Tak nie może być. Zaglądam po przerwie, czytam i ręce opadają. Nie mogę się tak z Panem zgadzać i zgadzać. To wygląda podejrzanie.
Kiedy pisze Pan o tym, że konstytucja winna wyznaczać porządek i ramy zbiorowej organizacji; kiedy pisze Pan o republice, to powoduje Pan, że czytam po raz enty Konstytucję Stanów Zjednoczonych i Bill of Rights. Tak nie można, panie Referencie.
Kiedy pisze Pan, że „kocha konstytucję“ bo nie wierzy w króla, żadnego króla… to ja mam przed oczami Deklarację Niepodległości. Tak się nie godzi, panie Referencie.
Doprawdy, proszę się poprawić, Referencie.
Regulacje regulacji do regulacji powstają chyba wtedy, kiedy w danej konstytucji zaczynają się pojawiać zapisy o „innych aktach normatywnych“, określaniu czegoś tam „przez ustawę“.
To zawsze stanowi pole do popisu dla radosnej twórczości „chorych na władzę“.
Jeśli mnie pomroczność ciemna nie ogarnęła, to pierwsze takie zapisy pojawiły się w XIII Poprawce (US) a potem już poleciało.
W naszej Konstytucji od takich delegacji aż się roi, to i nie dziwota, że każdy kolejny misyjny rząd/parlament wymyśla setki kolejnych regulacji do wcześniejszych regulacji.
Jednakże to, co mnie najbardziej zdumiewa to wpojenie ludziom (a w zasadzie osobom), że każda, najmniejsza cząstka ich samych i ich aktywności musi być “uregulowana przez prawo”.
( Zdaje się, że to właśnie jest szczytem rozwoju cywilizacyjnego dla osób typu … nieważne.)
To zaprzeczenie istnienia zdrowego rozsądku, umiejętności odróżniania dobra od zła przez każdego z nas. Jednym słowem – niewolnictwo…
Dziwne, że Artur chciałby zamienić „siekierkę na kijek“, czyli konstytucję (nawet tak kiepską, jak nasza) na feudalny “autorytet”. No, ale czemuś powinnam się jeszcze dziwić. Chyba…
Panie Referencie
Tak nie może być. Zaglądam po przerwie, czytam i ręce opadają. Nie mogę się tak z Panem zgadzać i zgadzać. To wygląda podejrzanie.
Kiedy pisze Pan o tym, że konstytucja winna wyznaczać porządek i ramy zbiorowej organizacji; kiedy pisze Pan o republice, to powoduje Pan, że czytam po raz enty Konstytucję Stanów Zjednoczonych i Bill of Rights. Tak nie można, panie Referencie.
Kiedy pisze Pan, że „kocha konstytucję“ bo nie wierzy w króla, żadnego króla… to ja mam przed oczami Deklarację Niepodległości. Tak się nie godzi, panie Referencie.
Doprawdy, proszę się poprawić, Referencie.
Regulacje regulacji do regulacji powstają chyba wtedy, kiedy w danej konstytucji zaczynają się pojawiać zapisy o „innych aktach normatywnych“, określaniu czegoś tam „przez ustawę“.
To zawsze stanowi pole do popisu dla radosnej twórczości „chorych na władzę“.
Jeśli mnie pomroczność ciemna nie ogarnęła, to pierwsze takie zapisy pojawiły się w XIII Poprawce (US) a potem już poleciało.
W naszej Konstytucji od takich delegacji aż się roi, to i nie dziwota, że każdy kolejny misyjny rząd/parlament wymyśla setki kolejnych regulacji do wcześniejszych regulacji.
Jednakże to, co mnie najbardziej zdumiewa to wpojenie ludziom (a w zasadzie osobom), że każda, najmniejsza cząstka ich samych i ich aktywności musi być “uregulowana przez prawo”.
(
Zdaje się, że to właśnie jest szczytem rozwoju cywilizacyjnego dla osób typu… nieważne.)To zaprzeczenie istnienia zdrowego rozsądku, umiejętności odróżniania dobra od zła przez każdego z nas. Jednym słowem – niewolnictwo…
Dziwne, że Artur chciałby zamienić „siekierkę na kijek“, czyli konstytucję (nawet tak kiepską, jak nasza) na feudalny “autorytet”. No, ale czemuś powinnam się jeszcze dziwić. Chyba…
Pozdrawiam i zmykam.
Magia -- 05.05.2009 - 15:30