Drogi Grzesiu! Każdy ma prawo mówic co mu się żywnie podoba. wszak jest demokracja. Niemcy tez maja prawo mówic o swoich wypędzeniach i nikt im tego nie moze zabronić. Tyle tylko, że niemieckie rozliczenia w tych sprawach sa bardzo pozorne. Niemieckie sądy wydawały w tych sprawach wyroki symboliczne, a w społeczeństwie skazani byli uważaniza bohaterów, choc alianci póki mieli władzę w Niemczech nie pozwalali głosno tego wyrażać. Odpowiednikiem tego są polskie sądy w sprawach zbrodni komunistycznych, ubeckich itp. praktycznie nikomu włoś z głowy nie spadł, a Kiszczak z Jaruzelskim sa “ludxmi honoru”. I tak tez było w NIemczech. Miom zdaniem niemieckim sumieniem z czasów pogardy był bardziej Tomasz Mann, niż Grass, ale to szczegół.
Daleki jestem od tego aby jednych zbrodniarzy tłumaczyć, a innych nie, jak to było dawniej. Nie mniej gwoli prawdy moim zdaniem Rosjanie maja duzo lepszą również w tej materii literature, ze wymienię tylko z pamięci ich emigracyjnych twórców takich jak: Vladimir Volkoff (Carskie sieroty), czy też Władimir Bukowski i (Desydent w archiwach Kremla) jego liczne antykomunistyczne ksiązki, czy też Wiktor Suworow itd. Pamięć mnie zawodzi, ale jak poszperam po bibliotyce to tych rosyjskich pisarzy moge wymienic jeszcze kilku, choć tematem tym interesuje sie bardzo pobieżnie. Moim zdaniem jest to literatura również rozrachunkowa z najwyższej półki. Pisarze ci jednak nie są oczkiem w głowie Putina i jego pomocników z KGB. Stad i w Polsce są mało znani, przynajmniej mało promowani przez krytyke literacką, która ze względów komercyjnych zapatrzana jest na Zachód. Niemcy moga i maja prawo do pokazywania swoich cierpień. tyle tylko, ze zapatrzeni w siebie fałszują historie zapominając o tym jakich stokrotnie więcej przy tej okazji cierpień uczynili innym. I o to chodzi również w moim tekście. O pewna równowagę. Nie można niemieckich cierpień do których oni sami doprowadzli porównywac z wypędzeniami np.jakich oni dokonali z Gdyni, Poznania czy Zamojszczyznyi, które były zgrozą wielokrotnie przewyzszającą wszystko to, co im potem zrobiono. Tak powstaje nierównowaga pamięci, a kaci stają się ofiarami, a milczenie przysłowiowych owiec pomaga w odwróceniu relacji. Teraz ofiary są katami. Czekac tylko na rachunek. Na rzazie powrót do stron ojczystych. Potem nastąpi ciag dalszy. Znając historie nie trudnosię domysleć jaki on bedzie, przy całym szacunku do wszystkiego dobrego, co w historii uczynili Niemcy.
Prawo i pisarze
Drogi Grzesiu! Każdy ma prawo mówic co mu się żywnie podoba. wszak jest demokracja. Niemcy tez maja prawo mówic o swoich wypędzeniach i nikt im tego nie moze zabronić. Tyle tylko, że niemieckie rozliczenia w tych sprawach sa bardzo pozorne. Niemieckie sądy wydawały w tych sprawach wyroki symboliczne, a w społeczeństwie skazani byli uważaniza bohaterów, choc alianci póki mieli władzę w Niemczech nie pozwalali głosno tego wyrażać. Odpowiednikiem tego są polskie sądy w sprawach zbrodni komunistycznych, ubeckich itp. praktycznie nikomu włoś z głowy nie spadł, a Kiszczak z Jaruzelskim sa “ludxmi honoru”. I tak tez było w NIemczech. Miom zdaniem niemieckim sumieniem z czasów pogardy był bardziej Tomasz Mann, niż Grass, ale to szczegół.
Podróżny -- 07.06.2009 - 15:15Daleki jestem od tego aby jednych zbrodniarzy tłumaczyć, a innych nie, jak to było dawniej. Nie mniej gwoli prawdy moim zdaniem Rosjanie maja duzo lepszą również w tej materii literature, ze wymienię tylko z pamięci ich emigracyjnych twórców takich jak: Vladimir Volkoff (Carskie sieroty), czy też Władimir Bukowski i (Desydent w archiwach Kremla) jego liczne antykomunistyczne ksiązki, czy też Wiktor Suworow itd. Pamięć mnie zawodzi, ale jak poszperam po bibliotyce to tych rosyjskich pisarzy moge wymienic jeszcze kilku, choć tematem tym interesuje sie bardzo pobieżnie. Moim zdaniem jest to literatura również rozrachunkowa z najwyższej półki. Pisarze ci jednak nie są oczkiem w głowie Putina i jego pomocników z KGB. Stad i w Polsce są mało znani, przynajmniej mało promowani przez krytyke literacką, która ze względów komercyjnych zapatrzana jest na Zachód. Niemcy moga i maja prawo do pokazywania swoich cierpień. tyle tylko, ze zapatrzeni w siebie fałszują historie zapominając o tym jakich stokrotnie więcej przy tej okazji cierpień uczynili innym. I o to chodzi również w moim tekście. O pewna równowagę. Nie można niemieckich cierpień do których oni sami doprowadzli porównywac z wypędzeniami np.jakich oni dokonali z Gdyni, Poznania czy Zamojszczyznyi, które były zgrozą wielokrotnie przewyzszającą wszystko to, co im potem zrobiono. Tak powstaje nierównowaga pamięci, a kaci stają się ofiarami, a milczenie przysłowiowych owiec pomaga w odwróceniu relacji. Teraz ofiary są katami. Czekac tylko na rachunek. Na rzazie powrót do stron ojczystych. Potem nastąpi ciag dalszy. Znając historie nie trudnosię domysleć jaki on bedzie, przy całym szacunku do wszystkiego dobrego, co w historii uczynili Niemcy.