Państwo notki - a kto by je liczył…

Już działa, więc miło mi będzie odpowiadać na Państwa wątpliwości. Specyficzny język jakiego używam (absolutnie niepoprawny politycznie) może być przeszkodą, ale prawdziwy socjalista przeszkód się nie boi tylko je rzuca sobie pod nogi, a liberał nie będzie robił problemów z nazywania rzeczy po imieniu. :)


. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tu z prawej, na dole, jest taka malutka strzałka. ↑

(Informacja dodana po komentarzu pana Maksa.)

Miłej lektury!

I oczywiście podziękowania dla Spirytusa i Mowensa. Gdyby nie oni, nigdy by nie zaistniał ten tekst na tekstowisku. :) Dzięki chłopaki. ;)

Średnia ocena
(głosy: 4)
ZałącznikRozmiar
Państwo [wersja PDF]783.07 KB

komentarze

Panie Jerzy co działa, bo nic nie widzę prócz okładki?

prezes,traktor,redaktor


aaa, dobrze poklikam:)

prezes,traktor,redaktor


Max,

Kliknij w prawy dolny róg okładki (ze strzałką).
Uprzedzam lojalnie, że tego jest 57 stron…


-->Autor

Panie, ale tu jest kórwa (pardą) cała książka! Nie może Pan po kolei. Sam jestem…

Coś sobie wybiorę i przeczytam, ale mówiąc poważenie, byłoby lepiej po kawałku, systematycznie. Piszę jedynie w trosce w własny interes, rzecz jasna… :-)

——————————————————————
referent – wolny kozak, ale dokładny


Panie Jerzy

wpedzasz mnie pan w zawstydzenie.

Komu sie naraże, żeby znaleźć czas na przeczytanie. A chcę, bardzo chcę. nie mniej jak tą stertę pod parapetem i jak ten folder pełen plików. Dobrze, ze chyć duża czcionka i łacnie się zaczyna.


Autorze

Świetna sprawa jeśli chodzi o formę.
Na treść niestety na razie nie mam czasu, ale w tygodniu sobie poczytam.
Jakoś duzo się tego wydaje ;-)

pozdrowienia


Panie Sajonaro!

Miło, że wywołuje zainteresowanie. Natomiast chciałbym również, aby wywołało dyskusję. Dyskusję o kierunku reform państwa.

Pozdrawiam


Panie Referencie Bulzacki!

Po kawałku to jest to około 50 wpisów obecnych w salonie, wraz z komentarzami. Można się tam udać, ale Spirytus albo Mowens, stwierdził, iż nikomu nie będzie się chciało przebijać przez tyle notek, więc ich treść została skondensowana i umieszczona w jednej notce.

Redakcja tekstu pozostawia wiele do życzenia, ale nie to jest najważniejsze.

Pozdrawiam


Panie Jacku!

Na końcu książeczki jest informacja, iż to Spirytus z Muwensem odpowiadają za formę. To im należne są hołdy. Ja odpowiadam wyłącznie za treść i nieudolną redakcję.

Pozdrawiam


Panie Jerzy

teraz czytam.
Proszę o wyrozumiałość – będę chwilę a może dwie dłużej zajęty :)

POZDRAWIAM


Panie Jerzy Maciejowski

Z przyjemnością oczywiście i wielką uwaga na jaką będzie mnie tylko stać zapoznam się treścią owej jak pan ją sam określa książeczki ..
Jeśli nasuną mi się jakieś wątpliwości czy też inne “licho” zacznie mną “szarpać” pewnie się jeszcze odezwę .

tymczasem pozdrawiam

http://andruch.blogspot.com/


Panie Andruchu!

Tak jak wcześniej pisałem, to jest materiał do dyskusji. Natomiast dyskusji jakoś brak.

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

a jak ten Niezainteresowany zacznie płacić podatki później niż w 22 wiośnie, to przechodzi do kategorii Obywatel?


Pani Pino!

Jak niezainteresowany wyrazi wolę zostania obywatelem, to musi wejść w jego obowiązki – zacząć płacić podatki, a po 6 latach nabiera pełni praw. Może wybierać i być wybierany. Nie przemyślałem, po jakim czasie może mieć niewolników, czyli odpowiadać za innych.

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

akurat niedługo sobie odwyk od bieżącego czytania/komentowania i pisania w necie, więc będę miał czas na ambitniejsze dłuższe teksty, więc w czasie odwyku od internetu się z pana tekstem zapoznam:)

Jakkolwiek kuriozalnie to brzmi, bo tekst w internecie jest, ale najwyżej mogę wydrukować (jak sięda to ustrojstwo Merlotowe wydrukować:)

Pozdrawiam.


Nie da się.

To znaczy da się, ale każdą stronniczkę osobno, można by dostać hysia.

Ale Jerzy ma też PDFa i może swoim fanom wysyłać e-mailem.

Prawda, Jerzy?


Ha, czyli te genialne wynalazki mają i swoje ograniczenia

:)

Ale nie będę szanownego pana Jerzego molestował o PDF-a, będę se etapami czytał z tegoż ustrojstwa, bo fajne ono jest, no.


Pan Jerzy jest oryginalny

tak se przekartkowałem i mnie powalił kazus:

“Życie dziecka jest jego życiem i tylko ono odpowiada za to, co z tym życiem zrobi.”

Perełka.

Pozdrawiam

p.s.
Pewnie więcej by znalazł jakby poczytał ale nie mogę się zebrać w sobie. Jeśli będę gdzieś jechał pociągiem to z przyjemnością poczytam. A w ramach text nie ma czasu.. .

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Tomku!

Jeżeli coś mam, to Ty wiesz gdzie to jest. Bo ja oczywiście jestem ciemny jak tabaka w rogu. (Pamiętaj, że ja jestem psychologiem, a nie informatykiem, czy innym programistą.)

Jeśli to jest gdzieś na serwerze, to zawsze możesz się włamać. Jak nie będziesz pamiętał hasła, to je Tobie udostępnię. Wiesz, że tu nie będzie problemu.

Pozdrawiam


Panie Staszku!

Pan walczy o szacunek dla płodów. Czemu dziwi się Pan szacunkowi dla dziecka? To jakaś drobna nielogiczność…

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Nie zrozumiał Pan mojego komentarza. W Pańskim ujęciu to chyba nie szacunek dla dziecka ale bardziej pozostawienie go na pastwę.. losu, reklam, dopalaczy i jak im tam.. .

Jak dziecko ma odpowiadać za swoje zycie. Ma albo miał Pan dzieci?

