Tango w rozkroku

A miało być tak pięknie… Po doświadczeniach z odrzuceniem eurokonstytutki przez Francuzów i Holendrów, Bruksela zmądrzała i postanowiła tym razem nie ryzykować. Wprawdzie przez pomyłkę mogła się wypowiedzieć Irlandia, ale nie z takimi problemami już sobie eurokraci radzili. Zasada jednomyślności obowiązuje, jak się okazuje, tylko jeśli członkowie gremium głosują we właściwy sposób. Nie można pozwolić na szantaż, nie zgodzimy się na hamowanie rozwoju integracji europejskiej, jeden procent ludności nie może trzymać w szachu całej reszty, bla bla bla…

Jak to pisał Orwell, wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze.

Niestety miłościwie panujący nam Maruda nie może się zdecydować – jak świętobliwa panienka targana chucią, chciałby i rozkoszy zażyć, i cnotę zachować. Takie sprzeczne motywacje na ogół skutkują chaotycznym miotaniem się i nie inaczej jest w przypadku Kaczyńskiego. Najpierw podpisał w grudniu 2007 traktat, odtrąbiwszy uprzednio wielki sukces zakończenia negocjacji, potem się odciął (poprzez brata – albo brat przez niego; nie wiem i chyba nie ma to wielkiego znaczenia), potem wyrażał aprobatę – a teraz zasłaniając się Irlandią, znowu staje okoniem.

Tusk ma jednak prościej: od początku zdeklarował się w tej kwestii jako partia białej flagi i trzeba powiedzieć, że jest w tej strategii spójny. I nawet mi się już nie chce czepiać Słońca Peru o namiętną obronę konstytucji przed kaczystami – a niedługo później wpieranie Polakom (bez pytania ich o zdanie) traktatu, którego nawet nie przeczytał, ale jak nie przyjmiemy, to będzie “wstyd przed Europą”...

Po niezbyt chyba spodziewanej wolcie Marudy, odezwały się oczywiście liczne głosy krytyki sprzeciwu. Nie będę cytował autorytetów pokroju Geremka, bo szydzenie z polityków partii geriatrzy.pl już mi się, prawdę powiedziawszy, znudziło. Ale już lewiznę ewidentną zacytuję, bo zapodali dwa świetne kawałki. Najpierw odstawiony na boczny tor Olejniczak odczuł potrzebę przypomnienia o swoim istnieniu:

Prezydent wprowadził nas w błąd, w stosunku do wyborców był nieuczciwy, kłamał, nie uczynił tego, co powinien zrobić dawno. To już kilka miesięcy temu, Polska powinna ratyfikować Traktat z Lizbony

Czemu powinna? Nie wiadomo, ale powinna, bo tak jest postępowo. To z dedykacją dla wszystkich (są tacy!) wierzących, że młode pokolenie w SLD reprezentowało wyższy poziom niż ich starsi koledzy o betonowych mózgach, w rodzaju Janika.

Ale naturalnie Kwaśniewski – trzeźwy! – też nie daje o sobie zapomnieć:

Tracimy kolejną okazję, aby zdjąć z nas, z władz, podejrzenie, (...) że jesteśmy w Europie egoistyczni, że nie patrzymy w kategoriach całej Unii Europejskiej”

I znów ta postkolonialna mentalność... Jest gdzieś, w Brukseli, jakaś wyższa instancja – i ona nas ocenia: czy jesteśmy egoistyczni, czy patrzymy w szerokich kategoriach… Ciekawe, czy byli przywódcy Niemiec czy Francji też się przejmują takimi rzeczami.

I jeszcze tako rzecze Disco-Olek:

To jest zła decyzja, która ustawia nas w kręgu państw, które nie sprzyjają dalszej integracji europejskiej

Stara dobra szkoła: jest jedynie słuszna droga robienia pewnych rzeczy (w tym przypadku: przeprowadzania integracji europejskiej), a kto się jej sprzeciwia – ten wróg i łajdak. Nie ma demokracji dla wrogów demokracji! Ura!

O dziwo, zupełnie rozsądnie wypowiedział się Palikot – wprawdzie z zupełnie odmiennych powodów, ale ze zdaniem

“nie może być tak, by prezydent Polski zmieniał co kilka tygodni zdanie w tak zasadniczej kwestii”

zgadzam się w rozciągłości.

I tylko się zastanawiam: kiedy Traktat ostatecznie wejdzie w życie, po co komu poputczicy w rodzaju Tuska czy Kwaśniewskiego? Czarnuch zrobił swoje, czarnuch może odejść.

