Już raz żeśmy się rozbroili

Skończyło się niewolą i krwawą, powstańczą sieczką.

Bo szlachta najpierw Rzeczpospolitą przepiła i przehulała a potem sprzedała.
I reformy Sejmu Wielkiego, w tym uchwalenie 100 tysięcznej armii były spóźnione.
Sąsiedzi mieli już, każdy z osobna, armie dwa razy większe i wyćwiczone.

Teraz kolejne rządy i sejmy robią to samo. Współczesna nam szlachta, karmazyni, magnateria. Co rząd to łatanie dziury budżetowej kosztem wojska i bezpieczeństwa narodowego.
Od wariata Macierewicza po nieudolnego Onyszkiewicza.
Od bogaojczyźnianego Sikorskiego, przez nieudolnego Szczygłę po bezradnego Klicha.

Wojsko się rozwala, kupując mu zabawki.
Bez planu, koncepcji.
Wojsko się rozbraja jednocześnie wysyłając na zagraniczne misje.
W czyim interesie?
Na pewno jankeskim – Irak i Afganistan.
Na pewno francuskim – Czad.
A mądrzy ludzie by się najpierw spytali jaki w tym jest interes Polski?

Pisał o tym w Europie Bartłomiej Sienkiewicz, parę lat temu szef Ośrodka Studiów Wschodnich. Reakcja mediów? Żadna.
Debata publiczna? Ha, ha…, przecież Sikorski szablę publicznie całuje, Szczygło żołnierzy szkaluje a Klich ich, rannych, w szpitalu odwiedza. Ot tyle media zauważyły.

http://www.dziennik.pl/dziennik/europa/article281632/Niepokojaca_slabosc...

Ciekawym jest, że politycy odsunięci od władzy i koryta nagle, jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej, rozum odzyskują.

Stan naszego wojska świetnie opisał w Rzepie Ludwik Dorn.
Obecnie bez przydziału, bez możliwości, za to, o zgrozo, z alimentami i trzeźwą oceną sytuacji. Ciekawe prawda?
Odczekałem kilka dni, tak żeby się przekonać jaka reakcja będzie.
Fachowców od zbawiania Polski i jej opisu.
No i co?
Ano poezję grafomanki są analizowane, i jej kochasia.
Ilu wsiądzie do samolotu na kierunku Bruksela.
Ile jest lewic w Polsce, dwie, trzy a może 11?
Czy Hubner startując z listy PO do parlamentu europejskiego zdradziła lewicę, czy też zaświni liberałów?
Albo czy ubek mógł się stresować ganiając nieprawomyślnych?
Tu podpowiem, mógł, bo każda robota stresuje, nawet łajdacka.

Tu sobie można przeczytać Dorna.
http://www.rp.pl/artykul/9157,268671_Dorn__Sily_Zbrojne___stan_zapasci.h...

Tymczasem ogarniający nas kryzys jest doskonałym okresem do wykorzystania.
Zbrojeniówka na całym świecie szuka zbytu. Rynki się zamykają. Ceny spadają.

Proszę, proszę. Każdego to może dotknąć.
http://www.altair.com.pl/start-2543

Można zreformować struktury, taniej zakupić uzbrojenie na rynku światowym, dać pracę krajowym zakładom i związać je technologicznie i organizacyjnie z koncernami, które dysponują najnowszymi osiągnięciami w tej branży.

Jak to się robi, wciskając najwierniejszemu sojusznikowi Ameryki złom, blokując jednocześnie pracę zakładom krajowym oraz międzynarodowej konkurencji możemy się przekonać tutaj.

http://www.altair.com.pl/start-2557
Uczmy się od lepszych.

Tak się zastanawiam kim są nasi politycy?
Lobbystami działającymi na rzecz obcych koncernów, głupcami czy zdrajcami?
To jest właściwie pytanie o to, kim my jesteśmy?
Wszak ich wybieramy.
Polakami czy kundlami?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

panie Igło

Może ceny w walucie spadają.
Ale nasza złotówka tyż.
Więc z tymi zakupami, to nie tak łatwo.