Albo Pan coś uprościł albo ja Pana nie umiem czytać.

Pozdrawiam.

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Poldek&Jerzy Maciejowski,

a to akurat sensowne, moim zdaniem:

““Życie dziecka jest jego życiem i tylko ono odpowiada za to, co z tym życiem zrobi.”

jeśli dobrze rozumiem, właściwie odpowiedzialności trzeba już uczyć w dzieciństwie i zakres jej poszerzać.

A zakres odpowiedzialności rodzicielskiej się zmniejsza.

ja rozumiem jeszcze słowa pana Jerzego tak, że wszelkie sukcesy czy porażki to zasługa lub nie tej osoby, nie jej rodziców.

Jest chyba w wielu taki trend obwiniania rodziców, że to przez nich czegoś nie osiągnęlismy lub coś zawaliliśmy lub do czegoś oni nas zmusili/w złą stronę skierowali.

Ale trzeba chyba wyjść z tego i powiedzieć sobie, że za wszystko sam jestem odpowiedzialny:)

szczególnie za te porażki, no:)


O Merlocie, ślicznie wygląda:)

teraz będe miał dylemat w której wersji czytać:)

No ale Poldek ma co wziąć do pociągu bylejakiego, jakby co:)

Choć do pociągu to jakiejś lżejsze chyba tematycznie rzeczy trza by, nie to co do autobusu, ja ostatnio jeżdżąc do pracy czytam sobie Marię Janion i jej książkę “Bohater.Spisek. Śmierć. Wykłady żydowskie”, znaczy już przeczytałem, polecam wszystkim:)


Panie Staszku!

Mam dzieci. Dwoje, a przynajmniej o tylu wiem. Oboje wiedzą, że jak sobie pościelą, tak się nie wyśpią.

Wychowanie polega na prezentowaniu wzorca. Ja jestem spokojny, że moje dzieci nie wejdą w narkotyki ani złe towarzystwo. Syn ma 20 lat i potwierdza skuteczność mojego wychowania. Córka ma lat 14 i dopiero wchodzi w dorosłe życie, ale też jestem o nią spokojny, bo wiem czego nauczyła się do tej pory.

Sprawę reklam załatwia się śmiechem lub ironicznym komentarzem. Bardzo pomaga nauczenie samodzielnego myślenia, to znaczy wątpienia w prawdy objawione – pozwolenie na wierzenie w co innego niż się samemu wierzy. Nie wiem, czy w Pańskim przypadku to jest możliwe w odniesieniu do wiary rzymsko-katolickiej.

Pozdrawiam


Tomku!

Jesteś czarodziejem…

Pozdrawiam


Panie Grzesiu!

Obwinianie innych za swoje błędy, to coś co nie jest związane z tą notką. Tu chodzi o zapędy władzuchny do decydowania o tym co dobre dla dziecka.

Dzieci zawsze będą obwiniać rodziców, rodzice szkołę i kolegów, ale to nie ma znaczenia. Natomiast władzuchna może mocno dzieciom zaszkodzić, bo pomóc nie ma jak.

Pozdrawiam


Panie Jerzy

władzunia, jak Pan delikatnie określił grupę różnej maści kombinatorów zrzeszonej w korporacji pod wymowną nazwą władza, tylko może zaszkodzić. A już na pewno w czasach kiedy socjalizm w nowej oprawie (podobnej do tomów Dzieł Lenina) rozlał się po Europie.

Państwowość, a do niej można przyłożyć właściwe działanie legalnej władzy, rozpadła się :
armia,
służba zdrowia,
szkolnictwo,
służba cywilna, którą na wszelki wypadek skreślono, aby szwagier krętacz mógł zatrudnić kogoś z rodziny – vide Zyta Gilowska i wiele, wiele innych
nauka, zatem nie ma mowy o legalnej władzy nawet jeśli machają mi przed nosem wynikami wyborów ponoć demokratycznych.

Ta władza Panie Jerzy i Szanowne Grono Dyskutujących, to najzwyklejsza, pardą, chujowi-zna.

Przepraszam za moją szczerość – w zasadzie za jej niewielki odprysk – z samego rana.

Rozebrać, zburzyć, chwasty wypalić, pole przeorać i plac posprzątać
ogłosić abolicję dla tych którzy są 48 h i won
i spokojną metodyczną pracą u podstaw od nowa zacząć

__________________________________________
mnie już nic nie przeraża tak bardzo
wzrusza mnie płacz skrzywdzonego dziecka
i bezsilność złamanego człowieka.


Szanowna Redakcjo TXT

Mam prośbę (we własnym imieniu)
Z uwagi na zawartość i wartość pracy Pana Jerzego Maciejowskiego byłoby pięknie zamieścić banerek na SG!
W ten sposób na pewno wrosłoby zainteresowanie Czytelników, którzy niekoniecznie wiedzą o Pracy p. Jerzego

Pozdrawiam
a jeśli trzeba rozpisać demokratyczne wybory kto za lub przeciw, to śmiało. Acz, uważam, że Redakcja ma prawo/obowiązek taką Pracę i podobne promować

__________________________________________
mnie już nic nie przeraża tak bardzo
wzrusza mnie płacz skrzywdzonego dziecka
i bezsilność złamanego człowieka.


P. Jerzy.

jjmaciejowski

Mam dzieci. Dwoje, a przynajmniej o tylu wiem. Oboje wiedzą, że jak sobie pościelą, tak się nie wyśpią.

Wychowanie polega na prezentowaniu wzorca. Ja jestem spokojny, że moje dzieci nie wejdą w narkotyki ani złe towarzystwo. Syn ma 20 lat i potwierdza skuteczność mojego wychowania. Córka ma lat 14 i dopiero wchodzi w dorosłe życie, ale też jestem o nią spokojny, bo wiem czego nauczyła się do tej pory.

Sprawę reklam załatwia się śmiechem lub ironicznym komentarzem. Bardzo pomaga nauczenie samodzielnego myślenia, to znaczy wątpienia w prawdy objawione – pozwolenie na wierzenie w co innego niż się samemu wierzy. Nie wiem, czy w Pańskim przypadku to jest możliwe w odniesieniu do wiary rzymsko-katolickiej.

