Mit narodowego konserwatyzmu


 

Jednym z głównych mitów konserwatyzmu jest przekonanie, że występuje w imieniu tego co konkretne, historyczne i realne krytykując utopijne koncepcje oparte na abstrakcyjnych i uniwersalnych zasadach. Jest jednak nie mniej abstrakcyjny od doktryn, które krytykuje.

Bodajże pierwszym konserwatystą, który wskazywał na pojęcie konkretności jako przeciwieństwo abstrakcji był Joseph de Maistre. Swoje pisarstwo poświęcił między innymi krytyce rewolucji francuskiej, a zwłaszcza Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela. „Na świecie – pisał de Maistre – nie ma czegoś takiego jak człowiek. W moim życiu widywałem Francuzów, Włochów, Rosjan, itd… Ale jeżeli chodzi o człowieka, oświadczam, że nie spotkałem go nigdy w życiu, jeśli istnieje, jest mi całkowicie nie znany”. Przyjrzyjmy się temu cytatowi – często przywoływanym zwłaszcza w kontekście obrony tezy o realności narodów w przeciwieństwie do abstrakcyjnej i uniwersalnej ludzkości. Nie mam zamiaru tutaj analizować mętnej myśli de Maistre’a chodzi raczej o analizę nadużywania tego cytatu w celu uzasadnienia konkretności narodów.

Otóż obserwacja Maistre sama jest abstrakcją: nie móg widzieć Francuza lub Rosjanina. Widział ludzi uwikłanych w rózne sieci społecznych zależności: zawodowe, rodzinne, regionalne, sądziedzkie, płciowe, religijne, itd. Sam dokonał abstrakcji uznając, że cechy narodowe są bardziej realne niż inne. Zredukował wieloaspektową jednostkę będącą częścią wielu kontekstów społecznych do jednego: „francuskiego” czy „włoskiego”. Nawet z punktu widzenia politycznej koncepcji narodu de Maistre nie mógł widzieć Włochów ponieważ byli oni poddanymi/obywatelami różnych państw i cieszyli się różnymi przywilejami i obowiązkami. Włochy w owym czasie były podzielony a ich zjednoczenie w drugiej połowie XIX wieku miało rewolucyjny charakter.Różnicy między Maistre a Deklaracją Praw Człowieka nie można opisać w kategoriach konkretny/abstrakcyjny. Cytat de Maistre’a wykorzystuje się, aby podkreślić kontekst narodowy, Deklaracja kontekst uniwersalny: wszyscy niezależnie od narodowości, religii, zawody jesteśmy ludźmi.

Jak pokazał Robert Michels w ksiażce Der Patriotismus naród przypomina ludzkość: jest to abstrakcyjna wspólnota obcych sobie ludzi, którzy nigdy w życiu się nie poznają i często nie chcą się poznać. Podobnie jest z narodowym terytorium: jest to abstrakcyjny kawał ziemi, którego nigdy w życiu w całości nie zwiedzimy. Kontakt z tak rozumianym terytorium czy wspólnotą ma charakter pośredni: dokonuje się dzięki różnego rodzajom symbolom. Dzięki symbolom jednostka jest w stanie wyobrazić sobie i kultywować w umyśle obraz narodu lub ojczyzny. Lojalność wobec tych abstrakcji nie jest czymś naturalnym, lecz jest efektem inżynierii społecznej na masową skalę: edukacji, mediów, służby wojskowej, świąt państwowych, itd. Wystarczy przejrzeć prace etnologów, aby zobaczyć co się działo w umysłach polskich dziewiętnastowiecznych chłopów, którzy nie byli poddani tej inżynieri. Żyli w świadomościowej, pionowej i poziomej izolacji: nauka standardowego polskiego budziła opór i była tak ciężka jak dzisiaj nauka łaciny, znany im świat kończył się na następnej wiosce, nieznane im były narodowe symbole a obcość definiowali w kategoriach zawodowo-społecznych. Na Białorosi do dzisiaj żyją ludzie myslący podług kategorii izolowanej chłopskiej kultury i mówią o sobie po prostu “tutejsi”.

