Uświadomiłam sobie, że ja nic o Simonie Molu nie wiedziałam przed ujawnieniem tego koszmaru. Zatem wpływ mediów w moim przypadku możemy uznać za zerowy.
Żeby cokolwiek się dowiedzieć poczytałam wczoraj w sieci.
No i coś tam się dowiedziałam.
Gdybym miała nadać tej historii jakiś tytuł, to pasowałoby mi lekkomyślnośćspotyka zło .
Zło jest tu czytelne aż nadto.
Sprawca zła nie żyje.
Pozostały te kobiety… Ofiary jego uroku, manipulacji, okrucieństwa.
Ofiary własnej już lekkomyślności. I chyba naiwności. I braku refleksji.
Nie ma co pisać o zagrożeniach wynikających z ryzykownego seksu. Kiedy czytam, że któraś z tych pań tłumaczy to w ten sposób, że pytała czy jest zdrowy i on odpowiedział, że jest zdrowy, to mam nieprzyjemne dreszcze.
Kobiety lubią zadawać pytania pozbawione sensu.
Kiedy tłumaczy brak dbałości o swoje bezpieczeństwo, dwiema butelkami wina…
Ok. To już było powiedziane milion razy.
Ale przeczytałam jeszcze, że zachowania seksualne Simona Mola były dla tych kobiet już wtedy zastanawiające.
Na przykład to, że działał tak żeby doprowadzić do krwawienia w czasie stosunku . I zastanawiało je to.
Zastanawiało? Co to znaczy? Na co te kobiety się godziły?
Wychodził żeby pobiegać, a wracał świeżutki i wypoczęty.
Jedna z tych kobiet twierdzi, że mieszkała z nim pół roku. Pół roku w jednym domu z mężczyzną, który zachowuje się co najmniej nienaturalnie seksualnie i poza tą sferą.
Skoro teraz rozmawiają o tym między sobą to znaczy, że wtedy to zauważały na tyle, żeby zapamiętać.
To nie znaczy, że są same sobie winne. Na to, co je spotkało, nie zasługuje nikt.
To czemu są winne to zaniechaniom wobec siebie.
I tu nie ma znaczenia ani to z kim ten mężczyzna się kontaktował czy były to elity, czy doły społeczne. Nie ma znaczenia czy był poetą, czy murarzem. Nie ma znaczenia czy był w gazetach, telewizji, radiu, internecie. Nie mają znaczenia wszelkie nagrody jakie dostał.
To było po jego stronie. Budowało jakoś wizerunek, być może w przemyślany sposób.
Ale one ignorowały sprawy, które je niepokoiły. Pozwalały na zachowania, które powinny wzbudzić ich niezgodę.
Myślę, że jeśli mają tego świadomość, to musi być teraz bardzo trudne. Dodatkowo trudne.
Nie zostanie ukarany, nie doczekają się zadośćuczynienia w jakiejkolwiek sensownej dla nich formie.
Teraz są z tym co je spotkało, z własnym w tej historii udziałem, ze śmiertelną chorobą. Z tym wszystkim się zmierzą.
Z ich historii każdy człowiek powinien wyciągnąć wnioski.
I jeśli ktokolwiek to zrobi, to będzie dobre wynikające z tego spotkania ze złem .
Może teraz...
Uświadomiłam sobie, że ja nic o Simonie Molu nie wiedziałam przed ujawnieniem tego koszmaru. Zatem wpływ mediów w moim przypadku możemy uznać za zerowy.
Żeby cokolwiek się dowiedzieć poczytałam wczoraj w sieci.
No i coś tam się dowiedziałam.
Gdybym miała nadać tej historii jakiś tytuł, to pasowałoby mi lekkomyślność spotyka zło .
Zło jest tu czytelne aż nadto.
Sprawca zła nie żyje.
Pozostały te kobiety… Ofiary jego uroku, manipulacji, okrucieństwa.
Ofiary własnej już lekkomyślności. I chyba naiwności. I braku refleksji.
Nie ma co pisać o zagrożeniach wynikających z ryzykownego seksu. Kiedy czytam, że któraś z tych pań tłumaczy to w ten sposób, że pytała czy jest zdrowy i on odpowiedział, że jest zdrowy, to mam nieprzyjemne dreszcze.
Kobiety lubią zadawać pytania pozbawione sensu.
Kiedy tłumaczy brak dbałości o swoje bezpieczeństwo, dwiema butelkami wina…
Ok. To już było powiedziane milion razy.
Ale przeczytałam jeszcze, że zachowania seksualne Simona Mola były dla tych kobiet już wtedy zastanawiające.
Na przykład to, że działał tak żeby doprowadzić do krwawienia w czasie stosunku . I zastanawiało je to.
Zastanawiało? Co to znaczy? Na co te kobiety się godziły?
Wychodził żeby pobiegać, a wracał świeżutki i wypoczęty.
Jedna z tych kobiet twierdzi, że mieszkała z nim pół roku. Pół roku w jednym domu z mężczyzną, który zachowuje się co najmniej nienaturalnie seksualnie i poza tą sferą.
Skoro teraz rozmawiają o tym między sobą to znaczy, że wtedy to zauważały na tyle, żeby zapamiętać.
To nie znaczy, że są same sobie winne. Na to, co je spotkało, nie zasługuje nikt.
To czemu są winne to zaniechaniom wobec siebie.
I tu nie ma znaczenia ani to z kim ten mężczyzna się kontaktował czy były to elity, czy doły społeczne. Nie ma znaczenia czy był poetą, czy murarzem. Nie ma znaczenia czy był w gazetach, telewizji, radiu, internecie. Nie mają znaczenia wszelkie nagrody jakie dostał.
To było po jego stronie. Budowało jakoś wizerunek, być może w przemyślany sposób.
Ale one ignorowały sprawy, które je niepokoiły. Pozwalały na zachowania, które powinny wzbudzić ich niezgodę.
Myślę, że jeśli mają tego świadomość, to musi być teraz bardzo trudne. Dodatkowo trudne.
Nie zostanie ukarany, nie doczekają się zadośćuczynienia w jakiejkolwiek sensownej dla nich formie.
Teraz są z tym co je spotkało, z własnym w tej historii udziałem, ze śmiertelną chorobą. Z tym wszystkim się zmierzą.
Z ich historii każdy człowiek powinien wyciągnąć wnioski.
I jeśli ktokolwiek to zrobi, to będzie dobre wynikające z tego spotkania ze złem .
Być może jedyne.
Ale bezcenne.
Gretchen -- 15.10.2008 - 21:11