Hymn o miłości (na miarę naszych możliwości)

Miłość to piękna sprawa – nadaje sens istnieniu, służy za inspirację artystom, daje szczęście i w ogóle jest fantastycznym darem od Stwórcy. Ale jest drobny problem, znany każdemu kto próbował ten ideał osiągnąć w związku dwojga ludzi na ziemi: po jakimś czasie początkowe zauroczenie mija i trzeba coś zmienić, urozmaicić, żeby nie popaść w rutynę – która, jak wiadomo, jest wrogiem każdej namiętności.

Ta linia rozumowania nie jest najwyraźniej obca naszemu Słońcu Kaszub – święto miłości to znakomite hasło marketingowe (choć mnie akurat perspektywa uprawiania miłości z Tuskiem lub Niesiołowskim cokolwiek przeraża – ale co kto lubi), jednak ciągłe powtarzanie go może znudzić nawet najtwardszych. Skoro dyżurni wazeliniarze w typie Żakowskiego czy Lisa zaczynają przebąkiwać o braku osiągnięć tego rządu, to jest to sygnał ostrzegawczy, że płomień namiętności przygasa.

I w tej perspektywie trzeba rozpatrywać deklarację Tuska o błędach młodości, paleniu trawy i pochodnych wyczynach. Po prostu pęka chłopakowi serce, że jego oblubienica (opinia publiczna) może skierować swój afekt gdzie indziej – więc zabiega o jej względy na miarę swojego tuskowego rozumku. Są, rzecz jasna, i klakierzy– to jest, chciałem powiedzieć, wierni przyjaciele… W końcu człowiek głoszący miłość do każdego musi świecić przykładem. Stąd Pitera, wzywająca do odrzucenia pozorów (hmm, wyzwolenie z okowów mieszczańskiej moralności się kłania?), stąd Niesiołowski podejrzewający o bezeceństwa ludzi nie pijących taniego wina…

Choć akurat na miejscu tego ostatniego powstrzymałbym się od podobnych deklaracji, bo jeśli takie są na starość skutki konsumpcji jaboli, to producenci wina „Czar teściowej” powinni się zacząć martwić o biznes.

Każdy orze jak może i nie wierzmy w spiskowe teorie, że wyciągnięto teraz grudniowe wynurzenia Donka żeby przykryć atak szczerości ministra Grada. Dał nam przykład ojciec Adam, jak odczekać z detonacją newsa do właściwej chwili.

Kochajmy się!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Bananie,

sale co t deklaracja Tuska zmieni, myślisz, że jakoś podniesie mu popularność czy odwróci uwagę od czegoś?
Nasze media i tak pierdołami się cąłe życie zajmują, a ta marihuana chyba u nikogo poza Poldkiem naszym, który o promocji narkotyków krzyczy i gromy na Tuska rzuca, jakoś zbytnich emocji nie wywołała.

pzdr


@grześ

Według mnie:

1. Popularności mu raczej nie zwiększy, bo stylizacji na luzaka próbował już kiedyś Borowski – bujał się u Wojewódzkiego,żuł gumę, mówił o blantach… Kto miał się na lep święta miłości złapać to się złapał, ta karta jest już do cna zgrana

2. Chodzi o przykrycie prywatyzacji szpitali palniętej przez Grada i to jest moim zdaniem prawdziwy cel: wiadomo, że PiS & RM rzucą się na temat z ogniem w oczach, dzięki czemu nie będą mieli głowy do jakichś tam durnych szpitali – bo ŁoJezusieMaryjo, narkoman jest premierem!

Chyba że się mylę, i Tusk faktycznie jest takim idiotą coby uważać, że to go uczyni bardziej luzackim w oczach młodych – ale w takim razie można już tylko z zażenowaniem zamilknąć.


Panie Bananie!

Banan

[…]choć mnie akurat perspektywa uprawiania miłości z Tuskiem lub Niesiołowskim cokolwiek przeraża – ale co kto lubi[…]

To jest poezja.

Natomiast analizy polityczne, to już amatorstwo. Przykro.

Pozdrawiam


@Jerzy Maciejowski

No cóż poradzę – teksty pisane na gorąco mają to do siebie, że nie sa specjalnie równe (przynajmniej w moim przypadku). Na przyszłość przyłożę się bardziej… choć nie wiem, gdzie Pan u mnie analizę polityczną dostrzegł :)


Szanowny wielce p. Bananie

(Co się człowiek nagimastykuje, żeby mu rymy częstochowskie w związku z Panskim nickiem nie wychodziły, to jego).

Z miłością to podobno bywa tak, że może się znudzić, a wtedy to nasza mała stabilizacja to pikuś przy tym efekcie. Może również rozgorzeć takim płomieniem, że – trawestując klasyka – kamień na kamieniu się nie ostatnie. Nie wiem czemu, ale żadna z tych możliwości mi do końca jakos nie odpowiada.

A tak normalnie, to nie może być? Uczucia pozostawiając płciom odmiennym?

Ukłony


@Lorenzo

Wie Pan, ja jestem jak najbardziej za rozgraniczeniem sfery uczuć od rządzenia / biznesu, bo wg. mnie mieszanie tych dwóch sfer nigdy nie kończy się dobrze. Ale Słoneczko nasze najwyraźniej tego nie wie i próbuje.

A co do normalności, to wie Pan… bodajże w “Bożych bojownikach” Sapkowskiego jeden z husyckich hetmanów mówi w pewnym momencie “to jest Polska, tam nigdy nic nie jest normalne” – także specjalnej nadziei nie mam.

ale pozdrawiam wciąż słonecznie (w Amsterdamie od piątku ma się pogoda popsuć – to jest, chciałem powiedzieć, wrócić do standardu)


Subskrybuj zawartość