ale skąd się bierze pewność, że jesteśmy bezpieczni.
Co powoduje, że ludzie poprzestają na prostych pytaniach.
- Przejmujemy się AIDS, czy się nie przejmujemy? - Jesteś zdrowy (a), prawda?
Jeden powie głupota. I czasem będzie miał rację. Aż za dużo racji.
Drugi powie miłość. Może się zdarzyć.
Trzeci powie: wiedza i wzajemna uczciwość. Czasem jest tak, że to proste pytanie nie zastępuje rozmowy tylko ją otwiera, albo zamyka. Tak chyba lepiej. Choć pewności nie ma. Taki świat jest wokoło nas. Świat ryzyka. Społeczeństwo ryzyka.
Kto dzisiaj ma czas, aby tracić miesiące na poznawanie drugiego człowieka? Na budowanie zaufania?
To trudne jest i wymaga wyrobienia sobie nawyk braku zaufania. Tak jak w jeżdżeniu samochodem. Założenie, że wszyscy inni kierowcy są dla mnie zagrożeniem, jest niesprawiedliwe. Ale pomaga przeżyć.
Ale jeśli Pani twierdzi, że to nie ma znaczenia, że był popularny, popularyzowany, to się Pani myli.
Nie będę się upierał, że to był czynnik decydujący. Ale mógł mieć znaczenie.
Współczesne, chałupnicze predefinicje świata, dość często odwołują się do zbitek kulturowo propagandowych. Uległość jest nazywana otwartością. Brak rozsądku – wiarą w innego człowieka, ba – zaufaniem. Brak rygoryzmu jest postępowy. Tak jakby w tej sferze rygoryzm czemukolwiek przeszkadzał.
Ktoś o kim piszą nie może być zły. Ktoś kto jest postępowy i nagradzany, na pewno jest godzien zaufania.
Takie myśli nie są niemożliwe. Takie myśli są nierozważne.
Nie mam żadnych dowodów, ani chęci aby optować za hipotezą wpływu popularności tego człowieka na uległość niektórych z kobiet, którym zniszczył życie. Które być może zabił.
Ale proszę mi nie wpierać, że taki związek przyczynowo-skutkowy nie jest możliwy.
Pani Gretchen,
ale skąd się bierze pewność, że jesteśmy bezpieczni.
Co powoduje, że ludzie poprzestają na prostych pytaniach.
- Przejmujemy się AIDS, czy się nie przejmujemy?
- Jesteś zdrowy (a), prawda?
Jeden powie głupota. I czasem będzie miał rację. Aż za dużo racji.
Drugi powie miłość. Może się zdarzyć.
Trzeci powie: wiedza i wzajemna uczciwość. Czasem jest tak, że to proste pytanie nie zastępuje rozmowy tylko ją otwiera, albo zamyka. Tak chyba lepiej. Choć pewności nie ma. Taki świat jest wokoło nas. Świat ryzyka. Społeczeństwo ryzyka.
Kto dzisiaj ma czas, aby tracić miesiące na poznawanie drugiego człowieka? Na budowanie zaufania?
To trudne jest i wymaga wyrobienia sobie nawyk braku zaufania. Tak jak w jeżdżeniu samochodem. Założenie, że wszyscy inni kierowcy są dla mnie zagrożeniem, jest niesprawiedliwe. Ale pomaga przeżyć.
Ale jeśli Pani twierdzi, że to nie ma znaczenia, że był popularny, popularyzowany, to się Pani myli.
Nie będę się upierał, że to był czynnik decydujący. Ale mógł mieć znaczenie.
Współczesne, chałupnicze predefinicje świata, dość często odwołują się do zbitek kulturowo propagandowych. Uległość jest nazywana otwartością. Brak rozsądku – wiarą w innego człowieka, ba – zaufaniem. Brak rygoryzmu jest postępowy. Tak jakby w tej sferze rygoryzm czemukolwiek przeszkadzał.
Ktoś o kim piszą nie może być zły. Ktoś kto jest postępowy i nagradzany, na pewno jest godzien zaufania.
Takie myśli nie są niemożliwe. Takie myśli są nierozważne.
Nie mam żadnych dowodów, ani chęci aby optować za hipotezą wpływu popularności tego człowieka na uległość niektórych z kobiet, którym zniszczył życie. Które być może zabił.
Ale proszę mi nie wpierać, że taki związek przyczynowo-skutkowy nie jest możliwy.
Bo jest możliwy.
Pozdrowienia
yayco -- 15.10.2008 - 21:32