co innego suszone (nie przepadam), a co innego kiszone – pycha pysznościowa! Ale przypomniał mi Pan, że w tym samym Pińsku jadłem ikrę ryby jakieś słodkowodnej. Zapiekaną i pokrojoną w prostopadłościany. Kawior to to nie był, ale jako zakąska uszło.
Pewnie dlatego, że samogon był niezły bardzo.
Panie Joteszu,
co innego suszone (nie przepadam), a co innego kiszone – pycha pysznościowa!
Ale przypomniał mi Pan, że w tym samym Pińsku jadłem ikrę ryby jakieś słodkowodnej. Zapiekaną i pokrojoną w prostopadłościany.
Kawior to to nie był, ale jako zakąska uszło.
Pewnie dlatego, że samogon był niezły bardzo.
yayco -- 15.01.2008 - 11:53