co do grzybów kiszonych to ja lubię ;) w ogóle sztuka kiszenia na Białorusi jest przezacna
kiedyś z Kazachami piłem i oni jedli słoninę peklowaną a do tego chałwę słonecznikową, ja poprzestałem na chałwie
co do bimbru
w Odessie poznaliśmy jednego takiego Witię z Żytomierza i koleś poczęstował nas (sowicie jak to na wschodzie) swoim bimbrem … Absoluty, Finlandie to berbelucha przy tym … jak mi Witia nalał od serca stakana tak lekko ponad “stogram” to myślałem że nie wypiję bez womita, ale ten trunek był tak delikatny że poszło na raz :)
a ha mój dziadek robił bimerek i dodawał do niego liście wiśni … to było zielone jak absynt … pyszota
a nutrie
swego czasu robiono z nich kiełbę :)
co do grzybów kiszonych to ja lubię ;) w ogóle sztuka kiszenia na Białorusi jest przezacna
kiedyś z Kazachami piłem i oni jedli słoninę peklowaną a do tego chałwę słonecznikową, ja poprzestałem na chałwie
co do bimbru
w Odessie poznaliśmy jednego takiego Witię z Żytomierza i koleś poczęstował nas (sowicie jak to na wschodzie) swoim bimbrem … Absoluty, Finlandie to berbelucha przy tym … jak mi Witia nalał od serca stakana tak lekko ponad “stogram” to myślałem że nie wypiję bez womita, ale ten trunek był tak delikatny że poszło na raz :)
a ha mój dziadek robił bimerek i dodawał do niego liście wiśni … to było zielone jak absynt … pyszota
“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”
Docent Stopczyk -- 15.01.2008 - 21:10