do tego urlopu to jeszcze trochę mam i gdyby nie konieczna, a nagła rewolucja (udana zresztą, co mnie samego zadziwiło – na 7 hoteli tylko dwa odpadły, ale się dały łatwo zastąpić) to bym się tym nie przejmował jeszcze.
Że są tacy co są ślepi na krytykę? No są , to oczywiste. Ale to nie o krytykę chodzi nawet tylko na to, że oni uważają, że ich zdanie jest najważniejsze.
Oni decydują o hierarchii spraw. Ale nawet to nie jest jednoznaczne. Bo jeśli zażarty bloger, z którym się nie zgadzam i już nawet nie podejmuję dyskusji, twierdzi, że o tenisie nie warto pisać, bo on się tenisem nie interesuje, to powiedzmy, że się uśmiechnę.
Ale jak podobną opinię wygłasza ktoś, kto nic sensownego nie napisał, to uśmiech mi z twarzy znika, bo nie lubię psucia, dla samego psucia. Przypomina mi to dziecięce budowanie kanałów w błocie, po to tylko, żeby je potem niszczyć i patrzeć jak brudna woda wszystko zalewa.
I chyba Pan przesadza z moim zacięciem (a już na pewno z tytułami). Po prostu czasem lubię wskazać, że dyskusja jest lepsza, jeśli wiadomo o czym się dyskutuje.
Z opinią złośliwca jestem zżyty, a pustelnictwo chyba mi nie grozi.
Powiedziano mi ostatni, że gdybym napisał post z jednym słowem we środku, mianowicie “dupa”, to też by parę osób przyszło porozmawiać.
Może to jest przesada, ale ten rodzaj “popularności”, mającej ściśle towarzyski wymiar, w pełni mi wystarcza. Ciekawość tych kilku osób jest satysfakcjonująca i sprawia mi przyjemność, że mogę z nimi, z Wami, rozmawiać.
Panie Griszqu,
do tego urlopu to jeszcze trochę mam i gdyby nie konieczna, a nagła rewolucja (udana zresztą, co mnie samego zadziwiło – na 7 hoteli tylko dwa odpadły, ale się dały łatwo zastąpić) to bym się tym nie przejmował jeszcze.
Że są tacy co są ślepi na krytykę? No są , to oczywiste. Ale to nie o krytykę chodzi nawet tylko na to, że oni uważają, że ich zdanie jest najważniejsze.
Oni decydują o hierarchii spraw. Ale nawet to nie jest jednoznaczne. Bo jeśli zażarty bloger, z którym się nie zgadzam i już nawet nie podejmuję dyskusji, twierdzi, że o tenisie nie warto pisać, bo on się tenisem nie interesuje, to powiedzmy, że się uśmiechnę.
Ale jak podobną opinię wygłasza ktoś, kto nic sensownego nie napisał, to uśmiech mi z twarzy znika, bo nie lubię psucia, dla samego psucia. Przypomina mi to dziecięce budowanie kanałów w błocie, po to tylko, żeby je potem niszczyć i patrzeć jak brudna woda wszystko zalewa.
I chyba Pan przesadza z moim zacięciem (a już na pewno z tytułami). Po prostu czasem lubię wskazać, że dyskusja jest lepsza, jeśli wiadomo o czym się dyskutuje.
Z opinią złośliwca jestem zżyty, a pustelnictwo chyba mi nie grozi.
Powiedziano mi ostatni, że gdybym napisał post z jednym słowem we środku, mianowicie “dupa”, to też by parę osób przyszło porozmawiać.
Może to jest przesada, ale ten rodzaj “popularności”, mającej ściśle towarzyski wymiar, w pełni mi wystarcza. Ciekawość tych kilku osób jest satysfakcjonująca i sprawia mi przyjemność, że mogę z nimi, z Wami, rozmawiać.
Pozdrawiam serdecznie
yayco -- 02.07.2008 - 16:11