Nie pamiętam już, czy na blogu Referenta jestem osobą mile widzanią czy nie (na blogu Nicponia i Magii nie jestem, więc nie polemizuję z nimi w tych miejscach), ale ponieważ jakoś nie zapamiętałem, żeby mi Referent szczególnie naubliżał, to pozwolę sobie na krótki komentarz.
Dyskusja z osobami pokroju Nicponia nie ma absolutnie żadnego sensu, ponieważ Nicponia wizja świata jest na tyle szczególnym konglomeratem prostactwa (nie w sensie wychowawczym, lecz zdolności do ogarniania bardziej złożonych konstruktów) oraz przywiązania do archaicznych, mocno patriarchalnych rytów – że nie ma możliwości, aby w jego wąskim umyśle mogła zaistnieć konstatacja, iż formy organizacyjne oraz narzędzia zarządzania odpowiednie dla dawniejszych okresów rozwoju cywilizacji nie nadają się do zaadoptowania w warunkach współczesności.
Nicpoń nigdy nie pojmie, że świat zmienia się (bo jednak się zmienia) nie na skutek żydowskich spisków, lecz przede wszystkim, ponieważ społeczeństwo niesustannie poszukuje form organizacji, metod komunikacji oraz narzędzi zarządzania najlepiej odpowiadających jego aktualnemu stanowi. Jednak pojawienie się nowych form organizacji, metod komunikacji, narzędzi zarządzania oraz sposóbów wytwarzania dóbr zmienia te społeczeństwo tak, że osiągnięta równowaga jest zawsze nietrwała i jej wątłe trwanie jest zasługą subtelnej gry między kompromisem a tyranią.
Nicpoń nie pojmie, że złożoność współczesnego państwa jest tak duża, że nawet król – gdyby go na tron wynieść, nie będzie zajmował się niczym osobiście, lecz będzie działał przez (niezwiązanych żadną konstytucją) ministrów, których urzędy będą w ramach przysługującej im kompetencji groźnie wszechwładne.
Nicpoń nie zrozumie, że historia już to przerabiała i jeśli dziś męczymy się z demokracją, to nie dlatego, że uważamy, że jest w każdym aspekcie cudowna i wspaniała, ale ponieważ – póki co – nie wyłonił się inny, sposób społecznej samoorganizacji, lepiej odpowiadający naszej mentalności i przeciętnym oczekiwaniom.
Niech zatem Nicpoń ma te swoje prostackie przekonania skoro najwyraźniej podoba mu się ich czarno-biała stylistyka. Oto dzięki konstytucyjnie zapewnionej demokracji może sobie ponarzekać, że coś mu się nie podoba i gdyby to od niego zależało, to on by zaostrzonym szpadlem zapędził lewaka do dziury. Musimy się liczyć z napływami populizmu nawet wśród ludzi wykształconych. Nie musimy jednak tego pochwalać.
Nie pamiętam...
Nie pamiętam już, czy na blogu Referenta jestem osobą mile widzanią czy nie (na blogu Nicponia i Magii nie jestem, więc nie polemizuję z nimi w tych miejscach), ale ponieważ jakoś nie zapamiętałem, żeby mi Referent szczególnie naubliżał, to pozwolę sobie na krótki komentarz.
Dyskusja z osobami pokroju Nicponia nie ma absolutnie żadnego sensu, ponieważ Nicponia wizja świata jest na tyle szczególnym konglomeratem prostactwa (nie w sensie wychowawczym, lecz zdolności do ogarniania bardziej złożonych konstruktów) oraz przywiązania do archaicznych, mocno patriarchalnych rytów – że nie ma możliwości, aby w jego wąskim umyśle mogła zaistnieć konstatacja, iż formy organizacyjne oraz narzędzia zarządzania odpowiednie dla dawniejszych okresów rozwoju cywilizacji nie nadają się do zaadoptowania w warunkach współczesności.
Nicpoń nigdy nie pojmie, że świat zmienia się (bo jednak się zmienia) nie na skutek żydowskich spisków, lecz przede wszystkim, ponieważ społeczeństwo niesustannie poszukuje form organizacji, metod komunikacji oraz narzędzi zarządzania najlepiej odpowiadających jego aktualnemu stanowi. Jednak pojawienie się nowych form organizacji, metod komunikacji, narzędzi zarządzania oraz sposóbów wytwarzania dóbr zmienia te społeczeństwo tak, że osiągnięta równowaga jest zawsze nietrwała i jej wątłe trwanie jest zasługą subtelnej gry między kompromisem a tyranią.
Nicpoń nie pojmie, że złożoność współczesnego państwa jest tak duża, że nawet król – gdyby go na tron wynieść, nie będzie zajmował się niczym osobiście, lecz będzie działał przez (niezwiązanych żadną konstytucją) ministrów, których urzędy będą w ramach przysługującej im kompetencji groźnie wszechwładne.
Nicpoń nie zrozumie, że historia już to przerabiała i jeśli dziś męczymy się z demokracją, to nie dlatego, że uważamy, że jest w każdym aspekcie cudowna i wspaniała, ale ponieważ – póki co – nie wyłonił się inny, sposób społecznej samoorganizacji, lepiej odpowiadający naszej mentalności i przeciętnym oczekiwaniom.
Niech zatem Nicpoń ma te swoje prostackie przekonania skoro najwyraźniej podoba mu się ich czarno-biała stylistyka. Oto dzięki konstytucyjnie zapewnionej demokracji może sobie ponarzekać, że coś mu się nie podoba i gdyby to od niego zależało, to on by zaostrzonym szpadlem zapędził lewaka do dziury. Musimy się liczyć z napływami populizmu nawet wśród ludzi wykształconych. Nie musimy jednak tego pochwalać.
Pozdrawiam wszystkich,
Zbigniew P. Szczęsny -- 05.05.2009 - 12:50ZS