Wojna to wbrew pozorom matematyka.
Czyli jaki koszt trzeba ponieść aby wygrać.
Tyle, że to działa też w drugą stronę.
Im większe nakłady będą na obronę, tym potęgowo rosną koszty agresora.
Mam wrażenie, że w kolejnych rządach mamy śpiewaków operowych, miss polonie, niedorobionych piłkarzy, niepiśmiennych, chytrych chłopków, wiecznych studentów i profesorów politologii wraz z asystentami.
Acha..
Wojna to wbrew pozorom matematyka.
Czyli jaki koszt trzeba ponieść aby wygrać.
Tyle, że to działa też w drugą stronę.
Im większe nakłady będą na obronę, tym potęgowo rosną koszty agresora.
Mam wrażenie, że w kolejnych rządach mamy śpiewaków operowych, miss polonie, niedorobionych piłkarzy, niepiśmiennych, chytrych chłopków, wiecznych studentów i profesorów politologii wraz z asystentami.
No fakt. Był jeszcze Balcerowicz.
Igła -- 05.07.2008 - 11:36