Porównaj Pan ceny samochodów z importu, choć motoryzacja też w kłopocie i wyprzedaje.

Z drugiej strony, dylemat rządu jak mu budżet, ee, powiedzmy trzeszczy wygląda tak: obciąć czołgi czy pensje?
Wybór wydaje się prosty, bo ludzie bez czołgów na ulice nie wyjdą. Nawet czołgiści. A bez pensji mogą.

A że mogą na naszych ulicach znaleźć się czołgi sąsiedzkie — to przekracza perspektywę jednej kadencji. Więc czym się martwić.


Panie Odysie

A od czego są opcje?
Oczywiście walutowe.

My mamy polityczne, takie jak wyżej.


"Wojsko się rozwala", czyzby ?

igla

Wojsko się rozwala, kupując mu zabawki.
Bez planu, koncepcji.
Wojsko się rozbraja jednocześnie wysyłając na zagraniczne misje.
W czyim interesie?
Na pewno jankeskim – Irak i Afganistan.
Na pewno francuskim – Czad.
A mądrzy ludzie by się najpierw spytali jaki w tym jest interes Polski?

a tu sie nie zgodze, ze wojsko sie “rozwala”.

przede wszystkim WRESZCIE mamy armie zawodowa “nieliczna, ale fanatyczna” :) (120 tys. pod bronia, za to nadaja sie do czegos wiecej, niz sprzatanie koszar)

Irak – ciezki blad polityczny, sluzalczosc wobec USA, przyglup Bush – wszystko to prawda. Ale akurat wojsko skorzystalo. mamy teraz w kraju 15 tys. zolnierzy, ktorzy sluzyli w warunkach okupacji, czyli maja doswiadczenie z linii ognia. Atut, w razie wojny (odpukac) trudny do przecenienia.

Interes Polski w tym taki, zeby miec armie mala, ale sprawna. Zeby miec renome lojalnego czlonka NATO. Zeby jeden nasz sasiad, wiadomo ktory, trzy razy sie zastanowil, zanim zrobi cos glupiego.

Porownanie do XVIII w. – no litosci, wtedy nie bylismy krajem suwerennym, a rosyjskim protektoratem (od Sejmu Niemego w 1717).


Panie Igło

Świetny tekst i takaż “linkowa ilustracja”.

Pan się pyta kim są nasi politycy? Po mojemu – internacjonalistami. Wg starych, dobrze sprawdzonych wzorów. Etykiety partyjne nie mają tu żadnego znaczenia.

Wie Pan, mnie 20 lat temu – przy okazji Stołu – po raz pierwszy przyszło do głowy, że przynależność partyjna ma się nijak do linii faktycznych podziałów, które z jednej strony kształtowane są przez zwykłą, ludzką (i zanikającą) uczciwość a z drugiej przez hasełko “kasa, misiu, kasa”.

p.s. Pan MAW ekscytuje się polityczną propagandą. Zanim ta zapowiadana armia stanie się 120-tysięczną, zawodową, dobrze wyszkoloną i dobrze wyposażoną armią, Wisłą spłyną jeszcze miliardy metrów sześciennych wody.
Być może dlatego, że zapomniał, jak gruzińska, “zawodowa i świetnie wyszkolona przez amerykańskich doradców armia” spieprzała w popłochu parę miesięcy temu.


Panie Igło

A przeciw komu miałaby być ta nasza armia?

Bo jeśli przeciw Niemcom lub Rosji, to bez 750tyś ludzi pod bronią to zabiją nas śmiechem. A z Ukrainą czy Białorusia, nie mówiąc o Czechach, Słowakach czy Litwinach to sobie poradzimy bez problemu nawet pospolitym ruszeniem.