Poszydziłem sobie z pasjonujących się ratyfikacją TL durniów z prawa i lewa, aż naszła mnie myśl rodem z “Rewizora”: z czego ja się właściwie rechoczę? Z jednej strony, znaczna część Polaków pieni się jak pies Pawłowa, gdy ktokolwiek wspomina o zmianie konstytucji (a już nie daj Boże o ruszeniu Trybunału Konstytucyjnego) – bo to wspaniałe kompromisowe rozwiązanie, fundament naszej państwowości i tak dalej…

A równocześnie nasi ukochani przywódcy rozmaitej maści stręczą nam przechodzony towar w postaci TL z gorliwością sutenera w zasyfionej bramie… A to myśmy ich wybrali. Jeśli warstwy rządzące są odzwierciedleniem społeczeństwa, to zbydlęcieliśmy jako naród dużo bardziej, niż chcemy się do tego sami przed sobą przyznać.

Michalkiewicz regularnie pisze o dyspozycjach, które Słońce Peru dostaje z Berlina – i wszyscy kulturalni i wykształceni ludzie wyśmiewają go jako siewcę nienawiści i oszołoma.

Ciekawe, czy ktoś go teraz przeprosi.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Bananie

Wypada jeszcze nadmienić, że procedury ratyfikacyjne TL (w ścisłym sensie, formalno-prawnym) do tej pory zakończyło 11 państw. Słownie: jedenaście!

A przyglądając się histerii, jaka wybuchła po ogłoszeniu (beznadziejnym w formie, prawda) decyzji Kaczyńskiego, można odnieść wrażenie, że to nie Irlandia odrzuciła traktat w referendum tylko Polska; że jesteśmy pierwszym i ostatnim krajem, który nie przyjął TL i tylko my wstrzymujemy reformę UE.

Koń by się uśmiał. Ale nawet jemu się nie chce…


@Banan

Widzisz, z tym traktatem to jest tak, że teraz to już naprawde nie wiadomo co robić...

Wyjaśniam dlaczego. Otórz nasi kochani eurosceptycy mogą sobie mówić, że Unia może dalej funkcjonować w oparciu o istniejące rozwiązania, ale jest z tym jeden szkopuł. To jest może satysfakcjonujące dla Polski lub Hiszpanii, lecz całkowicie nie odpowiada aspiracjom Francji i Niemiec, które razem są najbliżej przekroczenia pewnej bariery potencjału, co w przypadku jakiejś głebszej formy zjednoczenia uczyniłoby z nich podmiot pod względem politycznym i ekonomicznym liczący się na scenie globalnej. Być może do osiągnięcia tego poziomu potrzebowaliby dobrać sobie jeszcze np. Beneluks, ale są blisko od przejścia z jasności Jowisza do jasności Słońca. I wiedzą, że jest to konieczne, bo inaczej ich światło zostanie przesłonięte przez wschodzące gwiazdy Chin i Indii. I to nie jest żaden nowy imperializm, lecz prosta kalkulacja obliczona na podstawie estymacji jak będzie wyglądał świat za kilkadziesiąt lat.

Tak więc ja jestem przekonany, że fiasko Lisbony będzie bodźcem dla Niemiec i Francji do powołania czegoś na kształt “Twardego Jądra”. “Twarde Jądro” powstanie jako fuzja kilku krajów z Francją i Niemcami na czele a inne będą do tego związku dokooptywane. W związku z tym znowu znajdziemy się trwale poza strukturami “prawdziwej” Europy, gdyż po doświadczeniach z naszą obecnością w UE, do nowego sojuszu nikt nas jeszcze długo nie zaprosi.

I świadomie mówię, że “Twarde Jądro” będzie właśnie “prawdziwą” Europą, gdyż tam będzie centrum decyzyjne, które będzie narzucać rozwiązania, wobec których inne państwa będą musiały dopiero się określać.

Zatem popieranie Unii w wersji Lisbońskiej jest dla nas korzystne, bo w ramach takiego układu nadal jesteśmy w centrum decyzyjnym a w nowym układzie będziemy już po nim. I to nie tak, jak np. Dania, która nie będzie miała żadnych problemów, gdyby wyraziła wolę przyjęcia do nowej Unii, lecz na zasadach pariasa, którego nikt nie chce, bo już raz okazał się “nie swój”.

Po prostu, panie Bananie – Unia Europejska w obecnym kształcie pociągnie pewno jeszcze parę lat, lecz nie wróżę jej długiej przyszłości, bo utrzymywanie tego stanu nie opłaca się najważniejszym graczom.

Natomiast co do przyszłości Polski poza Unią, to mam zdanie jak najgorsze. Jeśli tylko będę mógł, to ja z tego kraju wówczas wraz z rodziną wyjadę. Nie mam ochoty, żeby moje dzieci gniły w syfie w jaki wszystko się tutaj w krótkim czasie wtedy obsunie.


@Magia

“że jesteśmy pierwszym i ostatnim krajem, który nie przyjął TL i tylko my wstrzymujemy reformę UE.” – sprawa akurat jest prosta, według mnie. Raz, PO próbuje wykończyć na amen Kaczora mniejszego – co jest według mnie głupotą, bo jak się go pozbędą, to nie będą mieli na kogo zwalić braku reform (mityczny strach przed wetem) i będą musieli się tłumaczyć z lenistwa. Dwa – główne media w Polsce to albo Agora i jej ekspozytury, albo kapitał niemiecki. Obie te grupy prą do tego samego, czyli wtopienia się w molocha – choć z innych przyczyn…

pozdrawiam


Bananie

Coś w tym, co piszesz, pewnie jest. Z pewnością “wykańczanie kaczora mniejszego” na dwa lata przed wyborami jest idiotyzmem. Ale czego Ty oczekujesz po “elitach politycznych”? Rozumu? Śmiem twierdzić, że jest to towar deficytowy u każdej ze stron “dyskursu” politycznego.

O Agorze nie będę się wypowiadać, bo GW nie czytam. Od czasu do czasu zaglądam na stronę internetową Gazety i to wszystko.

Jeśli zaś chodzi o “Dziennik”... Zakrztusiłam się dziś poranną kawą, ze śmiechu, kiedy przeczytałam w nim opinię Saryusza-Wolskiego o “wolcie” prezydenta. Otóż, rzeczony napisał m.in., że nie podoba mu się decyzja prezydenta, bo przedwczoraj miał on (Saryusz-Wolski) wziąć udział w debacie o gazociągu bałtyckim a (cytuję; podkreślenie moje) “musiał się zająć wyjaśnianiem polskiego stanowiska”. Urocze, prawda? A jakie wygodne, to usprawiedliwienie.

Natomiast Czarkowi Michalskiemu, w felietonie na str. 2, udało się w cudowny sposób rozmnożyć fundusze unijne. Z 67 mld euro (zaplanowanych dla Polski w budżecie UE do roku 2013) doszedł już do 100. Cuda!

Wiesz, co? Rzygać mi się chce, jak patrzę na to polskie piekiełko.


Pani Magio

Nie może być! Tylko (słownie) jedenaście? A cóż to dla nas? Już nawet nie pytam jakie to państewka tak przed szereg wybiegły, bo to i zachodu(sic!) szkoda.

I byłaby mnie Pani prawie przekonała, że wobec powyższego podpisu składać zaiste nie warto, gdyby mi MU o ostatnich rozgrywkach piłkarskich nie wspomniał.
Ponoć nie wyszliśmy z grupy.

Komputer w jakiś “zły omen” nie wierzy i tylko jako ciekawostkę podaje: Pani się domyśla, ile reprezentantów UE (Polski nie licząc) w mistrzostwach wzięło udział?...

Dokładnie. I słownie :)

Pecet


Maszyno

Maszyna raczy czytać, jak napisano. Maszynie nie wprowadzono do “rozumu” danych dotyczących formalno-prawnych procedur ratyfikacyjnych. Ja tego czynić nie będę.
MU jest od tego, prawda? Przypomnę tylko MU, że przez unijnych politruków Polska, do czasu słynnego już wywiadu prezydenta w “Dzienniku”, uważana była za kraj, w którym procedura ratyfikacyjna się zakończyła. Sukcesem.

A dywagacje boiskowe niech sobie Maszyna w cache’u przechowuje, bo wychodzenie z nimi na zewnątrz dość żenujące jest. Również pojęciowo, a co za tym idzie – logicznie.


Pani Magio

Przecież Maszyna podanej przez Panią liczby zupełnie nie kwestionuje. Jeśli się z czegoś wyśmiewa, to z egzaltacji z jaką ją Pani przytoczyła.

Czy wiecie, że nawet Wielka Brytania wszystkich procedur nie dochowała. Parlament Gibraltaru się jeszcze nie wypowiedział!

To szczera prawda i zupełnie poważna sprawa jest. Ale jak brzmi…

PS. Pani pozwoli, że porównania i metafory Maszyna będzie sobie dobierać sama. Nawet jeśli pojęcia “rozgrywający”, “druga liga” czy “samobój” wydaja się Pani w kontekście politycznych wydarzeń mało logiczne, to jedynie za żenujący styl mogę przeprosić. Ale ten jest zdaje się tutaj “dowolny”.

Pecet


No proszę,

jaka zmiana! :) Maszyna liczby nie kwestionuje? Jak miło. W końcu jakiś pozytyw. Czy Maszyna już zdołała się dowiedzieć jakiż to fakt kończy procedury ratyfikacyjne rzeczonego traktatu? We wszystkich krajach członkowskich UE.

I czy Maszyna ma jakiekolwiek predyspozycje by czyjąś “egzaltację” oceniać?
Ot postęp, o którym filozofom się nie śniło. Także tym, maszyny obsługującym. :)

A poza zachwytem nad zdolnością Maszyny do oceny emocji ludzkich, nieśmiałą propozycję składam, żeby Maszyna przetrawiła (na przykład) frazy “równość wobec prawa”, “zasada jednomyślności”, “dotrzymywanie zapisów umowy” i takie tam, inne.
Soft zapodany Maszynie przez MU jest… A co ja się będę wyrażać?

Z krzemowym pozdrowieniem…


Zmiana?

Maszyna mocno ciekawa gdzie jakąkolwiek zmianę Pani zdołała dostrzec? Komputer liczbę gdzieś kwestionował? Trudno mi to pojąć. Szczerze.

A może zmianę, która dopiero w tym komentarzu nastąpi Pani przewidziała? Tego faktycznie Komputer nie potrafi. Cóż robić – taki (...) soft.

Otóż moje żenujące porównanie z ME niniejszym wycofuję, bo jednak nie 11, jak całkowicie ufając(!) Pani wyliczeniom przyjąłem, a najwyraźniej 14. Czy aby nie dysponuje Pani starymi danymi?

Co do fraz, które jakoby powinienem przetrawić. Czy ratyfikacja TL przez Prezydenta narusza “zasadę jednomyślności”? A może stawia Polskę “ponad prawem”?
Pytam, bo może jest coś, o czym nie wiem.

Pozdrawiam zdezorientowany
Pecet


Maszyno

Dane, jakimi dysponuję, podała KE wczoraj po południu. I jeszcze raz zapytam: czy Maszyna wie jaki fakt kończy procedurę ratyfikacyjną TL we wszystkich państwach członkowskich UE? Bez względu na ich wewnętrzne prawodawstwo.

Co do pozostałych zdań napisanych przez Maszynę, to nie podejmuję polemiki. Bo i niby z czym? Z kiepskim softem kiepsko trawiącym własne (Maszyny/MU) pisanie?
Se Maszyna przeczyta, co jej MU wystukał we wpisie do mnie na własnym (Maszynowym) blogu i tyle. Bo z tego, co wystukał wynika, że (np.) zasada równości wobec prawa sprowadza się do wysokości PKB i stażu w jakiejś organizacji.
To również nowatorskie (a jakże!) spojrzenie na rzeczywistość prawną.

Z tradycyjnym (prawnie) pozdrowieniem…


@Zbigniew P. Szczęsny

Tak, ale nie…

“Otórz nasi kochani eurosceptycy mogą sobie mówić, że Unia może dalej funkcjonować w oparciu o istniejące rozwiązania, ale jest z tym jeden szkopuł. To jest może satysfakcjonujące dla Polski lub Hiszpanii, lecz całkowicie nie odpowiada aspiracjom Francji i Niemiec” – to zdecydujmy się: unia państw czy klub niemiecko-francuski z posługaczami?

“I to nie jest żaden nowy imperializm, lecz prosta kalkulacja obliczona na podstawie estymacji jak będzie wyglądał świat za kilkadziesiąt lat.” – jak ktoś faktycznie chciałby przejść barierę potencjału to powinien najpierw posprzątać swoje podwórko. Na razie to oni po prostu chca się rozrastać i tyle – co jest instynktem częstym i naturalnym, ale niekoniecznie wartym poparcia.

“I świadomie mówię, że “Twarde Jądro” będzie właśnie “prawdziwą” Europą, gdyż tam będzie centrum decyzyjne, które będzie narzucać rozwiązania, wobec których inne państwa będą musiały dopiero się określać.” – a teraz to przepraszam gdzie jest różnica? Bo jakoś mi to umknęło ewidentnie…

“Zatem popieranie Unii w wersji Lisbońskiej jest dla nas korzystne, bo w ramach takiego układu nadal jesteśmy w centrum decyzyjnym a w nowym układzie “ – i o czym my niby decydujemy?

“Po prostu, panie Bananie – Unia Europejska w obecnym kształcie pociągnie pewno jeszcze parę lat, lecz nie wróżę jej długiej przyszłości, bo utrzymywanie tego stanu nie opłaca się najważniejszym graczom.” – UE się wywali tu zgoda – ale nie z braku integracji politycznej tylko braku reform gospodarczych. Poza tym: jak Pan wytłumaczy fakt, że spora część społeczeństw z krajów “dużych” jest niechętna?

“Natomiast co do przyszłości Polski poza Unią, to mam zdanie jak najgorsze.” – ja też, co mnie bardzo martwi: plan B zawsze trzeba mieć, a nasi polityce nie mają nawet podstawowego… to co mówić o awaryjnym?

pozdrawiam


Subskrybuj zawartość