Zwracam wszystkim uwagę w temacie technicznych ograniczeń lustracji:
1) Udostępnienie teczek wszystkim na zasadach ogólnych jest bardzo trudne. Fizycznie nie da się zrobić, bo w przypadku dziesiątków jeśli nie setek tysięcy osób zrobienie kwerendy, skopiowanie akt i ich przekazanie zainteresowanym staje się zadaniem ponad siły każdej instytucji.
2) Opublikowanie wszystkiego w/g podobnego scenariusza w Internecie zajmie lata.
3) Zasada obecna powoduje, że pewna grupa w/g bliżej nieznanych kryteriów typuje nazwiska do kwerendy. Padają uzasadnione podejrzenia o nieczyste intencje “badaczy”.
Moim skromnym zdaniem, taka ścisła lustracja powinna dotyczyć wyłącznie osób pełniących lub ubiegających się o funkcje publiczne i państwowe na odpowiednio wysokim szczeblu. Bo nie chodzi przecież o lustrację kierowniczki biblioteki miejskiej w Pcimiu Dolnym.
Uważam ponadto, że w przypadku posad nieobieralnych, tak zgromadzona wiedza powinna być udostępniana jedynie przełożonym (np. do dwóch szczebli wyżej) a jedynie w przypadku stanowisk obieralnych – podawana do publicznej wiadomości, gdyż ludzie mają prawo wiedzieć, kogo wybierają.
W każdym innym przypadku będziemy tonąć w magmie, gdzie np. opozycja plotkuje, że coś tam jest w IPN na temat kogoś z rządu, lecz IPN sprawą oficjalnie się nie zajmuje i sprawa latami wisi w powietrzu i śmierdzi, podczas gdy teczki kogo innego są badane wszechstronnie, ponieważ jakiś pracownik IPNu szczególnie sobie tę osobę upodobał, tylko dlatego, że ten ktoś mu kilka lat wcześniej uwiódł narzeczoną.
@All
Zwracam wszystkim uwagę w temacie technicznych ograniczeń lustracji:
1) Udostępnienie teczek wszystkim na zasadach ogólnych jest bardzo trudne. Fizycznie nie da się zrobić, bo w przypadku dziesiątków jeśli nie setek tysięcy osób zrobienie kwerendy, skopiowanie akt i ich przekazanie zainteresowanym staje się zadaniem ponad siły każdej instytucji.
2) Opublikowanie wszystkiego w/g podobnego scenariusza w Internecie zajmie lata.
3) Zasada obecna powoduje, że pewna grupa w/g bliżej nieznanych kryteriów typuje nazwiska do kwerendy. Padają uzasadnione podejrzenia o nieczyste intencje “badaczy”.
Moim skromnym zdaniem, taka ścisła lustracja powinna dotyczyć wyłącznie osób pełniących lub ubiegających się o funkcje publiczne i państwowe na odpowiednio wysokim szczeblu. Bo nie chodzi przecież o lustrację kierowniczki biblioteki miejskiej w Pcimiu Dolnym.
Uważam ponadto, że w przypadku posad nieobieralnych, tak zgromadzona wiedza powinna być udostępniana jedynie przełożonym (np. do dwóch szczebli wyżej) a jedynie w przypadku stanowisk obieralnych – podawana do publicznej wiadomości, gdyż ludzie mają prawo wiedzieć, kogo wybierają.
W każdym innym przypadku będziemy tonąć w magmie, gdzie np. opozycja plotkuje, że coś tam jest w IPN na temat kogoś z rządu, lecz IPN sprawą oficjalnie się nie zajmuje i sprawa latami wisi w powietrzu i śmierdzi, podczas gdy teczki kogo innego są badane wszechstronnie, ponieważ jakiś pracownik IPNu szczególnie sobie tę osobę upodobał, tylko dlatego, że ten ktoś mu kilka lat wcześniej uwiódł narzeczoną.
Zbigniew P. Szczęsny -- 22.09.2008 - 00:39