Znaczy się – trza mierzyć zamiary na siły. Ja tam w armii byłem i uważam że to worek bez dna. W sumie – jakoś szczególnie to nam niepotrzebny. Niemce sie do nas nie pchają i nie widzę powodu, żeby chcieli. A jak Rosja będzie potrzebowała wojny z nami, to sami i tak nie damy jej rady. Po tygodniu bedą nad Odrą.

Tu jest potrzeba racjonalnego myślenia. Nowa Zelandia pozbyla się lotnictwa, bo było im niepotrzebne. I takie ruchy ja pochwalam. Piechota zmechanizowana, mocno nasycona PPK i środkami przeciwlotniczymi oraz helikopterami. Marynarka na Bałtyk niepotrzebna. Lotnictwo w naszym połozeniu także gra drugorzędną rolę. Kasa w błoto. Nasza armia – z uwagi na specyfikę – nie musi być droga i bardzo technologicznie zaaawansowana. Piechota to najtansza z grup armii.

No a sytuacja, w której brak zamówień krajowych kładzie fabrykę na łopatki… To już niedramat, to zwyczajna żałość.


Panie Griszku

Armia wiele oblicz ma.

Pozwolę sobie panu ( choć głównie, nie ) przypomnieć.

- jest nośnikiem postępu technicznego? – jest.

- jest źródłem pomysłu & przemysłu ? – jak najbardziej.

- jest narzędziem odstraszania, powtarzam odstraszania ( dla mało kumatych, to bierze się tabelkę ekonometryczną, i się liczy zyski/straty ) – jest

- jest szkołą edukacyjną dla mało wykształconych środowisk? – jest.

- stanowi o sile państwa? – stanowi.

- jest narzędziem w polityce międzynarodowej ?- jest.

- powinna stać za plecami polskiego obywatela, skutecznie ( np w Pakistanie, choćby na zasadzie wymiany sojuszniczej w innym regionie ) ? – powinna.

- jej siła buduje siłę sojuszy? – buduje.

Mam dalej te godzinki odmawiać?


Panie Igło

Na gorąco. – jest nośnikiem, jeśli myśl technologiczna w danym stoi na wysokim poziomie i nie ma eksodusu naukowców do innych krajów. A jak pokazuje przykład choćby Japonii – można technologicznie wyprzedzać świat, bez szczególnego oparcia armii. wystarczy środki na badania/technologie kierwować bezpośrednio, bez pośrednictwa armii, która połowę przewali na jakieś bzdety.

- stanowi zaplecze dla przemysłu, ale dotyczy to głównie przemysłu specjalistycznego (zbrojeniowego) . jesli “być albo nie być” danej firmy opiera się tylko na na zamowieniach armii jednego kraju, to nędza…

- z tym sie zgadzam co do zasady ogólnie, tylko że my nie bardzo mamy kogo konkretnie odstraszać, z uwagi na położenie geopolityczne. mali się juz nas boja, a dużych nie jesteśmy w stanie przestraszyć.

- no nie do końca jest. za wiele to w tym wojsku nauczyć się nie da. byłem – widziałem. dla mnie osobiście sama sytuacja, w ktorej byle gnida, ktora ma na pagonach więcej niż Pan, może Pana stawiać na baczność, jest chora.

- czy milionowa armia zapewni mi lepszy kontrakt na gaz z rosji? albo powstrzyma budowę rurociągu północnego lub south streamu? no nie. więc z tą siłą to nie ma nic wprost…

- jest narzędziem. choć w sumie tylko w wykonaniu największych. armie krajówśrednich nie maja znaczenia, bowiem są... średnie właśnie. karty rozdają USA, Rosja Chiny i ewentualnie Indie.

- Pakistan to nie jest dobry przykład. Armia by tam nic nie uzyskała. Nawet Amerykanie nie odbijają swoich obywateli. Rosjanie także nie ścigali Pasztunów do Pakistanu, a okupowali cały Afganistan. Głupio zabrzmi – ale byłem i się nie dziwię.