Pozdrawiam

Gratuluję Panu dzieci i satysfakcji z dobrego ich wychowania. Ja mam trójkę w znacznie młodszym wieku – nie zgodziłbym się w stosunku do nich z Pana wykładnią niezależności. To ja odpowiadam za ich życie i wybory a nie one.. . Owszem, ta ich odpowiedzialność i zakres wyborów będzie się poszerzać wraz z ich dojrzałością. Ale Pana kazus się ich póki co nie dotyczy. Dotyczy jeśli już dorosłych wg prawa. Ale i tak osoba w wieku nastu nie jest do końca już samodzielna i odpowiedzialna mimo, ze wobec prawa tak. Chyba, że w Pana państwie zakres praw będzie taki sam zarówno dla dzieciaka jak i dorosłego co jest teoretycznie możliwe. Chciałbym aby Pan zaeksperymentował i dał pełną niezależność swojej 14 letniej córce – tak na jeden rok. A potem napisał jak się to sprawdza w praktyce.
Bo pełna odpowiedzialność jest wtedy gdy jest pełna wolność.. . Gdy nie ma pełnej wolności, nie ma pełnej odpowiedzialności.

Pozdrawiam.

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Poldek,

to nie ma sensu, 14-latka przeca nie pójdzie do takiej roboty, żeby się z niej utrzymać, a to podstawowy warunek pełnej wolności i odpowiedzialności… ja mam 21 i jestem wolna, ale nie jestem jeszcze w pełni niezależna, bo rodzice wciąż mi pomagają.


Pani Pino!

Proszę sobie wyobrazić, że ja jestem gotów przystać na propozycję pana Staszka. Ile się nawalczyłem z żoną, żeby syn mógł wychodzić z kolegami na imprezy, gdy miał 15 – 16 lat. To tylko ja wiem. Teraz ona jest również dumna, że może spokojnie spać, bo syn się zawsze opowie kiedy wróci i na pewno nie wda się w złe towarzystwo. Ale co przeżyłem ja, żeby on miał wolność, to moje.

Odnośnie mojej córki, to ja nie ograniczę jej wolności. Na pewno! Ja mogę jedynie poprosić ją o przemyślenie niezbyt rozsądnego pomysłu. Niemniej jeśli się uprze, to jej pozwolę na szaleństwo. Jedyne co zrobię, to wyrażę swoją negatywną opinię, żeby potem nie było pretensji, że to przez rodziców. Oboje moje dzieci wiedzą, że zwykle mam rację, więc jeśli doradzam przemyślenie jakiejś głupoty, to najczęściej się z niej wycofują. Nie znaczy to jednak, że nie popełniają błędów. Popełniają i ja im na to pozwalam. To jest właśnie wolność. Wolność do popełniania błędów. Jeśli się dziecku na to nie pozwoli, to ono nigdy nie będzie na tyle dojrzałe, żeby mogło podejmować samodzielne decyzje i mając lat 40 będzie swoje decyzje konsultować z rodzicami, albo robić im na złość.

W odniesieniu do mojej córki, to myślę, że prędzej będę ją musiał zachęcać do lekkiego szaleństwa niż stopować, ale to już zupełnie inna historia. :)

A moje podejście ma zastosowanie do dziecka w każdym wieku. Jeśli pozwoli się dziecku na ponoszenie konsekwencji swoich wyborów, to szybko uczy się je cenić rady (nie nakazy) rodziców.

Pozdrawiam


Panie Staszku!

Ludzie rzadko zgadzają się ze mną, gdy im mówię jakie błędy popełniają w wychowaniu dzieci. Najczęściej zgadzają się ze mną, gdy mija czas niezbędny do uwidocznienia się skutków ich błędów. Wtedy mówią „No miał pan rację.” lub coś podobnego. Niemniej gdy im mówię, że w takim razie trzeba zmienić postępowanie, znów mi nie wierzą. Znów trzeba poczekać na skutki. To nie moja wina, że ja wiem o tych skutkach, gdy im można zapobiec, a inni dopiero, gdy już się zupa rozlała.

Pozdrawiam


Panie Marku!

Miło mi, że uważa Pan mój tekst za ważny. Niemniej taki postulat należałoby zgłosić za pośrednictwem odnośnika kontakt w górnej linii (moja sg txt, konto, nowa notka, monitorek, zasady, kontakt, wyloguj).

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

zgoda pełna :)

pozdrawiam


Panie Jerzy.

Pan chce aby dzieci się uczyły na swoich błędach, tzn. ponosiły konsekwencje swoich wyborów. I tak ponoszą, czy tego chcą czy nie. Jednak w “pana państwie” najmniejszy ludek ma władzę absolutną nad sobą i rodzicom nic do tego.

Pozdrawiam.

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Poldek,

nie no, jasne, lepiej prowadzić za rączkę, a potem przeżywać chwile grozy, jak na przykład w wieku lat piętnastu urwie się na Woodstock i uchla się w namiocie.

Pozdro


Panie Jerzy,

“Popełniają i ja im na to pozwalam. To jest właśnie wolność. Wolność do popełniania błędów. Jeśli się dziecku na to nie pozwoli, to ono nigdy nie będzie na tyle dojrzałe, żeby mogło podejmować samodzielne decyzje i mając lat 40 będzie swoje decyzje konsultować z rodzicami, albo robić im na złość.”

Aż przekleję jeszcze raz, bo dla mnie to co pan napisał jest strzałem w dziesiątkę:)

Jak byłbym ojcem, to chciałbym wg tych słów postępować:)

Aż sobie muszę gdzieś zanotować:), na wszelki wypadek:)

Pozdrawiam.


Markupl,

popieram postulat,.

Sergiuszu, Igło, może przemyślicie sprawę, myślę, że praca pana jerzego i Merlota zasługuje na docenienie i stały link/banerek na SG.

Szczególnie że jeszcze może się dyskusja wywiąże, bo niektórzy dalej tekstu nie przeczytali jak ja np.:)

Pozdrówka.


Panie Jerzy

Miałam napisać tekst, ale wzięłam “na wstrzymanie”. :) Mając zaś chwilę czasu przeczytałam Pańskie przemyślenia “od dechy do dechy”.
Nie odniosę się do wszystkiego, ale do kilku spraw tak:

1) Całe szczęście, że wyjaśnił Pan co, dla Pana, oznacza bycie “niewolnikiem”. Tak, w takim ujęciu wszyscy jesteśmy niewolnikami, traktując iluzję wolności jako nią samą.

