Cechy narodowe - szlachecka dola

Dzień jak co dzień. We wsi znowu Kargul z Pawlakiem pobili się o miedzę. Do krwi. W dyby obu zakułem i w d… dałem. Do południa tak stali.

Teraz obaj w karczmie na stojąco piją (bo usiąść nijak nie mogą), krzywdy jakich ode mnie doznali wypamiętują. Namawiają się, co by kosy na sztorc, powstanie urządzić i krzywd swoich od dworu dochodzić.

Pewnie jak ich d… przestaną boleć, a otrzeźwieją, to im przejdzie.

Jechałem do miasta. A tu przy młynie Kaśka z Jadźką o Jaśka za kudły się złapały. Rozdzielić nie było można. Kazałem obie do stawu wrzucić, aby się otrzeźwiały.

Jeszcze dziewki nie obciekły, a już Dobrodziej nadjechał, że to niby czarownice pławię. Że to Kościół, a i to za wskazaniem Świętej Inkwizycji, jedynie czynić może . Mało godzinę musiałem Dobrodziejowi tłumaczyć w czym rzecz. A i to straszył, że się rozniesie o praktykach niegodnie czynionych.

Ledwiem Jegomościa udobruchał datkiem słusznym. A w mieście tumult: Żyd – przechera należności za zboże wzięte jeszcze łońskiego roku zapłacić tylko połowę chce. Po rozpatrzeniu kazałem go dla porządku oćwiczyć.

Ten na boku, aby kary ujść, córkę swą mi stręczył. Niedoczekanie jego. A za nieprzystojną namowę (jako, że dziewka szpetną była), dziesięć razów dodatkowo naliczyć kazałem. Pewnie po całej Europie się rozniesie, że antysemityzm ci u nas, że strach.

Wreszcie na odwieczerz do domu wróciwszy, pod lipą zasiadłem, miodu kazałem przynieść, co by skołataną głowę trochę ustatkować.

A tu sąsiad przychodzi, Szwanz jeden i mówi, że na ugodę w sprawie gruszy, co na naszej miedzy rośnie, to on się nie godzi. (Chciałem, co by gruszki brał i ze swego pola i z miedzy). Że to moje pole od wschodniej strony, a wiatry głównie zachodnie. To i więcej gruszek na moje pole spada. Krzywda dla niego wielka.
Sam już nie wiem, co z takim robić. Rów wykopać, czy co?

Siedziałem i dumałem nad swym ciężkim losem. Powiadali, że za siedmioma górami w Tybecie jakimś królestwo jest, gdzie ludzie zgodnie żyją, jeden drugiemu do gardła nie sięga. Może by tak pojechać, spokoju od utrapień poszukać. Albo też do jakiej Irlandyji pojechać, a na zmywaku stanąć i chleba w spokoju pożywać?

Czy jednak u siebie zostać, ojcowizny pilnować, co by jej na kawałki nie rozszarpali?

Rady u dobrych ludzi szukam i znaleźć nie mogę. Może ma kto jaką?

A tu po nocy wichura była, linie pozrywała i prąd mi wyłączyli. Tłumaczą , że naprawić nie mogli od razu, bo to takie teraz commendatio dostali od nowego właściciela. Trzeba chyba jechać, po majdanie powłóczyć, co by obywatelskich powinności pamiętali.

Oj dola’ż ty moja szlachecka, dola.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Dlaczego tak daleko uciekać?

Za miedzą już jest piękniej, i spokojniej, uczciwiej – na miarę ludzkich mozliwości oczywiście uczciwiej, ludzie jakby lepsi. A Słowację mam na myśli.

Pozdrowienia


wenhrin

Sam Pan wie; im dalej od nas tym ładniej wygląda. Już Lem to kiedyś opisywał.
Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość