Kataryno, mogą cię pocałować w dupę...

Człowiek znikąd, jakiś taksówkarz z Chicago zostaje ministrem.
Toż to normalka.
Człowiek znikąd nagle zyskuje, jako narzędzie, aparat państwowy.
Więc korzysta.

Niby nie on, jego synek, tyle, że co to zmienia?
Nic.

Ot kolejny przykład, jak z pucybuta zostać politykiem.
Jak z pajaca, Palikotem!!
Jak z Niesiołowskiego, Marszałkiem Sejmu?
Jak z żony, posłanką Rokitą.

To jest ta sama zasada.

Działa na zasadzie:

- kooptacji, czyli namaszczenia najgłupszego idioty na autorytet.

- wżenienia się w rodzinę autorytetów.

- wypromowania przez skundlone media.

Potem już leci.
Możesz być durnym, wrednym, sprzedajnym, głupim, chamem, prostakiem…
Możesz nie mieć pomysłu na nic, a już najbardziej na to za co bierzesz publiczne pieniądze.
Wystarczy, że media wypromują cię na durnia, Wałęsę, Palikota, Kurskiego, posła, idiotkę, Rokitową, ministra, marszałka, posłankę, Lisową, męczennicę etc,,, etc.., pogodynkę tańczącą na ekranie, bojownika Czarneckiego.
Wtedy żyjesz.
I bierzesz 100 tys. EU.
Za bełkot.

Więc rób swoje.
Próbują zablokować net.
Tym bardziej rób swoje.

Nie wierz nikomu.

PS – korzystam z pożyczonego kompa. Moje nie działają.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Szanowny Panie Igło

W Pana tekście nie zobaczyłem nic innego jak samo rozgoryczenie. Rozgoryczenie dotyczące podwórka, rozgoryczenie dotyczące kraju, rozgoryczenie dotyczące świata. Czy rzeczywiście wokół siebie nie dostrzega Pan, poza wymienionymi w poście, przypadkowymi “celebrytami” nikogo wartościowego i godnego zaufania? Czytając ten post, poczułem się szczęśliwym człowiekiem, gdyż wokół mam grono osób, mentorów (nieznanych) których cenię, z ich rad czerpię mądrości życiowe i wsłuchuję się często w ich rozsądny głos. I mam w przysłowiowej “pompie” Czarneckich, Palikotów, tancerzy i wszelakich innych. To naprawdę nie stanowi sensu mojego życia.

Być może źle odebrałem Pana wpis. Co pewnie usłyszę, że…..i że jestem…. i że czytam….a oglądam…...Zniosę. Mniejsza o to. I tez mam to w pompie. Ale takie mam wrażenie czytając Pański post.

Zgodzę się z jednym bez zmrużenia okiem – RÓB SWOJE. I niekoniecznie dotyczy to tylko kataryny.
Dla ścisłości to nie jedynie w Pana poście z czym się zgadzam. Z jedną różnicą. Ja do wyżej wymienionych żalu nie mam, nie czuję do nich wielkiej urazy, nie mam ich za durniów. Sami z siebie nie stanęli na świeczniku (bez oceniania czy to pozytywne czy nie). A gdyby to była tak trywialne, świecznik byłby przepełniony a Ci przez Pana wymienieni nieznani, niewybierani, niepokazywani itp, etc.

Pozdrawiam


Igło, ja tak sobie myślę

że ta sprawa Kataryny nie jest tak oczywista, znaczy uważam, że jeśli to co pisze Janke i Kataryna to prawda, to Czuma (syn) się wkopał i wkopuje swojego ojca, słuchałem chwilę dziś Czumy (ojca) w TNN 24 i uderzyła mnie ta pogarda ( a może tylko niezrozumienie) do blogerów, do internautów, których za wrednych anonimów uważa.

