Plagiat 2.

Zajrzałem do „Studia Opinii” i przeczytałem najnowszy tekst Stefana Bratkowskiego. Spodobał mi się, więc proponuję Państwu ten tekst, zapraszając do dyskusji:

Stefan Bratkowski

Kiedy słyszę czcigodną osobę duchowną, upominającą się o szacunek wobec wartości chrześcijańskich, i okazuje się, że chodzi jej o Dziesięcioro Przykazań, a to żadnej z obecnych osób duchownych nie razi, zaczynam podejrzewać, że sporą część naszego duchowieństwa wypadnie dopiero nawrócić na chrześcijaństwo. Do tej pory zdawało się jasne, że to Jezus z Nazaretu stworzył najpiękniejszą, najbardziej humanistyczną ze wszystkich religii świata, a nie Mojżesz, monoteista nieco okrutny. Teraz pojawiają się wątpliwości, czy po nauki moralne sięgać mamy do Ewangelii, czy do Starego Testamentu, do tej wspaniałej literatury, zwłaszcza w XVI-wiecznym przekładzie ojca Wujka, ale dalekiej od uczuć ludzkich, z Jahwem, który przedłużył światłość dnia, by Jozue mógł do nogi wyrżnąć Amorytów. Dziesięcioro Przykazań było prawem plemiennym; tabu „nie zabijaj” obejmowało swą ochroną tylko współplemieńców. Choć broń Boże lekceważyć mądrość starożytnego, „Mojżeszowego” prawa – rozróżniało winę umyślną od nieumyślności, czego Europa nauczyła się dwa i pół tysiąca lat później. Dzięki, chyba, Staremu Testamentowi…

Dziś upowszechniana w Radiu Maryja Święta Nienawiść niepewnym czyni, kto ma być wzorem – Ukrzyżowany, czy ci, co krzyżowali. Może więc warto Pana-Jezusowe innowacje wynalazki moralne, społeczne i polityczne, tak, polityczne, jednak przypominać, te wartości chrześcijańskie, z dawna nie wymieniane… Równość ludzi i szacunek dla nich bez względu na rasę, klasę i wiarę, prawo do wolności, no i dobroć, nie buddyjska, a czynna, pomocna, opiekuńcza, życzliwość, tolerancja i miłosierdzie, zdolność miłosierdzia, wyrozumiałości, a także – delikatności. Oraz – przyzwoitość. Tak nie dużo? Tak wiele! Toż to przewrót. Jak wtedy, tak dzisiaj… I to On kazał szukać Boga w innym człowieku – „to, co zrobiliście najmniejszemu z was, mnie zrobiliście”. A nasz Paweł Włodkowic w XV wieku tłumaczył soborowi w Konstancji, że poganie też ludzie, też mają prawo do własnego państwa i do szacunku – jak dzisiejsi „poganie” mają prawo do swoich poglądów i do szacunku. Nikogo ani mieczem, ani prawem nawracać nie lza.

Dziś, kiedy zakon redemptorystów przekształcił się w partię polityczną z własnym wodzem i ma swoje komórki partyjne w parafiach poza strukturą kościelną, kiedy episkopat czuje się upoważniony wskazywać, jak należy finansować telewizję publiczną (!), wszystko jest możliwe. Kościół nie takie rzeczy przeżył, ale daleko zabrnęliśmy: chrześcijaństwo zaczyna się obracać w religię seksualną, a nauki społecznej Kościoła duchowieństwo po prostu nie zna, nie zna encyklik społecznych i nie próbuje tchnąć w masy pracowników ambicji współwłasności i współodpowiedzialności za przedsiębiorstwo – co sugerowali tak znani socjaliści, jak Pius XI i Ronald Reagan.

Za czasów Jezusa stosowano i środki zapobiegające ciąży, i sztuczne poronienia, ale Jezus nie odezwał się o tym ani słowem, bo sprawy między kobietą a mężczyzną nie nadawały się do publicznego roztrząsania, z uwagi na delikatność tematu. Cała dzisiejsza walka z zapłodnieniem in vitro, faktycznie – walka z rozrodczością Polaków, nie zna miłosierdzia wobec pragnienia dziecka, operując banialukami obcymi teologii! Wiadomo, że na jeden zarodek, z którego urodzi się człowiek, przypada ileś tych, które zginą w trybie naturalnym, nawet niezauważanym. Nie są to „ludzie”, istoty, którym by nawet najambitniejsza teologia mogła przyznać dusze. Kościół nigdy nie chrzcił i nie grzebał w kościelnym trybie niczego nie urodzonego, spór, od której chwili można płodowi przyznać duszę, nigdy nie dawał się rozstrzygnąć. Zasada rzymskiego prawa spadkowego „nasciturus pro iam nato habetur”, mającego się urodzić traktuje się jak już urodzonego, o duszy nie przesądzała.

Nikt się nie liczy z wrażliwością młodzieży na kłamstwo i hipokryzję. Nikt nie pyta, dlaczego tyle najinteligentniejszej młodzieży w kraju powszechnego katolicyzmu odwraca się od Kościoła. Czy aby to jedynie wina postępującej sekularyzacji życia we współczesnej cywilizacji? Może to nie dociera do hierarchów i do Watykanu, ale słyszę to i ja, i moi przyjaciele, szeregowi księża świeccy. Dla młodych ludzi jest absurdem, humorystycznym absurdem, kiedy ludzie, wyrzekający się życia seksualnego, chcą regulować życie seksualne innych. Jest wedle tych młodych ludzi amoralne, kiedy ludzie nie utrzymujący rodzin, wolni od obowiązków ojcowskich, wzywają do zakładania rodzin i wyrokują o nich. Ta młodzież wie, że celibat wprowadzono 900 lat temu w imię ochrony dóbr kościelnych, wie, że św. Paweł wymagał od biskupów, by każdy z nich był wzorowym, dobrym mężem i ojcem; to młodzi ludzie zwracają uwagę, że innym wyznaniom chrześcijańskim małżeństwo i rodzina nie przeszkadzają w posłudze duchownej. Nie ukrywam i ja, że wielekroć, przyglądając się moim przyjaciołom duchownym, ludziom z kościami dobrym i serdecznym, konstatuję, pół żartem, choć na dobrą sprawę bynajmniej nie żartobliwie, ilu to dzieciom nie dane jest mieć tak wspaniałych ojców… Trzydziestu tysięcy w skali kraju. Jeśli nie najlepszych, to na pewno świetnych ojców ze stu tysięcy dzieci.

Ale najgorszy ze wszystkiego jest brak poczucia humoru.

Co Państwo na to?

Nie spotkałem się z odpowiedziami Stefana Bratkowskiego na komentarze, niemniej ja chętnie podyskutuję o przedstawionym przez niego punkcie widzenia.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Bardzo sensowny tekst pana Bratkowskiego,

moim zdaniem gada oczywistości, ale w Polsce takie oczywistości trzeba przypominać.

NO i pointa świetna, w konserwatystach i prawakach i moralistach na czyjś koszt najgorszy jest brak dystansu, brak poczucia humoru, brak luzu, brak sympoatii do innych i takiej zwyczajnej empatii.

Zresztą wystarczy terlikowskiego poczytać jak on szermuje ocenami i etykietkami, może prywatnie to bardzo fajny człowiek, ale publicystycznie gada rzeczy w taki sposób jakby innymi pogardzał czy po prostu innych ludzi nie lubił.

A pana Bratkowskiego może by pan zaprosił na TXT:), może nie gada, ale komentarze chyba pod swoimi tekstami czyta.

Pozdrówka.


Portal dziennikarskich

emerytów i jednego lansera.

Po co, komu komentować sprawy oczywiste?


Panie Grzesiu!

Nie sądzę, żeby Stefan Bratkowski chciał się bratać z nami. Ja go szanuję za to co robił w czasie wojny polsko-jaruzelskiej, ale to było dawno. Teraz zdarza mu się pisać rzeczy świetne, ale zdarza się mu pieprzyć od rzeczy.

Prawacko, lewacko i centrowo pozdrawiam


Drogi Igło!

Nie wszystko i nie dla wszystkich jest takie oczywiste jak dla Pana.

Pozdrawiam


Panie Igło,

a co to za agizm pan uprawia:)

Ma pan coś naprzeciw emerytom jakimkolwiek?

A sprawy oczywiste czasem, wbrew pozorom, przypominać trza.

I to często:)


Subskrybuj zawartość