Parlament Europejski i Kosowo: krok w dobrym kierunku

Wczoraj zdecydowana większość Parlementu Europejskiego i zdecydowana większość polskich europosłów (delegacje PO, PiS i Lewicy) poparła rezolucję o uznaniu niepodległości Kosowa. Jedynie garstka polskich nacjonalistycznych posłów głosowała przeciwko, co jest pewnym paradoksem (ich zdaniem narody mają prawo do samostanowienia, ale jak widać nie wszystkie).

Uznanie państwa kosowskiego jest kolejnym krokiem na drodze do ery post-suwerenności. Uznając Kosowo sygnalizujemy, ze państwo nie ma absolutnej władzy nad swoimi obywatelami. Musi przestrzegać podstawowych praw człowieka – jeżeli tego nie robi wspólnota międzynarodowa ma prawo interweniować. Obserwujemy zatem powstawanie suwerenności warunkowej, tj. koncepcję stwierdzającą, że uczestnictwo państwa w systemie międzynarodowym zależy od jego stosunku do własnych obywateli. Przed suwerennością stoją prawa człowieka. Suwerenność nie oznacza, że państwo może je naruszać. Sposób postępowania państwa wobec własnych obywateli podlega ocenie przez wspólnotę międzynarodową i w przypadku naruszania podstawowych praw człowieka może ona interweniować. Tak stało się w przypadku Serbii, która nie gwarantowała Albańczykom w Kosowie podstawowych praw człowieka. Post-suwereność jest rzecz jasna jedynie pewną tendencją a nie czymś co istnieje w pełnej postaci. Mimo niedoskonałości, podwójnych kryteriów, niejasności jest to jednak dość widoczna tendencja i dodajmy pożądana. Barbarzyńska epoka suwerennych państw narodowych powoli mija. W tym kontekście trzeba patrzeć na kwestię Kosowa.

Kwestię tę zaciemnia argumentacja zrównująca przypadek Kosowa z ruchami separatystycznymi w Południowej Osetii, Abchazji i Naddniestrzu nie bierze jednak pod uwagę kilku rzeczy. Po pierwsze, Serbia utraciła kontrolę nad Kosowem ze względu na nagminne łamanie praw człowieka i prześladowania Albańczyków. Okazała się państwem, które nie jest w stanie zapewnić mniejszościom narodowym nawet nie rozwoju kultury, lecz bezpieczeństwa. Straciła moralne prawo do rządzenia Kosowem. Oczywiście, Kosowarzy również popełniali zbrodnie. Wyzwoleńcza Armia Kosowa miała charakter terrorystyczny i atakowała serbskich cywilów. Jednak to Serbowie dysponowali państwowym aparatem przemocy, stosowali zasadę odpowiedzialności zbiorowej, ich akcje odwetowe były wymierzone w ludność cywilną i wywołali masowy exodus Albańczyków. Po drugie, Interwencja została podjęta przez państwa demokratyczne i miała na celu przerwanie masowego łamania praw człowieka. Po trzecie, w Kosowie administrowanym przez Organizację Narodów. Zjednoczonych próbuje się tworzyć instytucje demokratyczne. Te warunki nie są spełnione w przypadku południowej Osetii, Abchazji, Naddniestrzu. Semi-demokratyczna lub autorytarna Rosja nie gwarantuje poprawy sytuacji ludności owych regionów.

Pojawiają się alarmistyczne głosy, że Kosowo będzie precedensem, który zaczną powoływać się inne ruchy separatystyczne. Podobne pełne obawy głosy można usłyszeć również w Polsce. Jeżeli Kosowo może być niepodległe, to dlaczego nie Górny Śląsk? Niekiedy sugeruje się, że jest to ukryty plan Niemiec: podważenie porządku poczdamskiego, stworzenie precedensu, który ułatwi późniejsze wysunięcie roszczeń wobec polskich ziem zachodnich

Jaką zachętę dostają ruchy separatystyczne? Tylko taką, że mogą liczyć na pomoc jedynie w przypadku, gdy państwo masowo łamie podstawowe prawa człowieka. Jednak w państwach Unii Europejskiej taka sytuacja nie zachodzi. Nie ma żadnych powodów, dla których separatyści ze Szkocji, kraju Basków czy Górnego Śląską mogliby liczyć na poparcie wspólnoty międzynarodowej. Nawet w państwach, gdzie dochodzi do przemocy jak w Hiszpanii rząd nie pacyfikuje całych baskijskich wiosek w odpowiedzi na działalność terrorystów. Gdyby hipotetycznie: grupka fanatyków górnośląskich zaczęła przeprowadzać zamachy na polskich polityków, a polski rząd odpowiedziałby represjami opartymi na odpowiedzialności zbiorowej, stosowałby przemoc i egzekucje w stosunku do niewinnych mieszkańców Górnego Śląska, to straciłby moralne prawo do tego terytorium. I dobrze, że taka zasada zaczyna się kształtować: rządom nie wolno w stosunku do swoich obywateli wszystkiego. Ponad państwem są prawa człowieka. Państwo, także państwo narodowe, to nie bożek, którego trzeba otaczać bezgraniczną czcią....

