Żydzi


 

Salonowy historyk amator powiada, że Isaac Bashevis Singer laureat literackiej nagrody Nobla miał się wyrazić opinie, że gdyby na świecie nie byłoby anty-semityzmu, to Żydzi by go stworzyli. Zapewne Singer ma racje w odniesieniu do żydowskich skrajnych nacjonalistów: nic tak nie scala wspólnoty jak istnienie wspólnego wroga. Cytat sugeruje wyraźnie, że idzie o współczesny żydowski fundamentalizm, który sam w pewnym stopniu wroga sobie stworzył, żyje z niego i się nim syci.

Myśl to mało odkrywcza. Odkrywyczy jest natomiast kontekst w jakim ten cytat się znalazł. Otóż nasz niedouczony salonowy historyk przedstawia genezę zagłady Żydów i omawia postanowienia „konferencji naukowej” (sic!) w Wansee. W centrum jego uwagi znajdują trzy niechlubne postacie: Adolf Hitler, Reinchard Heydrich i Heinrich Himmler. Czego się o nich dowiadujemy? W żyłach ich wszystkich – głosi z powagą autor – płynęła krew żydowska. W przypadku Hitlera obliczył nawet, że w jego żyłach krwii żydowskiej było 25%. Trzej główni inicjatorzy zagłady mieli zdaniem autora „żydowskie pochodzenie”. Nie o powtarzanie niesprawdzonych plot jednak chodzi. Uderza przede wszystkim pisanie o narodowości w kategoriach krwii, co przywodzi na myśl sposób myślenia opisywanych postaci. Poza tym w świetle twierdzeń autora cytat z Singera nabiera specyficznego znaczenia….

Interesująca jest także społeczno-polityczna historia Niemiec kreślona przez autora. Jego zdaniem „na terenie Niemiec mieszkało kilka milionów (sic!) biedoty żydowskiej, która po I Wojnie Światowej też nie miała co jeść. Ta biedota żydowska miała wsparcie duchowe i ideologiczne w inteligencji żydowskiej, która chciała zmienić Świat w oparciu o wytyczne Międzynarodówek socjalistycznych. W trakcie chaosu w Niemczech wielu wybitnych przedstawicieli środowisk żydowskich o orientacji komunistycznej dążyło do rewolucji, bratało się z robotnikami, chłopami marynarzami i zdemobilizowanymi żołnierzami”. Z drugiej jednak strony dowiadujemy się, że to „Niemcy od zawsze byli urodzonymi komunistami”. A sami Żydzi w Niemczech nie zamierzali tam chyba długo zostać. Jak pisze salonowy historyk: Żydzi „wychodząc z Egiptu w drodze do Kanaan, wylądowali w Lublinie wspierani bagnetami armii bolszewickiej, by tworzyć nową republikę sowiecką”.

Mało logiczne i nieskładne pisarstwo salonowego historyka byłoby mało interesujące, gdyby nie było ilustracją pewnej głębszej tendencji znamionującej niektóre środowiska tzw. prawicy. Na tę tendencję składają się pewne przekonania – rzadko wyrażane wprost – lecz dość wyraźne:

- narodowość jest czymś przypisanym, naturalnym, dziedzicznym, nierzadko określa się ją w kontekście krwii. Dotyczy to zwłaszcza Żydów (skąd ta skłonność do norymberskich kryteriów?)

- Żydzi odegrali szczególną rolę w historii (najczęściej destrukcyjną ale czasem przypisuje im się jakieś nadzwyczajne pozytywne przymioty). W każdym bądź razie są grupą wyjątkową.

- Żydzi są odpowiedzialni za wynalezienie, rozprzestrzenie komunizmu i trwanie komunistycznych reżimów

- Żydzi stworzyli antysemityzm, także jego najbardziej mordercze przejawy. Słowem, Żydzi sami zgotowali sobie (i innym) taki a nie inny los

Żydzi stworzyli antysemityzm? A kto stworzył de Zieleśkiewicza i jemu podobnych?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

No dobrze...

Ale przecież to nie salon – więc jaki jest sens tego wpisu na tekstowisku?
i to na czołówce?
Hę?

http://podcastsportowy.wordpress.com/


salon czy nie salon

to ilustracja pewnego sposobu sposobu myślenia, którego nijak nie mogę zrozumieć.


Łojezu,

na mój prosty, babski co gorsza rozum, to jest tak.

Istnieje coś takiego jak charakter narodowy. Może on się przejawiać w bardzo różnych formach, zawsze się znajdzie wielu odszczepieńców (i chwala Bogu za to – monizm jest nudny i zabójczy dla rozwoju) – ale pewne prawidlowości da się wytypować.

Niektóre narody są bardziej hm, narodowe od innych. Niemcy, Rosjanie, Angole, Francuzi, Wlosi, a i Polacy też. Wszystkie te nacje mają sklonność już to do podboju slabszych sąsiadów, tworzenia imperiów, już to do wytwarzania kultury szczególnie cennej i znaczącej, już to do rozmaitych szpasów i bijatyk.

Żydzi są narodem najbardziej szczególnym ze wszystkich. Powolanym do wielkości, można by powiedzieć. Co za tym idzie – także do męczeństwa, bo ogól nie lubi takich, co się wyróżniają... w przeróżnych dziedzinach.

