Obrońcom „dobra dziecka” pod rozwagę…

Siedziałem sobie dziś w samochodzie, czekając na znajomą i słuchałem dyskusji w radiowej dwójce.

Najpierw była dyskusja na temat wpuszczenia na wyspy posła z Holandii, w której „pokój miłujący” muzułmanie oburzali się na chęć głoszenia prawdy o ich religii tutaj. Niczego nowego nie dowiedziałem się.

To co było w drugiej części dyskusji, to było potwierdzenie moich najczarniejszych obaw dotyczących pomysłu pozwolenia państwu na wchodzenie z butami w życie rodziny. Jakiś czas temu oglądałem pierwszą serię serialu „dr House”. W jednym odcinku (koło 16.) przedstawiony jest problem rodziny której jedyną winą jest, że są wegetarianami a ich dziecko jest chore. W pewnym momencie pojawia się, w towarzystwie dwóch policjantów, tłusta, czarna pracownica opieki społecznej, która aresztuje rodziców za znęcanie się nad dzieckiem. Dzięki doktorowi Housowi okazuje się, że dziecko ma defekt genetyczny i rodzicom zostaje przywrócona opieka nad dzieckiem. Mamy zatem w filmie happy end.

W Życiu bywa mniej wesoło. Do szpitala przyjeżdżają rodzice z dzieckiem z urazem. Zamiast dostać pomoc dla dziecka, odbiera im się prawo do opieki nad tym dzieckiem i dwójką innych. Dzieci zostają skierowane do adopcji. W wyniku apelacji okazuje się, że rodzicom odebrano dzieci bezpodstawnie. Niestety dzieci nie mogą wrócić do rodziców, bo adopcja jest nieodwołalna, dla „dobra dziecka”. Jestem ciekawy kto będzie płacił odszkodowanie tym dzieciom, gdy dowiedzą się, że zostały odebrane swoim rodzicom profilaktycznie, a nie dla ich „dobra”.

Drodzy humaniści, lewacy i inni, co Wy na to?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

JM

A propos – czytałem dawno temu taki artykuł w GW o fruktuarianach (bodajże), nad którymi zastanawiano się, czy nie zabrać im dziecko.


Panie Dymitrze!

Może chodziło o wegan. Oni jedzą tylko surowiznę roślinną. Tak czy inaczej, nikt nie ma prawa mówić Panu, mnie czy komukolwiek innemu, jak wychowywać dziecko.

pozdrawiam


Wychowanie, a eksperymenty

Dopóki wychowanie nie zagraża zdrowiu i życiu dziecka to pewnie, ze nie ma co się wtrącać. W momencie gdy rodzice chcą bezmyślnie eksperymentować na dziecku to siła wyższa powinna interweniować.

Pamiętam ten odcinek serialu. Rodzice byli przedstawieni jako para kretynów co nie maja pojęcia o odżywianiu. Zwyczajnie odrzucili produkty pochodzenia zwierzęcego nie dbając o zachowanie równowagi nadrabiając braki mikroelementów. Niech się sami katują, ale bezmyślność wobec dziecka to już przesada.

Adopcja nieodwołalna?? to chyba jakiś żart? Mam nadzieję.


"Może chodziło o wegan. Oni jedzą tylko surowiznę roślinną."

byłem weganem przez parę lat i nie jadłem bynajmniej surowizny … na gazie się gotowało to i owo.


Panie Piotrze!

piotreksaj

Dopóki wychowanie nie zagraża zdrowiu i życiu dziecka to pewnie, ze nie ma co się wtrącać. W momencie gdy rodzice chcą bezmyślnie eksperymentować na dziecku to siła wyższa powinna interweniować.

Kto ma decydować co zagraża, a co nie, życiu lub zdrowiu dziecka? Kto to jest siła wyższa? Jeśli Pan Bóg chce kogoś pokarać to mu najpierw rozum odbiera. Zatem rodzice głupio wychowujący dziecko już przez „siłę wyższą” zostali pokarani. A jeśli dzieci jakichś idiotów zostaną im odebrane, to nie ma gwarancji, że same nie są walnięte, więc może lepiej żeby nie dożyły starości?

Pamiętam ten odcinek serialu. Rodzice byli przedstawieni jako para kretynów co nie maja pojęcia o odżywianiu. Zwyczajnie odrzucili produkty pochodzenia zwierzęcego nie dbając o zachowanie równowagi nadrabiając braki mikroelementów. Niech się sami katują, ale bezmyślność wobec dziecka to już przesada.

Źle Pan pamięta. Rodzice mają swoje zdanie, ale Gregory House jest czwartym czy piątym specjalistą odwiedzanym przez nich. Wcześniej konsultowali dietę dziecka z dietetykami. To, że ich poglądy są inne niż Pana i moje nie czyni z nich dzikusów czy zbrodniarzy. Natomiast Pańska postawa jest przyzwoleniem na zbrodnię „w imię dobra dziecka”, cokolwiek by to miało znaczyć.

Adopcja nieodwołalna?? to chyba jakiś żart? Mam nadzieję.

To nie jest żart. Zwolennicy tego rozwiązania twierdzą, że nie byłoby chętnych na rodziców adopcyjnych, gdyby musieli się liczyć z tym, że za rok dwa czy pięć mogą mieć odebrane dzieci.

Pozdrawiam


Panie Docencie!

docentstopczyk

“Może chodziło o wegan. Oni jedzą tylko surowiznę roślinną.” byłem weganem przez parę lat i nie jadłem bynajmniej surowizny … na gazie się gotowało to i owo.

Tak się składa, że był Pan jaroszem albo wegetarianinem. To oni gotują potrawy. Weganie tego nie robią. Odkrycie czym się różni jarosz od wegetarianina, to jest zadanie domowe.

Pozdrawiam


Jerzy Maciejowski

Chyba dopracowaliśmy sie określonych norm społecznych popartych normami prawnymi. Inaczej panu zechce się jutro wyleczyć swoja córkę jak ongiś siostrę Antka w piecu i ja zamiast zapobiec poczekam, bo to pańskie dziecko.

Dziecko to nie jest ruchomość z prawem własności, którym można dysponować wg własnego widzimisię.


Panie Piotrze!

Z reguły nie życzę ludziom źle, niemniej Panu życzę, aby opieka społeczna stwierdziła, że Pańskie dzieci są „za grube”, „za chude”, albo „zbyt nieszczęśliwe” i żeby była to podstawa do odebrania Panu tych dzieci. A potem porozmawiamy czy dziecko jest Pańskie czy wszystkich. Nie mam siły dyskutować z Panem. Socjaliści mnie męczą.

Bez pozdrowień


Subskrybuj zawartość