- no to jest najważniejszy argument. budowanie sojuszy bez armii, w naszym przypadku, jest bez sensu. bo co my mamy do zaoferowania poza tą armia?

pozdrawiam… ale to wszystko tak trochę żartem, Panie Igło…


Pani Magio

Pani wie..
Ja wiem..
Griszek wie, choć struga…
A nawet, jak się okazało, Dorn też wie.
I jaki z tego wniosek & siła sprawcza?


Panie Igło

Ja i Pan miewamy zbieżne poglądy. To i wiadomym jest, że “wiemy”.
Za Griszqa się nie wypowiadam, bo “ani ja Mu brat ani swat”, a poza tym zaczynam się gubić w Jego pisaniu.
A Dorn? No przecież to doskonały przykład na moje bajdurzenie o tym, że faktyczna linia podziałów nie równa się partyjnej etykiecie przylepionej na łbie.
To, że Ludwik potrafił przemówić swoim własnym, ludzkim głosem dopiero po tym kiedy wyleciał ze stada nie świadczy dobrze ani o systemie partyjnym ani o Ludwiku i jemu podobnym.
Ze wszystkimi tego (złymi, niestety) konsekwencjami dla nas. Obywateli tego państwa.
(W innych krajach jest podobnie. Tak to tylko dodaję, żeby zaraz ktoś tu nie wyskoczył z paszczą na Polskę. )


Panie Igło

Powtórzę za Magią : Świetny tekst i takaż “linkowa ilustracja”.

Znalazłam interesującą Listę armii krajowych wedlug liczebności:
http://fr.wikipedia.org/wiki/Liste_des_arm%C3%A9es_nationales_par_effect...

Polska na 33 pozycji tuż za Izraelem:)
Armia polska pod wzgledem liczbności porównywalna rownież z włoska, grecką i hiszpańską.

Gdyby była tak sprawna jak armia Izraela…


armie wg liczebnosci

http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_number_of_active_troop...

tutaj wersja angielska, bardziej aktualna (Polska na dzien dzisiejszy ma 125 tys. zolnierzy, nie 163 tys.)

w Izraelu, owszem, amia jest bodaj najwazniejsza instytucja, ale geo-politycznego polozenia to ja im nie zazdroszcze :)


No dobra

Pierwse primo. Własna, silna, samodzielna armia
Utopia. Nawet w latach trzydziestych okazało się być to ponad nasze możliwości.
Zapomnijmy o tym, że obronimy się sami.
Nie tylko przed odwiecznymi Rosją czy Niemcami; także przed jakimś Bin Ladenem czy innym bandziorem siedzącym za morzami.
Sami

Musimy być w sojuszu.

Drugie primo. Misje zagraniczne – za kogo, dla kogo?
Za waszą i naszą.
Żeby Amerykanie bili się za nas (jakby co), my bijmy się dla nich.
Tak, nasi chłopcy umierają za cudze interesy. Ale mam nadzieję, że także po to, by nikt nie musiał umierać tutaj za nasze. A jakby już musiał, to żeby nie byli to tylko nasi chłopcy. Sami.

Oczywiście, to powinno być z głową, a nie na zasadzie szlachetnych porywów.
Klarowne, jasne umowy: my wam kontyngencik, wy nam to i to. I konkretne zobowiązania.

Nasze kanonierki nie będą strzelać w obronie Polaków na końcu świata. Nasze komando nie odbije kolejnego porwanego Polaka. Ale skoro Polak jest porwany jako gringo, to niech Amerykanie walczą o niego jak o swojego.
Tak to powinno działać.

Trzecie primo. Misje zagraniczne – po co?
Dla treningu.
Armia nie nauczy się bić, szkoląc się w sprzątaniu rejonów i obieraniu ziemniaków.
Żaden poligon nie dorówna realowi.

Nasza armia pierwszą misją do Iraku (mieliśmy własną prowincję, hehe) wysłała bez śmigłowców. Pojazdem podstawowym był... tarpan honker.

Dziś wszyscy wiedzą, że nawet Hummery to badziew i koniecznym minimum są dobre pojazdy opancerzone. Dziś w Afganistanie Amerykani pożyczają nasze rosomaki.
To najlepszy dowód na to, że te misje są naszej armii konieczne.
Gdyby nie Irak i Afganistan, nadal wojacy jeździliby jedynie tarpanami.

Czwarte primo. Sprzęt a oszczędności
Zgoda, że u nas brak całościowej wizji modernizacji armii, że chaotycznie kupuje się po kilka zabawek i że to na kilometr pachnie lobbingiem. I że brak regularnego rzetelnego wyposażenia. Zgoda.

Ale osobiscie uważam, że największą bolączką naszego wojska jest ZŁOM. Ten nasz, swojski, posowiecki. Ale przede wszystkim wszystkie dary od sojuszników. Wszystkie pozyskania.
Fregaty od gringos. Niezdatne do walki, ledwo zdatne do szkolenia, a przy tym za wielkie i za drogie w utrzymaniu.
Migi od Czechów i Niemców. Po co, skoro brak jakiegokolwiek planu modernizacji tych niezłych przecież płatowców?
Starsze ode mnie transportowe Herculesy, których darmowa dostawa będzie bodaj droższa niż zakup CASY. Nie mówię o przyszłych kosztach serwisu.
Może leopardy jeszcze jakoś miały sens, choć tego nie jestem pewien.

Każdy z darmowych złomów to kolejny standard amunicji, kolejne magazyny części itd, itp.

Moja wizja: niezastąpiony trybik
Nie zgadzam się z Griszkiem, że nam niepotrzebna flota i lotnictwo. To jakaś kpina.
My nie jesteśmy Litwą. Nasza skala to Hiszpania.
Musimy mieć wszystkie rodzaje sił zbrojnych; każdy nieliczny, ale w pełni zgrany z sojusznikami, regularnie wysyłany na zagraniczne misje, najlepiej ze stałą obecnością sojuszników na naszych poligonach.

Oczywiście, że nasza armia nie zatrzęsie Europą. Ale niech bez nas NATO, a nawet USA, nie mogą się obyć. Mysimy być niezastąpionym, ale i niezawodnym trybem w obronnej machinie. Także w jej dowództwie.

To jest jedyna szansa dla Polski.


No i jeszcze pozostaje

Panie Odysie obrona terytorialna.
Tyle, że inna niż do tej pory. Nie tak co kładzie tory i buduje dacze generałom.
I w Polsce olewana.
Tymczasem paru grubych, ślepych i kulawych, zdeterminowanych, z lekkim sprzętem, wyszkolonych w taktyce wojny podjazdowej i partyzanckiej może nieźle zadymić.

Tylko kogo to obchodzi?


OTK

To fajny pomysł, ale obawiam się że kosztowny.

Odłożyłbym go na chwilę, żeby nam pod pozorem robienia OTK nie zamieniono całej armii na grubych, ślepych i kulawych.

Jak już będziemy mieć prawdziwy korpus zawodowy, należy zorganizoawć (i to jest słowo – klucz) OTK.

Dzięki Irakowi i Afganistanowi stan naszej armii zaczyna obchodzić masy. A co za tym idzie, polityków. Choćby dorna.

Jakoś moda na pacyfizm u włodarzy mija.

Powoli, powoli — ja widzę niewielki postęp. Może zdążymy przed następną wojną. Albo — może zdążymy, by następnej nie było.

Dobranoc


Odysie

W dwóch kwestiach mam zdanie odrębne. Po pierwsze – misje zagraniczne trzeba wybierać z głową. Argument o szkoleniu w warunkach bojowych – pełna zgoda. Choć akurat sztuka walki na agańskich pustyniach czy gorach po 3 tyś metrów nie bardzo sie przydaje na plaskim i zalesionym terenie działań europejskich, sam fakt ostrzelania się i działania w warunkach wysokiego stresu bojowego jest najlepszym treningiem dla każdego żołnierza. Samio to to kwestia bezdyskusyjna. Problem z misjami polega na tym, aby nie być jedynie kwiatkiem do kożucha – to znaczy sojusznik załatwia swoje interesy, albo nawet interesy nie tyle swoje, co silnych grup lobbystycznych we wlasnym kraju i potrzebuje jako przykrywki dodatku kilkuset gości z sil międzynarodowych, militarnie zupelnie zbędnych. Pchanie się na pałę w zadymy tylko dlatego, że nasz sojusznik ma do załatwienia jakieś swoje sprawy, to głupota.

Co do lotnictwa i marynarki – ja akurat popieram przejęcie MiG 29 z Niemiec. To doskonały i świetnie znany nam samolot, stosunkowo tani w eksploatacji i idealny jak na nasze warunki taktyczne. W dodatku stanowi uzupełnienie już posiadanych MiGów. O tym, że podstawę naszych lotniczych sił szturmowych stanowi nadal ok 80 Su-22 a w przypadku helikopterów: Mi – 24 Hind, to chyba nie muszę przypominać. Ze Ruskie? No ruskie. Ale wciąż bardzo dobre. No i ta nieszczęsna Marynarka. Jesteśmy krajem zamkniętym na Bałtyku. Nasz flota, to flota płytkiego i małego Balltyku. Nasze szlaki komunikacyjne zagrożone nie są, inwazji morskiej raczej nie mamy na kogo dokonywać, Bałtyk to strategicznie gówniany akwen, bo nic nie jest w stanie z niego wypłynać bez zgody Duńczyków. Więc te nasze fregaty eskortowe to kpina. Parę kutrów rakietowych i torpedowych oraz dwie-trzy małe łodzie podwodne i temat naszej MW załatwiony. Do Ruaskiej Floty Bałtyckiej nie mamy co skakać i do jej potencjału co się mierzyć. Stutecznie można z nią walczyć rakietami ziemia-morze. Duża marynarka to tylko duże koszty. W naszej sytuacji – całkowicie bez sensu.

Czy siły NATO mogą się obyć bez Polaków? Mogą. I nigdy nie bedzie tak, że uda się wytworzyć sytuację “niezastępowalności”. I nie chodzi tylko o Polskę – chodzi o dowolny kraj NATO. Poza USA oczywiście.

Bedę sie upierał przy armii opartej na piechocie zmechanizowanej (na rosomakach oraz przesyconej nowoczesnym ppk), wspartej silnym korpusem helikopterów oraz samolotów szturmowo-myśliwskich.

No i zgadzam sie z Toba – bez silnego sojuszu – ani rusz.

Pzdr.


Migi

Przejęte od Niemców były na tyle wyeksploatowane, że do linii wcielono jedynie połowę z nich.
Nie opłacało się również przeprowadzać ich remontów bo są na granicy resursów.
Na dodatek brak do nich części i uzbrojenia, bo te co przyszło i te co mamy też za chwilę powinno zostać zezłomowane.

Koszt godziny lotu Miga jest droższy o połowę od Jastrzębia i 2 razy od Gripena.


Panie Igło

Mig to dwusilnikiowy myśliwiec taktyczny, przez Rosjan określany zreszta jako lekki myśliwiec frontowy. Z tą lekkościa to jest tak, że jego masa własna (i startowa) jest i tak o 4,5t większa bniż JASa 39, który jest jednosilnikową maszyną.

MiGa oblatano w 1977, SAABa w 1988, pomiędzy tymi samolotami jest przepaść generacyjna i ich porównywanie nie bardzo ma sens. Zwłaszcza w zakresie kosztu paliwa (kto w ZSRR w latach 70 myślał o oszczędzaniu paliwa?).

Jak Pan zauwazył – połowa lata, a zapłaciliśmy za wszystki chyba 1EUR. Reszta nadaje się na części. Jak dla mnie – doskonały DEAL. Zwłaszcza, że nie trzeba szkolić pilotów za granicą, a mechanicy znają ten samolot doskonale.

Su-22 skończą resurs chyba w 2012 czy 2015, MiGi podobnie. Dylemat, co zrobic jest dość poważny. Mamy gówniane f-156 zamiast Gripenów, a pomysłu na samoloty szturmowe nie ma. Wiem, że Pan jest gorącym zwolennikiem F/A 18 SuperHornet, no ale to bardziej samolot pokładowy, niż typowy samolot szturmowy. Oczywiście – zarówno Gripen jak i F-16 może spełniać rolę samolotu szturmowo-bombowego, no ale w sumie ferrari też pewnie można ciągnąć przyczepe kempingową.

Pozdrawiam.


jeszcze Thunderbolty a-10, podobno bardzo tanie, ok 10-12 mln $ za sztukę bo nie maja rozbudowanej awioniki.
Idealne dla nas.

Tyle, że one wymagają osłony lotnictwa myśliwskiego, które musi utrzymać przewagę przynajmniej nad części afrontu.

Ja nie jestem takim miłośnikiem Horneta.
Mam jednak wrazenie, ze ze starszych typów Super-Hornet jest najlepszy.
A najlepszym byłby 2 eskadry Raptorów uzupełnione Gripenami.


Panie Igło

Tanie i unikatowe. Doskonały niszczyciel czołgów, na równiny Europy idealny samolot. Jak Pan wspomniał – wymaga osłony myśliwskiej. W USA ma być użytkowany minimum do 2028, więc pewnie i u nas by polatał jeszcze ze 20 lat. W Iraku to był najbardziej efektywny sposób siania zniszczenia, dochodzi do tego czynnik psychologiczny. Podobny zresztą sieją HINDy.

Nie posiadając AWACS nie potrzebujemy samolotu – platformy nosiciela uzbrojenia, bo tym jest w sumie Raptor. No i ta cena… Zreszta- myśle, że Raptory są nie do kupienia przez nas – Amerykanie po prostu nie sprzedaliby nam ich za zadne pieniądze.
Tandem A-10 plus Gripeny myślę zupełnie by wystarczał. W dodatku to jest bardzo dobre budżetowo rozwiązanie. I ja właśnie myślę w tych kategoriach. Przynajmniej się staram – jak nie przepłacić, a znacząco poprawić.

No to zeszliśmy na technikalia… Kogo to obchodzi poza nami, Panie Igło? ;-)


No są jeszcze szwedzkie

latające radary.
Erieye.
Jak byśmy zamówili teraz nowego Gripena to Szwedzi sami by nam dołożyli je w nagrodę.
Tylko kogo to…


Panie Igło

Dla mnie kontrakt ze Szwecją miał jeszcze ten plus, że dyskusja z nimi o wsparciu naszego przemysłu (offset) i ewentualne egzekwowanie tego nie bylaby prowadzona na kolanachm, jak w przypadku Amerykanów.
Zwłaszcza, że można było w razie czego mówić docelowo nawet o 200 samolotach.
Można by dyskutować o wspólnych projektach okrętów (kutry torpedowe i rakietowe o obniżonej wykrywalnosci) do sprzedazy na eksport czy niskoprofilowych czołgów.

Warto iść we wspólne projekty z krajami naszej wielkości – pomimo pierwotnych kłopotów, nawet Patria okazuje sie dobrym wyborem.

No ale już Pan napisał – kogo to obchodzi, by było tanio i dobrze?


O tym samym piszę

już od roku.
Amerykanie wypożyczają szwedzkie okręty do testów, bo są nawet w stosunku do ich techniki rewolucyjne.
I wielokrotnie tańsze..
No tak.


Griszqu

Technikalia jak najbardziej, ale najpierw dobrze jest zobaczyc w akcji:

A Rafale i Miraze za drogie?


