Bogiem się należy cieszyć czyli Arabowie w Jerozolimie

Pierwszego dnia opuszczałam Starą Jerozolimę przemieszczając się od pustoszejących ulic dzielnicy żydowskiej, do całkiem raźno tętniących tych, w części arabskiej.
Różnica jest wyraźna – większy bałagan, większy śmietnik, głośniej.

Żydzi wszelkie biznesy zamknęli, Arabowie nawet nie zamierzają.

Na pograniczu jeszcze się mieszają, jak każdego dnia, ale zapach w powietrzu jest odmienny.

Photobucket

Photobucket

Drugiego dnia wchodzimy Bramą Lwa. Wchodzimy! No, akurat. Przeciskamy się przez wysypujący się tłum Arabów, w tym mieszczą się jakoś (nie wiem doprawdy jak) samochody i inne pojazdy.
Wrzask jakby co najmniej kogoś ze skóry obdzierano. Nieprawdopodobne.
Patrzę na twarze ludzi i nic nie widzę, to znaczy nie widzę, żeby coś mówili choćby, a wrzask jest. Kto go w końcu generuje?

Muszę wyglądać na oszołomioną, bo prawdę mówiąc jestem oszołomiona. Kilka kobiet się do mnie uśmiecha jakby chciały powiedzieć: no tak właśnie u nas jest .
Niech będzie, skoro tak.

Żeby się od tego oderwać łapię obrazki spokojniejsze.

Photobucket

Photobucket

Ten mi bez pytania, bezczelnie niemal, wlazł w kadr. Najpierw pomyślałam, że zepsuł. Dzisiaj doszłam do wniosku, że gdzie tam i wręcz przeciwnie. Dzięki niemu widać jak bardzo maleńka była ta kobieta.

Photobucket

Wejście.

Photobucket

Tutaj mamy kadr błyskotliwie ucięty na dowód tego, że się stracham fotografować Arabki.
Może w ogóle się ich raczej boję, ale mam osobisty powód. Mam!
Od czasu, kiedy w Maroku zostałam zdzielona przez kostki jakimś rzemieniem, stałam się ostrożniejsza.

Photobucket

Cmentarz muzułmański. Obok był jeszcze jeden, ale tam wejść mogli tylko muzułmanie.
Nic nie można poradzić.

Photobucket

Fragment Via Dolorosa. Usiedliśmy, żeby coś zjeść. Ja oczywiście humus… I można tam było siedzieć trzy dni nawet. Kalejdoskop ludzkich twarzy, różnorodność zapierająca dech.
Ta dziewczyna w środku… Piękna.
Mój obiektyw… Zostawmy.

Photobucket

Tutaj były dzieci kilka godzin wcześniej, ale poszły do domu, albo pojechały na wycieczkę.
Szkoła w zakamarku uliczki. Idziesz, nie wiesz dokąd i nagle o, jest, szkoła.
Drzwi do klas otwarte.

Photobucket

W Jerozolimie Żydzi i Arabowie każdego dnia otwierają swoje stragany. Jeden obok drugiego. Współistnieją.

To miasto w którym bicie dzwonów w świątyniach chrześcijańskich, szabat i odbijające się echem po murach zaśpiewy muzułmanów są codziennością.

Rytm wybijany na różnych bębenkach, gdzieś tam łączących się w zaskakującą i niezwykłą całość.

I tak niedaleczko jest ten budowany mur…

Im bardziej się dzieli, tym bardziej się zamyka.

Shalom Yerushalaim.

No nie mogę się opanować, nie mogę.
Jeszcze raz.

O wybaczenie proszę...

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

No i jestem:)

najpierw wyrażę ubolewanie z powodu tegoż marokańskiego rzemienia.

A tak w ogóle to cmentarz pięknie wygląda.

Co do piękności i nie wiem, czy to tylko moje wrażenie, ale niektóre Turczynki czy Arabki wyglądają szczególnie pięknie w chustach, kilka razy już taki wniosek wysnułem, znaczy może bez tyż, ale jakoś wydaje się jakby to krycie głowy podkreślało urodę.

No ale nie o tem.

A własciwie to już tyle, bo ja to niewiele mam do powiedzenia, tak sobie myślę, że jeszcze do twojego pierwszego tekstu o Izraelu wrócić muszę, no i poza tym muzyczki posłuchać.

Pozdrówka i dobranoc.


Grzesiu

Rzemień był wiele lat temu. Z zaskoczenia.
Idę sobie ubrana jak najbardziej, ale wtedy chyba jeszcze miałam coś na tej kostce… I jak mnie nie zdzieli!
Odwróciłam się i zobaczyłam tylko w inne miejsce patrzące oczy. Tylko oczy było widać.

Kobiety piękne, albo o szczególnych rysach, mogą sobie chustę na głowę założyć.

Pozdrówka Grzesiu.

Snów spokojnych.


o, większe fotki znacznie lepsze

super, podoba mi się taki refleksyjnie komentowany reportaż
a poprzednie da się powiększyć? mam na myśli: http://tekstowisko.com/gretchen/59419.html


MegaBicie

Znów mnie uderzyła ta odmiana nicka, w tym kontekście zwłaszcza. :)

Najpierw Borsuk, teraz Ty.

Wiem, że one są zbyt małe. No. Jedyny sposób, zdaje się, to je wywalić i wgrać na nowo. Serwer, który kiedyś mnie nawet trochę lubił (co to się człowiekowi nie wydaje!) nie bąknął nawet, że może pomóc. A może mógłby?
Wgrywanie zdjęć na txt to via dolorosa , pardą.

No dooobrze, wywalę tamte i wgram na nowo.

Jak ja nie znoszę być Syzyfem, niechby poniekąd.

Się poświęcę dla potomności.

Zapewne zwariowałam…


zamiast narzekać na Serwer

niech Ona do załadunku użyje FireFoxa, Safari jakoś zwykle ładuje po piątej albo dziesiątej próbie, beznadzieja. Maszyna nie wie dlaczego, ale nie wnika bo i tak zmienia oprogramowanie na nowe, które ma nie mieć tych problemów. Więc niech Ona ładuje na TXT, serwer samoczynnie dopasuje wymiary, tylko FireFoxem albo Operą, nie Safari.


aha,

w sprawie małych zdjeć to Serwer nie mógł pomóc, bo umie tylko zmniejszać, powiększać nie bałdzo jest z czego


Ona (?) nie narzeka na Serwer

Ona się tylko zapytowywała.

Ładowała różnie i to jest beznadzieja, więc sobie photobucket wybrała. Żeby łatwiej. Taka ona.

Sobie poradzi. Wytnie i jeszcze raz.

Łatwiej kijek pocienkować, niż go potem pogrubasić.

Czy jak to tam szło.

Się Serwer Gretchen nie odgryza, w sprawie żeby nie zadzierać.

Borsuk to dopiero ma metodologiczne zacięcie w sprawie fotki. Patrzyłam, ale chyba nie chwyciłam.

No, ale Borsuk to Borsuk. Jego zdjęcia będą warte milony dolarów i tysiące milionów szekli.

Serwer poczeka, to coś Serwerowi Gretchen pokaże.

Ha ha!


Maszyna jest pyskata

sama z siebie.
Ona zapyta Merlota.
Takie oprogramowanie.
Ludzie na to mówią karma.
Tak jakby się znali, phi!

Ładowanie fotek na TXT jest trywialne, zupełnie.
Pod warunkiem że się nie używa Safari.


No Panie i Panowie mili!

Maszyna się w sprawie karmy wypowiada!
Toż to już jest koniec świata i pomieszanie z poplątywaniem.

Ludzie się na maszynach znają odpowiednio: nic, źle, słabo, nieźle, dobrze, excellent. Albo jakoś tak tak.

