Zastanawiam się ,co mnie obudziło.Leżę spokojnie,nasłuchuję powoli odwracam głowę w stronę okna.
Przedwczoraj na kracie chciał się Józek powiesić.Udało się szybko go odciąć.
Dziś w poświacie lamp niczego,żadnego wisielca nie ma,pusta czeluść.
Noc listopadowa w pełni,a może i nie,bo nie wiem która godzina.Nie wiem ile trwał ten pólsen.
Zza okratowanego,oblindowanego okienka słychać stukot kropli deszczu po zbrojonym,ciemnym szkle.
Nadal nie kojarzę powodu przebudzenia.Nie pamietam by coś wyrazistego było w śnie.
Żaden dźwięk nie dochodzi zza drzwi.Żadnych krzyków,pojekiwań,czy głuchych odgłosów bicia.
Cisza i nagle czuję,wiem ,co mnie zbudziło.Dziwne pieczenie,ból w mostku.
Czyżby znowu odezwały się wrzody?To jednak nie ten ból,nie tak ostry i piekący.
Nagle zaczynam się dusić,nie mogę zaczerpnąć powietrza.Boli niesamowicie.Próba głębszego oddechu potęguje okropny ból w klatce.Raz,drugi,trzeci nie daję rady.Na piersi czuję ciężar;gniecie,ciśnie potworną siłą.Nie wiem krzyczę,mówięlub charczę:obudźcie się walcie w drzwi.Ktoś zerwał się z górnej koi zeskoczył i łomoce w drzwi,pięściami.Krzyczy lekarza,szybko Zenek się dusi..
Błysnęło światło,mignęła klapka judasza i głos wkurwionego klawisza: – Czego się wydzierasz jełopie – Panie oddziałowy lekarza,on się dusi,siny się robi na gebie i słabo oddycha. – Spokojnie,zostawiam światło,po ochronę idę.Pilnujcie go.
Zaczynam się modlić.Myślę o chłopcach,o Gośce.
Myśli jak film w przyspieszonym tempie cwałują oszalałe.
Czy to juz koniec?To chyba zawał,serce,oddychać nie mogę.Płaczę,a może szlocham,nie to skowyt bitego psa.
Boże jak mnie mocno ciśnie,co za skurwysyństwo. – Wszyscy pod okno! komenda zza drzwi.
Słyszę chrobot w zamku,ponowne łyśnięcie judasza i trzask zasuwy.Zza powoli uchylających się ciężkich,zbrojonych blachą drzwi wyłania się w rażącym świetle korytarza trzech klawiszy stają z bojowymi pałami obok drzwi.Za nimi włazi jakiś kapitan.Podchodzi do mnie i pyta co mi jest.
Nie wiem,bardzo boli mnie tu wokół mostka i oddychać.
Patrzy na mnie,taksuje.Nie widzę w jego zachowaniu by chciał mi pomóc,ratować. – Jak się nazywacie? – Zenon Bielski – Jaki wyrok? – 15 lat – Paragraf? – 124 – Do rana wytrzymasz? – Nie wiem,mocno boli.Dajcie coś przeciwbólowego,proszę. – Zobaczymy
Odwraca się ode mnie i wychodzi z pozostałymi z celi.Trzask zasuwy i chrzęst przekręcanego klucza w zamku.
Skurwysyn ani krzty ludzkiego odruchu.Nawet tabletki żałuje,co za gnoje.
Światło zgasło.Czuję,że zostałem sam,czas życie kończyć.
Mam dopiero 31 lat.Małe dzieci,Gośka bez pracy.Nikt nie chce przyjąć jej do pracy.Każdy się boi bo to żona szpiega.
Nikt nie chce brać na kark użerania sie z esbekami,tłumaczeń,wyjaśnień.
Jak oni sobie poradzą teraz po mojej śmierci.Nie ma kto im pomóc.
Dom ograbiony.Co nie zabrali to zniszczyli w trakcie rewizji.Nie nic cennego do sprzedania.
Czemu ja kurwa wróciłem do Polski,co mnie do kurwy nędzy mamy napadło.
Miałem pracę dobre zarobki.Wysyłałem pieniadze i paczki do domu.
Chyba tracę momentami świadomość z bólu.Jęczę,rzężenie jakieś ze mnie wyłazi.I ten bół;ciśnie,rozsadza klatę i powietrza próbuję zaczerpnąć.
Wspólcelanci gadają coś czego nie rozumię.
Zabłysło światło.Słyszę otwieranie zamka,walnięcie zasuwy i po chwili słyszę damski głos: – Gdzie pana boli,proszę pokazać,nic nie mówić.
Widzę młodą brunetke ze stetoskopem.Nakłada słuchawki na uszy i zaczyna mnie osłuchiwać. – Kiedy zaczął sie ten ból,czy jest pieczenie na mostku?
Grzebie coś w torbie strzykawkę napełnia.Gumą uciska rekę z łatwościa wbija igłę w żyłe.Patrzy badawczo w oczy.A ja płacze jak bóbr,bo jest pomoc.Może bedę żył.Może jeszcze nie wszystko stracone. – Za chwilę ból złagodnieje.Proszę sie nie ruszać.Wezwę sanitarkę.Będzie dobrze.