Deklarcja ponadto nie mówi o tym, że istnieje uniwersalny człowiek: nikt nigdy nie negowal tego o czym pisał de Maistre, że istnieją konkretni ludzie w konkretnych społecznych kontekstach. Deklaracja jedynie podkreślała: że niezależnie od kontekstu ludziom przysługują pewne prawa z racji ich człowieczeństwa. Prawa te przysługują wszystkim i nie można ich uzależniąć od tego czy ktoś się urodził w rodzinie arystokratycznej czy nie, itd. Takie prawa rzecz jasną są tylko obietnicą i ideałem…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Tyle, że

Tutejszych w Polsce już nie ma, tak mniej więcej od 50 lat.
Co do białoruskich tutejszych to też błąd, ich tutejszość polegała na nie na głupocie ale na rozdarciu.
Bo oni żyli w trzech językach, czyli kulturach jednocześnie nie akceptując żadnej do końca?
I właściwie to jaki wniosek z wpisu idzie?

Mamy wrócić na łono tutejskości?
A kto zapewni nam wtedy bezpieczeństwo?


Panie Igło!

A kto Panu zapewni bezpieczeństwo w ramach narodu? Bo wystarczy pojechać do Zakopanego i powiedzieć „Piękna ta nasza ziemia nowosądecka.”, żeby zebrać po twarzy. Inne przykłady zapewne Pan sam zna…

Pozdrawiam


Igła

żaden błąd tylko rezultat badań terenowych na Białorusi referowanych w jednym z ostatnich numerów “Spraw Narodowościowych” poświęconych terytorialnosci i tożsamości… A wniosek z wpisu taki jaki kto potrafii wyciągnąć...


Hm,

ja to mam wrażenie, że najpierw jest cżłowiek, a dopiero później etykietki i nazwy jak rasa/narodowość/wyznanie/orientacja seksualna/zawód, nawet i w jakis sposób płeć.

Przynajmniej tak chciałbym,żeby było.

pzdr


Panie Grzegorzu!

Mit o równości płci jest tyle piękny co bezsensowny. Kobiety i mężczyźni są tak różni, że absurdem jest mówienie o ich równości. Proszę podać jedno sensowne uzasadnienie, inne niż różnica pomiędzy płciami, spadku prestiżu zawodów sfeminizowanych. To jest proces obecny na całym świecie, więc wytłumaczenia niską pensją itp nie wchodzą w grę.

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

spadek prestiżu wynika z tego, że więcej osób ma do niego dostęp. Gdyby istniała trzecia płeć, sztucznie odcinana od danego zawodu, a otem do niego dopuszczona, też nastąpiłby spadek prestiżu, bo dostęp do zawodu byłby szerszy.

Udowadniaj Pan, że jakaś różnica istnieje. Ja nie mogę udowadniać, że róznice nie istnieją, bo stanę w konflikcie z logiką. Negatywne twierdzenia ontologiczne są niedowodliwe o ile wiem.


Panie Jerzy,

“Mit o równości płci jest tyle piękny co bezsensowny. Kobiety i mężczyźni są tak różni, że absurdem jest mówienie o ich równości. “

Nire widzę za bardzo związku pana komentarza z moim, fakt, chaotycznym komentarzem.
Ja nie neguję różnic, tak jak są różnice między wwszystkimi właściwie.
Tyle że to nie zmienia faktu, że np. pod względem prawnym powinni być ci ludzie rówmi, mieć te same prawa itd

A spadek prestiżu zawodów?

Nie wiem, dlaczego, mam taką teoryjkę, że może z braku różnorodności, obserwując i ucząc np. grupę złożoną z samych kobiet/dziewczy (bo tak mi się zdarza) można stwierdzić (i one same to przyznają), że np. atmosfera w grupie była zdrowsza gdyby byli w niej także faceci.
Może i tak jest w przypadku zaowdów?

Nie wiem.