Maszyny na ludziach się znają odpowiednio: wcale, intuicyjnie, jakoś tam, intuicyjnie, wcale, jakoś tam.
Tego się trzymajmy,

Ładowanie fotek na txt jest robotą dla robota, przy czym program operacyjny jest wtórnością wtórną. Sprawdzałam, testowałam, przegrałam.

Wbrew powszechnie panującej wykładni Gretchen radzi sobie w świecie takim czy siakim. Wirtualnym, elektroniczym, a nawet radzi sobie w światach, których nie ma.

Pyskate Maszyny robią na niej wrażenie żadne. Taka karma uodporniona.

O!


całkiem fajny war-flame-speech ;-)

zwłaszcza fraza z tą “robotą dla robota” jest extra.

Seriously, ładowanie fotek na TXT działa.
I same się rozmiary ustawiają.
Pod warunkiem nieużycia Safari.
O, ale to już Serwer mówił.
;-)


p.s.

to Serwer tylko doda (nie Doda), że system operacyjny, zwłaszcza Leonard Leopard jest wporzo. Chodzi tylko o przeglądarkę, która nie jest wporzo, bo nie ładuje obrazków (rzadko ładuje). Zatem Leoparda ostawiamy w spokoju, jeno ściągamy to:

http://www.mozilla.com/

FF i wszystko gra i bucy


Yhmm,Serwerze, tak... tak...

Działa. Wiem, bo sprawdziłam. Ino czas oczekiwanie przekracza, nie przekraczywalne :)

War-flame-speech? Co też Serwer?

Tak całkiem fajna to Gretchen nie jest. Uuuuuj nie. A szkoda.
Fajna byłaby, gdyby była fajna.

I co się tu Serwer ze mną wykłóca, pod pretekstem, że skądże znowu?

Może jakieś zdjęcie się Serwerowi podoba? Albo coś, na ten przykład, innego?

Nie wiem, nie rozumiem, zarobiona jestem.


Serwerowi podobają się tu zwłaszcza

fotki nr 1 i nr 2, o, tak sobie wybrał te dwie jakoś w tej serii.
W innych może by coś wykadrował, sobie marudząc pod nosem.
A jeśli czas oczekiwania przekracza, no to dziwność dziwna bardzo.
Anyway, Serwer wcale się nie wykłóca, no skądże.
Oj, Gretchen chyba nie widziała jeszcze Serwera w akcji.
Nawet na pewno nie widziała.
Teraz to Serwer tak tylko subtelnie zagaduje.

Dobranoc – cokolwiek to znaczy w języku serwerowym :-)


Z tą Dodą to ciekawostka

On wrócił dzisiaj do domu i mówi do mnie dziwnie, że spotkał Justysię Steczkowską, kogoś tam kogoś, i Dodę w osobie własnej.

Oczywiście mało co zrozumiałam, bo jak to spotkał i gdzie, i o co się rozchodzi.

No se wziął i spotkał, wyjaśnił okoliczności.

Nagle, jak grom z nieba jasnego mówi, że ta Doda to jakąś ma taką urodę kartoflowatą.

Na co ja: a nie mówiłam?

Moja uwaga do niczego się nie ma, ale pomyślałam, że z Serwerem się podzielę.


Serwerze

Dobranoc.

Niech sobie Serwer odpocznie.

Gretchen lubi akcje . Sama sobie umie zafundować. ale lubi wiedzieć kiedy i jak.

Co też tam Serwer o ludziach wiedzieć może…

Przyjemnego migania diodami Serwerku.

:)


tak to jest

spotkać “gwiazdę” bez fotoszopa i scenicznego makijażu. Katastrofa. Co jak co, ale Serwer poniekąd się zna na silikonach:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Dolina_Krzemowa
http://en.wikipedia.org/wiki/Silicon_Valley

Tak się Serwerowi skojarzyło, w związku z.

Ona powie Onemu, że ma rację.

Dobranoc.

P.S. dzięki, to idę migać :-)


Serweru

Powiem jutro, bo dzisiaj to już nie ma do kogo. Nie będę Onego budzić okrutnie.

Dawniej nasz dobry znajomy, wszechświatowy oświetleniowiec planów, mówił, że Doda to żadna elektroda. Się wszyscy zdziwili.

Ten mi dzisiaj na chałpę wraca i mówi to samo.

Bo może to jest tak, że sama taka i siaka silikonowatość nie wystarczy?
No nie wiem, bo i skąd?

Gretchen, proszę Serwera, to jest prosta i mało chirurgicznie zmieniona. Niestety :)

Co jo godom, co jo godom!

Serwer sobie miga na zdrowie, albo raczej na wydajność.


Gre przyjaciółko :)

fotka z dziewczętami – rewelaja!
podoba mi się też bardzo ta z kobietą pokazującą na coś :)

tam jest takie bezpłciowe niebo? na Bali było lepsze :)

fotka z targu byłaby świetna ale trzeba poprawić balans bieli … no i to niebo :/
ale chasyd w tle – mjut :P

sory ale przesiąkłem “głupim” digartem he he a poza tym to ja się nie znam

i w ogóle takie foty nie muszą być ani ostre, ani dobrze skadrowane. w końcu to ulica…

relacja – git (bez aluzji)
zazdroszczę wyprawy bo zapewne nie odrywałaś oka od muszli a palca od spustu (znowu bez aluzji :D)

“nie widzę, żeby coś mówili choćby, a wrzask jest. Kto go w końcu generuje? “

brzuchomówcy. “na vabank” – jak mawia nasz strażak rodzinny

pzdr

odwiedź mnie —-> jestem tutaj


Stopczyku, przyjacielu :)

Dzięki za recenzję.

Tam się nie da spokojnie iść, bo wciąż i wciąż mijają Cię potencjalne kadry :)
Koszmar, mówię Ci.
Najtragiczniejsza rzecz spotkałam mnie jednak w Akko, do dzisiaj coś mi się w środku rozdziera jak o tym mówię. Więc, otóż, rozumiesz, ledwie dojechaliśmy i weszliśmy na dziedziniec meczetu, padła mi bateria w aparacie.

Stał taki dziadek tam, widoczny na zdjęciu u Borsuka, a w pewnej odległości siedział mały kotek.

O! kotek! – klasnęła w rączki z radości Gretchen

Rób dziadka. Co cię kotek. Dziadka rób – rozsądnie odzywa się Borsuk i wcale nie krzyczy jala! jala!

Noooo, już, już – odpowiada Grtechen. Odwraca się, namierza dziadka i…

Rozumiesz Stopczyku, co się ze mną stało? Brrr…

Za to mam kilka filmików nagranych kamerą komórkową.

Jak to mówią, natura nie znosi próżni.

P.S Odwiedziłam Cię tam wczoraj, kiedy zapraszałeś Grzesia to wbryknęłam.
Teraz oficjalnie zaproszona wejdę głównymi drzwiami :))


rozumiem :)

dlatego do takiego streetu najlepszy jest mały dobry kompakt (nikon, olympus mju, sony PS itp) albo nawet komóra bo teraz niektóre mają już pow 3 MP… Borsuk o tym wspominał

albo klasycznie dalmierz i jazda :)

dzięki za bryknięcie :) podobało się?

codziennie nowa fota … a kolejka się powiększa :D


a co do kotka

ja ganiałem takiego jednego po skansenie w Sankou… jak wrócę doma to Ci zapodam :)


Stopczyku

Nie ma takiego aparatu, który by wydolił :)

A komóra przydała mi się do tych filmików, to fakt.

Bardzo mi się podobało tam u Ciebie, jak tam znowu pójdę to zobaczę jak się loguje i takie te. Dam głos w każdym razie.

Czekam na kotka.