2) Nie bardzo zgadzam się z Pańskim pomysłem na to, że “emisją pieniądza w państwie mogą się zajmować dowolne instytucje”. Kłóci się to z innymi Pana pomysłami na podział administracyjny i zależności podatkowe z tego wynikające.
Skoro państwo stanowi końcowe ogniwo Pańskiego podziału administracyjnego, to tylko ono powinno mieć prawo do emisji pieniądza. Inaczej wprowadzamy kompletny bałagan.
Idąc dalej – państwo nie może scedować tego prawa na jakikolwiek inny podmiot, nawet jeśli ten podmiot nazwie się “bankiem narodowym”. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia od momentu powstania “Banku Anglii” i rozprzestrzenianiem się tej zarazy na prawie cały świat.

3) Oparcie wartości pieniądza na wartości pracy ludzkiej uważam za sensowne. Przyporządkowanie jego wartości do jakiegokolwiek kruszcu jest bzdurą, ponieważ złoża tych metali należą w swojej większości do tego samego kartelu, który steruje polityką monetarną globalnie (za pomocą “banków narodowych”, EBC, BŚ, IMF) a co za tym idzie polityką i gospodarką w ogóle.
Jak mawiał protoplasta rodu Rothschildów: “Dajcie mi władzę nad pieniądzem a nie będę dbał o to, kto stanowi prawo”.
Od ponad trzystu lat każdy udany i nieudany zamach na jakiegokolwiek przywódcę jakiegokolwiek państwa (i/lub wojny) miał bezpośredni związek z próbą uwolnienia się od wszechwładzy tego przestępczego kartelu, bądź usiłowaniem przywrócenia jedynie słusznego porządku, wg wytycznych tegoż kartelu.
Tylko ogłupieni propagandą ślepcy i “niewolnicy” tego nie widzą.

4) Za słuszne uważam też Pańskie spostrzeżenia dotyczące ustalania “kursów wymiany walut” przez kilka ośrodków na świecie, ściśle powiązanych z w/w kartelem. Są brane z “sufitu” i podporządkowane interesom spekulantów walutowych wywodzących się dokładnie z tych samych kręgów – finansowego kartelu.

5) Nie zgadzam się z Pańską wizją opodatkowania każdego obywatela podatkiem dochodowym od dochodów osobistych. PIT (wynalazek ostatnich stu lat) pochodzący ze stosunku pracy najemnej jest niemoralny (a w zasadzie przestępczy) a przede wszystkim… nielogiczny.
“Logika” tego podatku opiera się bowiem na idiotycznym założeniu, że pracodawca jest filantropem a świadczący pracę jest skończonym leniem i łże, jak bura suka przypisując sobie wiedzę i umiejętności, których nie posiada.
Tymczasem wynagrodzenie za pracę jest ekwiwalentem tejże pracy!
Świadczeniem wzajemnym, w którym pracownik oferuje swój czas, wiedzę i umiejętności (czyli ponosi koszty) a pracodawca pokrywa te koszty wypłacając mu pensję.
Note bene taka była intencja i zapisy twórców konstytucji amerykańskiej: podatki tylko od zysku przedsiębiorstw!

Opodatkowanie PRZYCHODÓW (bo z pewnością nie dochodów, gdzie “koszty uzyskania” ustala jakiś polityczno-administracyjny matoł) z pracy najemnej jest czystej wody przestępstwem, które jest intencjonalne i ma na celu postępujące ubożenie pracowników, przede wszystkim niższego i średniego szczebla, których nie stać na wynajęcie prawników i biegłych księgowych od ukrywania “dochodów”.

Za dochód osobisty podlegający opodatkowaniu można i powinno się uznać tylko premie, nagrody i debilizmy w postaci np. “trzynastej pensji”.
Ale, jak widać, ta przestępcza propaganda jest skuteczna…

6) W związku z powyższym widzę dwa rozwiązania:

A. Pośredni podatek obrotowy, jaki funkcjonował z powodzeniem do 1993 w tym kraju ale w wersji uproszczonej: jednofazowy; płacony tylko przez łańcuszek pośredników, którzy nic nie produkują a zajmują się tylko “przesuwaniem pudełek” (co było odzwierciedlone w prostym zdaniu na fakturze: “do dalszej odsprzedaży”); z jedną stawką na wszystko.
Dygresja 1- za produkcję należy uznać tylko wytwarzanie dóbr i usług, które znajdują potwierdzenie w rzeczywistości; są namacalne. Za produkcję nie można uznać: “produktów” bankowych, giełdy, zysków kapitałowych i tym podobnych farmazonów.
Dygresja 2- podatek obrotowy uważano za “kumulacyjny”; antidotum na tę pseudo kumulację miał być VAT (wynalazek powojenny!) – super kumulacyjny podatek, który skupia się na odbiorcy końcowym, utrzymującym się ze świadczenia pracy najemnej, o najniższych i średnich przychodach.

B. Bezpośredni podatek przychodowy – jedna niska stawka, żadnych wyjątków, i co najważniejsze – tylko od przychodów uzyskanych! a nie należnych. Ta zasada od razu spowodowałaby skierowanie uwagi organów fiskalnych w stronę nieuczciwych płatników a nie gnębienie uczciwych podmiotów obrotu gospodarczego, które muszą zapłacić podatki z powodu samego faktu zawarcia transakcji mimo, że nie otrzymały należnej kwoty.

Jestem wrogiem podatku dochodowego, bowiem pole do szachrajstw za pomocą “kosztów” dla dużych i wielkich podmiotów jest praktycznie nieograniczone. To, w swojej konsekwencji, doprowadza do postępującej monopolizacji rynków, którą dla niepoznaki nazywa się globalizacją.

To tyle. Na szybko.

Pozdrawiam. :)


Pani Magio!

Jeśli Pani uważnie przeczyta wszystkie moje propozycje, to zauważy Pani, że ja nie uważam, żeby istniał jakiś jeden najlepszy podatek. Dlatego uważam, że normalne podatki powinny być uchwalane w gminach oczywiście z kilkuletnim vacatio legis. W takim wypadku dość szybko będzie można ustalić jakie podatki są najlepsze bo ludzie dość szybko zagłosują nogami, gdy podatki będą za wysokie lub władza będzie miała za mało środków.

Podatki takie jak wysoki obrotowy za kaleczenie języka czy antymonopolowy, to wyjątki nakładane przez państwo i wyraźnie skierowane są przeciwko tym, których Pani nie lubi.

Pozdrawiam


Panie Staszku!

poldek34

Panie Jerzy.
Pan chce aby dzieci się uczyły na swoich błędach, tzn. ponosiły konsekwencje swoich wyborów. I tak ponoszą, czy tego chcą czy nie. Jednak w “pana państwie” najmniejszy ludek ma władzę absolutną nad sobą i rodzicom nic do tego.

Pozdrawiam.

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .

To nie zupełnie jest tak, jak Pan to widzi. Dziecko przez pierwsze lata jest absolutnie zależne od dorosłych, a potem jest częściowo zależne. Niemniej dziecko nie jest niczyją własnością, a na pewno nie ma do niego prawa żadna opieka społeczna ani inni zboczeńcy nie radzący sobie z własnymi dziećmi, ale perfekcyjnie wiedzący co zrobić z moim dzieckiem.

Rodzice pozbywają się wpływu na dziecko na własne życzenie. Moim skromnym zdaniem, nie ma takiej sytuacji, żeby dziecko gardziło rodzicami, ich radami i wszystkim co się z nimi wiąże w wyniku działania złego kolegi czy koleżanki. To rodzice zamykają dzieciom usta, gdy te potrzebują wysłuchania, a potem dziwią się, że dzieci mają tajemnice.

Proszę sobie to przemyśleć, bo najlepszy czas na wizytę u psychologa już minął. Dzieci już Państwo mają. Błędy już Państwo popełniają. A błędy lubią się kumulować i odzywać gdy jest za późno.

Pozdrawiam


Panie Grzesiu!

Dzieciaki ufają ludziom, którzy im ufają. Wiem coś na ten temat. Przytoczona przeze mnie zasada stosowana była przeze mnie również w szkole, choć tam było trudniej. Bywało, że znajdował się jakiś typek sprawdzający na ile można być chamskim, ale i z tym potrafiłem sobie poradzić, choć nie nadaje się to do opisu w jakichkolwiek środkach przekazu.

Z drugiej strony jestem zwolennikiem klapsa i to nawet solidnego. Jak dwuletni dzieciak pcha dwa gwoździe w dziurki tego ryjka w ścianie, to nie ma co dyskutować i czekać aż się dzieciak zaświeci, tylko trzeba przylać w łapy tak, żeby na całe życie zapamiętał, że z prądem nie ma zabawy.

Co do uwag redakcyjnych to odsyłam do komentarza skierowanego do pana Marka na temat odnośnika „kontakt” kilka komentarzy powyżej.

Pozdrawiam


Pani Magio!

goofina

Panie Jerzy
Miałam napisać tekst, ale wzięłam “na wstrzymanie”. :) Mając zaś chwilę czasu przeczytałam Pańskie przemyślenia “od dechy do dechy”.
Nie odniosę się do wszystkiego, ale do kilku spraw tak:

1) Całe szczęście, że wyjaśnił Pan co, dla Pana, oznacza bycie “niewolnikiem”. Tak, w takim ujęciu wszyscy jesteśmy niewolnikami, traktując iluzję wolności jako nią samą.

Zgadzam się z Panią, jesteśmy własnością władzuchny. Ja jestem temu zdecydowanie przeciwny.

2) Nie bardzo zgadzam się z Pańskim pomysłem na to, że “emisją pieniądza w państwie mogą się zajmować dowolne instytucje”. Kłóci się to z innymi Pana pomysłami na podział administracyjny i zależności podatkowe z tego wynikające.

Pewnie lepiej by było, gdybym napisał emisją znaków pieniężnych. Niemniej dla mnie nie ma tu żadnej sprzeczności. W Zjednoczonym Królestwie są znaki pieniężne Banku Anglii kilku banków szkockich i jakichś północnoirlandzkich. Są to znaki pieniężne tego samego funta szterlinga. Natomiast każdy może wystawić czek, a jest to coś co jest znakiem własnym. Natomiast ja uważam, że w dziedzinie pieniądza też powinna być konkurencja. :)

Skoro państwo stanowi końcowe ogniwo Pańskiego podziału administracyjnego, to tylko ono powinno mieć prawo do emisji pieniądza. Inaczej wprowadzamy kompletny bałagan.

Kompletny bałagan w gospodarce jest twórczy i produktywny. Porządek natomiast służy marnowaniu (wydawaniu) pieniędzy.

Idąc dalej – państwo nie może scedować tego prawa na jakikolwiek inny podmiot, nawet jeśli ten podmiot nazwie się “bankiem narodowym”. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia od momentu powstania “Banku Anglii” i rozprzestrzenianiem się tej zarazy na prawie cały świat.

Nie bardzo rozumiem jak Państwo ma się zająć nadzorem nad pieniądzem bez powołania czegoś co jest substytutem banku centralnego (rezerwa federalna w Stanach Zjednoczonych Ameryki).

3) Oparcie wartości pieniądza na wartości pracy ludzkiej uważam za sensowne. Przyporządkowanie jego wartości do jakiegokolwiek kruszcu jest bzdurą, ponieważ złoża tych metali należą w swojej większości do tego samego kartelu, który steruje polityką monetarną globalnie (za pomocą “banków narodowych”, EBC, BŚ, IMF) a co za tym idzie polityką i gospodarką w ogóle.
Jak mawiał protoplasta rodu Rothschildów: “Dajcie mi władzę nad pieniądzem a nie będę dbał o to, kto stanowi prawo”.

Cieszę się, że coś z moich pomysłów znalazło uznanie w Pani oczach.

Od ponad trzystu lat każdy udany i nieudany zamach na jakiegokolwiek przywódcę jakiegokolwiek państwa (i/lub wojny) miał bezpośredni związek z próbą uwolnienia się od wszechwładzy tego przestępczego kartelu, bądź usiłowaniem przywrócenia jedynie słusznego porządku, wg wytycznych tegoż kartelu.
Tylko ogłupieni propagandą ślepcy i “niewolnicy” tego nie widzą.

Tak zdecydowanych stwierdzeń bym nie zaryzykował (za mała wiedza), choć nie wydaje i się, żeby nie mogła mieć Pani racji.

4) Za słuszne uważam też Pańskie spostrzeżenia dotyczące ustalania “kursów wymiany walut” przez kilka ośrodków na świecie, ściśle powiązanych z w/w kartelem. Są brane z “sufitu” i podporządkowane interesom spekulantów walutowych wywodzących się dokładnie z tych samych kręgów – finansowego kartelu.

Miło.

5) Nie zgadzam się z Pańską wizją opodatkowania każdego obywatela podatkiem dochodowym od dochodów osobistych. PIT (wynalazek ostatnich stu lat) pochodzący ze stosunku pracy najemnej jest niemoralny (a w zasadzie przestępczy) a przede wszystkim… nielogiczny.
“Logika” tego podatku opiera się bowiem na idiotycznym założeniu, że pracodawca jest filantropem a świadczący pracę jest skończonym leniem i łże, jak bura suka przypisując sobie wiedzę i umiejętności, których nie posiada.
Tymczasem wynagrodzenie za pracę jest ekwiwalentem tejże pracy!
Świadczeniem wzajemnym, w którym pracownik oferuje swój czas, wiedzę i umiejętności (czyli ponosi koszty) a pracodawca pokrywa te koszty wypłacając mu pensję.
Note bene taka była intencja i zapisy twórców konstytucji amerykańskiej: podatki tylko od zysku przedsiębiorstw!

Opodatkowanie PRZYCHODÓW (bo z pewnością nie dochodów, gdzie “koszty uzyskania” ustala jakiś polityczno-administracyjny matoł) z pracy najemnej jest czystej wody przestępstwem, które jest intencjonalne i ma na celu postępujące ubożenie pracowników, przede wszystkim niższego i średniego szczebla, których nie stać na wynajęcie prawników i biegłych księgowych od ukrywania “dochodów”.

Za dochód osobisty podlegający opodatkowaniu można i powinno się uznać tylko premie, nagrody i debilizmy w postaci np. “trzynastej pensji”.
Ale, jak widać, ta przestępcza propaganda jest skuteczna…

Na temat podatków, wrzuciłem komentarz wcześniej. Dlatego nie będę ponownie ich omawiał ponownie.

6) W związku z powyższym widzę dwa rozwiązania:

A. Pośredni podatek obrotowy, jaki funkcjonował z powodzeniem do 1993 w tym kraju ale w wersji uproszczonej: jednofazowy; płacony tylko przez łańcuszek pośredników, którzy nic nie produkują a zajmują się tylko “przesuwaniem pudełek” (co było odzwierciedlone w prostym zdaniu na fakturze: “do dalszej odsprzedaży”); z jedną stawką na wszystko.
Dygresja 1- za produkcję należy uznać tylko wytwarzanie dóbr i usług, które znajdują potwierdzenie w rzeczywistości; są namacalne. Za produkcję nie można uznać: “produktów” bankowych, giełdy, zysków kapitałowych i tym podobnych farmazonów.
Dygresja 2- podatek obrotowy uważano za “kumulacyjny”; antidotum na tę pseudo kumulację miał być VAT (wynalazek powojenny!) – super kumulacyjny podatek, który skupia się na odbiorcy końcowym, utrzymującym się ze świadczenia pracy najemnej, o najniższych i średnich przychodach.

B. Bezpośredni podatek przychodowy – jedna niska stawka, żadnych wyjątków, i co najważniejsze – tylko od przychodów uzyskanych! a nie należnych. Ta zasada od razu spowodowałaby skierowanie uwagi organów fiskalnych w stronę nieuczciwych płatników a nie gnębienie uczciwych podmiotów obrotu gospodarczego, które muszą zapłacić podatki z powodu samego faktu zawarcia transakcji mimo, że nie otrzymały należnej kwoty.

Jestem wrogiem podatku dochodowego, bowiem pole do szachrajstw za pomocą “kosztów” dla dużych i wielkich podmiotów jest praktycznie nieograniczone. To, w swojej konsekwencji, doprowadza do postępującej monopolizacji rynków, którą dla niepoznaki nazywa się globalizacją.

To tyle. Na szybko.

Pozdrawiam. :)

Ja też uważam podatek od towarów i usług za szkodliwy, więc w moim systemie on zniknie dość szybko. Natomiast reszta, to już sprawa władz gminy…

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Magia, proszę w to uwierzyć, ma wiele racji.
W tym co pisze, a moim zdaniem czyni to wyjątkowo, porusza ważna sprawy i ma wiedzę. Zatem jeśli Pan uważa, że jest za mało danych, to proszę uznać że jest ich dostatecznie wiele, aby przyjąć, że jest tak jak Magia podała, a Pan i wielu z nas nie bardzo mieliśmy czas i chęci aby zanurzyć się w problematyce głębiej.
Ja też mam wiele swoich uwag do “Państwa”, co nie zmienia mojego wcześniejszego stanowiska, aby tę Pracę promowa i na jej podstawie snuć dalsze plany i ewentualne przymiarki..
Każdy projekt wymaga głębokiej analizy i sensownej dyskusji
Pańska propozycja może stanowić jakis zalążek przyszłych zmian.

Pozdrawiam Pana i Magię w takiej kolejności – myślę, że Magia się nie obrazi :))
__________________________________________
mnie już nic nie przeraża tak bardzo
wzrusza mnie płacz skrzywdzonego dziecka
i bezsilność złamanego człowieka.


Panie Marku!

To nie pani Magia ma za mało danych, tylko ja. Natomiast ja nie wykluczyłem tego, że pani Magia ma rację. Ja napisałem, że nie jestem do końca przekonany, bo mnie ciężko przyjmować coś na wiarę, szczególnie gdy pojawiają się kwantyfikatory „dla każdego” lub „żaden”.

A dyskusja to jest to, na co ja od kilku lat czekam, bo tylko dyskusja pozwoli moje pomysły rozwinąć, tak żeby miały ręce i nogi.

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Przyznam szczerze, że uśmiałam się serdecznie (bez złośliwości!) kiedy przeczytałam Pańską odpowiedź na fragment mojego komentarza:

Magia

Idąc dalej – państwo nie może scedować tego prawa na jakikolwiek inny podmiot, nawet jeśli ten podmiot nazwie się “bankiem narodowym”. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia od momentu powstania “Banku Anglii” i rozprzestrzenianiem się tej zarazy na prawie cały świat.

Jerzy Maciejowski

Nie bardzo rozumiem jak Państwo ma się zająć nadzorem nad pieniądzem bez powołania czegoś co jest substytutem banku centralnego (rezerwa federalna w Stanach Zjednoczonych Ameryki).

Pan pozwoli, że zapytam: A jak państwa radziły sobie przed powstaniem pierwszego banku centralnego? Do kogo należało bicie monety/pieniądza? Na jakich zasadach się opierało?

Bez zrozumienia machinacji finansowych i poznania tła polityczno-historycznego, które miały miejsce przed utworzeniem “Bank of England” nie może Pan w żadnej mierze wymyślać przepisów na uzdrowienie polityki monetarnej, zasad kredytowania, co bezpośrednio wpływa na rozwój CAŁEJ sfery gospodarczej kraju.

Kolejne pytanie: czytał Pan może “Manifest Komunistyczny”?
Fascynująca lektura, w której między innymi stoi jak wół, że zcentralizowanie gospodarki w rękach państwa (czytaj -> plutokracji, co sprowadza się do rządów finansowej oligarchii) realizowane poprzez utworzenie i działania centralnego banku narodowego z wyłącznym monopolem na emisję pieniądza oraz “stopniowany podatek dochodowy” od dochodów osobistych to podstawa każdej udanej rewolucji komunistycznej. :)
W którymś ze swoich tekstów (chyba o podążaniu za pieniądzem) pisałam, że Marks i Engels nie wymyślili tego sami, że ktoś im podsuwał dawno już istniejące “rozwiązania”, w formie łatwo ogłupiającej masy; ktoś pisanie tych przestępczych banialuk finansował.

Słowo “komunizm” źle się kojarzy, dlatego zmienia się nazwy w zależności od okoliczności. Istota pozostaje dokładnie ta sama: neo-feudalny system, w którym niewielka grupa rządzi miliardami. Miliardami ociemniałych niewolników, którym wydaje się, że mają wpływ na cokolwiek. A kiedy choćby mały ułamek ociemniałych zaczyna przeglądać na oczy machina propagandowa zaczyna wrzeszczeć o “niezależności banków centralnych”. Finito, the end, koniec, fine…

Panie Jerzy, prawie każdy bank centralny (bo “wolnych” od wpływów tego samego prywatnego kartelu, który przejmując absolutny dyktat nad pieniądzem po raz pierwszy w Anglii, rządzi de facto państwami, zostało już tylko kilka) stanowi własność prywatną, nie posiada żadnych własnych rezerw, za to posiadł na wyłączną własność prasę drukarską do drukowania pustego pieniądza.

Każdy bank centralny ma wpisane do statutu szczytne cele, jak np.: zapobieganie kryzysom i pilnowanie wartości pieniądza. Tymczasem, od czasu utworzenia pierwszego banku centralnego i rozprzestrzeniania się tej zarazy kryzysy pojawiają się z coraz większą częstotliwością, są coraz głębsze a pieniądz przez nie drukowany stracił na swojej wartości więcej niż 100%. :)
Efektem jest lawinowe narastanie długów “skarbu” każdego państwa, w którym ten prywatny kartel operuje, takież samo narastanie długów prywatnych (kredyty! he, he) i ubożenie całych społeczeństw i krajów.

Żeby to zobaczyć, trzeba się cofnąć do czasów pierwszej “rewolucji” Cromwella, sowicie opłacanego agenta bankierów.
Reszta sama połączy się w całość...

Ciekawostka przyrodnicza: wie Pan, że po II wojnie światowej w Niemczech doszło do konfiskaty całego nakładu i publicznego spalenia książki? Jednej jedynej!
(Nie odbyło się to w innych państwach “cywilizowanej und europejskiej wspólnoty gospodarczej”, bo nigdzie indziej w tym czasie nie dopuszczono do druku tej “heretyckiej” pozycji.) Tą książką była praca Mullinsa “Sekrety Rezerwy Federalnej” (“Secrets of the Federal Reserve, The London Connection”).
Jest w Sieci. Warto przeczytać zanim “Władcy Marionetek” zaczną po całości reglamentować informacje w internecie.

Pozdrawiam serdecznie. :)


I jeszcze jedno, Panie Jerzy

Bałagan jest tylko bałaganem. Niczym więcej.
To, co Panu i wszystkim nam przedstawia się jako “porządek” jest tego najlepszym przykładem. :)


Marku

To, co piszesz jest miłe. Może jednak być zwodnicze, bo ja nie jestem żadną “alfą und omegą”; nie uzurpuję sobie prawa do bycia wszechwiedzącą; nie podaję prawd jedynie słusznych. To nie ja!
Od tego są, na tym portalu i w wielu innych miejscach, Inni. Szczególnie ci, którzy uwielbiają posługiwać się ultymatywnym argumentem “spisku” nie rozumiejąc nawet najprostszego, słownikowego, znaczenia tego słowa. :)

Owszem, staram się jak mogę sprawdzać po wielekroć informacje, które podaję pisząc swoje teksty (z wyłączeniem pierdół o “kwiatkach, halkach i innych bajkach” :) czy komentarze w poważnych tematach (jak ten), ale nie oznacza to, że gdzieś się nie “pierdyknę”. Mnie też trzeba sprawdzać, szukać samemu i weryfikować. Amen.

Pozdrawiam ciepło.


Panie Jerzy

Ja rozumiem zabranianie i niezabranianie.

Ale ja nie odnosze się do próżni tylko do Pana zdnia;

“Życie dziecka jest jego życiem i tylko ono odpowiada za to, co z tym życiem zrobi.”

A to zdanie to nic innego jak zrezygnowanie z władzy rodzicielskiej.

Pan jakieś teorie o niezabranianiu tutaj opisuje. Przecież wie Pan, że dziecko nie jest w stanie takiej odpowiedzialności prawnej udźwignąć. Dajmy na to rozbije w szkole szybę, albo podpali Igle textowisko.. . Pan wyśle swojego nastolatka do prokuratura aby odpowiadał za to i zadość czynił mimo, że przedszkolak i nieletni?
Ile wolności tyle odpowiedzialności. Jeśli daje Pan pelnię wolności dziecku to rozumiem, że tyle samo odpowiedzialności. Zgadza się?

Pozdr.

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Za ciężkie przestępstwa

typu zabójstwo, to już i dzieciaki, powiedzmy od 12 roku życia powinny odpowiadać... do pełnoletniości poprawczak, a potem do mamra


Panie Staszku!

Pan jak pijany płotu czepił się zdania i jego własnej interpretacji. Ja Panu napisałem, że to od Pana zależy czy dzieci będą postępować tak jak Pan chce, czy nie.

Jeśli moje młodsze dziecko będzie miało uzasadnione powody zabić kogoś, to będę je wspierał i walczył o nie. Niemniej jeśli by mu coś odbiło i zabiło dla czystej radości oglądania śmierci, to tak, wyślę je do prokuratury, żeby za zbrodnię zapłaciło. Czyn nie daje się oderwać od intencji i rozważania abstrakcyjnych czynów i abstrakcyjnych dzieci nie ma sensu.

Panu się wydaje, że autorytet jaki ma Pan u dzieci będzie miał Pan zawsze. Mnie się tak nie wydaje. Ja wiem, że na autorytet trzeba sobie zapracować, a traci się go tak łatwo jak łatwo jest pstryknąć palcami. Władza rodzicielska wypływa z zależności dziecka od rodziców, niemniej ta zależność prędzej czy później się kończy i wtedy rodzice opierający swoją władzę na tym fundamencie są odstawiani na bok. Dziecko może mieć 10 latek i już umieć się utrzymać, a wtedy będzie po herbacie. Zatem zamiast rozdzielać włos na czworo, to proszę się zastanowić o szerszym kontekście tego zdania. W tej chwili może stracić Pan prawo do opieki nad dzieckiem bo jest ono za grube (autentyczna sytuacja ze ZKWBiIP). Czy tego Pan broni?

A za swoje czyny każdy, również dziecko powinien odpowiadać. Za zaniechania też.

Pozdrawiam


Pani Magio!

Ja jestem przeciwny zostawianiu prawa do emisji pieniądza tylko władzuchnie. Jak Pani się umówi ze znajomymi, że wydacie sobie pieniądz, który będziecie akceptować, to dlaczego ma to być przestępstwem. Państwo powinno mieć prawo podawać listę walut, które są prawnym środkiem płatniczym na jego terenie, czyli takie, których przyjęcia nie można odmówić. Ale to jest jedyna prerogatywa odnośnie pieniądza jaką ja bym państwu zostawił. Dlatego dziwiłem się jak się państwo ma zajmować emisją pieniądza, gdy ja nie widzę miejsca dla banku centralnego i innych idiotyzmów!

Nie jesteśmy w sporze. Proszę mi uwierzyć, tylko Pani nie złapała moich intencji odnośnie swobody gospodarczej, w tym dotyczącej pieniądza i bankowości.

Pozdrawiam


Pani Pino!

Za umyślne ciężki przestępstwo, każdy powinien być ścigany, bez względu na wiek. Sztuczne granice dorosłości typu 13, 15, 16, 17, 18, 21 lat (to zależy w jakiej sprawie) nie mają sensu. Niektórzy nie są dojrzali gdy mają lat 40 inni są dojrzali jako nastolatki. To jest sprawa, którą sąd powinien brać pod uwagę, a nie mechanicznie zmieniać zakres odpowiedzialnosci w zależności od wieku.

Pozdrawiam


Panie Jerzy

ale tego co Pan mi odpowiedział ,w dokumencie oficjalnym nie ma. Rozumiem, że w wersji poprawionej będzie zmiana tego punktu – inaczej będę-założę organizację podziemną albo opozycję. Zresztą muszę doczytać, czy Pan w ogóle jakąś opozycję przewiduje.

:-)))

Pozdr.

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Panie Staszku!

Miejsce opozycji, jak każdy prawdziwy demokrata widzę dwa metry pod ziemią. :)

Moje widzenie świata jest takie, że jeśli prawo wyborcze pozostanie tylko przy ludziach gotowych ponosić konsekwencje swoich wyborów, to demokracja się sprawdzi, a zatem będzie opozycja. :)

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Jest między nami spór i to zasadniczy.
To, co Pan proponuje w temacie “tworzenia pieniądza” to bałagan i anarchia. A ja bałaganiarą i anarchistką nie jestem.

Przykładów na dobrze funkcjonujący PUBLICZNY system bankowy jeszcze parę zostało. Nie wszędzie “władzuchna” jest durna, zepsuta i do cna skorumpowana.

Pamięta Pan takie zdanie “We, the People”?

Taki publiczny system funkcjonuje np. w prowincji Alberta w Kanadzie, Północnej Dakocie w US i (jeszcze dycha) w Indiach.
Pan myśli, że dlaczego wszechświatowa finansjera zapałała ponowną nagłą a wielką miłością do Indii z kilkadziesiąt lat temu?
Dlatego, że “zmartwiła” się tym, że duża część systemu bankowego Indii była w dalszym ciągu zorientowana na powodzenie klienta i obywatela! a nie tylko na zyski własne.
Takie, wie Pan, indyjskie długofalowe myślenie i planowanie, które wzięło się od rzekomo “czerwonego” czubka Gandhiego pt. “bogatszy obywatel to większe bogactwo kraju i nasze, czyli banków” nagle okazało się passe…

Jeśli chodzi o Albertę i Dakotę północną – proszę sprawdzić, przy najbliższej okazji, dane dotyczące zadłużenia i bezrobocia. Będzie to interesujące doświadczenie.
Kiedy ostatnio sprawdzałam (ze 3 miesiące temu) dane te były najniższe ze wszystkich prowincji kanadyjskich i stanów amerykańskich.

Jak powiedziałam: jest między nami spór. Zasadniczy. :)

[edit] poprawiłam odstępy, żeby to, co miało być napisane italiką raczyło się pochylić. :) [/edit]


Dubel

jw.


@P.J.

jjmaciejowski

Miejsce opozycji, jak każdy prawdziwy demokrata widzę dwa metry pod ziemią. :)

Moje widzenie świata jest takie, że jeśli prawo wyborcze pozostanie tylko przy ludziach gotowych ponosić konsekwencje swoich wyborów, to demokracja się sprawdzi, a zatem będzie opozycja. :)

Pozdrawiam

Zakłada Pan zawsze jednomyślność i 01-nkowe widzenie świata? Toż to pachnie jakoś dziwnie.. .

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Pani Magio!

Ja tam się z kobietami kłócić nie lubię, więc jak chce Pani mieć spór, to proszę bardzo. Tylko dlaczego wolny rynek ma dotyczyć wszystkiego z wyjątkiem pieniądza?

Pozdrawiam


Panie Staszku!

Skąd Pan wziął tę jednomyślność? Na Boga, mnie takie coś do głowy nigdy by nie przyszło! Natomiast jestem w stanie sobie wyobrazić, że co do zasad ustrojowych, to jednak pewna zgoda zapanuje.

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Tylko dlaczego wolny rynek ma dotyczyć wszystkiego z wyjątkiem pieniądza?

Dlatego, że wolny rynek dotyczący pieniądza w Pańskim wykonaniu to czysta anarchia. :) Anarchia, która bierze się raczej z nieznajomości zaszłości historycznych a nie ze złej woli.


P.J.

chyba już się czepiam dla zasady bom dziś padnięty.. i chyba nie da rady ze mną pogadać w obecnym stanie.

Wyłączam się, a jak sie wyśpię to wpadnę – obawiam się, że to nastąpi jutro.. .

Pozdrawiam propaństwowo!

:-)))

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Pani Magio!

Anarchia jest twórcza i produktywna, a porządek w gospodarce jest potrzebny do kręcenia lodów.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość