Igło,

Igło,

ileż razy będziem powtarzać, że prawdziwym polskim zaściankiem jest ta wielokrotnie opisywana warszafka, operująca na terenie o promieniu powiedzmy kursu taksówką za paręnaście zł spod Centralnego?

Promuję Twittera bo jest on dobrym przykładem wyjścia poza zaściankowe opłotki właśnie.

Może jak to samo napiszę po chińsku, będzie bardziej czytelne?

Już Ci to mówiłem wiele razy: za dużo pseudogazet i pseudotelewizji, nadawanych z owego zaścianka warszafki przyswajasz i świata poza tym nie widzisz – stąd złudne i mylne wrażenie bezalternatywności.

Każdemu monopolowi zależy na tym, by uchodzić za bezalternatywny.

Granica pomiędzy krytycznym obserwatorem a ofiarą medialnej perswazji jest cienka.

Oczywiście najwyższy stopień zaściankowego wtajemniczenia reprezentują tacy, którym się zdaje, że polska blogosfera zaczyna się na Azraelu i kończy na Katarynie (tu patrz pismaki z Dziennika i nie tylko), ewentualnie uzależnieni bywalcy takich miejsc jak S24 czy TXT lub dowolnej innej blogerskiej sekty.


Pazurkiem, czyli bezalternatywność By: igla (31 komentarzy) 13 czerwiec, 2009 - 15:20