Ja choć ekspert od palenia czajników i elektrycznych (w jeden dzień na studiach zepsułem dwa, a przynajmniej znajomi mi tak wmawiali, bo ja się upieralem, że jeden to nie ja, a drugi w sumie choć ja, to nie z mojej winy, bo ktoś złosliwie podebrał wodę i myślałem, że woda, której wcześniej pełno tamże nalewałem, dalej tam jest) i takich co się na gazie stawia, to jednak takich groźnych przygód nie miałem.
Choć z czajnikami w ogóle miałem jeszcze przygód kilka jak jeden raz spadł mi z wrzącą czy gorącą wodą na nogę.Bolało kilka dni i oparzenie było.
A raz trzymając czajnik opierałem się o otwarte dzrwi i poleciałem do tyłu, na szczeście jakoś się wtedy nic nie wylało, bo oparzenia mogłyby być ciekawe.
Hm, coraz
więcej tych opowieści z dreszczykiem.
Ja choć ekspert od palenia czajników i elektrycznych (w jeden dzień na studiach zepsułem dwa, a przynajmniej znajomi mi tak wmawiali, bo ja się upieralem, że jeden to nie ja, a drugi w sumie choć ja, to nie z mojej winy, bo ktoś złosliwie podebrał wodę i myślałem, że woda, której wcześniej pełno tamże nalewałem, dalej tam jest) i takich co się na gazie stawia, to jednak takich groźnych przygód nie miałem.
Choć z czajnikami w ogóle miałem jeszcze przygód kilka jak jeden raz spadł mi z wrzącą czy gorącą wodą na nogę.Bolało kilka dni i oparzenie było.
A raz trzymając czajnik opierałem się o otwarte dzrwi i poleciałem do tyłu, na szczeście jakoś się wtedy nic nie wylało, bo oparzenia mogłyby być ciekawe.
Tak z tą grzałką mi się skojarzyło w sumie.
grześ -- 26.10.2008 - 21:45