Profesjonalizm…

W „Charakterach magazynie psychologicznym” Agata Muszyńska (psycholog, psychoterapeuta poznawczo-bichewioralny i kulturoznawca, pracująca w Centrum Psychoterapii w Warszawie, prowadząca prywatną praktykę, zajmująca się psychoterapią indywidualną i grupową, będąca konsultantem telefonicznym w Ogólnopolskim Pogotowiu dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”) napisała tekst „Zakochani z anonsu”.
Tekst jak tekst nie zainteresował mnie, niemniej towarzyszy mu notka „Mono- czy poligamiczni?”. Z podtytułem „Czy człowiek jest stworzony do życia w stałym związku?”. Nie chce mi się analizować absurdu jakim ma być związek mono- czy poligamii ze stałością tworzonych związków. Bardziej interesuje mnie „profesjonalizm” argumentacji w tekście notki.

Agata Muszyńska

Niestety, nie ma na to pytanie prostej odpowiedzi. Badania szczątków australopiteków – naszych odległych, bo żyjących kilka milionów lat temu przodków – sugerują, że tworzyli oni haremy – podobnie jak dziś goryle, u których jeden samiec monopolizuje grupę samic. Dlaczego więc człowiek w pewnym momencie zdecydował się przerzucić na monogamię, będącą raczej rzadkością wśród ssaków? Najprawdopodobniej przyczyną tego jest nasz wielki mózg wymagający długiego dojrzewania. Ludzkie dziecko rodzi się bezradne i przez lata pozostaje zdane na łaskę rodziców. Dlatego wydanie na świat potomka oraz opieka nad nim była i jest dla kobiety niezwykle kosztowna. Bez pomocy mężczyzny nasze przodkinie nie dałyby sobie rady. Dla niego zaś zwiększenie szans przeżycia własnego potomka też oznaczało genetyczny sukces. Więc wiązał się z kobietą przynajmniej do momentu osiągnięcia przez dziecko względnej samodzielności. Niektórzy uczeni uważają zatem, że człowiek jest z natury seryjnym monogamistą – tzn. przejawia naturalną skłonność do wiązania się z jednym partnerem, ale zwykle tylko na pewien czas.

Pisownia i interpunkcja oryginalne.
Autorka powołuje się na naszych dalekich przodków australopiteków i równie dalekich krewnych goryli. Dlaczego nie analizuje innych gatunków naczelnych, gdzie nawet jeśli samiec monopolizuje grupę samic, to robi to na krótko, dopóki inny samiec nie pozbawi go tej fuchy. Natomiast u goryli są to grupy rodzinne. Jak to się ma do naszych najbliższych krewnych – szympansów już nie dodała. Jest to o tyle ważne, że wiele zachowań społecznych szympansów przypomina zachowania ludzkie. Samiec znajdujący się na szczycie hierarchii stada ma do dyspozycji wszystkie samice. Nie przypomina to haremu…
Co więcej, autorka opisuje naszą kulturę (formalnie monogamiczną) tak jakby to była jedyna kultura. Na świecie istnieje wiele kultur (podobno antropolodzy znają ich 150) z czego około 10% to kultury monogamiczne, jedna poliandryczna zaś reszta to poligamiczne. Jak można twierdzić, że biologia skłania nas do monogamii? Jak widać profesjonaliści mogą.
Dużo prostszym jest wyjaśnienie, że przyrost liczby chłopców, a w szczególności młodych mężczyzn wymusza dzielenie się samicami przez najbardziej atrakcyjnego samca, bo inaczej może szybko rozstać się z życiem. Monogamia to system stworzony dla średnich i kiepskich samców, a nie dla dzieci czy samic. Samica chce mieć potomstwo z najlepszym samcem, a nie z najlepszym wolnym. Geny przekazywane przez samca nie poprawiają się, bo nie ma dzieci z innymi samicami. Dlatego tak często młode dziewczyny wiążą się z żonatymi, ale wysoko postawionymi mężczyznami. Oni są atrakcyjni, a żona w tym zupełnie nie przeszkadza.
Wytłumaczenie przedstawione przeze mnie jest zgodne z obserwacjami, choć niezgodne z modelem kulturowym. Niemniej prostota mojego wyjaśnienia przemawia na jego korzyść. :)

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

PS...

Po konsultacjach z żoną???
:)


Panie J.Sz.!

Mam trochę spraw do załatwienia i nie mogłem zabrać „Charakterów”, więc nie mogę omawiać notki zaocznie.

O ile wiem, to żona nie czyta mojego blogu. :)

Pozdrawiam


Pani Anno P.!

Przecież trzeba by zrobić na ten temat badania. Poza tym jak liczyć naszą kulturę, gdzie istnieje poligamia i poliandria sekwencyjna. Pierwsza, druga, trzecia… żona. Pierwszy, drugi, trzeci… mąż.

Jak zakwalifikować Chiny, gdzie ostatni cesarz miał 2 żony i nie była to sytuacja odosobniona, zaś obecnie mają spory nadmiar kawalerów?

Pozdrawiam


U nas poligamia?

chyba nieoficjalnie


Pani Anno P.!

Jeśli można mieć więcej niż jedną żonę, to jest to poligamia. Jeśli są mężczyźni mający czwartą czy piątą żonę, a nigdy nie byli wdowcami, to jak to nazwać?

Pozdrawiam


rozwodów chce Pan zakazać?

piąta żona, nawet trzecia to wyjątki, anomalie z pewnością


Pani Anno P.!

AnnaP

rozwodów chce Pan zakazać?

Skąd taki wniosek?

piąta żona, nawet trzecia to wyjątki, anomalie z pewnością

To zależy czy mówimy o normach kulturowych czy normach naturalnych. Bo w naturze wiele samic łączących się z jednym samcem to dla ssaków norma.


Pani Anno P.!

Przecież człowiek to też ssak…

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

o dziwo, zgadzam się z pana podejściem bardziej niż tej pani.

Ciekawa notka.

Pozdrawiam.


Panie Grzesiu!

Niestety nie wiem czy chodzi Panu o autorkę notki czy o moją polemistkę. Niemniej cieszę się, że przynajmniej w niektórych sprawach potrafimy się zgodzić.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość