Stefanowi Bratkowskiemu w odpowiedzi

Były czasy, gdy wszystko co Pan napisał traktowałem jak prawdę objawioną, z jaką się nie dyskutuje. Pańskie „Gazety dźwiękowe” traktowałem jako ważne źródło wiedzy. Niestety te czasy się skończyły.

Pisze Pan, że rozmawiał Pan z psychologami. Z tego co Pan pisze dalej wynika, że zna Pan kiepskich psychologów. Zwalanie wszystkiego na frustrację i na nierozwiązane problemy seksualne jest zbyt prymitywne, by traktować taką możliwość poważnie. 100 lat temu było to nośne, bo nikt o seksualności nie mówił. Teraz jak ktoś ma problem, to może skorzystać z agencji, seksszopu lub psychologa.

Chamstwo w sieci jest obecne nie dlatego, że Pańscy oponenci nie potrafią rozładować swoich problemów seksualnych tylko, dlatego że chcą się odróżniać od obłudnego środowiska jakim jest salon. Pan nie powie „s…j dziadu”. Pan da do zrozumienia, że adwersarz jest gorszy, pomimo że Pan nim nie gardzi. Pan wykorzysta każde potknięcie ortograficzne oponenta by uchylić się od merytorycznej polemiki, bo wie Pan, że jako przedstawiciel obłudy, nie ma Pan szans w dyskusji. A wielu internautów nie chce być posądzanym o to, że należą do tej samej salonowej koterii. Dlatego wielu świadomie robi błędy, choć w przeglądarce mają uruchomione słowniki i słowa błędnie napisane są podkreślane na czerwono. Ludzie wolą być nazywani chamami czy nieukami niż salonowcami vel Michnikowszczyzną.

Pisze Pan, że wystarczy zostać uznanym fachowcem i już wszystko jest w porządku. Niby kto ma uznać mnie za fachowca? Dwa razy występowałem na konferencjach Psychologii Rozwojowej i dwa razy koledzy fachowcy nie zrozumieli moich wystąpień, pomimo że przeciętny człowiek jest w stanie zrozumieć je bez żadnych problemów. Wiedza akademicka utrudnia czasem dostrzeżenie prawdy w sytuacji, gdy prawda jest sprzeczna z dogmatami wyznawanymi przez „pracowników nauki”.

Ja rozumiem Pańską frustrację związaną z utratą rządu dusz. I wiem, że Pańskie życie seksualne nie ma żadnego z nią związku, co nie znaczy, że musi być udane. Tyle, że poczucie straty związane z utratą władzy jest przyczyną frustracji samą w sobie i nie ma potrzeby odwoływania się do czynników zewnętrznych.

To tyle odpowiedzi. Ponieważ nie spotkałem się z Pańskimi odpowiedziami na komentarze w studiu opinii zapraszam do mnie na tekstowisko, gdzie ten komentarz będzie umieszczony jako notka. Ja zapewne odpowiem na wszelkie Pańskie komentarze. A jeśli Pan chce do mnie zadzwonić to proszę bardzo +447809490802. (Obecnie 25.2.2021 ten telefon jest nieaktualny. Aktualny to +44(0)7365252115)

tu odsyłacz do tekstu oryginalnego:
http://alfaomega.webnode.com/news/stefan%20bratkowski%3a%20kim%20oni%20s...

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Eee..

Panie Jerzy, szkoda fatygi.


Drogi Igło!

Mnie jest smutno widząc co się dzieje z porządnymi ludźmi. A poza tym, gdy Stefan Bratkowski pisze o gospodarce, obrocie pieniężnym i wekslowym, to ma wiele mądrego do powiedzenia. Tylko po jaką cholerę wdeptuje w te spory pomiędzy salonem a ludźmi?

Pozdrawiam


Ponieważ

on pozostał mentalnie w latach 50/60 tych. I tam tkwi.
Tak samo jak i ze swoim obrotem wekslowym i innymi pomysłami na finanse.

Po prostu jest on, i jego koledzy poczciwym dziadkiem piszącym poczciwe pierdoły.
Czy on kiedy zrealizował czek w angielskim banku?
I w tym całym Studiu Opinii jest jedna wesz, która nimi manipuluje oraz ogrzewa się ciepełku koleżków z Po Prostu – Azrael.


Drogi Igło!

Azraela czytałem w zamierzchłych czasach salonu24 i nie przypadł mi do gustu. Ale to chyba nie jest powód żeby go od razu od wszy wyzywać. W końcu nie wszyscy lewicowcy to bydlęta. Część z nich to po prostu durnie.

Co do Azraela i Studia Opinii, to pojawił on się tam dużo później niż Stefan Bratkowski czy Aleksander J. Wieczorkowski, więc trudno uwierzyć, że to on wszystkim kręci.

Co do mentalnego pozostawania w latach 50. czy 60. XX wieku to myślę, że ma Pan rację. Niemniej pewne rozwiązania propagowane przez Stefana Bratkowskiego warte są przeanalizowania. Nie wszystko co było dawniej musi być złe i konserwatysta nie powinien czegoś potępiać tylko, dlatego że coś jest nie najnowsze.

Pozdrawiam


re: Stefanowi Bratkowskiemu w odpowiedzi

Panie Jerzy Igła wie co pisze.
Wie(my) kim jest Azrael
To długa historia i sięga naszych zmagań w innych projektach portalowych


Panie Marku!

Nie przeczę, że Igła wie co pisze. Tyle tylko, że ja też chciałbym dowiedzieć się kim jest Azrael i co robił, że zaszedł Panom tak za skórę. To tyle. :)

Pozdrawiam


@JM

Azrael był współpracownikiem SB. Też się niedawno dowiedziałem, że sam się podobno kiedyś do tego przyznał.


Subskrybuj zawartość