A więc nie tylko prezes PiS uważa internautów za buraków:)

Ale, rozpisałem się dygresyjnie, chodzi mi zwyczajnie o to, że Kataryna urasta już do rangi męczennika, Janke się reklamuje wszem i wobec, media mają o czym gadać, anty-peowiacy mają powód do pisania o totalitaryzmie, trolle netowe mają kogo wyzywać (Czumę/Katarynę/Jankego, w zależności od ich “politycznego” umiejscowienia)
Wszyscy są więc zadowoleni, wszyscy sa na swoich miejscach i się to kręci.

A Kataryna to od dawna mainstream, nie żaden niezależny głos, chyba że w twoim domu:)

Przepraszam za chaos, ale takie różne myśli mnie nachodzą.


Igło

Z opisem się zgadzam, z zaleceniem takoż.

Ale czynię zastrzeżenie asekuracyjne, że wolność anonimowo-blogerska też musi mieć swoje granice (w przedmiotowej sprawie moim zdaniem nie przekroczone).

Pozdr.


Grzesiu

Bardzo trafne Ci te myśli chodzą. Podpisuję się pod nimi.

Pozdr.


:)

“A Kataryna to od dawna mainstream, nie żaden niezależny głos, chyba że w twoim domu:)”

Ubaw po pachy Grzesiu: Kataryna to maistream:):):)
Sugerujesz że gada to co Agora, ITI, POLSAT, i zagranica? Czy że ma taką moc?
Raczej tylko tak mataczysz, dla utrzymania fikcji niezależnych mediów, bo inaczej wychodzi totalitaryzm, który popierasz i dlatego ukryć pragniesz jego istotę.


Igła

Cos podobnego juz w innym miejscu napisalem, ale napisze i tu…

Według mnie sprawa wyglada tak, ze Kataryna robi ze swojej anonimowosci glowna sile swojej walki. A mi to na zwykle tchorzostwo wyglada.

Jakby na zarzuty i strzeszenie Czumow odpowiedziala tak:

Wysylam do Was moje dane. Czekam na proces i napisala o tym na S24, to to by byla tzw odwaga cywilna…

Przeciez jak pisze prawde, to w sadzie nic jej zrobic nie moga, a jak zrobia, to dopiero wtedy bylaby zadyma. Bo przy zachowaniu takim jak napisalem to sam bym jej bronil w razie politycznego wyroku albo jakis szykan i pewnie nie tylko ja.

Jak juz napisalem, dla mnie Kataryna dziala po prostu tchorzliwie zaslaniajac sie swoja anonimowoscia i karzac swoim poplecznikom jej bronic niejako za wszelka cene jak jakiejs najwyzszej wartosci…

A to zadna wartoscia nie jest. Taki anonimowy bloger zawsze bedzie w pozycji lepszej od konkretnego czlowieka. Bo na konkretnego czlowieka mozesz w przypadku takich spraw sam niezaleznie poszukac jakis informacji a o anonimowym blogerze wiesz tylko to , co on sam o sobie napisze… A to nie fair z samego gruntu.

A w tej konkretnej sprawie jasnym jest tez dla mnie ze Czumowie zachowuja sie ponizej wszelkiej krytyki. To jednak nie zmienia wogole sytuacji. Niech staną przed sobą twarz w twarz i niech wtedy beda obie strony takie chojrakowate…


Jacku, ty napisałes tu też,

a w sumie do mnie chyba to było?Więc ci odpowiem tu też.

Śmieszyć może Kataryna i jej przywiązanie do anonimowości, ale właściwie co masz przeciwko?
ja też jestem anonimowy i zamierzam taki pozostać, choć zarówno kilka osób z reala wie o moim blogu jak i w necie jakby się komuś chciało to podstawie różnych informacji, które sam umieszczałem, będzie wiedział o mnie wszystko:)
Jeśli się je zbierze do kupy.
Tyle że ja nikim istotnym nie jestem i misji nie mam, ale rozumiem, że np. może Kataryna chce być anonimowa, bo załóżmy obraca się w środowisku, gdzie jej poglądy są np. w mniejszości, może takie zaangażowanie polityczne jej byłoby np. niemile widziane w pracy.
Może ma setki innych powodów, nie wiem, nie chce by jej rodzina wiedziała, że pisze bloga, cokolwiek:)
ja to szanuję i nie widzę powodu, by się tego czepiać.