Odzchodzi,zatrzasneły się drzwi.Słyszę podniesione głosy zza drzwi męski i damski.
Ten męski przyciszony,niezrozumiały i w ty głos lekarki dobitny wyraźny: – Tak panie kapitanie,biorę na siebie pełną odpowiedzialność za transport więźnia.
Za kilka minut na noszach zniesiono mnie z piętra do więziennej sanitarki.Lekarka cały czas była przy mnie.
W karetce pyta czy coś się zmienia,czy czuję mniejszy ból. – Proszę natychmiast mówić jeśli ból sie zwiększy.
Dziwne bo mnie wycie syreny sanitarki sprawiało większy bół niż podskakiwanie na wybojach.Do tego asysta dwu klawiszy z peemami w rękach.
Droga z Rakowieckiej na Banacha do kliniki kardiologii trwała wieczność.Pamietam,że lekarka mówiła do mnie cały czas.Dodawała mi otuchy.
Na Banacha bezpardonowo zakazano klawiszom mnie pilnować i wieziono do dwu lub trzech gabinetów,gdzie badano,robiono zdjęcia i szybko zdecydowano:NIE MA ZAWAŁU,jest szybko powiekszająca sie odma płucna uciskająca serce.Natychmiast przetransportować do kliniki na Płocką.
Biegiem wieziono mnie na powrót do karetki.W miedzyczasie jeszcze jeden zastrzyk.
W sanitarce słyszę głos,że wszystko przygotowane do operacji,że zespół czeka na mnie. – Ma pan szczęście wielkie,że to jednak nie zawał i że jesteśmy tutaj,wkrótce będzie po kłopocie i bólu.
Jechaliśmy nadal na sygnale,ale już ostrożniej,bo gwałtowny ruch mógł pogorszyć mój stan.
Nawet i klawisze z bronią już byli mniej butni.
Zawieziono mnie do jakiegoś gabinetu nobliwy,starszy pan,chyba z siwą bródką osłuchał mnie i ponownie zrobiono błyskawiczne zdjęcie.Poogladał,pogadał z jeszcze innymi. – Na salę. – Proszę pana ma pan odmę,powiedziano to już panu?Za chwilę zawieziemy pana na salę.Zrobimy zabieg,to żadna operacja.Miejscowe znieczulenie.Natniemy panu skórę i tkankę i wprowadzimy sondę.Musimy wyssać powietrze z płuca.To potrwa kilka godzin i nie bedzie bolało.Spokojnie pan sobie poleży i będzie wszystko dobrze.Głowa do góry.
Po kilkudziesięciu minutach wieziono mnie z założoną sondą do pokoju,gdzie podłączono mnie do pompy.
Błyskawicznie zasnąłem.
Obudził mnie mnie gwar przy moim łożku.Wokół gromada w białych kitlach. – Jak pan sie czuje,łatwiej oddychać,czy coś boli?
Błyskawicznie pomyślałem,że żyję,że jestem w szpitalu,że to mnie pytają.
Uświadomiłem sobie,że nic mnie nie boli tylko na piersi co przeszkadza.
- Już z panem wszystko w porządku,odma usunięta.Za parę minut usumiemy sondę zszyjemy.Trzeba będzie jeszcze kilka dni poleżeć.
Bezimienny lekarz z piełegniarką wkrótce uwineli sie ze mną.Wszystko odbyło sie bezbolesnie i bez kłopotów.Musiałem tylko powiedzieć za co siedzę i na ile mnie skazano.Pielęgniarka jak usłyszała,że mam wyrok 15 lat zamigotała oczami i pokazały sie łzy.
Zabrali swoje zabawki i sobie poszli.Oglądnąłem się wokół.Klawisz,a jakże siedział na krześle przed drzwiami z peemem na kolanach.
Przyszła ponownie pielegniarka,ta sama,co mi sondę pomagała wyjąć z koleżanką.Szeptały coś patrząc na mnie.Popatrzyły i wyszły.
Cztery łóżka w małej salce.Jedno pod oknem bez żadnej aparatury ze starszym facetem.Drugie pod ścianą na wprost puste.Trzecie obok mojego z rurą do pompy.
Znowu przyszły panie pielęgniarki.Przesunęły trochę moje łóżko,dosunęły do mojego to puste.Szybko i sprytnie przesunęły mnie na nowe miejsce. – To tylko na chwilę musimy pana przenieść bo pompa potrzebna będzie,a i tak pana zaraz zabiorą spowrotem do kryminału.
Leżałem,musiałem leżeć na wznak,mając na widoku otwrte drzwi i klawisza.
Znowu pielegniarka i pyta: – Czy potrzeba coś panu?Jedzenie,papierosy,gazety,książki? – Dziekuję,proszę panią nic nie potrzebuję bo i tak nie mam pieniędzy a i chyba wziąć nic nie mogę,wie pani klawisz.Bardzo palić mi się chce,wiem,wiem,nie mogę,nie wolno. – Zaraz damy obiad,żeby przed odjazdem pan się najadł i szybko wyzdrowiał.
Może za piętnaście może dwadzieścia minut pojawiło się jeszcze dwu klawiszy. – No Bielski zbierajcie się,wracamy do klatki,tylko papiery zabierzemy.
Przybiegła znajoma pielęgniarka i słyszę,że opierdala klawiszy,że nie pozwoli mnie wywieźć bez obiadu,że ona tu rządzi i niech siedzą i czekają.Poza tym niech szukają dla mnie wózka,bo chodzić mi nie wolno i do sanitarki mam być zawieziony,a nie będę prowadzony.
Przyprowadziła do mnie wózek z obiadem.Patrzę i oczom nie wierzę waza z rosołem w tym pływa apetyczny kawał wołowiny,fura ziemniaków i kilka kotletów schabowych,dzbanek kompotu i ciasto jakieś.
Stanęła przy mnie jak Herod i nakłada na talerz;wybiera co gęsciejsze i mięsa cały kawał. – Jedz pan póki ciepłe,jak ostygnie to nic warte,jedz pan.To wszystko dla pana.Nie patrz pan na nic,nikomu nie zabraknie.
Wiadomo,że młodemu wygłodzonemu dwa razy powtarzać nie trzeba.
Opędzlowałem cały talerz rosołu z kluchami i ten smakowity kawałek wołowiny,ziemniaków niewmały kopczyk i dwa kotlety jak podeszwy wielkoluda.Popiłem kompotem śliwkowym.Syty i nie czujący bólu poczułem sie jak basza turecki,tylko usiąść w kucki nie mogłem.
A ta Pani Pielęgniarka stała obok i patrzyła jak liedyś moja śp. Matula,żebym się najadł.Ech te Kobiety,czy one wszystkie muszą tak matkować,przecież ja trefny jestem.
Któryś z klawiszy przytargał nosze na kółkach i każe Pani Pielęgniarce pomóc mnie wytransportować.
A Pani Pielęgniarka pyta,czy wszystkie formalnosci załatwione,bo ona jeszcze dyspozycji nie ma,pójdzie się zapytać i broń Boże,żeby mnie który ruszył.
Klawisze wiadom pany wadza bez czekania przerzucili mnie jak worek kartofli na nosze i hajda z pokoju na korytarz..
Korytarzem do sanitarki.
Widzę już w oddali otwartą Nyskę i klawisza przy nie z bronią.
Wtem krzyk z tyłu korytarza i stukot drewniaków. – Co wam mówiłam klawisze za dychę,mieliście czekać na mnie.Co za barany z was.
Układa reklamówki cztery,może pięć na mnie. – To dla tego pana. – Więżniowi nic nie wolno dawać,nie możemy mu pozwolić,regulamin zabrania,weź to kobito i nie przeszkadzaj.
Jaka piekna wiązanka popłyneła z ust Pani Pielęgniarki to do końca swego życia pamiętał będę.Nie żeby bluzgała,obrażała,przekleństwami rzucała.Z rekami w pięść zacisniętymi wspomniała o Bogu,rodzinie,domu,dzieciach.
Całowałem Jej rękę,a łzy leciały mi jak groch wielkie.
Wszystko dowiozłem do szpitala więziennego.
komentarze
Szanowny Panie Zenku19
Przeczytałem i nie mam nic do powiedzenia. Bo co mógłbym mieć?
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 06.03.2008 - 16:56Panie Zenku
Żyjesz.
Igła -- 06.03.2008 - 17:17Znaczy, że kotlety nie zaszkodziły?
;)
Igła
Zenku Drogi
Bo są Ludzie i ludziki…
Pod powiekami jakoś tak wilgotniej.
Magia -- 06.03.2008 - 17:28Nic więcej nie napiszę...
Co tu napisać?
Może pomilczeć trochę wystarczy?
oszust1 -- 06.03.2008 - 17:30Zenku
Po co mnie wzruszasz po obiedzie?
Dobre to by było bardzo gdybyś wszystko zmyślił, ale coś się nie łudzę w tym względzie.
Jacek Jarecki -- 06.03.2008 - 17:37Szanowny Panie Lorenzo
właśnie!Trafnie i pieruńsko celnie,żeś Pan napisał.
Kłaniam się bardzo wdzięczny.
PS.Tak często nie trzeba wielu słów by się zrozumieć.
Zenek -- 06.03.2008 - 18:11Szanowny Panie Igło
trzeba by dysertacje naukowe spłodzić i badania uskutecznić kosmiczne,bo wszystko od kosmitów niby uzależnione,czy to kotlety przy życiu mnie podtrzymały,czy ściśła dieta razowca z Rakowieckiej.
Swego czasu,gdy jeszcze tam hotelowałem to niejakiego Erisia Kocha z tego piętra,w dół po metalowych schodkach spuszczonego popchnięto.Też swołocz przeżyła,bo jego akurat klawisze z posadzki podnieśli i kalifaktorów do celi pogonili.
Widać,co komu pisane to i tak go dopadnie.
Serdecznie pozdrawiam i dziekuję za poswięcona uwage.
Zenek -- 06.03.2008 - 18:18Mądra i miła Pani Magio
taka jest prawda o ludziach,co to zawsze są Ludźmi.
Dawno temu,że jużi najstarsi górale nie pamietają ukuło się w mojej mózgownicy,nie wiem z jakiej przyczyny,choć podejrzewam tu wpływ mojej nieodżałowanej Matuli,że złe doświadczenia pamiętać bedę długo,ale dobre dwa razy dłużej!
Serdecznie dziękuję za odwiedziny i niemniej serdecznie pozdrawiam
Zenek -- 06.03.2008 - 18:24Szanowny Panie Oszuście
masz Pan rację,czasami warto pomilczeć,zacisnąć zęby nad marnoscią i pomyśleć o tych,co zawsze w biedzie i bólu podadzą rekę.
Naprawdę świat nie jest taki zły.Warto widzieć w ludziach ludzi.
Pozdrawiam serdecznie
Zenek -- 06.03.2008 - 18:28Aaaaaaaaaaa
I masz przechlapane bo mi się Iwona spłakała czytając, co chciała Ci zakomunikować ale dzisiaj net nam siada i się nie zapisało. Akurat mam net to wklejam, a Ona dopisze później.
Jacek Jarecki -- 06.03.2008 - 18:42O w morde
no to faktycznie sobie nabrechałem!
Zaraz zacznę koncypować Panie Jacku jak by tę swoą nieroztropność naprawić,bo małżeński byt najcenniejszy ze wsiech na ziemi.
A i Szanowne Małżonkie pomyślę jak udobruchać,napewno i sympatyczno-miłe słówko obmyślę.
Paradnie się czuję,gdy ciepło wokól.
Zenek -- 06.03.2008 - 18:54Kłaniam się z szacunkiem
>Zenek
Wow! Toś Ty bohater! Jestem pod wrażeniem :)
A tak powaznie: tekst naprawdę super. Daje do myślenia o tym, o czym najbardziej lubię mysleć: o ludziach i ich postawach wobec z jednej strony trudnych, z drugiej zaś bardzo prostych sytuacji i wyborów zyciowych.
Dzięki Zenku.
Delilah -- 06.03.2008 - 20:41Panie Zenku,
... ukłony…
xipetotec -- 06.03.2008 - 20:5819zenku
pomilczę że pomilczę
kłaniam
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 06.03.2008 - 21:40Zenek
Teraz wkleję Ci komenta, mam nadzieję, ze Ci się zapiszę.
Spłakałam się jak bóbr, cholera, że też tajkie rzeczy mogły się zdarzać.
A tak na marginesie, to wolno Ci palić, jak miałeś odmę?
Pozdrawiam szczerze wzruszona.
Ps.Jacek Ci już widze nakablował, że się popłakałam, ale naprawdę jest mi przykro, że nic o tym nie wiedziałam, przepraszam jeżeli Cię kiedyś czymś uraziłam, jesteś bohater.
A jestem po wrażeniem, nie musisz mnie niczym udobruchiwać.
Alga -- 06.03.2008 - 21:49Panie Alga i Delilah
Sympatyczne miłe Panie wprawiliście mnie w zakłopotanie.
Nie bardzo wiem jak wyjść z tej sytuacji.Potrzeba by tu wielkiego intelektu WSP Yayco,czy WSP Lorenzo.Oni potrafią.
Użyłyście wielkiego słowa i choć mogłoby to mile łechtać moją próżność,to w rzeczywistości tak nie jest.
Moim celem była chęć pokazania ludzi.Ich postaw zachowań i odruchów.
Tekst jest autentyczny,nie ma w nim żadnej fikcji.Jest jednym z elementów mojego bagażu doświadczeń życiowych.
Poza tym chciałem tym tekstem się sprawdzić.
Wiem,że to,co przeżyło się,odczuło na własnej skórze;jest najprostsze do opisania.
Nie zmienię zdania o człowieku,bo chcę każdemu dać szacunek.Niewazne,ze czasami na kredyt.Ważne by człowiek nie czuł się samotny i bezbronny,opuszczony,czy odtrącony ze wzgledu na swoje poglądy,wyznanie,rasę,przynależność partyjną itp.
Warto w najgorszych momentach życia uświadomić sobie,że nie ma tego złego,co by na dobre nie wyszło!
Drogie Panie gorąco Wam dziekuję za dobre słowa.
W zamian przyjmijcie kwiaty;po bukiecie dla każdej z Pań
Pozdrawiam serdecznie
PS.Nie wiem dlaczego nie chce sie ukazać bukiet.Coś dziś ze stroną jest nie tak.
Zenek -- 07.03.2008 - 08:48W nocy pojawiła sie przerwa techniczna,potem mam w swoich polecanych blogach całkiem inne osoby niż rekomendowałe,a teraz nie chce się bukiecik załadować.Mam nadzieję,że to przejściowe.
Szanowni Panowie Max i Xipototec
serdecznie dziekuję za odwidziny i sympatyczne wpisy
Pozdrawiam serdecznie
Zenek -- 07.03.2008 - 09:02Zenek
ja dopiero teraz, ale ciesze sie ze trafilem. ze moi nie zniknęla Twoja historia wsrod kolejnych nowych
dzięki Stary. kawal zycia. tak prawdziwe, ze az zmuszajace do milczenia.
pozdrawiam.
Griszeq -- 07.03.2008 - 10:13Panie Zenku
Ehhh..no powiem, a co. No się normalnie wzruszyłem i w dołku mnie ścisnęło czytając co pan napisał. Cholerka. Musze iść aż zapalić. Prawdziwa, wzruszająca historia.
Szacunek i ukłony.
Pozdrawiam serdecznie
Mireks -- 07.03.2008 - 10:33Szanowny Griszequ
bardzo dziekuję za miłe słowa.
Pozdrawiam serdecznie
Zenek -- 07.03.2008 - 10:33@ AUTOR
Wielki szacunek dla Pana.
Z ukłonami i podziękowaniami – Misqot.
Misqot -- 07.03.2008 - 10:59...
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 07.03.2008 - 11:44Mad
Bardzo dobry wpis p.Zenkowi dałeś.
Igła -- 07.03.2008 - 11:58Tylko co do tego ma “motherfucker”?
Igła
Igła
Sygnaturka.
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 07.03.2008 - 12:02@ IGŁA
Вот, недопатшение!
Misqot -- 07.03.2008 - 12:03Szanowni moi komentatorzy
zaznaczjąc swoją obecność na moim blogu,sprawiacie mi satysfakcję ztego,że przeczytaliscie tekst.Macie prawo do krytyki,wyrażenia własnej opinii.
To jest zawsze mile widziane.
Czasami nie trzeba słów,a i dodany dowcip jest okrasą.
Nie chciałbym zbyt patetycznie wyrazić swojego zadowolenia z dotychczas zamieszczonych komentarzy,bo nadal nie pozbyłem sie piętna trędowatego.Ten kompleks bedzie towarzyszył mi do końca.
Obawiałem się różnych docinków,nawet obelg.
Nie wszyscy doświadczyli tego haniebnego czasu,kiedy pseudowładza szukała żeru na igrzyska,bo wszystko inne padało mordą na pysk.
Kompromitacja komunistycznych rządów na każdym kroku doznawała porażek.
Szukano wentyli bezpieczeństwa.Liczył się cel.Ludzie byli przedmiotem gry brutalnej,niegodziwej.
Dziękuję serdecznie za wizytę i pozdrawiam serdecznie
Zenek -- 07.03.2008 - 12:16Zenek
Ale właśnie LUDZIE przetrwali pomimo brutalizacji, niegodziwości i poniżania. Przetrwali, nie dali się i są dowodem na prawdziwe człowieczeństwo.
Jeszcze raz pozdrawiam i ukłony
Mireks -- 07.03.2008 - 12:21Szanowny Mirku
przekonałem się,że można być stalowym wprost.Można przeżyć rzeczy,które wprzy normalnej egzystencji wydają sie niemożliwe,niewyobrażalne.Jednak człowiek potrafi siłą woli i żądzą przetrwania,bo ma dla kogo zrobi z siebie robota.
Nie potrzebuje snu,pożywienia znosi cholerny ziąb i wredną wilgoć.
Świadomość tego,że ponosisz karę za coś czego nie zrobiłeś jest bodźcem do przetrwania.Jest antidotum,załamaniu.Wyzwala dziwną energię i siłę.
Dziękuję Ci za zrozumienie,za ciepłe słowa.
Zenek -- 07.03.2008 - 12:56Pozdrawiam sedecznie
Zenku
z uwagi na zycie, w ktorym dane bylo uniknąc rzeczy przez Ciebie opisanych, wlasnie niemożliwych do wyobrazenia, nie jestem (i pewnie nie tylko ja) w stanie nawet poczuc empatii.
ale czytam po raz kolejny i nie wiem, czy bardziej jestem dumny z ludziej sily i zrozumienia czy przerazony poziomem realnego mozliwego skurwysynstwa.
Griszeq -- 07.03.2008 - 13:43Szanowny Griszequ
Stara prawda powiada,że punkt widzenia zależny jest od punktu siedzenia.
Być może niektóre zdania w mojej opowiastce budzą strach,grozę,atmosferę niecodzienną i nieprzyjemną.
To jednak życie.Tacy jesteśmy w rzeczywistości.
Teraz po 25 latach gotów jestem wielu z nich wybaczyć zapomnieć.
Nie podlegają wybaczeniu zboczeńcy,którzy stosowali przemoc fizyczną i psychiczną i ci którzy,będąc świadomi wykorzystywali prawo,by gnębić i niszczyć niewinnych.
Miałem to szczęście,że potrafiłem bez najmimordy walczyć o wolność.
Polityczni byli szanowani w kryminałach.Miałem dostęp do biblioteki.Wykorzystałem chyba wszystko.Po 5,5 roku w 1983 skorzystałem z prawa łaski.
Tam wówczas też byli ludzie:klawisze i skazańcy.Pomogli i też dzięki nim potrafię cenić człowieka,dać mu szacunek.
Niewielu jest absolutnych drani nie wartych nawet splunięcia.Nie chcę i nie pamiętam o nich.
Pozdrawiam serdecznie
Zenek -- 07.03.2008 - 15:08Zenku
Powiem to tak – tak osobisty tekst, daje wiecej pojecia o krzywdzie, odwadze, skurwysynstwie i wybaczeniu niz kilometry teoretycznych notek.
Dlatego dziekuje, po prostu, we wlasnym imieniu. Pozostaje mi sie cieszyc, ze na TXT panuje atmosfera pozwalajaca na podzielenie sie tak osobistymi przezyciami – w kontekscie prowadzonych tu debat.
Griszeq -- 07.03.2008 - 15:43Słusznie zauważyłeś,
że Tekstowisko nie jest zwyczajnym blogowiskiem!
Systematycznie i powoli,trochę w bólach,ale buduje się specyficzna atmosfera tego skupiska.
Jeśli do tej pory mnie nie skopano,nie wyśmiano,nie poniżono to znaczy,że są tu LUDZIE,a nie bezmózgowcy.
Zenek -- 07.03.2008 - 15:52Zenek
dzięki za kwiaty!
A bohaterstwo Twoje jest prawdziwe, tylko papierosów nie pal, bo po odmie, to niebezpieczne.:D
Alga -- 07.03.2008 - 17:53Zobacz Iwonko,
palę i to b.dużo,cirka 50szt i dziwne bo się nie odnawia.
Co ma wisieć nie utonie,hehe.
Bardzo,bardzo dziękuję za miłe słowa.
Pan Bucek niezmiernie łaskawy uznał widać,że jak z tyloma przeciwnosciami sobie poradziłem i na klawiaturze coś tam pisze to żyć mi jeszcze pozwala.
Pozdrawiam serdecznie,a kwiatów kobietom nie trza żałować
Zenek -- 07.03.2008 - 18:29Zenek, Bój się Boga!
50 sztuk? Aż mnie zatkało! Przecież to samobójstwo!
Mam ochotę jako pierwsza zgłosić inicjatywe obywatelską pod hasłem” “Odzwyczajamy Zenka od palenia”.
Za kwiaty też oczywiście dziękuję najpiękniej jak potrafię:)
Delilah -- 07.03.2008 - 18:50Perełeczko
już nie da rady się odzwyczaić.
Wiem wszystko,co złego wyczynia smoła i pochodne w płucach palacza.
Lubię palić,smakuje mi papieros.Nie potrafię wypić kawy bez papierosa,ani piwa,ani wina.
Pewnie,że głupota,wiem.
Przecież siebie nie zbiję,do kąta nie postawię.
Za chęć do inicjatywy dziękuję,ale szkoda zachodu i energii,lepiej WSP Yayco z beczułki dębowej wykurzyć i do przytomności doprowadzić.
Nic w nim spolegliwości i docenienia kobiecych zabiegów,co to mu dobrze tłumaczą.
Tak to już jest z tymi dojrzałymi facetami.
Pozdrawiam serdecznie
PS.Obserwuję Twoje komentarze i jestem dumny z tego,że tak fajnie piszesz.
Zenek -- 07.03.2008 - 19:04Wogóle to wszystkie Panie tu piszące jakoś nie doceniają swoich talentów jakby się wstydziły co nie co.
Od dzisiaj p.E.Radziszewska będzie o Was się rozpychała.Zobaczymy na ile ją stać.
Panie Zenku,
ppowiem tak czytanie tekstu, choć wstrząsającego i czytanie komentarzy pana było prawdziwą przyjemnością.
grześ -- 07.03.2008 - 19:28W sumie rzadko kiedy można coś podobnego przeczytać...
Jestem pod wrażeniem.
I jakoś do pana swawolnego czasem zachowania:), pełnego poczucia humoru i radości zycia takie przeżycia mi nie pasują.Nie spodziewałem się szczerze mówiąc, ale tym bardziej jest pan wielki…
Nie pisałem wczesniej, bo nie umiałem za bardzo.
A i te 50 papierosów?
really?
Nie wierzę, toż kurde na samo palenie pan trochę czasu traci codzień.
Proponuje zmiejszyć dawkę tak chociaż do 20, choć to pewnie dalej szkodliwe będzie.
W sumie o paleniu to ja się wypowiadać nie powinienem, bo ja w mym zyciu nawet 10 paczek nie wypaliłem, a mi wychodzi, że pan w 4 dni tyle, co ja przez jakie 7 lat ostatnie, bo wcześniej nie palłem.
:)
Pzdr
>Zenek
Dojrzali mężczyźni potrafią dać w kość równie mocno jak dojrzałe kobiety, tak to już niestety jest. I chyba dobrze?
Ale WSP Yayco wygramoli sie z tej beczułki, zapewniam Cię! To tylko kwestia czasu i własciwego “podkurzania” jak to trafnie ująłeś.
Jesli zas chodzi o piszące na TXT panie, to chyba problem polega nie na ich wstydliwości, lecz na tym, że są tu bardzo słabo reprezentowane, nad czym sama ubolewam.
Dziękuję serdecznie za miłe słowa kierowane pod moim oraz innych pań adresem:)
Delilah -- 07.03.2008 - 19:36Panie Zenku
Właśnie dopiero wróciłem do domu. Ciężki dzień pracy, jakoś tak wyszło. Ale weekend. Nie będę ukrywał przeczytałem tekst jeszcze dwa razy i żonie pokazałem i przyjaciołom. Babki wymiękły, cóż się dziwić, jak sam pisałem mnie mocno ściskało w dołku. Tekst za mną chodził dzień cały, myśli, porównania, postawienie się w podobnej sytuacji. Ależ Pan dał pozytywnego czadu, gdzie coś w głowie tak silnie zostaje i z myśli pierwszoplanowych nie schodzi. Przepraszam, że raz jeszcze o tym samym, ale właśnie już tu wspomniano, że nie trzeba opasłych historii, tomisk historycznych wywodów, udowadniania jak było.Wystarczy taki właśnie jeden tekst.
Osobiście raz jeszcze dziękuję za to otwarcie i danie nam drobnego kawałka swego życia, gdzie było wszystko strach, miłość, bojaźń, przyjaźń, dobrzy i źli ludzie. Wszystko w pigułce napisane w kilkudziesięciu zdaniach.
Jeszcze raz dzięki.
Serdecznie pozdrawiam
Mireks -- 07.03.2008 - 19:50Moi drodzy;Delilah,Grzesiu,Mirku
już teraz dziękuję serdecznie,po męsku!!!
Odpowiem nad ranem na te Wasze komentarze.
Pozdrawiam gorąco,do jutra
Zenek -- 07.03.2008 - 20:10Zenek, cwaniaczku...
Wiesz jaki dumny chodzę, że w czymś takim mogę uczestniczyć. Dzięki szczere!
Jacek Jarecki -- 07.03.2008 - 20:23Przy mnie chłop szczery & mój kumpel łzy ocierał, co pierwszy raz widziałem bo zawsze ze śmiechu, a tak mu grdyka chodziła.
:))) 3m się i nie popadaj w samozachwyt ino coś jeszcze napisz!
Zenek
Już Ci naprawdę Pan Bóg chyba wynagrodzi, tą, ech… szkoda gadać, bo znów się pobuczę.
A Kobiety na TXT będą, zapewniam Cię i coraz nas bedzie więcej, jak tacy faceci jak Ty tu będą.
Pozdrawiam najserdeczniej.:D
Alga -- 07.03.2008 - 21:54Szanowny Panie Grzesiu
i bądź Pan dumny z tego,że nie ćmisz papierochów!
Kiedyś przez rok nie paliłem.Po kilku,sześciu,może siedmiu miesiącach odkryłem rzeczy,o których dawno zapomniałem:inny smak wody,potraw,zapachy.To też ważne dla naszych doznań,ale najważniejsze odkryłem w łóżku,a precyzyjniej w sexie.
To był całkiem inny świat,inny wymiar,inna rozkosz,to był raj!
Ale czy człowiek potrafi być konsekwenty i zawsze akuratny,nie bo,znajac to wszystko ponownie włazi w szpony nałogu.
Potrafię swoim znajomkom gaworzyć o zgubnych skutkach tego nawyku,ale tylko gaworzę.
To fakt Panie Grzesiu,że człek to bezmiar nie dońca odgadniony.To wielokrotnie daje się we znaki,kiedy zbyt szybko szufladkujemy nieznanych nam ludzi na pierwszy rzut oka,na jego wypowiedzi,czy zachowanie.
Zawsze jest ta druga,trzecia,czy wiecej stron charakteru,umiejętności,doświadczeń.
Pozdrawiam serdecznie i dzieki za sympatyczny komentarz
Zenek -- 08.03.2008 - 03:47Delilah Perełeczko
jeśli ci mężczyzni potrafią docenić kobiety i mężczyzn,zrozumieć choć trochę różnice w tym zawarte,to takie dawanie w kość na sympatyczniejsze korelacje między nimi wpływają.
Z WSP Yayco to sprawa jest powiem tak,że należałoby go nie tykać w tej beczułki śmierdzącej.Po tych paru dniach to i mu ten uwielbiany zapach z letka brzydnie coraz bardziej.Tu widzę,że jest pies pogrzebany, my do niego cacy,cacy,litujemy się,prosimy,błagamy wprost,tłumaczymy itd.itp.A on się zaparł i te nasze dobre chęci ino go wzmacniają w postanowieniu robienia nam na złość.
Myslę,że okazując mu obojętność,cicho akceptując te jego wydumaną demonstrację zeźlimy go i będzie szukał inne formy przekazu.
Pożyjemy,zobaczymy.
Wcale nie tak mało jest pań na TXT,ale niewiele pisze i komentuje.W tym sęk.
Myslę,że kobiety jednak bardzo kochają być tajemnicze,skryte.Uważają za dyshonor okazywanie tego,co im w duszy gra.