Gombrowicz o tym fajnie pisal, ale niestety Dzienniki zostaly w Warszawie, to nie zacytuję.

Pozdrawiam


charakter

niewiele tłumaczy a sam raczej wymaga wyjaśnienia. Jeżeli w ogóle o narodowych charakterach można mówić w przypadku narodów liczących dziesiątki czy setki milionów ludzi


No dobra,

to czekam na jakieś lepsze wyjaśnienia, panie zoon.

Pozdrawiam leniwie


Pino

Wymieniony przez Ciebie pisał o Żydach m.in. to:

Żydzi są narodem tragicznym, który w ciągu wieków wygnania i ucisku uległ wielu wypaczeniom – nic przeto dziwnego, że forma Żyda, jego wygląd, jego sposób bycia, wyrażania się, nieraz zalatuje groteską – brodaci chałaciarze z gett, ekstatyczni poeci z kawiarń artystycznych, milionerzy z giełdy, wszyscy byli w tym czy w owym groteskowi, prawie niewiarygodni, jako zjawisko… A że Żyd jest inteligentny, więc to czuje – czuje, ale nie umie się z tej złej formy swojej wyzwolić – i stąd się bierze, że oni tak często siebie samych odczuwają jako karykaturę, dziwny dowcip Stworzyciela. Ten napięty stosunek Żyda do formy, to że ona tak ich dręczy, albo śmieszy, albo poniża, to że Żyd nigdy nie jest sobą w stu procentach, jak będzie sobą chłop, czy szlachcic, o formie po pokoleniach odziedziczonej, z którą się zrósł doskonale, to że Żyd zawsze musi być jakąś kompromitacją formy i jej katastrofą – to wszystko mnie w nich urzekało. Gdyż do tego ja dążyłem w mojej sztuce – do uwydatnienia zmagań człowieka z formą, żeby on pojął jej tyranię i walczył z jej przemocą.

Były to sprawy wówczas prawie nie do pojęcia dla ludzi z mego środowiska, którzy ruszali się, mówili, myśleli, czuli w trybie raz na zawsze ustalonym, po przodkach odziedziczonym. I dopiero gdy wojna i rewolucja przełamały ten rytuał i jęły ugniatać ludzi jak lalki woskowe, a wszystko co wydawało się wieczne okazało się kruche i zwiewne, te moje idee nabrały siły. Ale ja już poprzednio dostrzegałem, jak często w odniesieniu do Żydów właśnie te suwerenne i dumne maniery ludzi mojej sfery załamywały się w sposób godny pożałowania. Żydzi wydawali się elementem kompromitującym, wobec którego nie można było właściwie się zachować.

Ileż razy byłem świadkiem takich kompromitacji, żałosnych, bolesnych!

Więcej tutaj

pozdrawiam


Zoonie,

domyślam się, ze ałtorem omawianym jest pan “de Z.” – gdyby Protokoły Mędrców Syjonu nie powstały w laboratoriach carskiej ochrany, to pan “de” by je stworzył, bo świat, zwłaszcza świat zeleśkiewiczowski, nie znosi próżni.

Xipe – w S24 ten komentarz nie miał szansy zaistnieć na czołówce, więc mnie nie dziwi, że u nas się znalazł. Ja coraz rzadziej tam zaglądam i chętnie u nas czytam jakieś wycinki salonowe czy prasówkę albo salonkę.


Joteszu, Zoonie

Właśnie z tego powodu tam nie zaglądam.

Tolerancja dla antysemityzmu jaka w s24 od czasu do czasu na stronie głównej się objawia jest dla mnie czymś niepojętym.

Akurat tekst przytoczony przez Zoona pewnie gnił sobie gdzieś spokojnie w czeluściach tfu… salonu…

ale jak pamiętam dobrze jakie teksty ichniejsza redakcja promowała po ukazaniu się “Strachu” Grossa…

Więc chciałem tylko zaznaczyć, że problem podwójnie nie nasz: nie na TXT i bardziej niż dla blogera odpowiedni dla psychiatry, względnie antropologa

http://podcastsportowy.wordpress.com/


tak to de Z

a jego tekst wisiał na SG – ale jak pisałem – nie on jeden takie rzeczy wypisuje, dlatego mnie to interesuje. To przejaw pewnego sposobu myślenia o Żydach charakterystycznego dla pewnych nurtów prawicy. Skąd to się bierze? I jak można z powagą powołując się na autorytet nauki głosić takie nonsensy?


Krew...

Badanie procentów w krwi to działanie i myślenie nazistowskie. Być może geny niosą pewne predyspozycje i zdolonośći. Srodowisko, doświadczenie i wychowanie oraz kultura, to nas kształtuje. Niedobrze mi się robi gdy ktoś plecie o krwi w sensie rasistowskim. Jeżeli jakaś nacja uzywa języka który nie jest najłatwiejszy w świecie a do tego można go przełożyć na matematykę z pewnością wyćwiczy i wyrobi w sobie pewne predyspozycje…Natomiast co do osób pokroju de Zieleśkiewicza naprawde nie wiem kto ich tworzy najwyrażniej są wypadkową własnych resentymentów niedouczenia orz złej woli.


Subskrybuj zawartość