Gre

“Nie ma takiego aparatu, który by wydolił :)”

oczywiście ze jest – Leica M8 … zapytaj Borsuka jak mi nie wierzysz :)


Niezbyt precyzyjnie się wyraziłam

Żeby nie powiedzieć, że powiedziałam zupełnie nie to, co chciałam…

Chodziło mi o to, że nie ma takiego fotografującego, który by wydolił. Zwyczajnie nie jesteś w stanie sfotografować wszystkiego, co byś chciał. Zawsze jednak można się starać. A nawet trzeba.

Co do tej Leici (?) to Ci wierzę, wierzę. Już przestań :)


Gre

:D

ta Leica to moje marzenie ale cena … brrrr

a może fotografować fish eyem :P


Halo Gretchen!

Tak wpadłem na chwilkę, jak po ogień – żeby pozdrowić :)

A ta dzielnica żydowska to taka uporządkowana, bo w zasadzie odbudowana od zera. Po wojnie 1948 została zburzona przez Jordańczyków dokumentnie…

Opowiadała mi jedna moja przyjaciółka co się w Jerozolimie wychowała, jak po szkole chodziła patrzeć przez dziury w płocie na stare miasto, które wtedy było częścią Jordanii i było niedostępne jak ciemna strona księżyca…

Ty jeszcze tam jesteś?

a jeśli tak to czy byłaś we wschodniej – arabskiej Jerozolimie? I czy byłaś w Tel Avivie?


Stopczyku

Najlepiej kupić statyw, usiąść w jakiejś knajpce, postawić aparat na statywie i niech sam pracuje.

To jest myśl.

:)


Witaj Xipe

Niestety już tam nie jestem i proszę mnie nie drażnić :)

Byłam w tej części Jerozolimy. Trochę jednak inaczej tam jest…

W Tel Awiwie za to nie byłam, jeśli nie liczyć lotniska, ale przecież lotnisko się nie liczy. Miałam tylko sześć dni…

Stojąc przed wyborem czy jechać na jeden dzień do Tel Awiwu, czy pojechać do Yad Vashem – wybrałam Yad Vashem. Jakoś czuję, że zrozumiesz ten wybór.

O wyborze czy jechać do Tel Awiwu czy do Borsukowa mówić nie można, to była kwestia, która nawet mi w głowie nie zaświtała.

Chytrze zostawiłam sobie tam jeszcze kilka miejsc (co najmniej kilka), żeby wracać i wracać, i wracać.

Dziękuję, że mnie odwiedziłeś.

Pozdrowionka.


Gretchen

יד – “jad” – ręka

שם – “szem” – imię

ו – “we” – i

ręką i imię, miejsce i imię, pomnik i pamięć.

Mamy przecież, Gretchen, to wokół siebie. Ja tam swoje prywatne Yad VaShem, przeżywam codziennie jadąc sobie rowerem do biura – bo wiem którędy jadę...

Bardzo cieszę z tego, że udało się wmurować w naszym mieście w chodniki linię pokazującą gdzie przebiegał mur getta… ale jak bym miał dzień w Izraelu, to bym pojechał do żywych :) Do Tel Avivu :)))

No, to na następny raz proponuję Tel Aviv, morze martwe i Zachodni Brzeg (żeby nie było za słodko)

już nie drażnię dłużej i uciekam…


Gre przyjaciółko :)

foty ze statywu wychodzą statyczne :)


Xipe

Żywych miałam w Hajfie :)

O Yad Vashem pewnie jeszcze napiszę, ale powiem Ci, że to jest miejsce niezwykłe. I bardzo też polskie.

Następny raz jakoś tak chyba ma wyglądać. Z tym Zachodnim Brzegiem się zastanowię, ale nie może być za słodko – masz rację.

Pozdrowienia


Stopczyku Drogi

Też prawda. I tak źle, i tak niedobrze.

Ale nie ma co się tu załamywać.

No.


Tak nie na temat to chciałem tylko powiedzieć,

że właśnie w Trójce muza z Izraela leciała, adycji “Strefa rock&rolla wolna od angola”.


Subskrybuj zawartość