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

państwo polskie nie pacyfikuje Ślązaków

ale jednak około 170 000 osób (wg ostatniego spisu), którzy poczuwają się bardziej do śląskości niż polskości odmawia prawa do bycia narodem, twierdząc, wbrew faktom, że takiego narodu nie ma.


Szanowny Panie Zoon

Skoro powiedział Pan “A”, za światłą i postępową częścią PE, to ja – jako zwolenniczka (w tym wypadku) opinii wstecznej oraz nacjonalistycznej części tegoż parlamentu powiem na przekór Panu i postępowcom: Baskom, Katalończykom, Korsykanom, Abchazom i Osetyjcom niepodległość należy się, jak psu buda.
I co Pan na to?

Zanim Pan odpowie na powyższe proszę wykazać antropologicznie, kulturowo i lingwistycznie, że tzw. Kosowarzy stanowią odrębny naród.

Dziękuję.


a dlaczego mam wykazywać?

I to w dodatku antropologicznie (sic!) itd. Ja nie jestem zwolennkiem zasady: każdy naród własne państwo i podstawą mojego opowiedzenia się za Kosowem nie jest istnienie Kosowarów.


Ślązacy

nie zostali uznani za naród, ale nie tylko nie ma akcji odwetowych, ale mogą sie organizować, chociaż niestety odzwywają się głosy, aby ich organizacje zdelegalizować....


na Słowacji Ślązacy są uznawani za naród

no ale tam przynależność do narodu śląskiego deklaruje kilka tysięcy osób, a nie prawie 200 000, więc można sobie takie fanaberie tolerować. w Polsce trzeba Ślązaków ograniczać bo jeszcze gotowi zrobić IV powstanie…


to niestety

odnosi się właśnie do tego o czym Pan pisze: nie ma podstaw, aby zabronić organizowania się Slązakom


Panie Zoon

Napisał Pan: “podstawą mojego opowiedzenia się za Kosowem nie jest istnienie Kosowarów.”

Mogę zapytać co taką podstawą jest? Mam szczerą nadzieję, że nie tylko wytyczne światłej oraz postępowej części PE.

Pozostaję w zadziwieniu.
:)


nie ma narodowości Kosowskiej

bo oni wszyscy (raczej) uważają się za Albańczyków. ale może tak być, że jeśli Kosowo nie zostanie wchłonięte przez Albanię to ludzie z czasem zaczną się określać jako Kosowarzy. przecież z Bośnią było podobnie, a Palestyńczycy istnieli od zawsze?


przecież napisałem o tym w poście

Upraszczając: mniejszościom (w tym przypadku Albańczykom) przysługują pewne prawa (językowe, kulturowe, autonomia). Uprawniona secesja wchodzi w grę jedynie w wyjątkowych okolicznościach. Jedną z takich okoliczności jest masowe łamanie podstawowych praw. Łamali prawa Albańczyków – nawet nie narodowe, lecz czowieka – stracili moralne prawo do tego terytorium. Dlatego nie popieram secesji Basków, gdyby Hiszpanie zaczeli ich wyżynać, zwlaniać masowo z pracy, rugować z ziemi, itd. na pewno bym poparł. Ale nie dlatego, że są Baskami, lecz dlatego, że są prześladowanymi Baskami.


zoon

Baskowie to chyba już tak z przyzwyczajenia się buntują bo źle im nie jest :)


Aaa... to przepraszam.

Oczekuję z niecierpliwością, kiedy Pan poprze kolejne mniejszości w ich “moralnym prawie” do zabierania terytoriów innych państw.

Moralność w polityce? A to ci dopiero…
:)


albo

stanie się częścią UE….

Nie raz się zdarzało, że państwo tworzyło naród


mówiąc

ściślej prawa człowieka

A jaka alternatywa? Prawo silniejszego? Choć nigdy ideały nie zostaną zrealizowane, to chyba jakiś normatywny model trzeba mieć, aby oceniać co słuszne a co nie? Nie widze powodów, dla których dawać państwu władzę do przesladowania swoich obywateli


ale w Kosowie od dość dawna stosunek Albańczyków do innych

narodowości był wybitnie na korzyść Albańczyków. 90% Kosowarów i 6% Serbów.

Serbów w Kosowie pokonano ich własną bronią i dlaczego też ich to tak boli


Subskrybuj zawartość