problemu ze zrozumieniem tekstu.
A Ty, zupełnie niepotrzebnie, swój stosunek do wpisu Poldka podbudowujesz pozamerytorycznymi argumentami.

Nie zaperzaj się o drobiazgi, gdy mowa o rzeczach dużych.

merlot


Jolka

Taka-Taka

Ale mam nieodpatre wrażenie, że jak napisał powyżej merlot, Pan już wie. Kto i dlaczego bedzie zbawiony i kto bedzie miał prawo uczestniczyć w Godach Baranka.

JA nie napisałem, że “wiem”, jeśli cytowałem św.Pawła to po to aby pokazać jasno jaka jest ocena moralna czynów homoseksualnych. Nie napisałem, że jakikolwiek będzie potępiony lub nie, gdyż pisałem w innym miejscu, że Kościół nie potępia z automatu Homoseksualisty ale potępia czyny homoseksualne jako grzeszne.

Czy homoseksualista może być zbawiony? Tak może – tak jak ja i Pani. Ale od powiedzenia, “może być zbawiony” do faktycznego zbawienia jeszcze daleka droga. Daleka droga nie tylko w moim, Pani, homoseksualisty przypadku.
Ja piszę z pozycji nauki Kościoła która zakorzeniona jest w nauce Jezusa oraz Apostołów którzy jasno mówią o uczynkach z ciała które Bogu podobać się nie mogą. Czy Pani pisanie o tym co mówi św.Paweł nazywa szastaniem wyrokami? Słowo Boże w Biblii jest dane dla rozeznania, oceny:

Żywe jest bowiem słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (4, 12)

Ja nie wiem, ja wierzę w to co na ten temat mówi Słowo Boże któremu Ufam bardziej niż ludziom.

A gdzie w tym wszystkim Miłosierdzie Boże, ktore jest jednym z filarów naszej wiary? I nadziei. Brak ufności w Miłosierdzie, to prosta droga, by popaść w pychę. A to jeden z grzechó głownych, o ile nie “najgłówniejszy”. Bez nieskończonej Miłości i Miłosierdzia Bożego, nie zbawi się ani gej, ani lesbijka, żeden złoczyńca, rozpustnik, cudzołoznik… Ale też żaden, uchodzący w powszechnej opinii za pryzwoitego, człowiek. Pan, ja. NIKT. Bo wobec Boga wszyscy jesteśmy grzeszni i wszyscy w równym stopniu potrzebujemy Jego Miłosierdzia. I otrzymamy je, jeśli pokładamy w Nim ufność. Niezaleznie od tego, czy przyjdziemy do winnicy na cały dzień, czy u jego schyłku. Chyba, że zgrzeszymy pychą i świadomie i dobrowolnie je odrzucimy. Wtedy i Bóg, jest bezsilny…

W tych pięknych słowach o Miłosierdziu Bożym nie wspomina Pani o skrusze i przykzaniu się do grzechu. Jakże Bóg może Pani cokolwiek przebaczyć skoro Pani uważa, że czyny które Jego Słowo określa jako uczynki ciemności Pani chce uważać jako uczynki światłości? Przebaczenie otrzymuje ten kto prosi o przebaczenie w konkretnych przypadkach.

To prawda, że wszyscy zgrzeszyliśmy bez wyjątku. Ale gdyby Miłosierdzie Boga było wystarczające aby nas zbawić – na próżno Męka Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa. Jezus jest Słowem Ojca. I nie można go “chować do szafy jak niedzisiejsze wymogi moralne” lecz słuchać Jego słów i wypełniać je.

W postawie Gretchen zauważam zachowanie które Jezusa i Ewangelię lekceważy w dziedzinie o której rozmawiamy a zasłania się MIłosierdziem Boga. Jezus przyszedł dla naszego zbawienia i nie można Go lekceważyć a liczyć na to, że to co uważa za grzech Pismo św. na pewno nie będzie grzechem dla Boga Ojca miłosiernego.

Ja nie feruję wyroków a jedynie mówię o tym co Słowo Boże mówi o czynach homoseksualnych.

Pozdrawiam!
Pozdrawiam.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Pani Igło,

pozwoli Pan, że zadedykuję Panu dawną paremię:

Medice, cura te ipsum


Jezeli mowa o

o zrozumieniu, to ja Poldkowi już dawno zwracałem uwagę, że ten język jest co najmniej dziwaczny i wielu go nie rozumie. Nie tylko ja.
Tu jest dość mało ludzi znających slang z Naszego Dziennika.
Dodam jeszcze, że wklejanie do tekstu obrazków jakie zbierają 10letnie dziewczynki na religii nie powoduje dodatkowo, że ten tekst dociera do kogokolwiek oprócz wyznawców Rydzyka i jest traktowany poważnie.

Albo bawimy się w egzaltacje albo w ciekawe pisanie?
Co więcej Poldek potrafi ciekawie pisać.

Merlot najlepiej będzie jak “pisarz” pisze do siebie, wtedy “każdy” go zrozumie.
Igła


Panie Poldku,

moje doświadczenie nie potwierdza Pana stanowczych, ale apriorycznych sądów.

Poznałem co najmniej kilka osób, które wykluczenie z Kościoła, będące skutkiem tego, co Katechizm nazywa skłonnością nieuporządkowaną, nie zerwały z nim kontaktu.

Duchowo cierpią z braku dostępu do Sakramentów Świętych i modlą się z godną pozazdroszczenia żarliwością.

Nie ma we mnie pewności, że zostaną, w Ostateczności, potraktowane gorzej od co poniektórych heteroseksualnych dewotów.

To nie ja i nie Pan będziemy Sądzić.


Dodam jeszcze,

że Poldek jest gospodarzem swojego blogu i może go prowadzić zgodnie z własnym poglądem co też czyni.
Ja, jako admin, mogę to oceniać tak lub inaczej, promując tekst lub nie.

Mogę też, jako Igła-bloger, nie/zgadzać się z tezami autora, w takim lub innym stopniu.
Igła


@Gretchen

Gretchen

Czy to oznacza, że w Pana opinii homoseksualiści to ludzie niezdolni do uczuć?
Uważa Pan, że związki homoseksualne oparte na miłości nie istnieją, a oni sami gonią jedynie po świecie w celu zaspokojenia swych nienasyconych i rozbuchanych potrzeb seksualnych?

Ale dlaczego Pani teraz o uczuciach a unika powiedzenia wprost: Św. PAweł się myli, Kościół się myli… ??

Proszę powiedzieć wprost.

Skoro w świetle nauki Kościoła Katolickiego człowiek jest w porządku, w tym człowiek homoseksualny a potępia się jedynie czyny homoseksualne, jak Pan to nazywa. To czy w takiej sytuacji byłby Pan skłonny zaakceptować związki partnerów jednej płci pod warunkiem, że zrezygnują oni ze współżycia seksualnego?

Mówiąc o związku musimy uściślić. Jest możliwa głęboka więź między ludźmi: koleżeńskość, przyjaźń, więzy pokrewieństwa, itp.
Treścią i spoiwem tychże więzi jest wspólnota wartości, krwi, celów i dążeń.
Tak więc nie jest tak, że jest coś złego w przyjaźni pomiędzy kobietami czy mężczyznami.

Ale aby być przyjacielem nie trzeba brać ślubu prawda? Związek Małżeński jest święty gdyż jest stworzony jako specyficzna i jedyna rzeczywistość gdzie małżonkowie uczestniczą w przekazywaniu życia. A potem podjąć naturalne role Matki i Ojca w wychowaniu dzieci. Natomiast nie ma podstaw i powodu aby odnajdywać cokolwiek równego małżeństwa mężczyzny i kobiety w związkach jednopłciowych.

Małżeństwo jest tajemnicą i sakramentem -> którego nie udziela Kapłan ale jedynie potwierdza. Jest to jedyny sakrament którego udzielają sobie narzeczeni.

Związki homoseksualne nie mogą być ani sakramentalne ani naturalne – współżycie homoseksualne nie jest zgodne z naturą, związki heteroseksualne zostały pobłogosławione i określone także w innym miejscu w KSiędze Rodzaju: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się czyniąc sobie ziemię poddaną.”

Zresztą niech Pani przeczyta sobie opowiadania o stworzeniu człowieka. Stworzeni są razem jako komplementarne istoty uzupełniające się nawzajem. Stąd ranga i świętość związku małżeńskiego. Podciąganie pod ten sam “sznurek” miłości homoseksualnej jest pozbawione podstaw.

Więc Kościół osobom za takimi skłonnościami daje możliwość uczestniczenia w życiu sakramentalnym pod warunkiem pracy nad sobą i powstrzymania realizowania tej skłonności w swoim życiu.

Tyle na ten temat Nauczanie Kościoła, które jest koherentne ze słowami Św.Pawła.

Pozdrawiam!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Panie Iglo,

ma Pan wszystkie te prawa i nikt ich Panu nie odbiera.

To co napisałem oznaczało tylko tyle, że kiedy czytam Pana i Pana Poldka, to ze skruchą przyznaję, że znacznie częściej nie rozumiem tego co Pan był łaskaw przelać na ekran. Wielokrotnie dawałem temu wyraz.

I nie ma to nic wspólnego ze zgodą albo niezgodą. Po prostu uważam Pana uwagi na temiat zrozumiałości przekazu za osobiście dla mnie zabawne. Nikt tej opinii podzielać nie musi.

Ja też piszę niezrozumiale, czego najlepszym dowodem jest to, że Pan mnie nie zrozumiał. Jak widać nie jednemu to się zdarzyć może…

Pozdrawiam Pana, z nadzieją, że tym razem przekaz był bardziej zrozumiały…


@Gretchen

Gretchen

Ja traktuję wiarę jako stan wewnętrzny więc subiektywny.

Piękne zdanie. Ja też, dlatego też w swojej wierze szukam oparcia i Prawdy. Wiara subiektywna w Boga Biblii musi prowadzić do Poznania tego Boga wg Biblii.

Rozmawiając z Panem przyjmuję, że Pana perspektywa to perspektywa nauczania Kościoła Katolickiego i do niej się odnoszę zadając pytania.

Uważa Pan, że nie można być głęboko wierzącym katolikiem, pozostać nim mimo swoistego wykluczenia?
Że jeżeli Pan odrzuci człowieka ze względu na to, że nazywa Pan jego życie grzesznym, to on odrzuci Boga, w którego wierzy?

Żaden spec od żadnej teologii mi tego nie powiedział.

Wykluczenie z Kościoła następuje zupełnie inaczej. NAstępuje wtedy gdy, człowiek popełniając grzech trwa w nim, nie odwracając się od niego i nie podejmując postanowienia poprawy.

Gdyż człowiek przez grzech traci Łaskę Uświęcającą – wchodzi w stan nieprzyjaźni z Bogiem. Staje się istotą będącą w stanie przyjaźni ze Złem.
Więc jeśli następuje jakiekolwiek wyklucznie to na własne życzenie człowieka.

Dobra nowina EWANGELII polega na tym, że człowiek może w każdej chwili powrócić do stanu przyjaźni z Bogiem (Syn Marnotrawny) i stać się Jego dzieckiem i dziedzicem, Jego Królestwa.

Wykluczenie tak, ale “własnymi rękami” człowieka i “tylko na własne życzenie”.

Nota bene jest taki grzech którego Bóg nie może odpuścić: to grzech przeciw DUchowi Świętemu.

Jest to taki grzech który sprowadza się niezmiennym trwaniem w popełnionymm grzechu, nie okazanie skruchy i prośby o jego przebaczenie. Takiego grzechu odpuścić nie można, gdyż jego “właściciel” uważa, że nie ma grzechu i wybiera w nim trwanie na wieki.

Więc mówiąc o Miłosierdziu Boga trzeba pamiętać o tym, że Jego granice istnieją. A jego granicą jest trwanie w grzechu i nie przyznawanie się do niego.

Pozdrawiam.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


@yayco

yayco

moje doświadczenie nie potwierdza Pana stanowczych, ale apriorycznych sądów.

Poznałem co najmniej kilka osób, które wykluczenie z Kościoła, będące skutkiem tego, co Katechizm nazywa skłonnością nieuporządkowaną, nie zerwały z nim kontaktu.

Duchowo cierpią z braku dostępu do Sakramentów Świętych i modlą się z godną pozazdroszczenia żarliwością.

Nie ma we mnie pewności, że zostaną, w Ostateczności, potraktowane gorzej od co poniektórych heteroseksualnych dewotów.

To nie ja i nie Pan będziemy Sądzić.

Należałoby zatem zapytać co miał św.Paweł na myśli, że “mężczyźni współżyjący ze sobą Królestwa Bożego nie odziedziczą..”.

Gdyż można mówić o: – tychże którzy są świadomi swoich nieuporządkowanych skłonności ale podejmują pracę nad sobą – > doświadczając także upadków na tej drodze – tychże, którzy swobodnie preferują taką miłość i nie interesuje ich wogóle życia w łasce – są tacy którzy są świadomi tych skłonności ale są ludźmi żyjącymi przykładnie a mają w tej dziedzinie kłopoty

Na pewno każda postawa z wymienionych w zupełnie innym świetle stawia człowieka o takich skłonnościach. Poza tym, trzeba dodać, że są w tej chwili terapie leczące tego typu dolegliwość.

Więc można powiedzieć, że zdanie św.Pawła mówi o tych którzy oddają się tym uczynkom i żyją tychże uczynków.

Droga nawrócenia jest drogą “wąską” i niełatwą. Tak jak nie jest łatwo młodemu człowiekowi w wieku dorastania uniknąć problemów z onanizmem.

Jednak inna jest perspektywa tych którzy są świadomi i podejmują wysiłek aby żyć w przyjaźni z Bogiem, a inna tych którzy uważają, że “nie ma sprawy”, wszystko jest ok. Zgadzasz się?

Pozdrawiam!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Panie Yayco

Ja wogóle nie widzę sporu!!

Panu się podoba, mnie się nie podoba a Poldek, jako gospodarz, stosuje swoje własne środki przekazu.
Igła


Panie Poldku, gdybym się chciał jałowo spierać,

to bym zacząl rozważać, jak to jest, że słowa św. Pawła o mężczyznach, mam odnosić do kobiet. Bo ja nie pisałem o mężczyznach.

Przekaz kulturowy, tradycja, narastająca złożoność świata społecznego, oddala nas od Prawdy Objawienia.

Bez niczyjej złej woli.

Innym językiem dziś opisujemy świat.

Więc powiem tak. Z akapitem, w którym pisze Pan o dwojakiej perspektywie, zgadzam się.

Natomiast nie mam w sobie pewności, że to ja mogę, umiem i – w końcu- powinienem, stanowczo te dwie perspektywy odróżniać.

Nie mam też pewności, czy Pan to powinien robić.

Pozdrawiam


yayco

yayco

Natomiast nie mam w sobie pewności, że to ja mogę, umiem i – w końcu- powinienem, stanowczo te dwie perspektywy odróżniać.

Nie mam też pewności, czy Pan to powinien robić.

Pozdrawiam

Wróćmy do kontekstu – może wtedy się zrozumiemy w pełni.

Otóż w moim wpisie pierwszym napisałem, że legitymizowanie prawne aborcji na życzenie oraz związków homoseksualnych jest czymś co identyfikuję jako “dzieło przewrotnego pokolenia”. A więc tego “pokolenia” które – mówiąc językiem Jana Pawła II – jest emisariuszem cywilizacji śmierci.

Dyskuja zatem toczy się w kontekście czy związki jedno płciowe oraz aborcję na życzenie można sankcjonować prawnie(legitymizować je) czy nie.

A więc całą dyskusja dotyczy przecież zasad ogólnych a nie szczegółowych. Natomiast moi goście zarzucają mi, że domgam się piekła dla homoseksualistów itd.

A mój głos dotyczy tego aby nie przykładać ręki do tego by legitymizować te “uczynki” – uzasadniając je argumentami płynącymi z Wiary( Biblii i Objawienia).

Tyle yayco. Natomiast kwestia szczegółowa to już zupełnie inna dziedzina. To tak jakby rozmawiać o tym czy Obwodnica dla Augustowa jest konieczna. Tutaj się zgodzimy wszyscy, że tak. Ale co do tego którędy będziemy się spierać i szukać odpowiedzi.

NAtomiast porównując powyższe do legalizacji prawnej można powiedzieć, że spór dotyczy tego “czy autostrada”(legalizacja) jest potrzebna”. KK twierdzi, że nie. Jest niemoralna.

Inni uważają, że jest moralna gdyż Kł nie ma pewności i nie może powiedzieć które uczynki prowdzą do nieba a które do piekła… .

Kościół nie mówi(ani ja), że grzechy aborcji czy wynikające z “miłości homoseksualnej” nie mogą być wybaczone.. – to już zupełnie inny temat.

Pozdrawiam !
************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Igła

igla

że Poldek jest gospodarzem swojego blogu i może go prowadzić zgodnie z własnym poglądem co też czyni.
Ja, jako admin, mogę to oceniać tak lub inaczej, promując tekst lub nie.

