Jeśli chodzi o przekręciarstwo w temacie konkursy scenariuszowe, nie ma sobie równych polska edycja “Hartley- Merill”.
Ta szlachetna oryginalna instytucja uległa u nas wypaczeniom. Polska edycja nie gwarantuje jej uczestnikom kompletnie nic. Oprócz oczywiście nagrodzonych, którzy poza groszowymi wygranymi nie otrzymują żadnej opieki ze strony branży.
Często zdarza się tak, że wyróżnionymi zostają aktorzy znajomi jurorów.
Finalistów dotychczasowych edycji oszukuje się, tekściarze żyją w nadziei, że ich tekst w końcu zostanie zrealizowany. Zyją w stresie, zawieszeniu, które uniemożliwia normalne funkcjonowanie wogóle. Bo zamiast powiedzieć np. “tekściarzu, żyj, pracuj, kochaj” itd. ściemnia się go, przez co taki delikwent zamiast uzyskać życiową stabilizację, żyje nadzieją na wyjazd i podbój wielkiego świata.
Gretchen, ale, ale!
Jeśli chodzi o przekręciarstwo w temacie konkursy scenariuszowe, nie ma sobie równych polska edycja “Hartley- Merill”.
Ta szlachetna oryginalna instytucja uległa u nas wypaczeniom. Polska edycja nie gwarantuje jej uczestnikom kompletnie nic. Oprócz oczywiście nagrodzonych, którzy poza groszowymi wygranymi nie otrzymują żadnej opieki ze strony branży.
Często zdarza się tak, że wyróżnionymi zostają aktorzy znajomi jurorów.
Finalistów dotychczasowych edycji oszukuje się, tekściarze żyją w nadziei, że ich tekst w końcu zostanie zrealizowany. Zyją w stresie, zawieszeniu, które uniemożliwia normalne funkcjonowanie wogóle. Bo zamiast powiedzieć np. “tekściarzu, żyj, pracuj, kochaj” itd. ściemnia się go, przez co taki delikwent zamiast uzyskać życiową stabilizację, żyje nadzieją na wyjazd i podbój wielkiego świata.
Ale za to jurorzy dostają kasę za udział w HM.
I tak to się kręci.
Human Bazooka
Mad Dog -- 07.08.2008 - 18:06