dzis jakby bez lustra. patrze i widze Ciebie. no to moze banalna i prosta proba odpowiedzi. hmmm…
jestem swietnym znawca futbolowym. amatorskim. wsrod kumpli rozmawiac moge godzinami. spotkawszy boruca czy zurawskiego o pilce bym nie powiedzial ani slowa. ogladajac kilkanascie filmow miesiecznie czuje sie kinomaniakiem. amatorem. no czego to ja o filmach powiedziec nie moge. spotkawszy davida lyncha nie powiedzialbym o filmach ani slowa. jezdzac od lat na rowerze, amatorsko oczywiscie, uwazam sie za… itp itd.
problem w tym, ze Ty zawodowo zajmujesz sie czyszczeniem ludzkich dusz, prostowaniem kregoslupów, cieciem gordyjskich wezłów psyche. to do Ciebie przychodzi całe to morze ludzi, ktorym AMATORSKIE metody przyjaciół, znajomych, rodziny i bliskich nie pomogły. czas na zawodostwo. no i teraz powiedz – co ja czy inny czlek amator moze Ci zaproponowac? jedynie przekonanie, ze jesli Ty, ktora potrafisz w swej dziedzinie milion razy wiecej niz kazdy z nas, nie dajesz sobie z czyms rady, to ja sobie milion razy bardziej nie dam rady. widzac zegarzmistrza frasobliwie pochylonego nad zegarkiem, nie bede sie z pomoca narzucal, majac w dloniach trzykilowy mlotek. i nie jest to kwestia dla mnie “dobrych czarodziejek” czy “zlych czarodziejek”. nie kwestia potrzeby ani strachu. nawet tego opisywanego braku mozliwosci spojrzenia jak na kobiete, osobe z krwi i kosci. bo ja tego nie zauwazam. po prostu: nawet jesli poswiece Ci kawal wlasnego czasu na sluchanie (ja czy ktokolwiek inny), nie oczekuj ze uwierze w to, ze JA moge TOBIE pomóc. moze to zrobic rozmowa, fakt mowienia, zrzucania z siebie. ja moge sluchac. tylko tyle i az tyle.
Gretchen
dzis jakby bez lustra. patrze i widze Ciebie. no to moze banalna i prosta proba odpowiedzi. hmmm…
Griszeq -- 04.07.2008 - 10:15jestem swietnym znawca futbolowym. amatorskim. wsrod kumpli rozmawiac moge godzinami. spotkawszy boruca czy zurawskiego o pilce bym nie powiedzial ani slowa. ogladajac kilkanascie filmow miesiecznie czuje sie kinomaniakiem. amatorem. no czego to ja o filmach powiedziec nie moge. spotkawszy davida lyncha nie powiedzialbym o filmach ani slowa. jezdzac od lat na rowerze, amatorsko oczywiscie, uwazam sie za… itp itd.
problem w tym, ze Ty zawodowo zajmujesz sie czyszczeniem ludzkich dusz, prostowaniem kregoslupów, cieciem gordyjskich wezłów psyche. to do Ciebie przychodzi całe to morze ludzi, ktorym AMATORSKIE metody przyjaciół, znajomych, rodziny i bliskich nie pomogły. czas na zawodostwo. no i teraz powiedz – co ja czy inny czlek amator moze Ci zaproponowac? jedynie przekonanie, ze jesli Ty, ktora potrafisz w swej dziedzinie milion razy wiecej niz kazdy z nas, nie dajesz sobie z czyms rady, to ja sobie milion razy bardziej nie dam rady. widzac zegarzmistrza frasobliwie pochylonego nad zegarkiem, nie bede sie z pomoca narzucal, majac w dloniach trzykilowy mlotek. i nie jest to kwestia dla mnie “dobrych czarodziejek” czy “zlych czarodziejek”. nie kwestia potrzeby ani strachu. nawet tego opisywanego braku mozliwosci spojrzenia jak na kobiete, osobe z krwi i kosci. bo ja tego nie zauwazam. po prostu: nawet jesli poswiece Ci kawal wlasnego czasu na sluchanie (ja czy ktokolwiek inny), nie oczekuj ze uwierze w to, ze JA moge TOBIE pomóc. moze to zrobic rozmowa, fakt mowienia, zrzucania z siebie. ja moge sluchac. tylko tyle i az tyle.