Pozdrawiam raniutko
Zenek -- 08.03.2008 - 04:10Szanowny Mirku
Życzę Ci sympatycznego i słonecznego weekendu.
Zasłużyłeś na to,by odsapnąć.
Pozdrawiam
Zenek -- 08.03.2008 - 04:53Szanowny Jacku i sympatyczna Iwonko
te wszystkie miłe słowa sprawiają mi ogrom przyjemności.
Myślę,że od tych dowodów uznania w głowie mi się nie zlasuje i nadal zenkiem
pozostanę.
Tak miedzy Bogiem,a prawdą to dzięki Grzesiowi powstał ten tekst.Nie powiem tego za głośno i jemu wprost,bo zaraz by się krygował,pytał,tłumaczył.
Mój młodszy syn,wkapany ojciec,też ma na imię Grześ.
I też taki niby kapryśny,nonszalancki.Lubi wszystko odkładać na zaś,nie widzi potrzeby spieszyć sie do czegokolwiek.
Pomyslałem sobie,że Grześ roztropnie dawkuje swoje wypowiedzi.Dba o swój prestiż.
Chciałem być przekorny i zrobić coś w kilka godzin:szybko,ale konkretnie i z przesłaniem.
Wyszło jak wyszło.Mozna to było jeszcze wycyzelować,wzmocnić,ale chyba straciło by to swoją bezpośredniość,indywidualny przekaz,traumę i człowieczeństwo.
Jeszcze raz dzięki za budujące i miłe słowa,pozdrawiam gorąco
PS.Łzy nawet męskie to nie wstyd,to przecież emocje,wyraz wewnętrznych uczuć i serca.
Zenek -- 08.03.2008 - 05:11Nigdy nie wiadomo,co może jakieś tam zdarzenie wydobyć z ludzkiego serca i duszy.
Nie do końca wiemy,czy ten nasz kolega,przyjaciel to całkiem inny człowiek,gdy mu sie naciśnie odpowiedni guzik.
Panie Zenku, chyba jestem ostatni w kolejce...
do powiedzenia, że pański tekst zrobił na mnie ogromne wrażenie.
Przeczytałem go natychmiast po opublikowaniu, ale miałem kłopot z treścią mojego ewentualnego komentarza.
Czy tylko gratulować wspaniałej notki, czy powiedzieć Panu, że wzbudziła ona we mnie wspomnienia. Do dziś niezwykle realistyczne, chociaż znacznie mniej traumatyczne niż pańskie. Ta sama Rakowiecka. Ci sami klawisze i klawiszki. Naczelnik. Wszystko…
Konwój – nie na Płocką, tylko na Nowowiejską, do siedziby Garnizonowego Sądu Wojskowego, na rozprawę. Gdy wysiadaliśmy z gazika, jeden z konwojentów, młody chłopak w mundurze WSW poprawił na plecach swojego AK47 i cicho spytał: czy mogę uścisnąć panu dłoń?
Po trzech rozprawach, w dwóch sądach, wyszedłem na oświetloną wiosennym słońcem ulicę Rakowiecką. Bardzo mi się ten widok spodobał.
Pozdrawiam Pana ogromnie serdecznie
merlot
merlot -- 08.03.2008 - 05:25Szanowny Panie Merlocie
cieszę się,że potwierdza Pan moją prawdę o ludzkich odruchach w sytuacjach tragicznych.
O ludziach bezimiennych z reguły tych,co potrafią być normalni.O ludziach,którzy w każdej sytuacji są po prostu ludźmi.
Zdarzenia z którymi mieliśmy okazję się zetknąć dodawały otuchy,podtrzymywały wiarę do życia i walki.
Temat rzeka,może jeszcze kiedyś wrócę do tego,bo ci ludzie zasługują by dać wyraz ich bezinteresowności,serca,nadziei.
O tym trzeba pamiętać,trzeba oddać hołd.
Fajnie,że u Pana Panie Tomku wszystko zakończyło się szybko i satysfakcjonująco.
Nie życzę nikomu spędzenia choćby doby w więzieniu.No,może jedynie wielkiemu wrogowi,ale póki co takich nie mam i nie tęsknie za nimi.
Niezmiernie serdecznie pozdrawiam i dziękuję gorąco za miłe,sympatyczne słowa
Zenek -- 08.03.2008 - 17:52... dlatego lubię TXT
Się tu zbierają ludziska nie po to tylko, żeby się “ponaparzać” i polansować “jacy to mondrzy oni i wiedzący”.
Panie Zenku- ja bardzo lubię takie pisanie. Dziękuję bardzo.
Pozdrawiam
kułak i spekulant
Bloxer -- 10.03.2008 - 08:35Moi Szanowni Komentatorzy
dziękując Wam wszystkim za poświęcenie uwagi mojemu tekstowi i wyrażenie swojej opinii przesyłam Wam najlepszą,moim zdaniem piosenkę Ryszarda Rynkowskiego.
Zenek -- 11.03.2008 - 12:06Niech i ona będzie Wam przesłaniem