Ty piszesz że to sztandarem czyni i że to tchórzostwo, a ja się zapytam, ale dlaczego Kataryna ma cokolwiek ujawniać?

Napisała kilka zdań o panu Czumie na podstawie notek z gazet, pan Czuma jeśli chce niech ją poda do sądu, sąd ustali kim ona jest albo i nie itd

Nie moja sprawa.

Dla mnie się liczą teksty, znaczy jak ktoś napisze coś chamskiego/głupiego/beznadziejnego, to nie ma dla mnie znaczenia czy to zrobił anonimowo czy pod nazwiskiem.
ja np. choć pisze anonimowo to moje teksty w necie, jako że wiem,że to są wypowiedzi, które poznać może wiele różnych osób, są o wiele bardziej cenzuralne i delikatne niż moje głupawe teksty z reala w różnych sytuacjach:)
Więc nie jest tak, że anonimowość pociąga za sobą chamstwo/samowolę itd

Taki Paliwoda pisał pod nazwiskiem, Marian Zmyślony czy popisowiec są anonimowymi nickami.

Jednak kto ma większa klasę? Z kim byś się piwa wolał napić:)?
Bo ja z panami anonimami.

Dla mnie anonimowość nie jest ani żadnym fetyszem (jak dla niektórych) ani przekleństwem czy złem czy powodem do wstydu, jest po prostu internetowym zwyczajem, którego się trzymam.

I nie chodzi że się czegoś boję czy ukrywam, ale po prostu nigdy nie wpadłem na pomysł pisać pod nazwiskiem.
I nie zamierzam tego od nikogo wymagać.


wpisz tutaj swój nick lub imię

“Sugerujesz że gada to co Agora, ITI, POLSAT, i zagranica? “

Nie sugeruję, że głosi wszystko odwrotnie niż oni i de facto znakomicie uzupełnai się z mainstreamem, będąc częsci tego mainstreamu zaprzeczeniem, bez którego tego zaprzeczenia owe media istnieć by nie mogły.

I głosi to samo co “GP”, Wprost, czasem Newsweek, Rzepa, czasem TVP, czasem PR, 90% S24, znaczna część TXT, prawica.net, niepoprawni.pl, blogmedia24.pl itd

Na osi PiS-PO Kataryna jest po stronie PiS.

De facto obu partiom i ich zwolennikom odpowiada ten dualistyczny podział i widzenia świata tylko w stylu jesteś albo z nami albo przeciw nam.

Nie ma tu miejsca na oryginalność, niezależność, kreatywność, własne zdanie.
Anty-salon nie zauważył, że od dawna jest momentami li tylko prostackim zaprzeczeniem Salonu lub nawet chwilami sam staje się Salonem, jednocześnie jęcząc jak go Salon prześladuje:)

Choćby wszechobecni i wszędzie, łącznie z siedzibą zła, głoszacy swe poglądy Wildstein, Ziemkiewicz, Zaremba,Janke,Wróbel itd jęczą, jak ich “GW” i inni xli prześladują.

Ileż można się tym ekscytować?

Spać idem, bo rano wstawać trza.

P.S.“Raczej tylko tak mataczysz, dla utrzymania fikcji niezależnych mediów, bo inaczej wychodzi totalitaryzm, który popierasz i dlatego ukryć pragniesz jego istotę.”

Przeceniasz mnie.


Grzesiu

Tu trochę nie o to chodzi.
Znaczy anonimowość nie jest dla mnie niczym złym sama w sobie.
Ale jeśli chodzi o Katarynę, to troche inna sprawa.

Ona wybrała drogę konfrontacji i walczy.
I jak dla mnie powinna w tej konfrontacji mieć odwagę dojść do końca.
To co ona robi to nie jest zabawa w piaskownicy.
Poza tym ona nie jest jak inni anonimowi blogerzy. Nie jest choćby z tego względu, że ona na prawdę jest anonimowa, a Ty, czy popisowiec, czy Marian raczej nie. Nie kryjecie się, Wy po prostu się jakoś tam nazywacie w sieci, ale nie byłoby żadnego problemu z ustaleniem Waszej tożsamości.
Poza tym Kataryna wybierając taki sposób działania jak wybrała po prostu powinna się liczyć z tym, że prędzej czy później ktoś będzie chciał rozsądzić jej oskarżenia przed sądem. A one powinna być na to gotowa, bo konsekwencja tego jak dla mnie wymaga.
A inaczej to mi to na tchórzostwo i takie sztuczne chowanie się za anonimowością wygląda…

pozdrawiam


Grzesiu

Niby racja, ale…

Internet daje anonimowość (pozorną), nawet niech ta anonimowość oznacza pisanie co się chce . I dobrze.

Natomiast pisząc co się chce , pisząc o tym w co się wierzy, pisanie w ogóle, może kogoś tam obrazić do tego stopnia, że ten ktoś będzie chciał się sądzić.

Jego prawo, bo od tego jest prawo. Dla mnie to proste.

Sytuacja, w której ogranicza się prawa procesowe jednej strony, tylko dlatego, że druga strona występuje pod nickiem, jest sytuacją chorą.

Nie można złożyć pozwu, jeśli nie napiszesz kogo pozywasz.

Zawsze możesz pozwać administratora portalu. Portal może z tym zrobić co chce. Może ujawnić IP blogera, żeby nie być stroną procesu.
(To jest całkiem niezłe rozwiązanie w sytuacji pozywania jednego nicka, przeciwko drugiemu.)

Można złożyć doniesienie o popełnieniu przestępstwa, wtedy wkracza prokuratura, której portal ma oowiązek ujawnić to, co wie. Na przykład IP, a jak masz IP…
Kwestia tego czy prokuratura uzna, że zostały wypełnione znamiona przestępstwa.

I tak dalij, i tak dalij.

Dla mnie to jakaś rozdmuchana historia. Tak sobie rozmyślam, o różnych jej aspektach. Kataryna udzieliła wywiadu tvn24. Broni się dość... A tam. Nie chce mi się.

Reasumując.

Blogerzy nie są grupą wyjętych spod prawa.

Przy odpowiedniej determinacji strony pozywającej, dobrych prawnikach i takich tam, każdy zostanie ujawniony.

Dziecinada i bicie piany.

A liczniki się grzeją.

Wiem, że prawa nie da się ogarnąć, ale nauczyłam się tego, żeby ogarniać je w obszarach, którymi jestem żywotnie zainteresowana. Bo na ten przykład w nich uczestniczę. Tych obszarach znaczy.

Bitka o wolność słowa jest dla mnie zabawna, w kontekście Kataryny. Wolność działa w obie strony. To wolność do czyjegoś na mój temat mówienia (pisania), i wolność do mojego radykalnego sprzeciwu wobec takich słów.

Naprawdę, pójście do sądu nie jest równoznaczne, z rozstrzygnięciem tego sądu.

Gdyby to dotyczyło mnie, ujawniłabym się bez chwili wahania.

No, to tyle.


Drogi Igło!

Wolność słowa jest wartością, którą warto bronić. Niemniej nie jest obroną wolności słowa bronienie blogera przed odpowiedzialnością za to co napisał. To jest chyba elementarne rozróżnienie.

Portal, zamiast publikować korespondencję, powinien Katarynie wynająć dobrego prawnika, wygrać proces i wtedy odtrąbić zwycięstwo. To jest działanie godne ludzi honoru. Chyba, że rację ma Janusz Korwin-Mikke, który twierdzi, że ta cała banda POPiSLD&PSL jest właśnie bandą i nie należy z nimi wchodzić w żadne układy w tym spotkania przed „niezawisłymi” sądami. Tylko wtedy nie należy angażować się w spory pomiędzy nimi.

Pozdrawiam


Gretchen i Jerzy

Bardzo to rozsądne, co Państwo napisaliście.

Pozdrawiam.


Magia

Dzięki, dzięki :)

I że tak żeśmy się zgodzili, z Panem Jerzym… No… No…

Pozdrowienia :)


Pani G…!

Ja nie kłócę się, żeby kłócić, tylko żeby przedstawić moim skromnym zdaniem słuszne stanowisko. Jeśli się zgodziliśmy, to znaczy, że Pani zdaniem jest ono również słuszne, co mnie cieszy.

Pozdrawiam


Dalzy ciąg sprawy Kataryny

czyli pseudosukces “Dziennika”.

http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article384547/Wiemy_kim_jest_Kataryna....

I to dziwne gadanie, że nie ujawniają tożsamości a podają tyle szczegołów o tej pani, nie fair zachowanie jak dla mnie.

No cóż, zyżby dziennikarze chcieli niektórych blogerów uciszyć?
Widać syn ministra Czumy nie jest jedynym który dążył do odkrycia tożsamości
Kataryny.


dziennikarskie kurwy

ale sama prosiła się o kłopoty, bawiąc się we wzajemne wywiady w Dzienniku
głupota kosztuje


Megabit

Może i głupota, tylko kto w takim razie ma się wychylać – Szczęsny?:)


Grzesiu

W necie już mozna znależć informacje o tym, kim dokładnie jest Kataryna.

Dziennik okazał był się nie po raz pierwszy medium na maksa przepełnionym hipokryzją.

Ale nie dlatego, że ujawnił dane Kataryny, tylko dlatego że je ujawnił udając że tego nie zrobił... Nieźli są:
http://www.dziennik.pl/opinie/article384432/Utracona_czesc_Kataryny.html

Ale sam fakt tego, że Kataryna nie jest już osoba anonimową uważam jak najbardziej za informację pozytywną. Ale o tym już pisałem wcześniej…

pozdrawiam


Jacku, dl amnie zachowanie "Dziennika"

jest co najmniej niestosowne.

I nosi znamiona i prywatnej zemsty (autor tekstu ujawniającego kim jest Kataryna był przez nią nie tak dawno krytykowany, zresztą wtedy popisał się mało kulturalnymi wypowiedziami u niej w blogu)

dwa, Michalski choćby nadając taki tytuł albo pokazuje swa ignorancję albo liczy na ignorancję czytelników “dziennika”.
No chyba że chce nawiązać do styarych dobrych metod Axel Springea, które Heinrich Boell 30 lat temu opisał w powieści “Utracona cześć Katahariny Blum na przykładzie działania tabloidu “Bild”.

Napiszę popołudniu tekst o tym, właściwie raczej wieczorem.

pzdr


Grzesiu

Co do oceny Dziennika, to w większości się zgadzam.

Tylko jedna rzecz – to ogólnie jak dla mnie jest nieczysta gra. I z jednej i z drugiej strony. Katarynie łatwo było kogoś krytykować i kryć się za anonimowością. Sama jednak niejednokrotnie wykazywała się wybiórczym wyszukiwaniem faktów ją interesujących i pokazywaniu ich ze strony jaka jej się podobała. A teraz Dziennik, jako jeden z atakowanych wcześniej podmiotów przez Katarynę się jej odpłaca.

Jak dla mnie obie strony są siebie warte i nie mam zamiaru bronić żadnej z nich.

Tylko teraz mogą ze sobą walczyć z otwartymi przyłbicami… A to już może być ciekawe…

Z resztą Kataryna już odpisała:
http://kataryna.salon24.pl/106346,jak-to-sie-robi-w-dzienniku

pozdrawiam


Subskrybuj zawartość