na pierwszy rzut oka wydaje się, że Sergiusz i ja różnimy się, prawda, już na poziomie literalnym. I na tym można byłoby zakończyć sprawę, bo co, prawda, nie możemy się różnić, że tak powiem. Możemy i bardzo dobrze, że się różnimy!
Tylko nie do końca. O ile pamiętam, ten komentarz Sergiusza został napisany w kontekście reakcji txt na notki Nicponia, które… co tu dużo mówić – nie spotkały się z przyjęciem. Jeśli ten komentarz odczytać więc tak, że gadacie sobie o drobiazgach, powtarzacie typowe mainstreamowe sformułowania i – w tym sensie – jesteście nudni, a przychodzi do was Nicpoń, wali kawę na ławę, kontrowersyjnie, z byka, inaczej, prowokująco i co… zamiast się zmierzyć albo zignorować (unosząc się wyższością), to atakujecie go jak zarazę, chcecie zniszczyć, wyrechotać, zakrzyczeć... Nie mieści wam się w głowie, że można mieć poglądy tak nie przystające, tak inne, tak “kołtuńskie”, tak “nowoczesne”, prawda… no, tak inne. Mechanizm obrony jaki się u was włącza mówi więcej o dyskutującym niż autorze notki. Może to chciał powiedzieć Sergiusz, że dajcie sobie spokój z tą poprawnością; Nicpoń stworzył okazję, żeby spróbować czegoś innego, zmierzyć się z tym, i nawet jeśli ostatecznie uznacie, że Nicpoń kmiot, albo że się z nim nie zgadzacie, to droga którą przebędziecie do tego wniosku jest dobra sama w sobie. Tak sobie naiwnie kombinuję, i choć w wielu sprawach nie zgadzam się z Arturem, to zawsze będę po jego stronie jeśli chodzi o “przyjęcie rozmowy”.
Może Sergiuszowi chodziło jeszcze o coś innego i bieżące wydarzenia go po ludzką nudzą. Przyznaję, że mnie też przeważnie nudzą. Nie wiem… Proszę zwrócić się do Sergiusza.
-->Delilah
Pani Delilah,
na pierwszy rzut oka wydaje się, że Sergiusz i ja różnimy się, prawda, już na poziomie literalnym. I na tym można byłoby zakończyć sprawę, bo co, prawda, nie możemy się różnić, że tak powiem. Możemy i bardzo dobrze, że się różnimy!
Tylko nie do końca. O ile pamiętam, ten komentarz Sergiusza został napisany w kontekście reakcji txt na notki Nicponia, które… co tu dużo mówić – nie spotkały się z przyjęciem. Jeśli ten komentarz odczytać więc tak, że gadacie sobie o drobiazgach, powtarzacie typowe mainstreamowe sformułowania i – w tym sensie – jesteście nudni, a przychodzi do was Nicpoń, wali kawę na ławę, kontrowersyjnie, z byka, inaczej, prowokująco i co… zamiast się zmierzyć albo zignorować (unosząc się wyższością), to atakujecie go jak zarazę, chcecie zniszczyć, wyrechotać, zakrzyczeć... Nie mieści wam się w głowie, że można mieć poglądy tak nie przystające, tak inne, tak “kołtuńskie”, tak “nowoczesne”, prawda… no, tak inne. Mechanizm obrony jaki się u was włącza mówi więcej o dyskutującym niż autorze notki. Może to chciał powiedzieć Sergiusz, że dajcie sobie spokój z tą poprawnością; Nicpoń stworzył okazję, żeby spróbować czegoś innego, zmierzyć się z tym, i nawet jeśli ostatecznie uznacie, że Nicpoń kmiot, albo że się z nim nie zgadzacie, to droga którą przebędziecie do tego wniosku jest dobra sama w sobie. Tak sobie naiwnie kombinuję, i choć w wielu sprawach nie zgadzam się z Arturem, to zawsze będę po jego stronie jeśli chodzi o “przyjęcie rozmowy”.
Może Sergiuszowi chodziło jeszcze o coś innego i bieżące wydarzenia go po ludzką nudzą. Przyznaję, że mnie też przeważnie nudzą. Nie wiem… Proszę zwrócić się do Sergiusza.
Pozdrawiam,
referent Bulzacki -- 10.03.2009 - 13:00referent