Agawo

Kiedyś się tym interesowałem, teraz już mniej. Francuzi prowadza konsekwentną polityke dotyczącą uzbrojenia – zbroją sie w swoje i dla siebie dostosowane. Doskonały czołg średni Leclerc, topowy mysliwiec Rafale, własna konstrukcja podstawowego karabinu piechoty, własne helikoptery, transportety opancerzone, nawet własne – choć głównie w porcie stojące – lotniskowce.
Duży kraj, doskonałe stosunki międzynarodowe i związany z tym eksport broni na duża skalę. W sumie – to ten eksport to podstawa. Bo na własną, sporą armię, to jednak przemysł zbyt rozbudowany.

Co do Rafala – to skłonny jestem uznać, że z racji konstrukcji dwusilnikowej to obecnie obok Eurofightera najlepszy lekki myśliwiec taktyczny na świecie. Natomiast zupełnie nie mam poważania dla Mirage… To co mialo startować w konkurencji do Gripena, to żałość. Nie jestem pewnien, ale Francja chyba jeszcze nie sprzedaje Rafele obcym krajom… A szkoda…


Rafale

przegrywają kolejne przetargi.
Bo są drogie, małoseryjne i przenoszą ograniczony zasób uzbrojenia.
A, że dobre są?
Ano są.
Tyle, że Francuzi to świnie, nikt z nimi nie chce się wiązać.


Panie Igło

Ostra konkurencja w postaci Eurofighter Typhoon, JAS 39 Gripen, F-16, F-15, F-35
Potencjalny kupiec Brazylia i niezbyt pewny.

Ha! odkryłam przed chwilą
“Igla” 9K38 to rosyjski/radziecki ręczny, naprowadzany na podczerwień system pocisków ziemia-powietrze!
A myślałam ze Pana nick pochodzi od ‘tańcowala Igła z nitką:)


Potęga Igły

Samoloty Mirage 2000 uczestniczyły w działaniach w Bośni w składzie sił lotnictwa NATO dokonujących nalotów na pozycje wojsk serbskich, gdzie jeden z samolotów Mirage 2000 został zestrzelony przy użyciu przeciwlotniczej rakiety samonaprowadzającej Igła, co zostało sfilmowane i pokazane w telewizji jugosłowiańskiej.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dassault_Mirage_2000


Proszę śledzić dalej

Jak na razie 2 niecelne.
:)


Griszqu

Zajrzałam do danych statystycznych.
Ile kosztuje Francję ta kosztowna zabawka czyli doktryna militarna bazująca na samowystarczalności ?
Francja ma największy wsród krajów europejskich, porównywalny jedynie z angielskim, budżet obrony.
W 2007 2,4 % PIB czyli 54 miliardy dolarów rocznie.
Dla porównania w latach 1985-1990 wynosił 3,7% PIB (ok 30 miliardów dolarów rocznie)
http://fr.wikipedia.org/wiki/Arm%C3%A9e_fran%C3%A7aise

A budżet obronny Polski?
2008 – 23,7 mld złotych czyli w granicach 7 mld dolarów. 2% PIB?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ministerstwo_Obrony_Narodowej

Proporcje wydatków porównywalne 2% PIB, ale PIB troszkę inny..

A obecnie NIK bada finanse resortu obrony narodowej
Kłopoty w rachunkowością?


Wspaniali mężczyzni na swych latających maszynach

A tak na marginesie.
Bardzo podobał mi się film o lotnikach amerykanskich próbujących pokonać barierę dzwięku. ‘The Right Stuff’. Wielu z nich zginęło.
Chuck Yeager w 1947 roku jako pierwszy osiagnąl szybkość 1 MAC na Bell XS-1.

A teraz MAC 2 jest standartem:)


Szwecja ma podobny budżet

co Polska.
I najnowocześniejszy sprzęt na świecie.
40% naszego budżetu MON idzie na emerytury wojskowe.


Panie Igło

Dlatego tak istotne jest Pana pytanie:

‘Tak się zastanawiam kim są nasi politycy?
Lobbystami działającymi na rzecz obcych koncernów, głupcami czy zdrajcami?’

I pełna goryczy odpowiedz: ‘Państwu już dziękuję.’


Subskrybuj zawartość