Ósma, obok siódmej jest moją godziną znielubioną i staram się unikać świadomie.
Nie moja wina, że akurat wtedy jest widno. To może być jakaś złośliwość losu, albo inny śpisek.
Marudzenia nie mam od niepracowania, bo ja nawet jak nie pracuję to pracuję – taka praca.
Wczoraj pracowałam w sieci wszechświatowej, dzisiaj to już idzie po całości z tą pracą, bo idę pracować także do mojego miejsca stałego zatrudnienia, w którym właśnie ten urlop mam.
No i gdzie tu jest miejsce na jakiś zdrowy rozsądek, logikę wydarzeń, przywiązanie do podstawowych definicji?
Nie ma proszę Pana, no nie ma.
Więc zapewne marudzenie to moja cecha przyrodzona. Podobnie jak krytykowanie, choć zauważam u siebie ostatnio jakiś rodzaj braku krytycyzmu też. Może mi się w głowie pomieszało już z tego wszystkiego, albo co.
Stawiam raczej na albo co .
Śpiewającego to Pana sobie wyobrazić trudno jakoś.
No może o ósmej, no może
Ósma, obok siódmej jest moją godziną znielubioną i staram się unikać świadomie.
Nie moja wina, że akurat wtedy jest widno. To może być jakaś złośliwość losu, albo inny śpisek.
Marudzenia nie mam od niepracowania, bo ja nawet jak nie pracuję to pracuję – taka praca.
Wczoraj pracowałam w sieci wszechświatowej, dzisiaj to już idzie po całości z tą pracą, bo idę pracować także do mojego miejsca stałego zatrudnienia, w którym właśnie ten urlop mam.
No i gdzie tu jest miejsce na jakiś zdrowy rozsądek, logikę wydarzeń, przywiązanie do podstawowych definicji?
Nie ma proszę Pana, no nie ma.
Więc zapewne marudzenie to moja cecha przyrodzona. Podobnie jak krytykowanie, choć zauważam u siebie ostatnio jakiś rodzaj braku krytycyzmu też. Może mi się w głowie pomieszało już z tego wszystkiego, albo co.
Stawiam raczej na albo co .
Śpiewającego to Pana sobie wyobrazić trudno jakoś.
Gretchen -- 18.12.2008 - 11:36