Mogę też, jako Igła-bloger, nie/zgadzać się z tezami autora, w takim lub innym stopniu.
Igła

Panie Igło,

cieszę się, że Pana widzę, :-)))

Jeśli Pan czegoś nie rozumie, niech pan wskaże co. Chętnie rozwinę.

Pozdrawiam!


Panie Poldku

z pana wpisów, nic nie rozumiem.
Potem dopiero cokolwiek z komentów.

Pański język mnie odrzuca. Tak jak pisałem wcześniej, to chińszczyzna.
Igła


Świętą cierpliwość masz, Poldku.

Bo Gretchen (i inni też) nie rozumieją czegoś :
1. Z punktu widzenia doktryny KRK CZYNNY homoseksualizm jest grzechem.
2. Warunkiem rozgrzeszenia jest skrucha i wyznanie grzechu, a potem pokuta.
3. Trwanie w grzechu zakłada, że osoba nie jest zainteresowana uzyskaniem rozgrzeszenia.
4. Boże Miłosierdzie dotyczy wszystkich tych, którym na tym Miłosierdziu zależy. A jeśli ktoś chce żyć w grzechu, licząc na rozgrzeszenie w dogodnym dla siebie czasie, to popełnia tzw. grzech zuchwały przeciwko Duchowi Świętemu, który może być rozgrzeszony tylko pod bardzo specjalnymi warunkami. (Ten punkt specjalnie dla Gretchen).

Jak czytam tę gadułę, to przypomina mi się sytuacja, w której pewien człowiek powiedział, że jest katolikiem, ale:
1. Coś mu nie pasuje kult Maryi.
2. Ten dogmat o nieomylności papieża w dziedzinie wiary i moralności to taki jakiś jest…..
3. On nie bardzo widzi, żeby w tym opłatku na ołtarzu to rzeczywiście był obecny Jezus.
4. No i jeszcze te rozwody, aborcja, homoseksualizm, celibat mu nie podchodzą.
5. I coś tam z doktryny jeszcze mu nie pasowało.

Człowiek ów bezwiednie wyliczył kwestie, które z grubsza odróżniają KRK od wielu współczesnych wspólnot protestanckich. Ale oczywiście – deklaruje się katolikiem. I oczywiście absolutnie nie wziąłby pod uwagę konwersji na taki odłam protestantyzmu, który by mu odpowiadał.

Łapiecie, mam nadzieję, o co mi chodzi ?

Jak chcesz się zapisać do klubu brydżowego, to przede wszystkim musisz umieć grać, a jeśli klub narzuca szereg innych warunków uczestnictwa, to musisz je spełnić, żeby w nim być. Proste.

Jeśli ktoś mieni się katolikiem, to musi żyć zgodnie z zasadami katolickimi. Jeśli tego nie robi, to grzeszy. Proste. Ale przecież katolikiem nie trzeba być na siłę. To nie problem, że wiernych ubywa tysiącami. A raczej – to nie problem KRK. To problem tych odchodzących, z którym muszą się uporać.

Pozdrawiam Wszystkich


Panie Poldku

Nie mam najmniejszego zamiaru mówić, że św. Paweł się myli, czy że Kościół się myli.
Nie czuję się kompetentna.

Są tutaj co najmniej dwie kwestie.

Pierwsza to taka, że jeśli jakiś katolik okaże się homoseksualistą to nie ma łatwo. Na boskie miłosierdzie zapewne może liczyć natomiast z ludzkim, jak zwykle bywa, jest znacznie gorzej.
Bo niby oddzielamy człowieka od czynów, co ma oznaczać, że generalnie go dotrzegamy wraz z tym garbem problematycznym, ale jakoś nie słychać o tym, by katolicy stawali w obronie homoseksualistów. Tak zwyczajnie.

Nawet w tym co Pan pisze czytam, że to są jakieś rozszalałe seksualnie jednostki kierujące się popędem zamiast kontrolować swoje odruchy.
Kiedy zadaję Panu pytanie o to czy dostrzega Pan taką możliwość, że w takich związkach jest miłość (nie przyjaźń i koleżeńskość), to Pan oczekuje ode mnie oświadczenia, że Kościół się myli.

Pan Jajcenty natomiast sugeruje, że można się w końcu łatwo zmienić wyznanie i po sprawie.

Brzmi to trochę tak: nie umiecie albo nie chcecie się do nas dostosować, to jest wasz i wyłącznie wasz problem.

I w gruncie rzeczy to jest oczywista oczywistość, gdyby nie jedna drobna kwestia. Człowiek nie jest ani winny, ani odpowiedzialny za to jaką ma orientację seksualną. I każdy chyba ma prawo do życia seksualnego…
Jak można oczekiwać od kogokolwiek, że się tego wyrzeknie?

Różnimy się w perspektywach patrzenia na kwestię, o której rozmawiamy.

Pan wygodnie umoszczony w nauce swojego Kościoła nie widzi specjalnie kwestii do dyskusji. Homoseksualizm jest wbrew naturze, już św. Paweł o tym pisał, i pisał o potępieniu. Ok.

Ja staram się widzieć tę kwestię z perspektywy człowieka i jego dramatu. Koszmarnego wyboru przed jakim stanie.
Zadaję sobie pytanie czy on musi przed tym wyborem stawać.
Czy nie mogę go zrozumieć, dać mu prawo życia po swojemu, by ostatecznie Bóg go osądził?
Czy ja mogę wiedzieć z niezłomną pewnością co zrobi Bóg? (O tym napisała Iwona u siebie)

Zapyta Pan pewnie co mnie to wszystko obchodzi, nie muszę ani podzielać poglądów Kościoła, ani św. Pawła. Obchodzi mnie to o tyle, że zdarza mi się patrzeć na konsekwencje tych poglądów i to właśnie rodzi we mnie pytania, które nieustannie Panu zadaję.

Kwestia druga teraz.
Zapewne jest na świecie spora grupa homoseksualistów nie należących (nigdy) do Kościoła Katolickiego.
Pan się domaga zakazania, także im, zawierania świeckich związków małżeńskich.
Kościoły i związki wyznaniowe mogą, niczym ci brydżyści, ustanawiać sobie co chcą dla swoich wiernych, ale próba uznania, że moja wizja świata jest tą właśnie słuszną jest ryzykowna. Co najmniej ryzykowna.
Takie związki nie czynią nikomu krzywdy więc też nie ma w czyjej obronie stawać. Nie znajduję dla tego uzasadnienia.

Na koniec jeszcze w sprawie tekstu z linka od Pana.
Przejrzałam dość starannie, może mi Pan wierzyć.
Powiem w tej sprawie tylko tyle, że homoseksualizm już jakiś czas temu został wykreślony z międzynarodowego spisu chorób i zaburzeń psychicznych (i ICD 10 i DSM IV). Jak widać lekarze uznali, że nie można tego traktować w tych kategoriach.


Panie Jajcenty

Nijak dojść nie mogę dlaczego punkt 4 specjalnie dla mnie…

Poza tym jak to w końcu jest, że Pan Poldek pisze o niemożności darowania tego grzechu, a Pan że pod specjalnymi warunkami można?

Chyba paradoksalnie to jest jakaś klamra dla tego co ja tu próbuję powiedzieć...


Pani Gretchen,

Te specjalne warunki to nic innego, jak głęboka skrucha i pokuta w sytuacji, kiedy styl życia i wartości wyznawane przez, dajmy na to, czynnego homoseksualistę były wiadome wszem i wobec. W sytuacji, kiedy osoba ta chciałaby np. poprosić o spowiedź, sprawa dociera do lokalnego biskupa, który ją musi dobrze rozważyć, żeby nie doszło do tzw. zgorszenia publicznego. Zdarzają się przypadki odmowy podyktowanej wątpliwościami co do szczerości osoby, a umotywowane dobrem ogółu wiernych. Zawsze są to sprawy bardzo, bardzo delikatne.

A ja nie bez powodu opowiadałem o katoliku z własną wizją katolicyzmu. Chodzi mi o to : Jeżeli wszyscy mogą robić wszystko, a na końcu i tak czeka nas owo Boże Miłosierdzie, to po jaką cholerę zachowywać się przyzwoicie ? Sądzę, że moje pytanie jest w kontekście dyskusji logiczne.

Tezę o braku wpływu postawy człowieka za życia na jego los po śmierci postawił Marcin Luter. Według niego decyduje wyłącznie Bóg.

No to można być katolikiem “ale”, czy nie można ?


Gretchen

Gretchen

Bo niby oddzielamy człowieka od czynów, co ma oznaczać, że generalnie go dotrzegamy wraz z tym garbem problematycznym, ale jakoś nie słychać o tym, by katolicy stawali w obronie homoseksualistów.

Tzn.?? Czy w Polsce Homoseksualiści są prześladowani: wyrzucani z pracy, wytykani palcami, itd? Gdyby dochodziło do takich aktów rzeczywiście głos Kościoła w tej sprawie byłby wskazany. Tymczasem nie widzę – mieszkam w przeciwieństwie do Pani w Polsce.

Nawet w tym co Pan pisze czytam, że to są jakieś rozszalałe seksualnie jednostki kierujące się popędem zamiast kontrolować swoje odruchy.

To dotyczy w ogóle człowieka i nie tylko w dziedzinie poruszeń seksualnych.

Kiedy zadaję Panu pytanie o to czy dostrzega Pan taką możliwość, że w takich związkach jest miłość (nie przyjaźń i koleżeńskość), to Pan oczekuje ode mnie oświadczenia, że Kościół się myli.

Ależ my nie rozmawiamy o relacji przyjaźni, koleżeństwa gdyż przyjaciele i koledzy nie wchodzą w związki małżeńskie.

Pan Jajcenty natomiast sugeruje, że można się w końcu łatwo zmienić wyznanie i po sprawie.

Przynależność religijna jest wyborem. Wyborem systemy wartości, wizji człowieczeństwa i świata. Nie jest koniecznością ale wyborem.

Brzmi to trochę tak: nie umiecie albo nie chcecie się do nas dostosować, to jest wasz i wyłącznie wasz problem.

I w gruncie rzeczy to jest oczyta oczywistość, gdyby nie jedna drobna kwestia. Człowiek nie jest ani winny, ani odpowiedzialny za to jaką ma orientację seksualną. I każdy chyba ma prawo do życia seksualnego…
Jak można oczekiwać od kogokolwiek, że się tego wyrzeknie?

Ma prawo do życia seksualnego ale nie do każdego. Przecież np. pedofil nie ma prawa… . A skoro każda skłonność seksualna jest dobra to dlaczego pedofil i inni dewiwnci nie mają mieć prawa.. ???

Pan wygodnie umoszczony w nauce swojego Kościoła nie widzi specjalnie kwestii do dyskusji. Homoseksualizm jest wbrew naturze, już św. Paweł o tym pisał, i pisał o potępieniu. Ok.

Tak. Współżycie homoseksualne nie są zgodne z prawem naturalnym – to nawet nie argument religijny.. . Kościół dodaje, że jest to naganny moralnie czyn.

Ja staram się widzieć tę kwestię z perspektywy człowieka i jego dramatu. Koszmarnego wyboru przed jakim stanie.
Zadaję sobie pytanie czy on musi przed tym wyborem stawać.
Czy nie mogę go zrozumieć, dać mu prawo życia po swojemu, by ostatecznie Bóg go osądził?
Czy ja mogę wiedzieć z niezłomną pewnością co zrobi Bóg? (O tym napisała Iwona u siebie)

Co innego pozostawienie mu Prawa – może grzeszyć lub nie, jego wybór. MOże się leczyć ale nie musi – nie ma nakazu, jego wybór. To prawda, że ludzie Ci cierpią. Ale to cierpienie jest związane z tym, że najczęściej sami nie akceptują swojej odmienności – sami zdają sobie z tego co jest normą a co nie. Sęk w tym, że powiedzenie im, że to jest norma nie rozwiązuje problemu. Gdyż nie trzeba być srednio rozgarniętym człowiekiem aby zdawać sobie sprawę z tego co jest rozumne a co nie. Jakie zachowania seksualne są zgodne z prawem naturalnym a jakie nie.

Stąd pisałem o terapii jaką oferuje Kościół. W okolicach Jeleniej Góry jest ośrodek w którym prowadzi się terapię z homoseksualistami. Innym sposobem pomocy jest SAkramentalna Łaska — sakrament pokuty. A więc nie jest tak, że człowiek z takimi skłonnościami jest rzucony na pastwę swojego konfliktu sumienia.

Zapyta Pan pewnie co mnie to wszystko obchodzi, nie muszę ani podzielać poglądów Kościoła, ani św. Pawła. Obchodzi mnie to o tyle, że zdarza mi się patrzeć na konsekwencje tych poglądów i to właśnie rodzi we mnie pytania, które nieustannie Panu zadaję.

Jakie są konsekwencje poglądów -> proszę rozwinąć to zdanie.

Zapewne jest na świecie spora grupa homoseksualistów nie należących (nigdy) do Kościoła Katolickiego.
Pan się domaga zakazania, także im, zawierania świeckich związków małżeńskich.

Nie znajduję powodu aby legitymizować tego typu związki jako moralnie i naturalnie prawidłowe i zgodne z naturą.

Kościoły i związki wyznaniowe mogą, niczym ci brydżyści, ustanawiać sobie co chcą dla swoich wiernych, ale próba uznania, że moja wizja świata jest tą właśnie słuszną jest ryzykowna. Co najmniej ryzykowna.
Takie związki nie czynią nikomu krzywdy więc też nie ma w czyjej obronie stawać. Nie znajduję dla tego uzasadnienia.
Przejrzałam dość starannie, może mi Pan wierzyć.
Powiem w tej sprawie tylko tyle, że homoseksualizm już jakiś czas temu został wykreślony z międzynarodowego spisu chorób i zaburzeń psychicznych (i ICD 10 i DSM IV). Jak widać lekarze uznali, że nie można tego traktować w tych kategoriach.

Dr Robert Spitzer, znany badacz psychiatra z Uniwersytetu Columbia, który był bezpośrednio zaangażowany w decyzję z 1973 r. podjętą przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne by usunąć homoseksualizm z listy chorób umysłowych, ostatnio włączył się w badania nad możliwością uzyskania zmiany. Dr Spitzer powiedział w wywiadzie: „Jestem przekonany, że wiele ludzi dokonało poważnych zmian w kierunku stania się heteroseksualistami … uważam to za ważną wiadomość ... podchodziłem do tych badań sceptycznie. Teraz twierdzę, że te zmiany mogą być trwałe” (NARTH 2000).

Ma Pani powyżej odpowiedź na to do czego prowadzi legitymizacja homoseksualizmu. Powyżej wypowiedź eksperta.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


@Gretchen

Gretchen

Pan Poldek pisze o niemożności darowania tego grzechu, a Pan że pod specjalnymi warunkami można?

Chyba paradoksalnie to jest jakaś klamra dla tego co ja tu próbuję powiedzieć...

Pani nie dokładnie czyta. Nic takiego nie powiedziałem. MOże być wybaczony każdy grzech jeśli popełniający go prosi o przebaczenie, wyraża skruchę i wolę nie czynienia go.

Proszę aby Pani ściślej się wypowiadała. Gdyż potem na innych blogach czyni mi się niesprawiedliwe zarzuty.

Pozdrawiam!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Panie Poldku najpierw to:

Wypowiadam się tak ściśle jak tylko umiem.

Sugestia, że z powodu moich nieścisłości czyni się Panu jakieś zarzuty na innych blogach budzi moje zdzwienie.
Musiałoby to oznaczać, że inni czytają tylko moje wpisy w naszej rozmowie i na ich podstawie wnioskują o tym, co Pan sądzi.
I nawet gdyby tak właśnie było, w co daleko wątpię, to nie ponoszę za to odpowiedzialności.

Żarty na bok, teraz merytorycznie.

To Pana słowa:

“Nota bene jest taki grzech którego Bóg nie może odpuścić: to grzech przeciw DUchowi Świętemu.”

To słowa Pana Jajcentego:

“A jeśli ktoś chce żyć w grzechu, licząc na rozgrzeszenie w dogodnym dla siebie czasie, to popełnia tzw. grzech zuchwały przeciwko Duchowi Świętemu, który może być rozgrzeszony tylko pod bardzo specjalnymi warunkami. “


Panie Jajcenty

“Jeżeli wszyscy mogą robić wszystko, a na końcu i tak czeka nas owo Boże Miłosierdzie, to po jaką cholerę zachowywać się przyzwoicie ?”

Mogę jedynie odpowiedzieć po jaką cholerę ja zachowuję się przyzwoicie :)

Otóż po taką mianowicie, że takiego dokonałam wyboru.

Staram się Panie Jajcenty ponieważ nie mam ochoty nikogo krzywdzić, nie mam ochoty odchodzić od tego, co jest dla mnie ważne.

Bo widzę, że w konsekwencji swojego wyboru dostaję od ludzi mnóstwo dobra i życzliwości.

A kiedy zdarza mi się odpłynąć w jakieś rejony, jakby je okreslić, mniej przyzwoite to wyciągam wnioski i wracam.

Jest takie chińskie powiedzenie:

“Jeśli już upadłeś – staraj się nie wstać z pustymi rękami”.

No to się staram.


Getchen

Gretchen

To Pana słowa:

“Nota bene jest taki grzech którego Bóg nie może odpuścić: to grzech przeciw DUchowi Świętemu.”

To słowa Pana Jajcentego:

“A jeśli ktoś chce żyć w grzechu, licząc na rozgrzeszenie w dogodnym dla siebie czasie, to popełnia tzw. grzech zuchwały przeciwko Duchowi Świętemu, który może być rozgrzeszony tylko pod bardzo specjalnymi warunkami. “

Grzech przeciwko Duchowi Świętemu odpuszczony być nie może gdyż jest wolą dobrowolnego, nieprzymuszonego w nim trwania. Czyli Bóg nie może pomóc komuś kto wybiera grzech i nazywa go Dobrem. Tak jak Pani nie wybaczy komuś kto Pani zrobi świństwo, nie przeprosi a jeszcze uważa i chełpi się, że uczynił coś pożytecznego i dobrego.

A wybór grzechu dokonuje się przez uznanie go jako dobro. Skoro dobro, nie ma miejsca na skruchę a człowiek wybiera nie obiektywny sąd Stwórcy ale swoje subiektywne dobro po wieczne potępienie.

Na tym polega grzech Szatana – grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Zerwanie definitywne z Obiektywizmem Stwórcy na rzecz uprawiania własnej filozofii istnienia.

Pan Jajcenty pewnie pomylił poważne grzechy: np. zabójstwa czy aborcji z tym grzechem. Udzielanie rozgrzeszenia w przypadku dwóch wymienionych grzechów zarezerwowane jest Biskupowi i niektórym Księżom w Diecezji.
Jednak grzech przeciw Duchowi Świętemu z natury nie może zostać wybaczony gdyż w świadomości grzesznika on nie istnieje. A nawet jeśli dowie się, że jest to złem, ON go za dobry – wybaczony nie może być. Bo nie może Pani wybaczyć komuś kto czyni przykrość i się chełpi, że czyni dobro.

To co zasady ogólnej, ale znamy przypadki -> dobry Łotr na Krzyżu, który żałował i uznał, że słusznie otrzymał karę. On uznał swój błąd i grzech -> wybaczenie było błyskawiczne.
Jednak dla kogoś kto nie uznaje winy nie ma przebaczenia gdyż on sam nie jest gotowy aby je otrzymać. NIestety – beznadziejna sytuacja.

p.s.
Co do precyzji – chyba nie dokładnie niektórzy czytają. Ale to rzeczywiście nie Pani wina, przepraszam.

Pozdr.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


@ Pani Gretchen jeszcze raz

Chciałbym zaznaczyć, że doceniam Pani intencje. Wydaje się Pani zatroskana losem grupy osób dotkniętych z jakichś, na ogół tajemniczych przyczyn, skłonnością seksualną do osób tej samej płci. To określa Panią jako osobę szlachetną.

A jedna popełnia Pani kilka błędów natury logicznej. Np. powołując się na wybaczenie łotrowi na krzyżu przez Chrystusa zauważa Pani (słusznie!) fakt, że ów łotr ŻAŁOWAŁ. Po czym bezpodstawnie chce Pani rozciągnąć konsekwencje tego wydarzenia na wszystkich, którzy prowadzą życie określane przez KRK jako niegodne, a którzy NIE ŻAŁUJĄ! I o tym p. Poldek mówi w każdej odpowiedzi na Pani komentarze. To jest zresztą dość podobne to ciągłego powoływania się na fakt niepotępienia przez Chrystusa jawnogrzesznicy. Wielu krzyczy: “kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem”. Ale bardzo, bardzo niewielu wydaje się pamiętać, że potem było jeszcze “idź i NIE GRZESZ więcej”. Więc jednak grzech…...

Zwracam uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy, a mianowicie to, że ci ludzie są WOLNI i w swej wolności mogą prowadzić życie takie, jakby Boga nie było (określam w sposób ogólny ich postawę, nie odnoszę się do ich wiary lub niewiary). Wiele z osób homoseksualnych prowadzi ciągłe potyczki z katolikami zarzucając im nietolerancję. A w sumie – ich wybór. Wiedza o postawie KRK wobec problemu homoseksualizmu (powtórzę: czynnego i praktykowanego) jest szeroko dostępna. Ta wiedza może uwierać, ale ona taka jest, jak jest. I tyle. Jeżeli ktoś w wolnym wyborze decyduje się na prowadzenie życia niezgodnego z katechizmem, to on sam wyklucza się ze wspólnoty, a nie wspólnota wyrzuca jego. Wolność..... Jeżeli Pani stawia się w roli obrończyni ludzi, którzy sami odchodzą od zasad KRK, akceptując rezultat, to wygląda to….hmmmm…..., proszę się nie obrazić, ale nieco zabawnie, żeby nie powiedzieć śmiesznie.

Z całym szacunkiem powtórzę – to jest ich wolny wybór, wymagający uszanowania, a nie uzasadniania na siłę, że to nadal są dobrzy katolicy, tylko oni trochę ten katolicyzm inaczej widzą.

Pozdrawiam


@ Gretchen ponownie

No i widzi Pani – powołuje się Pani na swój wybór. Homoseksualiści mają swój.

I jest naturalne, że konsekwencje swoich wyborów się ponosi, czyż nie ?


Gretchen

Staram się zrozumieć Pani postawę i rozumiem ją tak:

- należy pozostawić w spokoju zarówno homoseksualistów, lesbijki, a także innych: pedofilów, zoofilów, itp -> którzy swój popęd seksualny realizują w swój wolny nieprzymuszony sposób.

Owszem – to ich sprawa.

Jednak wróćmy do początku.

Niestety ale słowa “Idźcie i nauczajcie wszystkie narody” kierowane do uczniów zobowiązują do dawania świadectwa o Jezusie i Jego nauce.

Więc jako Jego uczeń – podążający za Nim, nie mogę milczeć. A tym bardziej nie mogę milczeć skoro ktoś chce prawnie sankcjonować coś co jest sprzeczne nie tylko z prawem naturalnym a także treścią Nauki Kościoła.

NIe usankcjonowanie prawne związków homoseksualnych nie sprowadza się do dyskryminacji, gdyż praktyki homoseksualne nie są ścigane ani zabronione tak jak praktyki pedofilskie i inne. Więc teza o prześladowaniach homoseksualistów jest naciągana.

Ukłony.


Jajcenty

Myślę, ze w Polakach wogóle jest taki mechanizm – nie tylko w sprawach dotyczących religii ale także ogólnoludzkich, zawodowych, itp., że uważa się, że oficjalnie “wiadomo jak jest” ale w normalnie “się inaczej postępuje”.

To takie skażenie PRLem. Gdzie ten mechanizm działał nagminnie.

Polak zawsze wie lepiej: – w dziedzinie skoków lepiej niż LEpisto – piłki nożnej lepiej niż Benchaker – Kościoła, lepiej niż papież, biskup, ksiądz, katechetka – ruchu drogowym, lepiej niż policjant

Przypadki można by mnożyć. A mnie się wydaje, że taka postawa jest tylko podświadomym usprawiedliwianiem się i przykrywaniem własnej niekonsekwencji.

Gdyż materialista będzie krytykował Kościół za majątek..
Rozwiązły seksualnie będzie opowiadał o rozwiązłych księżach..
Nie korzystający z sakramentu pokuty będzie najczęściej rozgrzeszał innych powołując się na miłosierdzie Boże….

A może trzeba klęknąć i powiedzieć “moja wina…”, pojednać się z Bogiem i spoglądnąć Jego oczami na świat zamiast bawić się w Jego – Boga patrzenie korygowanie.. .

Pokusa poprawiania BOga to sedno pierwszego grzechu w Edenie…. – na tę pokusę bardzo łatwo w imię humanitaryzmu i tolerancji wobec zła się jest nabrać dziś.

Ale przecież Jezus przyszedł na Znak któremu sprzeciwiać się będą, więc “poprawiaczy” brakować nie będzie i nie brakuje.

Pozdrawiam serdecznie.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


“Tzn.?? Czy w Polsce

“Tzn.?? Czy w Polsce Homoseksualiści są prześladowani: wyrzucani z pracy, wytykani palcami, itd? Gdyby dochodziło do takich aktów rzeczywiście głos Kościoła w tej sprawie byłby wskazany. Tymczasem nie widzę – mieszkam w przeciwieństwie do Pani w Polsce.”

W przeciwieństwie do mnie mieszka Pan w Polsce? A ja w przeciwieństwie do Pana też w Polsce?
(tak na boku i z ciekawości zapytam – jakie miejsce Pan założył jako to, w którym mieszkam?).

Homoseksualiści w Polsce nie są Pana zdaniem wytykani palcami? Moim zdaniem są. Nie wiem czy okresliłabym to tak mocnym słowem jak prześladowanie, ale z pewnością są negatywnie naznaczeni.
Słyszał Pan kiedyś określenie “pedał”? Albo “lesba”
A dość częste stawianie znaku równości między homoseksualistą a pedofilem?
A pomysły, by homoseksualiści nie mogli wykonywać określonych zawodów?

“Ależ my nie rozmawiamy o relacji przyjaźni, koleżeństwa gdyż przyjaciele i koledzy nie wchodzą w związki małżeńskie.”

No właśnie, nie rozmawiamy, a Pan sam o tym napisał dzisiaj. Zdziwiłam się i dlatego zaznaczyłam, że nie o takie związki mi chodzi.

“Ma prawo do życia seksualnego ale nie do każdego. Przecież np. pedofil nie ma prawa… . A skoro każda skłonność seksualna jest dobra to dlaczego pedofil i inni dewiwnci nie mają mieć prawa.. ???”

W końcu doszlismy do pedofili. Czekałam, muszę przyznać.

Pedofilia proszę Pana jest przestępstwem. Pedofilia wyrządza krzywdę dzieciom, które nie potrafią się obronić, a które płacą za takie doświadczenie ogromną często cenę.
Poprzez fakt nierównorzędności stron i wyrządzaną krzywdę, poprzez działanie wbrew woli i przeciwko rozwojowi dziecka odmawia się pedofilom prawa do realizowania swoich potrzeb.

“Tak. Współżycie homoseksualne nie są zgodne z prawem naturalnym – to nawet nie argument religijny.. . “

Co ma Pan na myśli pisząc prawo naturalne?
Dotąd myślałam, że broni Pan swego stanowiska z perspektywy nauki Kościoła Katolickiego. Teraz widzę, że odwołuję się Pan do argumentów poza religijnych.

“To prawda, że ludzie Ci cierpią. Ale to cierpienie jest związane z tym, że najczęściej sami nie akceptują swojej odmienności – sami zdają sobie z tego co jest normą a co nie. “

Możemy sobie w tym miejscu zadać pytanie czy czasem to nie inni tę ich odmienność podkreślają? Bardzo starannie?
Możemy mówić za nich, że cierpią z powodu jakiegoś obcego, który w nich żyje a oni go nie chcą.
Choć muszę powiedzieć, że tak się składa, że znam kilku homoseksualistów. Niekiedy wyciągam ich trochę na pogaduchę o tym jak to jest. I to co mówią nie potwierdza Pańskiej opinii. Tyle, że nie jest to grupa reprezentatywna więc proszę to potraktować jako kamyk do ogródka jedynie.

“Jakie są konsekwencje poglądów -> proszę rozwinąć to zdanie. “

Pyta Pan o konsekwencje…
Proszę sobie wyobrazić, że ma Pan jakąś cechę czy skłonność, która jest powszechnie niakceptowana w Pana środowisku. Proszę sobie wyobrazić wysiłek jaki musi Pan wykonać, by znaleźć kogoś przyjaznego.
Nie znajdzie Pan tego w szkole, na podwórku, ani w kościele.
Jakie mogą być konsekwencje? Depresja, myśli samobójcze, uzależnienie, lęki i inne oczywiście. Wszystkich wymienić się nie da.
Odrzucenie i niezrozumienie to niewyobrażalny koszmar dla wielu ludzi.

“Dr Robert Spitzer, znany badacz psychiatra z Uniwersytetu Columbia, który był bezpośrednio zaangażowany w decyzję z 1973 r. podjętą przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne by usunąć homoseksualizm z listy chorób umysłowych, ostatnio włączył się w badania nad możliwością uzyskania zmiany. Dr Spitzer powiedział w wywiadzie: „Jestem przekonany, że wiele ludzi dokonało poważnych zmian w kierunku stania się heteroseksualistami … uważam to za ważną wiadomość ... podchodziłem do tych badań sceptycznie. Teraz twierdzę, że te zmiany mogą być trwałe” (NARTH 2000).

Ma Pani powyżej odpowiedź na to do czego prowadzi legitymizacja homoseksualizmu. “

Badania Spitzera budzą poważne kontrowersje metodologiczne, może Pan o tym przeczytać w sieci. Wiele zdaje się można mu też zarzucić pod względem obiektywizmu. Pachnie artefaktem Panie Poldku. Na odległość.

Poza tym “dokonanie poważnych zmian w kierunku” to nie jest dla mnie na nic dowód.

To, że ktoś twierdzi o trwałości zmian traktuję jako zbiór pobożnych życzeń. Albo są trwałe, albo nie.

Jeśli Pan chce zdania odrębnego to odsyłam do opinii Lwa-Starowicza.
Ciekawie jest wpleciona w tekst na stronie www.kosciol.pl

I ostatnia kwestia o terapii oferowanej przez Kościół. Postaram się krótko.

Otóż widzi Pan psychoterapia nie powinna być związana z żadną ideologią (proszę wybaczyć skrót myślowy), a sam terapeuta powinien zachowywać neutralność i nie narzucać klientowi swojego światopoglądu, ani przekonań.
Skądinąd wiem, że o to bardzo trudno w ośrodkach i gabinetach rekomendowanych przez Kościół.


Panie Jajcenty

“A jedna popełnia Pani kilka błędów natury logicznej. Np. powołując się na wybaczenie łotrowi na krzyżu przez Chrystusa zauważa Pani (słusznie!) fakt, że ów łotr ŻAŁOWAŁ. Po czym bezpodstawnie chce Pani rozciągnąć konsekwencje tego wydarzenia na wszystkich, którzy prowadzą życie określane przez KRK jako niegodne, a którzy NIE ŻAŁUJĄ! I o tym p. Poldek mówi w każdej odpowiedzi na Pani komentarze. “

Ja?

Ja się powołuję na argument wybaczenia łotrowi?

W którym miejscu, proszę mi wskazać.

Bo być może Pan Poldek na ten argument i jego niesłuszne rozciągnięcie odpowiada, ale mam intuicyjne przekonanie, że myli mnie Pan z kimś innym.

To wszystko prowadzi mnie do smutnego wniosku, że Panowie nie rozumieją tego co ja tu piszę z uporem godnym lepszej sprawy.


Gretchen

W przeciwieństwie do mnie mieszka Pan w Polsce? A ja w przeciwieństwie do Pana też w Polsce?
(tak na boku i z ciekawości zapytam – jakie miejsce Pan założył jako to, w którym mieszkam?).

Zasugerowałem się “zagranicznym” imieniem Jeśli pomyłka, no to przyznaję się do błędu.

Homoseksualiści w Polsce nie są Pana zdaniem wytykani palcami? Moim zdaniem są. Nie wiem czy okresliłabym to tak mocnym słowem jak prześladowanie, ale z pewnością są negatywnie naznaczeni.
Słyszał Pan kiedyś określenie “pedał”? Albo “lesba”
A dość częste stawianie znaku równości między homoseksualistą a pedofilem?
A pomysły, by homoseksualiści nie mogli wykonywać określonych zawodów?

Pani Gretchen, każda odmienność w grupie:

- nietypowa fryzura

- rude włosy(wtedy jak ja byłem w szkole)

- są przyczyną zawsze pewnego ostracyzmowi… .

Zgadzam się, ale to za mało aby określić, że w Polsce prześladuje i dyskryminuje się Homoseksualistów i Lesbijki. W mojej opini te opinie biorą się stąd, że dostępność do pornografii: zdjęć, filmów, treści które eksponują jak wygląda “w naturze” miłość homoseksualna, lesbijska, heteroseksualna przyczynia się wg mnie do takich haseł.

Przecież używa się też słowa pogardliwego dla kobiet, dziewczyn: “kurwa”, “tirówka” “cichodajka” – można powiedzieć, że nakłada się klisze osób które zachowują się niemoralnie na inne osoby aby im dopiec albo nazwać ich zachowanie. I co z tego? Czy to jest dyskryminacja i prześladowanie? Czy też zwykłe hamstwo, brak kultury i wulgaryzmy.. .

To jeszcze nie to o czym mówimy. Homoseksualiści którzy opowiadają o swoim stylu życia czy poaradują na paradach powinni tez mieć na uwadze, że ich sposób realizacji swojej seksualności nie będzie się spotykał z afirmacją. Tymczasem, ten kto nie afirmuje tego typu zachowań nazywany jest homofobem.. ???

Pedofilia proszę Pana jest przestępstwem. Pedofilia wyrządza krzywdę dzieciom, które nie potrafią się obronić, a które płacą za takie doświadczenie ogromną często cenę.
Poprzez fakt nierównorzędności stron i wyrządzaną krzywdę, poprzez działanie wbrew woli i przeciwko rozwojowi dziecka odmawia się pedofilom prawa do realizowania swoich potrzeb.

A niestałość jaka jest normą wśród tzw. związków homoseksualnych jak Pani sądzi, nie przynosi żadnych szkód w osobowości porzuconych partnerów???

Co ma Pan na myśli pisząc prawo naturalne?
Dotąd myślałam, że broni Pan swego stanowiska z perspektywy nauki Kościoła Katolickiego. Teraz widzę, że odwołuję się Pan do argumentów poza religijnych.

Tak, gdyż postanowienia moralne odnoszące się do religii nie mogą stać w sprzeczności z prawem naturalnym – tak jest w Kościele Katolickim.
Jeśli Pani chce poczytać proszę np. tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_naturalne

Możemy sobie w tym miejscu zadać pytanie czy czasem to nie inni tę ich odmienność podkreślają? Bardzo starannie?
Możemy mówić za nich, że cierpią z powodu jakiegoś obcego, który w nich żyje a oni go nie chcą.
Choć muszę powiedzieć, że tak się składa, że znam kilku homoseksualistów. Niekiedy wyciągam ich trochę na pogaduchę o tym jak to jest. I to co mówią nie potwierdza Pańskiej opinii. Tyle, że nie jest to grupa reprezentatywna więc proszę to potraktować jako kamyk do ogródka jedynie.

Przyjmuję do wiadomości.

Uczestniczyłem kiedyś w wykładach prof. Ujca z Uniwersytetu Wrocławskiego – genetyka, który przeprowadził kilka operacji transseksualnych. Zajmuje się zagadnieniem zaburzenia tożsamości seksualnej i to on właśnie stwierdził, ze homoseksualizm nie jest wrodzony – nie ma podstaw aby tak sądzić.

Pyta Pan o konsekwencje…
Proszę sobie wyobrazić, że ma Pan jakąś cechę czy skłonność, która jest powszechnie niakceptowana w Pana środowisku. Proszę sobie wyobrazić wysiłek jaki musi Pan wykonać, by znaleźć kogoś przyjaznego.
Nie znajdzie Pan tego w szkole, na podwórku, ani w kościele.
Jakie mogą być konsekwencje? Depresja, myśli samobójcze, uzależnienie, lęki i inne oczywiście. Wszystkich wymienić się nie da.
Odrzucenie i niezrozumienie to niewyobrażalny koszmar dla wielu ludzi.

Przyznam, że zawsze czułem się odmieńcem stąd środowisko swoje znalazłem poza swoją miejscowością, kolegami ze szkoły średniej. Chociaż miałem kolegów i koleżanki to jedna osoby z którymi się rozumiałem w pełni to były osoby spoza środowiska.
Owszem zgadzam się, że owa skłonność nie jest czymś z czym łatwo żyć. Stąd też takim ludziom należy pomóc w identyfikacji płciowej – pomoc specjalisty a także szacunek wobec homoseksualistów. Jednak muszę przyznać, że homoseksualiści przyczyniają się samo do tego, że są źle postrzegani przez społeczeństwo. W tej dziedzinie wskazany jest rozsądek i umiar po obydwu stronach – takie jest moje zdanie.

Badania Spitzera budzą poważne kontrowersje metodologiczne, może Pan o tym przeczytać w sieci. Wiele zdaje się można mu też zarzucić pod względem obiektywizmu. Pachnie artefaktem Panie Poldku. Na odległość.

Nie jestem psychiatrą ani psychologiem ale ufam Amerykańskiemu Katolickiemu Stowarzyszeniu Lekarzy.

Poza tym “dokonanie poważnych zmian w kierunku” to nie jest dla mnie na nic dowód.
To, że ktoś twierdzi o trwałości zmian traktuję jako zbiór pobożnych życzeń. Albo są trwałe, albo nie.
śli Pan chce zdania odrębnego to odsyłam do opinii Lwa-Starowicza.
Ciekawie jest wpleciona w tekst na stronie www.kosciol.pl

Powiem szczerze – nie jestem w tym obiektywny gdyż nie jestem specjalistą – ale w ogóle terapeuci mają bardzo trudne zadanie gdyż przyjęło się obecnie, jakby Homoseksualizm był czymś nieodwracalnym, uwarunkowany jako włąściwość wrodzona. Gdy tymczasem jest to tylko opinia nie poparta faktami.

Moralność i etyka to nie ideologia w odróżnieniu do manipulowania faktami i uprawiania propagandy, ze homoseksualizm jest nieodwracalny i wrodzony.
Wolna od ideologii czyli wolna w tym przypadku od moralności? Do czego zatem ma odnieść się terapia, do jakiego wzorca? Tabuli razy?
Sama Pani przyznała, że homoseksualizm jest skłonnością. A jeśli tak można nad nią panować – tak jak można panować nad alkoholizmem, erotomanią, i innymi skłonnościami. Ale aby tak się stało potrzebna jest dobra wola i chęć współpracy ze specjalistą. Tymczasem cała propaganda homoseksualna zorientowana jest na to, że jest to skłonność której realizacja jest czymś naturalnym. A przecież, nawet zdrowy rozsądek podpowiada, że stosunki analne do zgodnych z naturą nie należą.... – są po prostu z punktu widzenia medycznego niebezpieczne… . Co również przekłada się na zakażenia i choroby weneryczne.

Nie jest to takie proste. Nie da się skłonności homoseksualnej bezkarnie zaliczyć w poczet normy gdyż kryterium szkodzenia jest wg mnie niewystarczające. Bardziej kryterium bym szukał w prawie naturalnym.

„Mimo wszelkich trudności i niepewności każdy człowiek szczerze otwarty na prawdę i dobro może dzięki światłu rozumu i pod wpływem tajemniczego działania łaski rozpoznać w prawie naturalnym wypisanym w sercu (por. Rz 2, 14-15) (Evangelium Vitae,2)Jan Paweł II

Pozdr.

***********************
“Kto pyta nie błądzi…”


Gretchen,

Wybacz, to skutek przebywania na kilku forach jednocześnie. Rzeczywiście, ty nie Ty uzyłas argumentu na który się powołałem.

Ale może się odniesiesz do mojego zarzutu, że tak naprawde godzisz w wolnośc tych, którzy nie chca żyć w zgodzie z przykazaniami ? Zachęcam i pozdrawiam.


Poldek,

Dzięki za komentarz, już muszę wybywać z forum, bo rodzina wzywa (no i mecz z USA zaraz :-)).

Poruszasz swoim trudnym pisaniem mnie, poroniony płód.

Ale idzie Święto Miłosierdzia, więc moja nadzieja pęcznieje.


poldek34

(....)“W tych pięknych słowach o Miłosierdziu Bożym nie wspomina Pani o skrusze i przykzaniu się do grzechu. Jakże Bóg może Pani cokolwiek przebaczyć skoro Pani uważa, że czyny które Jego Słowo określa jako uczynki ciemności Pani chce uważać jako uczynki światłości? Przebaczenie otrzymuje ten kto prosi o przebaczenie w konkretnych przypadkach”
.................
Przecież pisząc o swiadomym odrzuceniu milosierdzia, o tym własnie myslałam. O braku przyznania się do grzechu, braku skruchy i blagania o przebaczenie. O odrzuceniu Miłości.
Nie ma w tym zadnej sprzecznosci.
I slowem jednym nie wspomniałam, że uważam za dobre ,czyny uznawane za grzech. Jakies kompletne nieporozumienie!
...........
Jedno mnie natomiast nurtuje, a może tym razem, to ja nie do końca rozumiem Twój tok myslenia. Dlaczego uważasz, że Miłosierdzie Boże to zbyt mało, by uzyskać zbawienie? Że potrzebna byla ofiara Krzyża? A czym ona tak naprawdę jest, jak nie unaocznieniem Nieskończonej Miłosci i płynacego z niej Miłosierdzia ? Znowu nie widzę tu sprzeczności, a jedynie rozwiniecie mysli..


Panie Poldku

No to teraz to już całkiem mnie smutek ogarnia. Może nawet i rozpacz…

Porównuje Pan, nie wiem jak, sytuację dziecka wykorzystanego seksualnie i dorosłego człowieka porzuconego przez partnera.

Unika Pan bezpośrednich odpowiedzi. Trudno.

Nie jest Pan psychiatrą, ani psychologiem ale ufa Pan Amerykańskiemu Katolickiemu Stowarzyszeniu Lekarzy. Zapewne dlatego, że jest katolickie…

Nie jest Pan psychiatrą, ani psychologiem ale wie Pan, że homoseksualizm nie jest wrodzony.

Uważa Pan, że homofobia to nieafirmowanie seksualności homoseksualnej.

Co wynika z tego, że pornografia homoseksualna pokazuje jak tego rodzaju stosunki wyglądają “w naturze” (a niby jak ma pokazywać?) nie zrozumiałam.
Ciekawe co o pornografii heteroseksualnej powiedziałaby druga strona. Dla nich to może być obrzydliwe.

“Sama Pani przyznała, że homoseksualizm jest skłonnością.”

Ja?

“A jeśli tak można nad nią panować – tak jak można panować nad alkoholizmem, erotomanią, i innymi skłonnościami.”

Jeśli Pan uważa, że alkoholizm i erotomania są skłonnościami to proszę nie żartować.

Mogę się zgodzić ze zdaniem, że psychoterapeuci mają trudne zadanie.

Tylko proszę mi wierzyć, że w swojej pracy powinni być wolni od ideologii i trzymać swoje zasady moralne w dowolnym miejscu, lecz gdzieś poza klientem.

Niech Pan sobie wyobrazi, że trafia Pan do takiego psychoterapeuty jak ja. Bardzo proszę sobie to wyobrazić.
Naprawdę chciałby Pan w terapii mojego punktu odniesienia?


Pani Gertchen

Do akapitów wyżej odniosę się jednym zdaniem: Nie muszę być lekarzem aby wiedzieć, że rak jest chorobą śmiertelną.

Tylko proszę mi wierzyć, że w swojej pracy powinni być wolni od ideologii i trzymać swoje zasady moralne w dowolnym miejscu, lecz gdzieś poza klientem.

Powtarza Pani to samo co napisała wcześniej co już skomentowałem. WIęc powtarzał nie będę. Myli się Pani: moralność, prawo naturalne to nie ideologia.

A poza tym Pani chyba uważa, że terapia prowadzona przez terapeutę Katolickiego nie ma żadnej metody poza: “jak nie przestaniesz współżyć trafisz do piekła….”.

Zarówno jak terapie prowadzone przez fachowców nie tylko Katolickich: alkocholowe, leczenia syndromu poaborcyjnego tak też w tym przypadku jest prowadzona przez specjalistów.
Pani – tak mi się zaczyna wydawać – wyciąga wniosek, że terapia ośrodku Katolickim to ideologiczne pranie mózgu.

Terapia sama w sobie i jej konieczność podyktowane jest tym, że istnieje potrzeba skorygowania tego co nie jest właściwe – najogólniej mówiąc. Sam punkt wyjścia w każdej terapii jest zgoda osoby, że ten stan jest nie właściwy i chce to zmienić.

Pani chciałaby terapię widocznie zacząć od stwierdzenia: wszystko jest ok, jest Pan zdrowy a Pana skłonności są OK… – więc co Pani chciałaby “prostować”?

Niech Pan sobie wyobrazi, że trafia Pan do takiego psychoterapeuty jak ja. Bardzo proszę sobie to wyobrazić.
Naprawdę chciałby Pan w terapii mojego punktu odniesienia?

Pani Gretchen, nie znam Pani, niewiele o Pani wiem – trudno mi sobie wyobrażać kogoś kogo nie znam. Wiem, że Pani jest kobietą – to mogę sobie wyobrazić.

Pozdrawiam.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


>Gretchen

Z zapartym tchem podziwiam Twoje zmagania z Poldkiem. Walczysz dzielnie, w pięknym stylu i co najważniejsze w słusznej sprawie. Nie mogę się jednak powstrzymać przed wrażeniem, że wiele w tej walce donkiszoterii z Twojej strony.
Być może mam takie wrażenie, bo sama swego czasu podejmowałam różne próby dyskusji na tego typu trudne tematy. Niestety bardzo szybko potwierdzało się, że cierpliwość nie jest moją mocną stroną. Może Tobie lepiej się powiedzie. trzymam kciuki:)


Witaj Delilah!

To nie jest mecz… , :-)))

Poprostu nie da się sprowadzić prawa moralnego ani moralności do ideologii. Gdyby tak zredukować je naszej cywilizacji groziłaby anarchia. Gdyż każda norma byłaby względna gdyż o niej decydowałaby zwykła większość. To na gruncie rozsądku.

Religia dodaje, że wiara nie może iść w poprzek prawu naturalnemu. Gdyż Łaska buduje na naturze. Konflikt pojawia się wtedy gdy patologia zostaje uznana jako norma. Wtedy wszystko się wali i do niczego nie pasjuje – Pani Gretchen kwestionuje Prawo naturalne(takie mam wrażenia) .

Przez lata w innej dziedzinie sądzono, że aborcja to nic takiego a w Kanadzie od lat już leczy się i finansuje terapie związane z utratą dziecka z budżetu Państwa.

http://www.nest.org.pl/?Artyku%B3y:Wywiad_%3A_Pozwalamy_m%F3wi%E6_o_sekr...

Natury nie oszukasz, a Boga, to już pewna przegrana.. .

Pozdrawiam!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Panie Poldku

bez żadnej złośliwości i ironii, walczy się nie tylko na meczach. Pan jest tego najlepszym przykładem.

Jeżeli mówimy metaforycznie o meczu między Panem a Panną Gretchen (panna mi jakoś do tego imienia pasuje), to oczywiste jest, że jakoś tam wygracie i przegracie oboje. Mnie interesuje jedno: co dalej? O czym będziecie rozmawiali w szatni? Czy spróbujecie w przyszłości skorzystać z doświadczeń przeciwnika?

Pytam Pana, nie Gretchen, bo Pan wydaje się być bardziej zaciętą stroną w tym “meczu”.

Pozdrawiam,

merlot


Jolka

Taka-Taka

Przecież pisząc o swiadomym odrzuceniu milosierdzia, o tym własnie myslałam. O braku przyznania się do grzechu, braku skruchy i blagania o przebaczenie. O odrzuceniu Miłości.
Nie ma w tym zadnej sprzecznosci.
I slowem jednym nie wspomniałam, że uważam za dobre ,czyny uznawane za grzech. Jakies kompletne nieporozumienie!

Skoro tak piszesz to nieporozumienie…. .

Jedno mnie natomiast nurtuje, a może tym razem, to ja nie do końca rozumiem Twój tok myslenia. Dlaczego uważasz, że Miłosierdzie Boże to zbyt mało, by uzyskać zbawienie? Że potrzebna byla ofiara Krzyża? A czym ona tak naprawdę jest, jak nie unaocznieniem Nieskończonej Miłosci i płynacego z niej Miłosierdzia ? Znowu nie widzę tu sprzeczności, a jedynie rozwiniecie mysli..

Szatan w BIblii jest nazywany władcą tego świata, a więc jest władcą tej części świata która żyje w grzechu. Tym co jest “łańcuchem niewolnika” la człowieka jest grzech. Dlatego tak ważne jest rozeznanie jakie grzechy popełniam aby te kajdany zrzucić.

A więc po pierwszym grzechu sytuacja człowieka jest taka, że sam siebie wydał w niewolę ulegając szatanowi – który pęta wolność człowieka.

Sposobem jaki Bóg wybrał aby uwolnić człowieka spod panowania Władcy tego świata było posłanie do Ludzi Swojego Syna.

Jego rolą były dwa zadania:

1. Pokazać jak wygląda wolność od panowania Władcy tego świata(Szatana) – pokazał swoim życiem – pokazał swoim słowem – przypieczętował swoją męką i Zmartwychwstaniem to czym żył i co mówił

To co pokazał, było Fotografią -> personifikacją Miłości jaką jest Bóg.

Sposobem uwolnienia człowieka od szatana jest decyzja woli człowieka aby:

1. przez Chrzest:
a. wyrzec się szatana i wszystkiego co prowadzi do grzechu który powoduje niewolę...
b. aby wyrzec się szatana trzeba poznać grzech -> Duch święty zesłał po Zmartwychwstaniu ma przekonać, pokazać grzech każdemu człowiekowi aby człowiek mógł się go wyrzec…

Działanie Szatana w świecie sprowadza się do tego aby człowiek nie myślał o grzechu, nie miał świadomości grzechu i grzech nazywał dobrem. Gdyż Grzech czyni Szatana królem tego Świata, gdyż przydaje mu niewolników… i jest jego naśladowaniem .

Stąd jest tak wielki opór przed tym aby zaakceptować prawo moralne, prawo naturalne, przykazania Boże w świecie.

c. Przyjąć Łaskę Bożą i z jej pomocą prowadzić prawe, Boże życie. Łaska Boża jest dostępna w sakramentach i na Ołtarzu w Eucharystii i niezbędna aby takie życie prowadzić.

Jezus Więc przez Swoje Życie na ziemi zwyciężył Szatana gdyż nie oddał jemu pokłonu ani żadnym grzechem ani nie odpowiedział na jego pokusy pozytywnie.

W Jezusie Chrystusie, zatem Świat został pojednany z Bogiem. Jezus na siebie przyjął Winę za wszystkie grzechy i zło tego świata od jego początku aż do końca.

Jezus jest władcą który może ocalić od niewoli zła każdego człowieka który porzuca grzechy i ich się wyrzeka, zaś przyjmuje Łaskę Bożą przez chrzest.

Spowiedź jest nie tyle aktem samoskarżania się ale wyrzeczeniem się zła które czyni niewolnikiem. A Łaska sakramentu daje wolność wobec Szatana.

Więc człowiek żyjący Wiarą w Jezusa Chrystusa, wyrzekający się szatana i grzechu, spożywający Ciało i Krew Pana żyje w zupełnie innej rzeczywistości. Gdyż żyje w Jezusie Chrystusie… naśladując Go.

****

Może haotycznie Jol,u ale mniej więcej tak – na chłopski rozum. :-)))))

Bóg naprawdę nas odzyskał z niewoli Zła, Krwią Swojego Syna… . To nie przelewki aby dalej żyć w grzechu i liczyć na miłosierdzie Boże – bo ktoś powiedział, że Bóg jest Miłosierny.

Bóg swoje miłosierdzie okazuje w Jezusie Chrystusie, nie inaczej.

“I nie ma w żadnym innym zbawienia gdyż nie dano ludziom pod niebem innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni.*” (Dz 4,12)

Więc się z NIm trzeba przyjaźnić jak Piotr, który choć zdradził ale siła tej przyjaźni była tak wielka, że nawet upadając powstał aby być Jego Sługą i Ukochanym uczniem. :-))))

Pozdrawiam serdecznie!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Merlocie

merlot

bez żadnej złośliwości i ironii, walczy się nie tylko na meczach. Pan jest tego najlepszym przykładem.

Jeżeli mówimy metaforycznie o meczu między Panem a Panną Gretchen (panna mi jakoś do tego imienia pasuje), to oczywiste jest, że jakoś tam wygracie i przegracie oboje. Mnie interesuje jedno: co dalej? O czym będziecie rozmawiali w szatni? Czy spróbujecie w przyszłości skorzystać z doświadczeń przeciwnika?

Pytam Pana, nie Gretchen, bo Pan wydaje się być bardziej zaciętą stroną w tym “meczu”.

Pozdrawiam,

merlot

Powiem szczerze, że ten kto chce się zmierzyć z Biblią jest na samym starcie już przegranym. Więc jeśli mowa w kategoriach “meczu” to wynik do przewidzenia…. . Pamięta Pan wydarzenia z wielkiego Piątku?

Nawet pozorne zwycięstwo może okazać się totalną porażką. Więc dla mnie nawet “porażka” jest zwycięstwem.. .

Pozdrawiam!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Panie Poldku

Rak nie jest chorobą śmiertelną. Rak może być śmiertelny, inaczej mówiąc jest chorobą potencjalnie śmiertelną.

I powtórzę jeszcze raz: odwoływanie się przez terapeutę do swoich wartości moralnych jest nieprofesjonalne.

Jesli terapeuta jest katolikiem głęboko wierzącym to nie wolno mu używać w odniesieniu do klienta pojęcia grzechu, boskiego miłosierdzia, miłości i dobroci. To również jest nieprofesjonalne.

To o czym mówię zdarza się zbyt często w praktyce.

“Terapia sama w sobie i jej konieczność podyktowane jest tym, że istnieje potrzeba skorygowania tego co nie jest właściwe – najogólniej mówiąc.”

Terapia jest leczeniem Panie Poldku. Leczeniem czegoś, co można zdiagnozować, tak jest najogólniej. Nie korygować lecz leczyć.
W tym leczeniu trzeba się trzymać ICD -10 jeśli pracuje się w Europie.

Więc na jakiej podstawie miałabym leczyć homoseksualistów?
Pytam o podstawy medyczne, ale zapewne mi Pan odpowie, że nie jest Pan specjalistą.
Idźmy dalej jednak. Na jakiej podstawie, jeżeli nie w oparciu o medyczne kryteria diagnostyczne, katolickie ośrodki prowadzą terapię homoseksualistów?

“Pani chciałaby terapię widocznie zacząć od stwierdzenia: wszystko jest ok, jest Pan zdrowy a Pana skłonności są OK… – więc co Pani chciałaby “prostować”? “

To chyba kolejny żart…


Delilah

Jak dobrze Cię widzieć!

Dziękuję za to co napisałaś :)

Sama się czuję jak Don Kichot chwilami.
Coraz bardziej nawet.

Staram się być cierpliwa, staram się naprawdę.

I staram się słuchać, staram się zrozumieć.

Taka widzisz jakaś choroba.

Niestety też staram się przekazać coś, chciałabym żeby jakiś fragmencik został zrozumiany.

Ech…


Dziewczyny, Panie i Panowie, :-)))

Na dziś koniec.. . Zamykam kompa i fajrant. Dzięki za dysputę i do jutra!

Dobrej nocy.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Panie Merlot

Już chciałam wcześniej, ale w ferworze rozmowy nie miałam kiedy…

Miło, że Pan zajrzał.

Dziękuję.

:)


Szanowna y Waleczna Panno G.

Chętnie zaciągnę się jako Twój Sancho Pansa przed następną potyczką z wiatrakiem nr.34, która mi się nieuniknioną wydaje. Może i Dama Delilah swoje nerwy okiełzna?
Pana Poldka przekonać – toż to wyzwanie największe z największych!

I naprawdę nie chodzi tu o mecz. O pryncypia raczej, nie mniej ważne niż prawo naturalne, naturalnie.

Teraz, sauna, masaż, gorące kakao i koniec z klawiaturą do jutra, panno G!

Muszę dbać o mojej Pani kondycję;-)

merlot


Szanowni państwo

Poldka?
Przekonać?

Poldka się nie przekonuje. W kwestiach o które tu chodzi — jemu prawda się objawia co najwyżej. A o prawdzie objawionej dyskusji ni ma. Można ją jedynie głosić, głoszeniu uwierzyć bądź nie.

Z przykrością po raz kolejny konstatuję, że mój szanowny brat w wierze swoją zapalczywością więcej szkody robi niż pożytku.

Szanownych dyskutantów wzdychających by Kościół katolicki z Poldkiem włącznie wreszcie przejrzał na oczy i się zliberalizował pragnę zapytać — po co? Wyznania chrześcijańskie, ktore nie tylko związki homoseksualne uznają, ale i czynnych gejów obierają biskupami już są. Niedaleko. Kto jest zainteresowany taką mutacją chrześcijaństwa — droga wolna.
Nadziwić się nie mogę, że przy powszechnym sarkaniu na obskurantyzm papieża et consortes, taki anglikanizm nie zaistniał w Polsce nawet jako mniejszość religijna…
Nawet śluby wyglądałyby jak w naszych ulubionych filmach…


odysie

nic dodać, nic ująć

nawet mnie też tego typu myśl przyszła do głowy w moim wpisie, a dokładniej w części o sytuacji w KK

“Sloganowe “źle się dzieje w państwie duńskim” dotyka mego Kościoła. Moje prawo widzieć i mówić. Moim też prawem i przywilejem jest widzieć dwulicowość wielu oskarżycieli. Potop przyjdzie, nie bądź zaś miły pewnym, że na twego brata a nie na ciebie…”

pozdrawiam

Prezes , Traktor, Redaktor


Maksie

Byłem, czytałem, słuchałem (nie pierwszy raz) — na komentarz słów mi zbrakło, wybacz.
W cytowanym fragmencie — pełna racja.
Dobrej nocy.


Odysie

odys

Poldka?
Przekonać?

*Poldka się nie przekonuje. W kwestiach o które tu chodzi — jemu prawda się objawia co najwyżej. A o prawdzie objawionej dyskusji ni ma. Można ją jedynie głosić, głoszeniu uwierzyć bądź nie.
Z przykrością po raz kolejny konstatuję, że mój szanowny brat w wierze swoją zapalczywością więcej szkody robi niż pożytku.

Ubolewasz Odysie, że w kwestii kwalifikacji moralnej praktyk Homoseksualnych stoję jednoznacznie za Nauczaniem Kościoła.. , czy tak ogólnie ubolewasz, gdyż raczej Twój brat w wierze powinien siedzieć cicho z podkulonymi uszami i przytakiwać. Zacytuję Ci taki tekst:

Przez lata lobby homoseksualne przekonało świat, że orientacja seksualna jest sprawą uwarunkowaną biologicznie i genetycznie, a więc jako stan wrodzony jest sytuacją normalną i naturalną. Dzisiaj promuje się nauczanie, że homoseksualizm jest alternatywnym stylem życia wcale nie gorszym od heteroseksualnego. W Ameryce dzieciom czyta się książeczki pt. “Współlokator tatusia” czy “Heather ma dwie mamusie”. W gruncie rzeczy chodzi o całkowitą akceptację homoseksualizmu. Niektóre Kościoły protestanckie wyświęcają duchownych homoseksualnych, są też kraje, w których związki homoseksualne mają te same prawa co małżeństwa. Zwrot “kochający inaczej” – to z kolei przykład stworzenia nowego pozytywnego języka, który wpływa na opinię publiczną. Wszystko to sprawia, że niektórzy młodzi ludzie za zupełnie oczywiste uważają zastanawianie się nad swoimi preferencjami seksualnymi i eksperymentowanie w tej sferze. Zdaje się, że nawet jest modnie “kochać inaczej” w środowiskach, które chcą być trendy (“na czasie”).
Homoseksualiści bardzo starają się pokazać światu, jak mocno są szczęśliwi: stąd parady, kolorowe stroje, własne kluby i gazety. W rzeczywistości cierpią i jest to ich wołanie o pomoc, o miłość. Mówią o wyborze w wolności, ale nie są wolni, są zdeterminowani i nieszczęśliwi. Kościół ich wcale nie dyskryminuje, powinien ich “traktować z szacunkiem, współczuciem i delikatnością”. Wzywa ich do “wypełnienia woli Bożej w swoim życiu i – jeśli są chrześcijanami – do złączenia z ofiarą Krzyża Pana trudności, jakie mogą napotkać z powodu swojej kondycji” (KKK 2358).

Stanowisko Kościoła z którym się utożsamiam zapalczywe nie jest ale raczej odzwierciedlające szacunek dla osób dotkniętych tymi skłonnościami.
Uważam, że nie można bagatelizować ani tej dziedziny ani innej gdzie delikatnie próbuje się zmiękczać albo bagatelizować stanowisko w tej sprawie KK., gdyż natarczywa propaganda homoseksualna wyrządza szkody przedewszystkim młodemu pokoleniu które wskutek promocji skłonne jest do eksperymentowania – skoro jest to jedna z wielu normalnych opcji normy seksualnej. (nota bene ciekawi mnie jak wytłumaczyś stosunek analny jako dobry i zgodny ze zdrowym rozsądkiem.. , nie mówiąc już o kwestii celowości. Natura tak uczyniła człowieka, że do tego rodzaju stosunków wyposażyła ludzi (nie tylko ludzi) w stosowne narządy płciowe służące aby (mówiąc językiem biologii i medycyny) bezpiecznie i racjonalnie się odbył.

Dedykuję “liberalistom” w tych dziedzinach zdanie z Listu Św. Pawła do Tymoteusza:

*Przyjdzie bowiem czas, gdy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy* świerzbią – będą sobie mnożyć nauczycieli. Słuch będą odwracać od prawdy, a zwracać się będą ku baśniom.* (2 Tm. 4, 1-5).

Braterskie pozdrowienia!

p.s.
Kto wie, co czyni większą szkodę, zacieranie różnic pomiędzy dobrem a złem czy też jasne stawianie granic.

Wczytując się w Ewangelię w podobną dyskusję jaka odbyła się na kartach Biblii z Jezusem, ten zaskakująco zamiast przychyilić się do rozwodów(MOjżesz nakazywał dać list rozwodowy żonie….), wręcz przeciwnie postępuje – podwyższa poprzeczkę.
Gdyż mówi, że nie tylko ten kto oddala swoją żonę naraża ją na cudzołóstwo ale ten kto nawet spojrzy porządliwie na kobietę już z nią cudzołożył.

Pewnie też powiedziałbyś, że Jezus przesadza, gdyż to przecież naturalna skłonność męska… . No ale to już nie Poldek się czepia ale Ten w którego Wierzysz.

Grzech nie jest czymś straszliwym dla człowieka wierzącego ale jest czymś czego wyrzekłwszy się raz przy chrzcie wyrzekamy się podczas każdej spowiedzi.

Aby się wyrzec grzechu najpierw trzeba wiedzieć gdzie go szukać i czym on jest. Postawa zamazywania granicy pomiędzy dobrem a złem nie ma nic wspólnego z Ewangelią, gdyż jeśli zamażesz grzech, Jezus i Owoce Jego Męki do niczego nie będą Ci potrzebne… .

Jezus przyszedł dla zwycięstwa nad Grzechem, jeśli grzechu nie ma – na próżno umarł Jezus, czynisz jego Mękę jałową i zbyteczną.

Dlatego św. Paweł mówi:

„Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa”, dla ktorego zostałem ukrzyżowany dla świata, a świat dla mnie. Teraz żyję dla Boga” (Ga 6, 14).
Albo gdzie indziej:
““MOc w słabości się doskonali….”

Jak moc się ma doskonalić skoro słabość chce ktoś nazywać mocą... ?

- ilekroć wyznaję swoją słabość staję się mocny. Staję się mocny poprzez wyrzeczenie się zła i przyjęcie Łaski Zmartwychwstałego jak na chrzcie św. DLatego aby stać się mocny konieczne jest aby poznać, wyznać, i dzięki MIłosierdziu Boga zaczerpnąć Bożej Mocy.. .

Jeśli nie ma grzechu, nie ma potrzeby Mocy, bo nie ma z czego powstawać... , nie potrzeba Zbawcy ani Zbawienia, gdyż już tu na ziemi “żyjemy bez grzechu” – mamy więc raj.

*************
MIłosierdzie Boga jest uwarunkowane potrzebą przebaczenia o jaką prosi człowiek. Jak nie ma czego wybaczać, jak zakosztujesz przebaczenia.. ?

Stąd zalecałbym bardzo dużą ostrożność w odrzucaniu tego co o grzechu i uczynkach ciemności mówi św.Paweł:

„Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą” (Gal 5,19–21).

Czy w ówczesnych czasach nie było: prostytucji, homoseksualizmu, i innych przypadłości trawiących społeczeństwo? Czy coś się takiego zmieniło, że Kościół ma schować do szuflady te akapity Biblii?

Odysie co się zmieniło… , zapanował raj humanizmu i tolerancji chrześcijańskiej… i powszechne Miłosierdzie, które ma być zachętą do grzechu?


Gretchen

Porządkując dyskusję i wracając do sedna.

Nie w mojej mocy jest dawanie lub zabieranie radości Zmartwychwstania. Przeznaczeniem każdego człowieka jest ZMartwychwstanie przez CHrystusa w Chrystusie i z Chrystusem.

Jednak owo Zmartwychwstanie jest obłożone pewnymi wymogami: – odrzucenie grzechu – podjęcie życia wg Ducha nie wg Ciała – przeżywanie swoich porażek duchowych(grzechy) w Jezusie Chrystusie, odwracając się od popełnionego grzechu za każdym razem

JEzus wyposażył nas WIerzacych we wszystkie narzędzia byśmy mogli te wymogi spełnić.
Jednak nie da się nawet rozpocząć drogi ku Zmartwychwstaniu jeśli się zapomni nazwać, następnie odrzucić grzechu.

W przypadku praktyk homoseksualnych. Powołaniem człowieka nie jest nie-pełnienie grzechów ale życie wg Ducha. Gdyż po grzesznych przyzwyczajeniach pozostaje miejsce które trzeba wypełnić czymś dobrym.

Przykładowo: – w miejsce złych rozrywek dobre – w miejsce złych przyzwyczajeń dobre – w miejsce grzesznej miłości, Miłość czystą.

Homoseksualiści są również wezwani do tej przemiany. Nie tylko heteroseksualni.

Jednak zgodzi się Pani, że zmiany napewno być nie może wtedy jeśli dany adept do Radości Zmartwychwstania uważa, że grzeszne uczynki, przyzwyczajenia są czymś dobrym… .

Jeśli tak, to nie ma potrzeby nawrócenia i Zmartwychwstania o którym rozmawiamy gdyż Radość Zmartwychwstania dotyczy stanu pełnego odrzucenia i wolności wobec zła. Jak ktoś ma być wolny od zła skoro w nim świadomie i dobrowolnie trwa.

W homoseksualiźmie nie tyle idzie o to aby osoba dana zaprzestała z dnia na dzień praktykować, ale o to aby podjąć wysiłek by przezwyciężać tę słabość.

Ta postawa przecież dotyczy każdego grzesznego przyzwyczajenia, skłonności, i nałogu.

Jezus oferuje Łaskę “MOc w słabości się doskonali”.

Pani na wstępie w tym przypadku odrzuca i łaskę i kwalifikację moralną praktyk homoseksualnych. Nie wiadomo z jakiego powodu gdyż nawet z medycznego punktu widzenia nie ma podstaw sądzić, że jest to stan nieodwracalny: a więc wada genetyczna czy wrodzona.

NA podstawie jakich przesłanek odrzuca Pani Moc Bożej łaski oraz na jakiej przesłance buduje pani przekonanie, że jest to stan nieodwracalny.

Rozumiem Panią, jeśli Pani patrzy z punktu widzenia osoby nie będącej w Kościele Katolickim.

Natomiast nie potrafię zrozumieć – jeśli Pani buduje swój pogląd będąc członkiem wspólnoty Kościoła.

Ukłony.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Poldku

poldek34

Ubolewasz Odysie, że w kwestii kwalifikacji moralnej praktyk Homoseksualnych stoję jednoznacznie za Nauczaniem Kościoła.. , czy tak ogólnie ubolewasz, gdyż raczej Twój brat w wierze powinien siedzieć cicho z podkulonymi uszami i przytakiwać.

Czy napisałem jedno lub drugie?
Napisałem że swoją zapalczywością więcej szkody robisz niż pożytku.

Jestem Poldku, jak Ty, katolikiem. Naukę Kościoła znam i wierzę w nią. Prócz wiary, mam masę logicznych argumentów za moralnością katolicką. Wiem również, że bez wiary moralności tej stosować się nie da. I wiem, w których miejscach racjonalność się kończy, a zaczyna wiara.

Głoszenie jednak i wiary i moralności nie jest zadaniem łatwym. Nie bez przyczyny księży się kształci. Zresztą — na marnym poziomie.
Każdy chrześcijanin ma wprawdzie powołanie misyjne — ale nie każde realizuje się w publicznym głoszeniu słowa. Staram się zabierać głos odpowiedzialnie. Staram się nie łapać za to, czemu nie podołam.

Obawiam się, że w Twoich dysputach mnóstwo pary idzie w gwizdek, zaś ogólne wrażenie o stanowisku Kościoła pozostawiasz średnie.
Nieprzekonanych nie przekonujesz. Przekonanych nie trzeba przekonywać.

Resztę Twojego komentarza, z długaśną wklejką przeczytam w wolnej chwili.


Odys

odys
poldek34

Nieprzekonanych nie przekonujesz. Przekonanych nie trzeba przekonywać.

Odsysie, czy dla Ciebie przekonani uważają praktyki homoseksualne za normę moralną? Bo dla mnie nie.
Chyba mamy inne definicje przekonanych.

Ale w gruncie rzeczy o przekonanie nie chodzi – każdy ma swój rozum, wolę i podejmuje decyzje suwerennie.

Chodzi raczej o to aby nie oszukiwać siebie i innych mówiąc: Wierzę ale…. . bardziej więc moją intencją jest pokazanie braku konsekwencji i wybiórczego podejścia do Moralności Katolickiej.
Kto pyta nie błądzi… – mówi przysłowie, a ja mam wrażenie, że niektórzy zachowują się tak, jakby odpowiedzi na “to pytanie nie było” albo zatykają uszy twierdząc, że “nie słychać” a może poprostu wzruszają ramionami myśląc “to nie moja sprawa”.

Ale to może znaki czasu.. .

Pozdrawiam!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Poldku

Przeczytaj jeszcze raz, co napisałem.

Chodziło mi o przekonanych i nieprzekonanych do stanowiska Kościoła.

Do kogo adresujesz swoje tyrady?
Niewierzących swoją retoryką zrażasz.
Wierzący, ale… pozostają po Twoich tekstach przy swoim ale.
Wierzący wierzą.

Kto pyta nie błądzi — piszesz.
Dla twych dyskutantów irytujące jest, że ich nie pytasz. Ich jedynie nauczasz.


Panie Poldku

Nasza rozmowa przypomina dwie proste równoległe. Niestety.

Propozycja, by wrócić do sedna wydaje mi się całkiem rozsądna.

Spróbuję jeszcze raz.

Pan wie, że homoseksualizm jest wpisany w cywilizację śmierci.

Pan wie, że to grzech realizowanie swocih homoseksualnych potrzeb.

To co mnie martwi to fakt, że Pan swoja wiedzę opiera wyłącznie na tych źródłach naukowych lub pseudonaukowych, które potwierdzają to, co Pan już wie.

Trochę jakby się Pan bał zajrzeć za kurtynę i posłuchać innych opinii.

Dla Pana ziemia wciąż jest płaska, jakby powiedział Ken Wilber.

Co do mnie.
W gruncie rzeczy uważam, że to nie jest moja sprawa kto kogo kocha, z kim uprawia seks.
Więcej jeszcze.
Ja po prostu nie daję sobie prawa do ferowania wyroków w sprawie czy to jest dobre, czy złe, właściwe czy nie.

Moje poznawanie świata jest niezwykle ograniczone, nie mam zbyt wiele do dyspozycji choć to, co mam to i tak bardzo dużo.

I ja Panie Poldku wolę uznać, że każdy człowiek ma prawo do życia zgodnego z tym jaki jest.
Wolę tę wolność drugiemu człowiekowi oddać, bo kim jestem żeby postąpić inaczej?

Wiem, że Pana nie przekonam.
Wyrażam tylko zazwyczaj pewien niepokój kiedy napotykam tak nienaruszalne stanowisko jak Pańskie.

Jeśli ograniczałoby się ono do ram Pańskiego Kościoła to zapewne dyskusja miałaby charakter wyłacznie wymiany opinii.
Tymczasem Pan chce, by to w co Pan wierzy stało się społeczną rzeczywistością. By Pańskie założenia znalazły swoje odzwierciedlenie w prawie stanowionym nie przez Kościół lecz przez świeckie państwo.

Dlaczego miałabym się zgodzić na to, by Pańska wiara stała się, wbrew moim i nie tylko moim przekonaniom, prawdą usankcjonowaną?

Tak myślę też, że gdybym miała dziecko homoseksualne to chciałabym żeby mogło spokojnie żyć. Żeby nie musiało całe życie udowadniać, że nie jest wielbłądem, żeby nikomu nie przyszło do głowy tworzenie jakiś programów korygujących.
By nikt mu nie mówił, że to jaki jest to wyraz słabości, braku bójek w dzieciństwie, zbyt skoncentrowanej matki czy przeciwnie chłodnej matki itd. itd.

To może oznaczać, że wolałabym by moją prawdę uznano. Tak.
Wolałabym. Ze względu, nie na siebie, lecz na spokój innych. Na ich prawo do szacunku, miłości i świętego spokoju.

Pana prawda o świecie, Bogu i człowieku jest z mojej perspektywy tylko jedną z możliwych.

Moja prawda o świecie Bogu i człowieku jest dla mnie też tylko jedną z możliwych.


Panie Merlot

Czy mogę prosić o kubek kakao?

:)


Odysie

odys

Przeczytaj jeszcze raz, co napisałem.

Chodziło mi o przekonanych i nieprzekonanych do stanowiska Kościoła.

Do kogo adresujesz swoje tyrady?
Niewierzących swoją retoryką zrażasz.

:-) Na czym opierasz swoje przekonanie – bo brak poklasku? Nie czekam na niego. Po irytacji?

_Wierzący, ale…_ pozostają po Twoich tekstach przy swoim ale.

Nie mam intencji kogokolwiek nawracać ani “za kogoś” zmieniać zdania… . Piszę o tym jak sprawy się mają. A, “ale” wybiera ten komu to odpowiada.
Jeśli jest “ale” , pokazuję jak to się ma do KK. A także pokazuję, że “Wierzący_ale”, wyłączają się z Kościoła Katolickiego gdyż przyjmują własne kryteria DOBRA a nie Ewangeliczne.

_Kto pyta nie błądzi_ — piszesz.
Dla twych dyskutantów irytujące jest, że ich nie pytasz. Ich jedynie nauczasz.

To musi irytować skoro ktoś pisze, że “ale” wyłącza z Kościoła Katolickiego.

Wierzący wierzą.

......... i wyznają swoją Wiarę zamiast sprawiać dwuznaczne wrażenie.

Ich jedynie nauczasz.

A to ciekawy wniosek gdyż pisanie o przekonaniach i ich źródłach nazywasz nauczaniem. :-))))
Ale w sumie, to dobrze, gdyż znaczy, że Słowo ma swoją moc i “działa jak miecz obosieczny”.

Mój blog to coś w rodzaju codziennika dotyczącego dziedziny duchowej. Owszem, moralność Katolicka budzi emocje i może w się komuś w głowie nie mieścić, że można ją ukochać i przyjąć jako swój Kodeks życiowy. To co dla kogoś jest głupstwem dla Kogoś może być Skarbem… , i jest skarbem.

A, że irytuje… – to już nie mój problem.

Pozdrawiam, :-)))

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Gretchen

droga Gretchen, jak to kiedys stwierdził o.Bocheński, w momencie gdy paltformy wartosci przestaja do siebie przystawać (i nie jest to ocenne – ktora jest lepsza a ktora gorsza – sa po prostu inne) to dialog i dyskusja staja sie niemozliwe i nie ma sensu dyskutowac. Toamsz z Akwinu zauważył, ze w rozmowie wierzacego z niewierzacym, nie mozna używac argumentow z wiary. bo dla drugiej strony, nie sa argumentami.
Poldek przedstawia stanowisko doktrynalne KK takim jakim jest. jeśli dla KK czyny (nie skłonności) homoseksualne są grzechem, to caly dorobek psychologii czy psychiatrii nie ma zadnego znaczenia do czasu, aż doktryna KK w tym zakresie się zmieni. rodzi to oczywiscie dramaty, o ktorych piszesz Ty i Pan Yayco, gdy ludzie wierzący czują sie wykluczenie ze spoleczności, z ktorą czuja powinowactwo. ale Poldek ma racje – dokryna KK jest jaka jest i nie zaklada odstępstw. mowimy tylko i wylacznie o doktrynie Kościola Katolickiego, nie o Wierze. z doktrynami jest tak, ze można się z nimi godzić, albo nie. dyskusji się nie zakłada.

natomiast mam wrażenie, że parę kotów w strone Poldka polecialo… nie z Twojej ręki, by nie było niedomówień.

acha – jestem w tej akurat dyskusji po Twojej stronie, albo inaczej mówiąc – na Twojej płaszczyźnie.


Grigszeg

hgrisza

Poldek przedstawia stanowisko doktrynalne KK takim jakim jest. jeśli dla KK czyny (nie skłonności) homoseksualne są grzechem, to caly dorobek psychologii czy psychiatrii nie ma zadnego znaczenia do czasu, aż doktryna KK w tym zakresie się zmieni. rodzi to oczywiscie dramaty, o ktorych piszesz Ty i Pan Yayco, gdy ludzie wierzący czują sie wykluczenie ze spoleczności, z ktorą czuja powinowactwo. ale Poldek ma racje – dokryna KK jest jaka jest i nie zaklada odstępstw. mowimy tylko i wylacznie o doktrynie Kościola Katolickiego, nie o Wierze. z doktrynami jest tak, ze można się z nimi godzić, albo nie. dyskusji się nie zakłada.

natomiast mam wrażenie, że parę kotów w strone Poldka polecialo… nie z Twojej ręki, by nie było niedomówień.

acha – jestem w tej akurat dyskusji po Twojej stronie, albo inaczej mówiąc – na Twojej płaszczyźnie.

Chyba niezabardzo Pana zrozumiałem w kontekście praktyk homoseksualnych. W Pana ujęciu chyba – tak postrzegam to co Pan napisał – doktryną jest także Prawo Naturalne z którego wywodzi się godność człowieka, jego podstawowe prawa, itd.

W odniesieniu do Prawa Naturalnego praktyki homoseksualne – np. w seksie analnym trudno widzieć jakąkolwiek rozumność poza realizacją hedonistycznych wrażeń. Pisząc w prost: odbyt spełnia inną funkcję biologiczną w oganizmie człowieka niż pochwa Kobiety… . A więc sama natura nas tak ukształtowała aby narządy płciowe były używane rozumnie zgodnie ze swoim przeznaczeniem – to natura.

Więc nie bardzo rozumiem kto bazuje na Prawie naturalnym a kto na “objawionym”. – to piszę w perpektywie ogólnoludzkiej i humanisytycznej.

Natomiast w perspektywie religijnej Wiary, mogę dodać, że takie praktyki nazywamy Grzechem – a więc wykonywaniem tych czynności i realizowaniem pomysłów jakie nie wynikają z zamysłu Stwórcy lecz z innych motywacji.

W tej konkretnej dziedzinie płaszczyzną jest chociażby prawo naturalne. Czy więc Prawo Naturalne i to wszystko co z niego wynika jest zaledwie doktryną czy czymś więcej?

*****

W innych kategoriach: zbawienia, odkupienia, utp. Zgadzam sie z Panem. Jest to dziedzina która dla niewierzącego z wyboru nie jest żadnym argumentem. I tutaj nie będzie żądnej płaszczyzny rozmowy i porozumienia. Możemy jedynie wyrazić swoje zdanie i sądy oraz w zgodzie i pokoju się rozstać.

Jednak w kwestii praktyk homoseksualnych Pan wg mnie przestrzelił.

Ukłony.


Kakao, odbyt, pochwa

Panno Gretchen,
w sensie analnym mam już dość tej dysputy.
Służę napojem, ale radzę zmykać.
Bo część tych wiekopomnych przemyśleń przylgnie też do Pani.

Sancho P.

PS. Panie Poldku,

bez żadnych wrednych intencji proponuję dziś tę dyskusję zamknąć.

Przeczytamy sobie dotychczasowy urobek na spokojnie i za tydzień Pan, moja szefowa, albo ktokolwiek z koleżeństwa otworzy ją na nowo. Tylko może jednak w odrobinę szerszym aspekcie niż analiza analnych praktyk grzeszników, proszę usilnie!

merlot


(Brak tytułu)


Panie Poldku

nie sądzę, bym przestrzelił – tam, gdzie wchodzi ocena praktyk homoseksualnych jako grzeszne, czy niegrzeszne, automatycznie mijamy sie z platformami znaczeń. podkreślam – są inne, nie gorsze/lepsze.

sprowadzanie homoseksualizmu do wymiaru fizycznego jest dla mnie naduzyciem – dla dwojga ludzi o określonych preferencjach, zakładam naturalne istnienie pelnej sfery wspolzycia: uczuciowej, emocjonalnej oraz fizycznej. nierozerwalnie ze sobą związanych. i w tym zgadzam się całkowicie z Gretchen.

chyba poprzestanie nam przedstawić stanowiska – oraz w zgodzie i pokojum, jak Pan napisał, zostać każdy przy swoim, jesli nikt nikogo nie przekonał. a zdaje sie – że nie.


I otóż proszę

Właśnie się okazało, że to nie tylko nauka Kościoła Katolickiego lecz także zupełnie normalne normy, prawo naturalne…

Reasumując homoseksualiści są grzeszni z perspektywy Kościoła Katolickiego to raz.

Są też obrzydliwie nienormalni używając organów niezgodnie z przeznaczeniem to dwa w świetle norm ogólnoludzkich w rozumieniu Pana, Panie Poldku

Z której strony nie spojrzeć coś z nimi nie tak.

To było do udowodnienia?

Cała moja para poszła w gwizdek.

Naprawdę żal. Naprawdę.


Poldku, mam taki apel,

pisz o stanowisku katolicyzmu, bo na tym się znasz.
te wstawki o prawie naturalnym to ściema jest.
Zresztą dlaczego ktokolwiek miałby uznawać jakieś prawo naturalne, jeżeli to jest niezgodne z jego osobowością, z jego zyciem, z tym, kim on jest.
By sprawić tobie jako zwolennikowi jakiegoś wydumanego prawa naturalnego przyjemność?

A gadanie, ze homoseksualizm jest nienaturalny i nienormalnty, to takie wiesz,nie przekonuje mnie.

Noszenie okularów tyż jest nienaturalne, przeszczep narządów, kilka jeszcze rzeczy.

P.S. A wdawanie się w szczegóły seksualno-technicze to tez nie do końca sensowne jest, bo tak bywa, że heteroseksualne pary też ,,nienaturalne” praktyki seksualne odbywają.
No i pytanie, co z homoseksualistami, którzy by akurat seksu analnego nie uprawiali?
Akceptujesz?
Chyba nie, więc po co ten argument?


Griszeq

Ja teraz całkiem z doskoku piszę, znaczy z pracy ale chciałam powiedzieć, że ucieszyła mnie Twoja obecność tutaj.

Cieszę się, że jesteśmy na jednej płaszczyźnie.

Pozdrawiam serdecznie bardzo


Sancho P.

Racja.

I mnie Drogi Sancho przeraziłeś tym, że coś może się do mnie przykleić.
Jak nie moje to ja nie chcę.

Zabieramy więc kakao i dopijemy w drodze?


Doña G.:

¡Vayamos!

Sancho


Szanowni Adwersarze

Nie rozumiem, dlaczego skoro skłonności homoseksualne mają być normą, nie mają być normą już praktyki homoseksualne.

Wszak praktyki seksualne wynikają ze źródła prawda?

Kiepskie źródło nie może dawać czystej wody… .

Tylko czyste źródło daje czystą wodę... .

Zaś od tych którzy uważają za normę homoseksualnizm oczekuję konselkwencji. I proszę nie udawać o czym mówimy. A sekrety seksu analnego Pan Biedroń i jego koledzy promują wśród młodzieży.

Nie rozumiem obrzydzenia.

Ukłony.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Poldku, chyba się zapętliłeś:)

,,Nie rozumiem, dlaczego skoro skłonności homoseksualne mają być normą, nie mają być normą już praktyki homoseksualne.”

A ja nie rozumiem dlaczego ty wyznaczać chcesz, co jest normą, a co nie.
Dla mnie nie ma normy i odstępstwa od niej.
Przyjmuję, że coś jest i już czy ty uważasz homoseksualizm za brak normy ma znaczenie drugorzędne, wazniejsze dla mnie, że ci ludzie mają prawo do tego samego co ty, nawet jak w twej optyce normą nie są.

,,Wszak praktyki seksualne wynikają ze źródła prawda?

Kiepskie źródło nie może dawać czystej wody… .”

No to się zdecyduj, bo przecież do niedawna twierdziłeś, że skłonność jhomoseksualna nie jest zła, tylko realizacja tej skłonności, teraz piszesz o zatrutym źródle, to jak to jest w koncu?
Poza tym tę ,,nieczystą wodę” czyli np. seks analny praktykuja tez heteroseksualni chociaż są tym dobrym i czystym źródłem, więc jak to?

,,Zaś od tych którzy uważają za normę homoseksualnizm oczekuję konselkwencji. I proszę nie udawać o czym mówimy. A sekrety seksu analnego Pan Biedroń i jego koledzy promują wśród młodzieży.”

Hm, czy wg ciebie gadanie o homoseksualizmie czy np. czytanie ksiązek o homoseksualistach czy np. oglądanie filmów Almodovara jest już promowaniem seksu analnego?
A czy np. jak ja na zajęciacvh na 3 roku rzuciłem tekst pisany przez homoseksualistęo Romanie Giertychu jako przykład skrajnego komentarza czy wręcz pamfletu (bo świetnie nadawał się na przedmiot ,,pisanie” moim zdaniem, i językowo, i formalnie,) to też propaguję homoseksualizm wg ciebie?

,,Nie rozumiem obrzydzenia.”

Nie ma żadnego obrzydzenia, przynajmniej z mojej strony, chodzi tylko o to czy piszesz i argumentujesz z sensem, moim zdaniem nie, szczególnie gdy wkroczyłeś na pole prawa naturalnego, seksu analnego a teraz jeszcze dokładasz stały i nudny argument o demoralizxacji młodzieży.
zaraz ewnie przytoczysz to co wszyscy pisza, gdy negatwynie o homoseksualistach gadac chcą, a co ja powiem dziecku jak zobaczy dwóch pedałów trzymających się za rękę.
No tragedia, napawdę:)


Poldku -- o normie

poldek34

Nie rozumiem, dlaczego skoro skłonności homoseksualne mają być normą, nie mają być normą już praktyki homoseksualne.
Wszak praktyki seksualne wynikają ze źródła prawda?

A co to jest norma?

Kto ją określa?

Dlaczegóż niby jakieś praktyki mamy pochwalać, jeśli uznamy skłonności do takich czynów za naturalne?

Przykład: Bywają ludzie z wrodzoną skłonnością do agresji. I wrodzoną przewagą fizyczną. To normalne. Ale już stosowanie agresji przez taką jednostkę z naszą pochwałą się nie spotka. Nie?
Oczekujemy, by się taka jednostka raczej powstrzymała od realizowania swych skłonności.
Nawet, jeśli przyznamy, że ludzie stosowali agresję zawsze i będą to czynić nadal — w tym sensie to normalne — możemy takie czyny potepić — tak?


Szanowna Pani Gretchen.

Gretchen

Pan wie, że homoseksualizm jest wpisany w cywilizację śmierci.

Zbyt ogólne zdanie i nieprawdziwe. Ja nie twierdzę, że Homoseksualizm jest wpisany w cywilizację śmierci ale lego legitymizacja prawna jakoby był alternatywnym sposobem realizacji seksualności człowieka na wzór mężczyzny i kobiety tylko w odniesieniu do jednej płci uważam za element cywilizacji śmierci. Nie mam nic przeciwko homoseksualistom ale nie można mieszać dwóch porządków. Porządku naturalnego jakim jest związek mężczyzny i kobiety w którym przekazuje się życie i w którym wzrasta nowy człowiek. W którym otrzymuje zaspokojenie swoich potrzeb wynikających z dwu tożsamości płciowych Matki i Ojca.

1. Od strony biolkogicznej tzw. miłość homoseksualna nie ma możliwości na pełne dopełnienie fizyczne w cielesnym zbliżeniu. Co prawda aktywni działacze gejowscy w Polsce propagują tzw, bezpieczny seks analny ale z samej biologii wiemy, że odbyt nie służy temu samemu co pochwa Kobiety. A więc brak odpowiedniej części ciała uniemożliwia pełne zjednoczenie cielesne pomiędzy dwoma osobami tej samej płci.
Poza tym jedność cielesna to wzajemna wymiana także emocji, czułości i poczucie pełnej bliskości duchowej i fizycznej. A zbliżenie cielesne jest integralną częścią zbliżenia duchowego – wzajemnie się przenikającego z cielesnym,
A więc sama natura nie wyposażyła mężczyznę w możliwość pełnego cielesnego spełnienia -> zjednoczenia fizycznego na równi i na podobieństwo jak to odbywa się w związku Męszczyzny i kobiety. Więc nie ma tu znaku równości.

Z tego powodu rozumiem dramat człowieka który doświadcza skłonności do osób tej samej płci. Gdyż te pragnienia nigdy nie zostaną spełnione w pełni. Zatem taki człowiek jest w smutnej sytuacji. Nie można mu wmawiać, że jest to normalna skłonoość skoro nie jest możliwe jej pełne spełnienie. Tak jak nie można w kampanii wyborczej obiecywać czegość, czego nie można spełnić(przepraszam za porównanie ale to mi przyszło do głowy).
No i co z tego, że są naukowcy którzy uyznają homoseksualizm za normę skoro sam w sobie jest skazany na klęskę?

2. Nie ma dowodu na to, że homoseksualizm jest wrodzony lub uwarunkowany genetycznie. Wielu naukowców sądzi, że podłoża tych zachowań ma uwarunkowania środowiskowe a także wynika z słanej identyfikacji płciowej oraz braku akceptacji swojej płci. A to stawia zagadnienie homoseksualizmu w zupełnie innym świetle. Są przesłanki aby uważać, że skoro nie uwarnkowany genetycznie i nie wrodzony to może jest odwracalny???

Wiadomo jest, że o wiele trudniej jest pomóc w akceptacji swojej płci lub w identyfikacji płciowej osoby dorosłej , jednak wprowadzenie homoseksualizmu jako normy seksualnej spowodowało, że zaniechano prewencji.
To z kolei skazuje dzieci które mają problemy z akceptacją swojej płci a także indentyfikacją płciową są pozostawieni bez możliwości pomocy. Gdyż rodzice sądzą, że to normalne, że ich pociecha ma kłopot i nie jest pewna kim jest w zakresie swojej płci. Może rodzic takiemu dziecku wmawiać, że wszystko jest ok. ale ono chce się dowiedzieć kim jest… ?

3. W związku na powyższe, legitymizacją prawną zachowań seksualnych uważam, że doprowadzi to do spustoszenia i trudności z identyfikacją płciową pokolenia które w takiej kulturze będzie wzrastać. Pojawią się w szkołach Panowie od edukacji seksualnej którzy będą pokazywać jak sokonywać zbliżeń z osobą tej samej płci… .
W Polsce Stowarzyszenie Pana Biedronia oważa, że edukację tę należy rozpocząć od przedszkola.

4. Od dawien dawna nauka mówi, że człowiek to istota cielesna i duchowa a więc jedność psychofizyczna.
Zaś legitymizacja związków jednopłciowych jest jedynie ułomną kopią związku dwóch płci podniesionego do godności ponadczasowej: obyczaje, kultura i wreszcie ochrona prawna.
Proszę prześledzić losy cywilizacji w których homoseksualizm był normą. Czy kultywuje ktoś te tradycje w sposób cywilizowany i racjonalny? Parady miłości akurat nie mają nic wspólnego z kulturą.

Reasumując, nie uważam homoseksualizmu jako takiego za element cywilizacji życia lecz jego prawną legitymizację jako równoległego do związku mężczyzny i kobiety sposobu realizowania własnej seksualności.

Pan wie, że to grzech realizowanie swocih homoseksualnych potrzeb.

Tak, uważam nie tylko praktyki seksualne( z powodów które opisałem) za niezgodne z naturą jak i grzeszne – aspekt religijny.

To co mnie martwi to fakt, że Pan swoja wiedzę opiera wyłącznie na tych źródłach naukowych lub pseudonaukowych, które potwierdzają to, co Pan już wie.

Proszę się nie martwić. Uznaję istnienie Prawa Naturalnego z którego czerpie swoje źródło karta Praw Człowieka, oraz Prawo Świeckie. Czego nie zauważyłem u Pani – Pani nie uznaje istnienia takiego Prawa.
Skoro nie martwi mnie to, że bez żadnego określonego fundamentu etycznego i moralnego chce Pani budować swój system moralny i etyczny. Skoro nie prawo naturalne to na czym.

Poza tym znowu Pani mija się z prawdą. Wiem, że są różne punkty widzenia na ten temat, ale uważam, że akurat nie ta grupa naukowców co Pani jest bliższa prawdy. Pani uważa, że Ci którzy uważają inaczej są pseudownaukowcami… – na jakiej podstawie?
Ja nie napisałem, że pozostali naukowcy poza tymi których przypuszczenia osobiście akceptuję są pseudonaukowcami.

Pani nie rozumie pluralizmu opini w dziedzinie nauki i stosuje bezpodstawne unsynuacje pozbawione podstaw.

Trochę jakby się Pan bał zajrzeć za kurtynę i posłuchać innych opinii.
Dla Pana ziemia wciąż jest płaska, jakby powiedział Ken Wilber.

Z przykrością czytam tę Pani opinię, gdyż na podstawie kilku postów nie zaryzykowałbym takiej tezy o żadnym rozmówcy nawet takiego który uważa, że Prawo Naturalne to czysty wymysł.
No, ale jeśli Pani dzieli naukowców na pseudoanukowców – tych których wyników badań naukowych Pani nie akceptuje, to mnie nie dziwi, że myślącego inaczej niż Pani lokuje wśród tych co uważają, że “ziemia jest kwadratowa”.

W gruncie rzeczy uważam, że to nie jest moja sprawa kto kogo kocha, z kim uprawia seks.

Prawo Karne stoi na zupełnie innym stanowisku, zauważyła Pani?

Ja po prostu nie daję sobie prawa do ferowania wyroków w sprawie czy to jest dobre, czy złe, właściwe czy nie.

To nie znaczy, że inni nie mają prawa.
W tej jednak dziedzinie nie jest obojętnie kto, z kim, jak i gdzie uprawia seks – mówiąc językiem rolnika, lub sportowca. Gdyż można uprawiać sport lub ziemię... , także dyscypliny naukowe. Seks to płeć, a miłość można wyrażać za pomocą gestów. Ja nie “uprawiam” żonie uczuć obejmując ją, całując lub w miłosnym współżyciu ale okazuję jej miłość.
Wyrywa Pani piękną dziedzinę życia z najważniejszego – z kontekstu.

Moje poznawanie świata jest niezwykle ograniczone, nie mam zbyt wiele do dyspozycji choć to, co mam to i tak bardzo dużo.

Cieszę się, z Pani dostatku.

I ja Panie Poldku wolę uznać, że każdy człowiek ma prawo do życia zgodnego z tym jaki jest.
Wolę tę wolność drugiemu człowiekowi oddać, bo kim jestem żeby postąpić inaczej?

Pisze Pani zbyt ogólnie gdyż nie każdemu Prawo daje taką wolność a Pani pisze “każdemu”. Nie sądzę też, aby Pani było obojętne z kim zwiąże się na całe życie Pani Syn lub Córka. Nie będzie też obojętnie co z nich wyrośnie, do jakiej będą chodzić szkoły, przez jakich nauczycieli będą uczeni, itd, itd.

Wyrażam tylko zazwyczaj pewien niepokój kiedy napotykam tak nienaruszalne stanowisko jak Pańskie.

WYżej Pani napisała, że daje Pani prawo każdemu “możliwość życia takiego, jakim jest” – nie widzi Pani, że powyższym zdaniem temu zaprzeczyła?
Nie rozumiem dlaczego pierwszemu z brzegu Poldkowi (dając to prawo) odczuwa Pani niepokój? Może to śwuiadczy o tym, że Pani deklaracja jest rzucona na wyrost? Albo daje Pani to prawo każdemu kto nie jest Katolikiem. Też może być i tak, ale nie sądzę aby Pani stosowała te gradację – wierzę w Pani szczere intencje.

Jeśli ograniczałoby się ono do ram Pańskiego Kościoła to zapewne dyskusja miałaby charakter wyłacznie wymiany opinii.

Co do religii – to oczywiste, jeśli obydwie strony dialogu mają sprecyzowane poglądy religijne. Więc nic w tym dziwnego i niewłaściwego.

Tymczasem Pan chce, by to w co Pan wierzy stało się społeczną rzeczywistością. By Pańskie założenia znalazły swoje odzwierciedlenie w prawie stanowionym nie przez Kościół lecz przez świeckie państwo.
Dlaczego miałabym się zgodzić na to, by Pańska wiara stała się, wbrew moim i nie tylko moim przekonaniom, prawdą usankcjonowaną?

Znowu Pani używa zbyt ogólnych zdań. WIe Pani o tym, że w Anglii premierem może zostać tylko członek Kościoła Anglikańskiego?
Jak jest w Polsce? Czy ja jako Katolik chcę swoją religię usankcjonować Prawnie?

W dziedzinie legitymizacji prawnej legitymizacji praktyk homosesualnych uważam za błąd. Z tego powodu, że homoseksualista jest – biorąc możliwości jakie daje biologia – skazany na niepowodzenie w realizacji swoich skłonności na wzór mężczyzny i kobiety. Natura nie wyposarzyłą jego partnera w niezbędne włąściwości – także fizyczne i biologiczne. A więc nie można obiecywać homoseksualistom, że ten akt prawny da im to czego nie dają im praktyki homoseksualne w warstwie duchowej oraz psychofizycznej.

Tak myślę też, że gdybym miała dziecko homoseksualne to chciałabym żeby mogło spokojnie żyć. Żeby nie musiało całe życie udowadniać, że nie jest wielbłądem, żeby nikomu nie przyszło do głowy tworzenie jakiś programów korygujących.
By nikt mu nie mówił, że to jaki jest to wyraz słabości, braku bójek w dzieciństwie, zbyt skoncentrowanej matki czy przeciwnie chłodnej matki itd. itd.

Pani Gretchen, jedyne co mogą dać najlepszego rodzice to miłość dziecku oraz pokazać swoim życiem jak kocha się prawdziwie Mężczyznę i Kobietę. Postawa rodziców, świadome wychowanie, jak najbardziej pomoże dzieciom nie tylko zachować poczucie bezpieczeństwa ale także poczucie własnej wartości, identyfikacji płciowej oraz ukochania takiego jakim sie jest. Nie ma dowodu na to, że homoseksualizm jest wrodzony. Więc troska o prawidłowy rozwój dziecka oraz dobry przykład jest w stanie zagwarantować prawidłowy rozwój dziecka.
Jeśli zaś dziecko wymaga pomocy psychologa dlaczego mu tego nie dać? Pani jest przeciwna programom… ? Dlaczego Pani skreśla dorobek nauki i wieloletnich badań?

To może oznaczać, że wolałabym by moją prawdę uznano. Tak.
Wolałabym. Ze względu, nie na siebie, lecz na spokój innych. Na ich prawo do szacunku, miłości i świętego spokoju.

Dyskryminacja ze względu na orientację seksualną jest karalna. Ma Pani ochronę prawną. Kościół również stoi na stanowisku aby osoby o takich skłonnościach otoczyć szacunkiem i delikatnością.

Pana prawda o świecie, Bogu i człowieku jest z mojej perspektywy tylko jedną z możliwych.
Moja prawda o świecie Bogu i człowieku jest dla mnie też tylko jedną z możliwych.

Rozumiem, ze szanuje więc Pani perspektywę z jaką Patrzy na to zagadnienie Kościół Katolicki. Gdyż jako jeden z możliwych oznacza, że tak samo godnych szacunku i powagi.

Chyba dobrnęliśmy do końca. Ustaliliśmy linię różnic pomiędzy naszymi punktami widzenia.

Dziękuję więc za dyskusję. Chyba było warto – człowiek zawsze się czegoś uczy rozmawiając, więc dziękuję za poświęcony czas i dobrą wolę.
Zapraszam także ponownie. Przepraszam również, jeśli w czymś Panią dotknąłem lub uraziłem. .

Pozdrawiam i życzę Miłego wieczoru.

******************
“Kto pyta nie błądzi…”


Poldku

Nieraz wbijam Ci szpilę, więc i skomplementuję wreszcie.
Twoja powyższa odpowiedź do Gretchen jest spoko. Wreszcie uporządkowana, konsekwentna. Odnosząca się starannie do tego, co dyskutant napisał.

Nieźle bronisz swojego (naszego) stanowiska, nie wpadając w ton kaznodziejski.

Jeszcze korektorka by ci się zdała…

Pozdrawiam serdecznie.

PS. Ta zagorzała dysputa, jeśli kiedy przez nią przebrnę, może i mnie skłoni do napisania tekstu na tematy pokrewne…


Poldku -- odnoszę się do zarzutów

...ktore postawiłeś mi w odpowiedzi na mój lekko zgryźliwy komentarz.

Ja Ci (Boże broń) nie zarzucam, że nie ulegasz modnemu rozmyciu wartości. W tym siła Kościoła, że trwa w Prawdzie na przekór modom. I wierność doktrynie jest w moich oczach cnotą.
Chrześcijaństwo wymaga radykalizmu: tak-tak, nie-nie.

Ja mówię, że używasz retoryki, która wielu odrzuca. Zwłaszcza zaś tych, którym jest sens pisać to co piszesz: czyli prezentować stanowisko Kościoła. Bo wyjaśniać go wierzącym i praktykującym raczej nie ma potrzeby. Tu własnie chodzi o nieprzekonanych. I nawet nie w tym rzecz, czy wywołujesz irytację, czy nie. Ale czy jesteś dobrze zrozumiany.

Bo, na Boga, jeśli po lekturze Twoich postów czytelnik jakiś nabierze przekonania, że katolicy to fundamentaliści, wbrew słowom o miłości nienawidzący m.in. gejów; że to ludzie, którzy porywy serca gaszą grubymi kodeksami prawa kanonicznego…
że z tych powodów nie ma co sobie tą surową i bezduszną ideologią głowy zaprzątać...
Kiepsko by było, nie?

Poldku. Nie szukasz poklasku. OK. Nie sugerowałem, ze jest inaczej. Ani, że poklepywanie po plecach przez dyskutantów jest dowodem racji.
Mój zarzut jest nieco inny. Występujesz z pozycji kaznodzei. Może i w realu masz dokument potwierdzający urząd nauczycielski Kościoła. Ale tutaj jesteś bloggerem. I ludzie przychodzą przeczytać niezły tekst i pogadać o nim, nie na kazanie. Strasznie ta ambonowa poza zgrzyta z Twoim osobistym ciepłem. Efekt często jest taki, że wydajesz się lekceważyć czytelników, ich głębokie rozterki załatwiasz zdaniem wyrecytowanym z doktryny. Głębokie przeżycia kwitujesz pobożnościową formułką.

Gdy przedstawiasz doktrynę Kościoła — to niemożliwość przekonania Cię jest pewną zaletą.
Ale gdy mówisz o swoich poglądach, czy gdzieś przeczytanych tezach doktryną Kościoła niebędących — powinieneś dawać pole do dyskusji. A często nie dajesz.
Często przez to z Twoich tekstów można nabrać mylnych przekonań co do nauczania Kościoła.

Piszę to wszystko nie po to by Ci dopiec.
Piszę, bo jesteś niemal świeckim kapelanem Tekstowiska. Pewnego rodzaju katolickim głosem w twoim blogu — parafrazując. A ja, katolik, jestem zainteresowany jakością ewangelizacji.

PS. Nie rozumiem za bardzo, dlaczego święta Zmartwychwstania mają być okazją do dbaty o przywilejach dla gejów czy aborcji. Myślę, że jest więcej znacznie poważniejszych kwestii o których warto rozmawiać.


Odysie

odys

Bo, na Boga, jeśli po lekturze Twoich postów czytelnik jakiś nabierze przekonania, że katolicy to fundamentaliści, wbrew słowom o miłości nienawidzący m.in. gejów; że to ludzie, którzy porywy serca gaszą grubymi kodeksami prawa kanonicznego…
że z tych powodów nie ma co sobie tą surową i bezduszną ideologią głowy zaprzątać...
Kiepsko by było, nie?

Sęk w tym, że u mnie tego nie przeczytasz – że KŁ nienaiwdzi gejów i tym podobnych. Nie bierzesz pod uwagę tego, że czytelnicy patrzą na KOściół przez pryzmat własnych uprzedzeń i “ale_Katolicyzmu. Tak odbieram brak dobrej woli – w stosunku do rozmowy ze mną kilku osób. Ale to wybór każdej osoby i go szanuję. Nie wszystkich lubimy i się z nimi przyjaźnimi, kolegujemy i nie chodzimy na wszystkich blogi oraz ich chętnie czytamy.

Mój zarzut jest nieco inny. Występujesz z pozycji kaznodzei. Może i w realu masz dokument potwierdzający urząd nauczycielski Kościoła. Ale tutaj jesteś bloggerem. I ludzie przychodzą przeczytać niezły tekst i pogadać o nim, nie na kazanie. Strasznie ta ambonowa poza zgrzyta z Twoim osobistym ciepłem. Efekt często jest taki, że wydajesz się lekceważyć czytelników, ich głębokie rozterki załatwiasz zdaniem wyrecytowanym z doktryny. Głębokie przeżycia kwitujesz pobożnościową formułką.

Może to co dla Ciebie jest pobożną formułką dla mnie jest Prawdziwym Zdaniem – nie bierzesz tego pod uwagę? Zdaję sobie sprawę z tego, że słownictwo teologiczne może być trudne i niezrozumiałe ale jeśli ktoś chce poznać opinię, co “autor miał” naprawdę na myśli – chętnie napiszę “na chłopski rozum”.
Z tym, że ja postrzegam sytuacje nieco w innej optyce. Moim zdaniem tematyka irytuje – gdyż “przekonanych się nie przekona” “wierzących nie nawróci”, “a nieprzekonani i tak pozostaną nieprzekonani”.

Z tym, że mi nie chodzi o przekonywanie ani apostołowanie – piszę co przeżywam, zapisuję na blogu. Pamiętasz kazus RRK? Nie kasuję opini na blogu nawet złośliwych i uszczypliwych, gdyż uważam, że czytelnicy powinni wyrażać sobie zdanie nie tylko o piszacym na blogu ale też czytelniku.

Gdy przedstawiasz doktrynę Kościoła — to niemożliwość przekonania Cię jest pewną zaletą.
Ale gdy mówisz o swoich poglądach, czy gdzieś przeczytanych tezach doktryną Kościoła niebędących — powinieneś dawać pole do dyskusji. A często nie dajesz.
Często przez to z Twoich tekstów można nabrać mylnych przekonań co do nauczania Kościoła.

Merlocie – pamiętasz abym zamknął dyskusję nie dał możliwości wypowiedzenia się adwersarzowi. Wiesz, że potrafię ciągnąć temat długo… – rozmawialiśmy razem o RRK, pamiętasz zapewne.

Więc dla “chętnego nic trudnego”. Mam swoje wady i zalety. Ale nie można rozmawiać o pryncypiach i dyskutować jeśli ktoś neguje istnienie Prawa NAturalnego – to tracę płaszczyznę do dyskusji i nie podejmuję tematu. Bo to jakby rozmawiać o fizyce jednocześnie podważając tabliczkę mnożenia.

Piszę, bo jesteś niemal świeckim kapelanem Tekstowiska. Pewnego rodzaju katolickim głosem w twoim blogu — parafrazując. A ja, katolik, jestem zainteresowany jakością ewangelizacji.

NIe mam takich aspiracji. A moje pisania w ten sposób nie traktuję. Lubię pisać o tych sprawach, tych przeżyciach – może to “szokuje”, że osoba świecka może pisać w ten sposób – bez podręczników ale na podstawie własnych codziennych przeżyć i rozmyślań, przekonań. I może tak mnie postrzega wielu czytelników – że jestem gościem który siada przed komp, bierze KSiążk “doktrynalne” i przemądrzale się wymądrza… ???
Dla mnie pisanie jest trochę terapeutycznie, gdyż przenosząc je na ekran je wypowiadam i nazywam – sam przed sobą. Gdyż niechcący spostrzegłem kiedyś podczas pisania w necie, że nazywanie tego co w głowie się kłębi pozwala lepiej zrozumieć własne przeżycia, siebie, swoją Wiarę a także zmusza do czytania, przypominania i patrzenia na rzeczy kiedyś słyszane np. podczas katechezy w szkole podstawowej i patrzenia na nie w nowy “dzisiejszy” sposób.

Pisząc o Kościele i jego nauce, piszę z pozycji tego który je akceptuje i stosuje w życiu – pomimu wielu zawirować w swoim życiu łącznie z problemami Wiary, akceptacji Kościoła – ale jakaś nić pozostała i spowodowała, że wróciłem bardzo głęboko w serce Kościoła. Serce Kościołą nie oznacza, że pełnię jakąś funkcję w Kościele lub należę do jakiejś wspólnoty.
NIe, jestem zwykłym “Zjadaczem” JEzusa Eucharystycznego ale lubiącym “wiercić dziurę w całym”.... . Udało mi się połączyć młodzieńczy bunt z pragnieniem poznania jak jest naprawdę i dlaczego Kościół uważa tak jak uważa. Nie jestem omnibusem ale na wiele pytań sobie samemu udało mi się znaleźć odpowiedź. Może ta pewność jest dla innych widziana jako zarozumiałość i pychę nawet… ???
Być może. Mam taką naturę, że utożsamiam się z tym co robię, co przeżywam… .

Mogę jedynie pokazać i mówić dlaczego Kościół uważa tak jak uważa i na czym się opiera. Natomiast zdania w wielu kwestiach nie zmienię, chociaż są takie dziedziny w Kościele które mogą ulec zmianie. Taka jest moja wiara podbudowana racjonalizmem i własnym doświadczeniem.

PS. Nie rozumiem za bardzo, dlaczego święta Zmartwychwstania mają być okazją do dbaty o przywilejach dla gejów czy aborcji. Myślę, że jest więcej znacznie poważniejszych kwestii o których warto rozmawiać.

Musisz sięgnąć do wpisu i zwrócenie uwagi Gretchen na aspekt strosunku Kła do praktyk homoseksualnych.

Tak na marginesie Odysie nie wydaje Ci się dziwne, że pod konkretnym wpisem zaproponowałeś dyskusję ze mną nie na temat wpisu lecz na temat samego pisania: stylu, literówek, itd.

Ciekaw jestem z kim jeszcze w TXT pozwoliłbyś sobie na taką dyskusję o sprawach nie wpisowych na blogu lecz z pogranicza dziedzin osobistych.

Więc może to jest klucz do “pretensji” pod moim adresem. Nie jest takie ważne co napisano ale następuje odreagowanie za wszystko czym “Kościół sobie nagrabił” w odczuciu czytelników i zbieram tak naprawdę nie za pisanie ale za “uprzedzenia do Kościoła”.

Gdyż często zdarza mi się odnieść wrażenie, wielu “krytyków” żyje wg dewizy Bóg – TAK, Kościół Katolicki – Nie! Więc to ryzyko obrywania i niezrozumienia wkalkulowałem w podjęcie takiego a nie innego profilu blogowania.

Jestem więc piszę. A jestem Katolikiem, który kocha to w co wierzy. Może to niedorzeczne dla kogoś i głupstwem jest, a dla mnie to Drogocenna Perła.

Dziękuję za krytykę – przyda się. Zawsze rozmowa wiele mówi, :-)))))

Pozdrawiam serdecznie!

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Poldku

Masz rację — moja krytyka Twojego pisarstwa jest off-topic.
Ale gdzie mam to robić?

Myślałem kilka razy już, by temat twojej działalności poruszyć w osobnym tekście. Ale nie mam zamiaru przyczynić się do wykreowania “problemu medialnego”, ani nie chcę patronować krucjacie anty-Poldkowej.
Wzbudzasz i sympatię i irytację jednocześnie. Trochę o tym już napisałem. Wolę mówić o tym z Tobą otwarcie, zamiast złośliwie Ci przysrywać od czasu do czasu.

Czy wobec kogoś innego odważyłbym się czepiać samego stylu pisarstwa? A choćby weź moje niedawne dysputy z RRK. Ona również wzywała mnie, bym odpowiadał na stawiane przez nią pytania, zamiast pytać czemu takie pytania stawia. Myślę, że mam prawo myśleć “o tym czy tamtym powinno się pisac inaczej”. Czemu nie? Czemu mam nie pobawić się w domorosłego krytyka literackiego blogów? I czy nie jest uczciwiej swoje zarzuty od razu przedstawiać autorowi, zamias publikowac osobne recenzje?

Twój przypadek jest dla mnie szczególny. Stałeś się blogowym kaznodzieją; niejeden blogger utożsamia stanowisko Kościoła z twoim pisarstwem. I dzieje się to niezależnie od Twoich zamiarów czy intencji.
A jest to i mój Kościół. Pisanie, mówienie o chrześcijaństwie, o wierze, nakłada ogromną odpowiedzialność.

Do konkretnego tekstu odniosłem się jedynie w postscriptum. Nadal nie kapuję, co mają przywileje gejów do zmartwychwstania. Co do ratowania się z przewrotnego pokolenia — ja widzę sens i kontekst tego zdania nieco inaczej.


Odys

Nadal nie kapuję, co mają przywileje gejów do zmartwychwstania. Co do ratowania się z przewrotnego pokolenia — ja widzę sens i kontekst tego zdania nieco inaczej.

No to napisz jak widzisz – będzie zagwozdka i “paliwo” do dyskusji.. .

Moją odpowiedź na to co nie rozumiesz masz po części w odpowiedzi do Gretchen więc nie będę się powtarzał. Ale z uwagą poczytam Twoje rozumienia.

Pozdrawiam!

p.s.
Co do mojego pisania, w txt jest wielu Katolików więc nie roszczę sobie prawa do reprezentowania KK – ex catedra. Głos każdego jest tak samo ważny.

:-))

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Poldku

Roszczenia roszczeniami, a piszesz co piszesz.
Co i rusz prezentujesz stanowisko Kościoła.
Zmieszane z prywatnymi opiniami i razem z nimi wygłoszone ex cathedra właśnie:
Z pozycji takich, że kto się nie zgadza, nie jest katolikiem.

Komuś, kto chrześcijaństwa nie zna, może się to pomieszać.
Taki ktoś odbierze całe Twoje pisarstwo jako stanowisko Kk.
I o to mi chodzi.

O brak wyraźnej granicy.

O mojej interpretacji przywołanego wersetu może jeszcze wspomnę. Ale to już będzie może osobny tekst…

Wątek krytyki Twojego pisarstwa uważam póki co za wyczerpany.


Odys

odys

Roszczenia roszczeniami, a piszesz co piszesz.
Co i rusz prezentujesz stanowisko Kościoła.
Zmieszane z prywatnymi opiniami i razem z nimi wygłoszone ex cathedra właśnie:
Z pozycji takich, że kto się nie zgadza, nie jest katolikiem.

Zaznaczam co na dany temat mówi Nauka Kościoła – mówię wtedy jednoznacznie.
To jest dla mnie granica kompromisu w dyskusji na te tematy.
Natomiast co do wątków Biblijnych nie upieram się – jednak znam granice interpretacji.
W tym przypadku “przewrotne pokolenie i ratowanie się z niego” dosyć wyraźnie widać w prądach liberalnych zarówno w podejściu do rodziny, seksualności, aborcji, czystości małżeńskiej, nierozerwalności małżeństwa, sprawdzania się przed ślubem, jeszcze trochę można by napisać.

Przepwrotność wg mnie to postawa która cechuje się tym, że Miłosierdzie Boga traktuje jako zachętę do grzechu albo w sprawach kłopotliwych dot. nauki Kościoła traktuje się swoją teologię i moralność.
Oczywiście dopuszczam myśl, że Ty bądź kto inny granicę “przewrotnego pokolenia” wytyczy w innym miejscu. Ale to nie grzech – nie jestem nieomylny a moje zdanie w tej kwestii jest tylko moją opinią.

Komuś, kto chrześcijaństwa nie zna, może się to pomieszać.
Taki ktoś odbierze całe Twoje pisarstwo jako stanowisko Kk.
I o to mi chodzi.
O brak wyraźnej granicy.

Mogę Cię zapewnić, że to co piszę jest zgodne z nauczaniem Kościoła Katolickiego – nie jestem samoukiem w tej dziedzinie. A druga rzecz, to mam wrażenie, że nie doceniasz czytelników.. .

O mojej interpretacji przywołanego wersetu może jeszcze wspomnę. Ale to już będzie może osobny tekst…

Zachęcam.

Pozdr.

************************
“Kto pyta nie błądzi…”


Subskrybuj zawartość