Ale to nie zmienia mojej tezy, że jakby nad-pojęciem jest człowiek, reszta to istotne, ale nie decydujące o kogoś odbiorze składniki.
Dlatego np. teza Maistre’a, który widzi przede wszystkim Hiszpanów, Francuzów, Włochów, nie ludzi, jest dla mnie naciągana i nie zgadzam się z nią.

pzdr

P.S. Znowu chaotycznie mi wyszło.


Panie Jerzy

Oczywiście spadek prestiżu jest spowodowany przez szowinistyczne świnie, które ten prestiż kobietom dbierają, rzecz jasna, niesłusznie i nienaukowo. Jak i pensje. Też im odbierają.

Jak np. jest stolarnia z samymi mężczyznami i obok stolarnia z samymi kobietami, to wszystkie badania gender-studentów udowodnią, że stolarki pracują lepiej pod każdym względem, sumieniniej uważniej itd., w zakładzie jest czysto i ładnie pachnie, a u stolarzy chlanie i brzydkie słowa, te na k., ch. i nieortograficznie, na h. też. Przy czym stolarki dostają od swojej tolerancyjnej szefowej niższe pensje, a stolarze, od białego anglosaskiego mężczyzny – wyższe. Niesprawiedliwie społecznie. Cieśle więcej sprzedają niż ciesielki, a to dlatego, że rynek jest pogrążony w szowinistycznych stereotypach. Itede, itepe. To przecież wiadomo, wszyscy wiedzą, chociaż dziadek czasem zapomina. A Pan takie tu oczywiste pytania podchwytliwie stawia.

Pozdrawiam.

PS. A tak zupełnie szczerze, to moja żona jest dobrym kierowcą i nawigatorem tak dobrym, że nie kupuję GPSa. A ja się gubię w przestrzeni i nie rozpoznaje kierunków świata.


Tak sobie pomyślałem

Że Deklaracja jest strasznie konserwatywna dzisiaj. I niepostępowa. Oto rozpatruje jakieś wyjątkowe prawa człowieka, uznając jakąś wyjątkowość czy nadrzędność naszego gatunku nad resztą stworzenia. Jej dni są policzone.


Panie Mindrunnerze!

Plenczow

Panie Jerzy,
spadek prestiżu wynika z tego, że więcej osób ma do niego dostęp.

Jeśli wprowadza się koncesje na jakąś działalność, to dostęp do zawodu ulega ograniczeniu, a prestiż nie rośnie, zatem Pańskie rozumowanie jest błędne.

Gdyby istniała trzecia płeć, sztucznie odcinana od danego zawodu, a potem do niego dopuszczona, też nastąpiłby spadek prestiżu, bo dostęp do zawodu byłby szerszy.

Trzecia płeć nie ma związku z rozważanymi zależnościami.

Udowadniaj Pan, że jakaś różnica istnieje.

Rozumiem, że prosi Pan abym wykazał różnicę pomiędzy kobietami a mężczyznami, która skutkuje spadkiem prestiżu zawodu, gdy ulega on feminizacji. Służę uprzejmie. Kobiety poszukują najwspanialszego mężczyzny na partnera, natomiast mężczyźni szukają młodo wyglądających kobiet na partnerki. To powoduje, że atrakcyjny jest mężczyzna zajmujący wysoką pozycję, a przynajmniej niedostępną dla pospólstwa. Mężczyzna pracujący w zawodzie dostępnym dla każdego, a w szczególności dla kobiet, jest mało atrakcyjnym partnerem. A w okół seksu wszystko się kręci.

Ja nie mogę udowadniać, że różnice nie istnieją, bo stanę w konflikcie z logiką. Negatywne twierdzenia ontologiczne są niedowodliwe o ile wiem.

Ma pan dziwne pojęcie logiki, ale to się zdarza. Nie trzeba się z tym obnosić. :)

Pozdrawiam


Panie Grzegorzu!

tecumseh

Panie Jerzy
“Mit o równości płci jest tyle piękny co bezsensowny. Kobiety i mężczyźni są tak różni, że absurdem jest mówienie o ich równości. “

OK

Nie widzę za bardzo związku pana komentarza z moim, fakt, chaotycznym komentarzem.

Cecha „narodowość” jest zupełnie nieporównywalna z cechą „płeć”. Różnica pomiędzy Polakiem a Niemcem ma zupełnie inny charakter niż różnica pomiędzy Polakiem a Polką. Przy okazji warto zauważyć, że przynależność narodowa jest w jakimś stopniu kwestią wyboru, zaś płeć, w zasadzie, nie.

Ja nie neguję różnic, tak jak są różnice między wszystkimi właściwie. Tyle że to nie zmienia faktu, że np. pod względem prawnym powinni być ci ludzie równi, mieć te same prawa itd

Równość wobec prawa, to trochę co innego, choć i tu można wskazać na różne normy dla mężczyzn i kobiet.

A spadek prestiżu zawodów?

Właśnie.

Nie wiem, dlaczego, mam taką teoryjkę, że może z braku różnorodności, obserwując i ucząc np. grupę złożoną z samych kobiet/dziewczyn (bo tak mi się zdarza) można stwierdzić (i one same to przyznają), że np. atmosfera w grupie była zdrowsza gdyby byli w niej także faceci.

Chodziło o zmianę jednorodności męskiej na jednorodność żeńską, zatem wyjaśnienie się nie broni. :)

Może i tak jest w przypadku zawodów?

Niestety nie.

Nie wiem.

A ja wiem… :)

Ale to nie zmienia mojej tezy, że jakby nad-pojęciem jest człowiek, reszta to istotne, ale nie decydujące o kogoś odbiorze składniki. Dlatego np. teza Maistre’a, który widzi przede wszystkim Hiszpanów, Francuzów, Włochów, nie ludzi, jest dla mnie naciągana i nie zgadzam się z nią.

Zgadzam się z Pana krytyką cytowanego poglądu, choć różnica między płciami ma fundamentalne znaczenie.

pzdr

i na wzajem.

P.S. Znowu chaotycznie mi wyszło.

Nie szkodzi. :)


Panie Odysie!

odys

Panie Jerzy
Oczywiście spadek prestiżu jest spowodowany przez szowinistyczne świnie, które ten prestiż kobietom odbierają, rzecz jasna, niesłusznie i nienaukowo. Jak i pensje. Też im odbierają.

Obśmiałem się jak norka. :)

Jak np. jest stolarnia z samymi mężczyznami i obok stolarnia z samymi kobietami, to wszystkie badania gender-studentów udowodnią, że stolarki pracują lepiej pod każdym względem, sumienniej, uważniej itd., w zakładzie jest czysto i ładnie pachnie, a u stolarzy chlanie i brzydkie słowa, te na k., ch. i nieortograficznie, na h. też. Przy czym stolarki dostają od swojej tolerancyjnej szefowej niższe pensje, a stolarze, od białego anglosaskiego mężczyzny – wyższe. Niesprawiedliwie społecznie. Cieśle więcej sprzedają niż ciesielki, a to dlatego, że rynek jest pogrążony w szowinistycznych stereotypach. Itede, itepe. To przecież wiadomo, wszyscy wiedzą, chociaż dziadek czasem zapomina. A Pan takie tu oczywiste pytania podchwytliwie stawia.

Przykład wesoły, choć niczego nie wyjaśnia. Widzi Pan, widziałem taki komiks. Rozmawiają dwie panie. Jedna marudzi, że nie ma komiksów z kobietami w roli główne, bohatersko pokonujących legiony przeciwników i, że trzeba coś z tym zrobić. Na to druga pyta się: „A jakbyś miała być postacią z komiksu, to kim chciałabyś być?” i tu pada zaskakująca odpowiedź: „Jak to kim? Dziewczyną Supermena!”. Proszę zastanowić się czy za nierówności społeczne nie są odpowiedzialne kobiety i ich oczekiwania pod adresem mężczyzn. :)

Pozdrawiam.

I na wzajem.

PS. A tak zupełnie szczerze, to moja żona jest dobrym kierowcą i nawigatorem tak dobrym, że nie kupuję GPSa. A ja się gubię w przestrzeni i nie rozpoznaje kierunków świata.

A to nie ma nic do rzeczy. :)


nie rozumiem

ani tego co mam niby wyniesć z artykułu, ani dyskusji pod nim, co ma konserwatyzm to równości płci, dostępności do zawodów itd
więc znikam nawet nie próbując rozwikłać o co chodzi


Dyskusja

przybrała zaskakujący kierunek widzę. Co do kobiet i mężyczn to są równi pod względem moralnego statusu mimo faktycznych nierówności i odmienności ale przecież nie o to chodzi… jak w stwierdzeniu, że wszyscy ludzie są równi


Panie Jerzy

Ja tak chciałem żartobliwie, ironicznie a Pan od razu ostrzał artyleryjski… Niesłusznie. Nie jestem przeciw. Choć z za się zawaham.

A przykład mojej żony, oczywiście nie dowodzi niczego, poza tym, że stereotypy i uogólnienia mogą być błędne w przypadku jednostek, więc nie powinny decydować o odcięciu jednostkom możliwości niestereotypowego rozwoju.

Co niezmienia oczywiście fatu, że wiele obiegowych opini o różnicach między płciami znajduje potwierdzenie naukowe (statystycznie).

Na przykładzie:
Rozdział sportowych rywalizacji na osobne kategorie dla mężczyzn i kobiet potwierdza tezę, że generalnie kobiety są niższe i mają fizycznie słabsze osiągi niż mężczyźni.
Co nie zmienia faktu, że jestem niższy, biegam wolniej i jestem fizycznie słabszy od wielu kobiet, o sporstsmenkach nie wspominając…

Więc spokojnie mozna by znaleźć pracę fizyczną, do której nadaję się gorzej niż niejedna pani.

Na koniec tylko pragnę zapewnić, że z tymi szowinistycznymi świniami, z mojej strony to żart był. A z drugiej – kogoś, kto to napisałby tak na poważnie, nie przekonałaby pańska anegdotka z supermenową.


Panie Odysie!

odys

Panie Jerzy!

Ja tak chciałem żartobliwie, ironicznie a Pan od razu ostrzał artyleryjski… Niesłusznie. Nie jestem przeciw. Choć z za się zawaham.

Ależ mnie Pan ubawił i o tym pisałem.

A przykład mojej żony, oczywiście nie dowodzi niczego, poza tym, że stereotypy i uogólnienia mogą być błędne w przypadku jednostek, więc nie powinny decydować o odcięciu jednostkom możliwości niestereotypowego rozwoju.

Pełna zgoda.

Co nie zmienia oczywiście faktu, że wiele obiegowych opinii o różnicach między płciami znajduje potwierdzenie naukowe (statystycznie).

Raczej niektóre opinie…

Na przykładzie:
Rozdział sportowych rywalizacji na osobne kategorie dla mężczyzn i kobiet potwierdza tezę, że generalnie kobiety są niższe i mają fizycznie słabsze osiągi niż mężczyźni.
Co nie zmienia faktu, że jestem niższy, biegam wolniej i jestem fizycznie słabszy od wielu kobiet, o sporstsmenkach nie wspominając…

„Są małe kłamstwa, duże kłamstwa i statystyka” :)

Więc spokojnie można by znaleźć pracę fizyczną, do której nadaję się gorzej niż niejedna pani.

Tylko po co?

Na koniec tylko pragnę zapewnić, że z tymi szowinistycznymi świniami, z mojej strony to żart był. A z drugiej – kogoś, kto to napisałby tak na poważnie, nie przekonałaby pańska anegdotka z supermenową.

Tego nie wiemy, dopóki nie pojawi się ktoś, kto poważnie weźmie pańskie słowa i wypowie się na temat mojej argumentacji.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość