Pani Gretchen,

Pani Gretchen,

Dawno się tak z rana nie obśmiałem. Aż mi ten śmiech uwiązł, bo się zorientowałem, że się z własnych podatków śmieję. Oraz z cudzego nieszczęścia.

Brzydka myśl mnie naszła, że czasem już może lepiej się śmiać z cudzego niż płakać nad wląsnym? Odgoniłem brzydką myśl.

Bardzo mnie Pani ujęła pochwalą wieku starszego. Choć niby to nie Pani pogląd, ale ładnie, że Pani zacytowała.

Co zaś do odpływu pacjentów, to ja sądzę, że jest to problem szerszy. Podobno turystów się też coraz mniej notuje, a to dla silnego złotego i związanych z tym kosztów własnych. W Pani branży to może mieć istotne znaczenie, choć jak wyjrzę przez okno, to tego odpływu pod monopolowym nie widzę. Ale to może jest nasze praskie przywiązanie do tradycji. Za wszelką cenę.

Czy ten odpływ, proszę mi wyjaśnić, bo nie zrozumiałem, to jest, że tak powiem ostateczny, czy też jakiś inny. Bo jak jakiś inny, to ja bym się nie przejmował. Struktura zachorowań się, co najwyżej zmieni, wraz ze strukturą spożycia. A Pracownicy służby się przekwalifikują, co im będzie łatwiej, bo i tak w kolejce na pocztę będą stać i się nudzić. No.

Tak mi przyszło z rana.

Pozdrawiam, premii Pani najszczerzej życząc, jak nie w pieniądzach to chociaż w naturze

PS Jednego tylko nie zrozumiałem fragmentu z tym Leonem i syndykatami. O jakiego Leona się Pani rozchodzi? Jako, że już raz pracowałem kilka lat w firmie, co miała to ISO, to cierpliwy jestem i na odpowiedź mogę poczekać, aż się Pani obudzi.


Gretchen w Publicznej Służbie: Zebranie By: Gretchen (18 komentarzy) 1 październik, 2008 - 00:26