Nadmiar wolnego czasu, czyli Rewizja Nadzwyczajna


 

Dziś ani słowa o polityce. Rozczarowanych przepraszam, ale czasami trzeba odreagować, zebrać myśli, odsunąć się na dystans i wsiąść głęboki oddech.

Dziś trywialnie o tym co z człowieka robi nadmiar wolnego czasu spowodowany banalną chorobą, zmuszającą do zamknięcia się w czterech ścianach i oddaniu słodkiemu lenistwu po pierwszych chorobowych kłopotach.
Mamy wolne, lenistwo dobiera się do władzy i mówi “odpuść sobie, wypocznij, nadrabiaj zaległości”. Do czasu. Każdy z nas to zna, kiedy wyczekiwane nic-nierobienie traci swój początkowy smaczek owocu zakazanego i zaczyna powoli drążyć, aż staje się stanem nienaturalnym, ręce nas swędzą do zrobienia czegokolwiek, a wymarzone słodkie nieróbstwo zaczyna drażnić, przeszkadzać, sprowadza niepokój braku czegoś do czego przywykliśmy. Ale przecież nie weźmiemy się do pracy ! Co to to nie..nigdy !

W tym momencie zaczynamy rozglądać się za rzeczami, czynnościami, za czymkolwiek co zawsze odkładaliśmy na później a nie możemy sobie przypomnieć co to takiego było…

Mnie też pokusiło. Najpierw do półek z książkami, tam gdzie palcami zbieramy kurz z obwoluty, gdzie uśmiechamy się na widok znajomych tytułów,autorów, do których obiecywaliśmy sobie wrócić jak do starych znajomych, potem do innych książkowych grzbietów,książek które mieliśmy przeczytać kiedy czas pozwoli, a nie dało rady, bo zawsze wpada w ręce coś nowego, ciekawego, co nas skusiło i kazało tą poprzednią odstawić “na lepsze czasy”.

Ale nie będzie o książkach. Będzie o muzyce. Bo w takiej kwerendzie rzeczy “zapomnianych” sięgnąłem do starego pudła z kasetami.Z zamierzchłych już czasów kiedy “kaseciak” był dobrodziejstwem techniki bo pozwalał słuchać kiedy się chciało, czego się chciało i tworzyć własną “bazę” rzeczy do słuchania wybieranych.

Sięgnijcie kiedyś jak ja, nie do wspomnień ważnych w samych sobie , ale do odebrania ich w inny sposób – co ja takiego przezywałem, myślałem, czułem , kiedy takiej a nie innej muzyki chciałem słuchać ?
Ot dziwadło, teraz po latach zaczynam się zastanawiać, czy taki człowiek stał się prosty, czy taki prosty był kiedy sobie “dobierał” na skrzypiącej kasecie różne “kawałki”...sam nie wiem.

Ale spróbuję pokazać wam , jak czuje się to dziś.

Na początek coś, co pewnie nie jeden(jedna) słuchała i pamięta – 23.00 w nocy, cholernie ciepły głos, muzyka rożna ale o specyficznie jednolitym nastroju przerywana tekstami ni to wierszy, ni to wyrwanych nie wiadomo skąd cytatów, takich jak te ;

“(...) Ten ogień jest nie po to

aby grzać, lecz żeby nie zgasło…

i pamiętaj – nie zmienia się nic

za wyjątkiem dat…(...)

albo podobne –

I deszcz

pulsuje powolnym ukojeniem

Jak srebrzyste struny gitary,

Jak czarno – białe klawisze fortepianu…

I nie wiadomo gdzie jest koniec, a gdzie początek

A między nimi jest TO

Lecz wciąż bardziej nowe i nowe

Więc nigdy nam nie zabraknie śmiechu i łez…

Kto zgadł to wie, dla innych przypomnę – Piotr Kaczkowski, program III ( wiem , że “trujka”, ale choć truła to się jej słuchało !) i jego nocne audycje.

A po , lub przed takimi tekstami puszczał na przykład coś takiego :


albo podobne a równie pasujące :

Pamięta ktoś tamte klimaty ? Kiedy słuchałem ich ze starej taśmy, to czułem jak wraca to oczarowanie , kiedy pierwszy raz poczuło się smak dobrej muzyki, kiedy taki zespół jak Kansas zamiast hmm dziwnego rocka wypuścił nagle TAKI kawałek !
A takie “cudo” znacie ? Nie? to posłuchajcie ;
[vide:http://www.youtube.com/watch?v=-rRvSwKCCPY]

a potem było “trwaj chwilo , trwaj i leciało ;

gdzieś po drodze trafiał się kawałek , budzący dreszcze aż do szpiku kości , przypominając że żyliśmy w czasach kiedy w TV Urban puszczał The Day After, Czarnobyl świecił z daleka, a Budka Suflera wróżyła , że “Nadciąga noc komety …!”...

Całkiem sporo słuchało się takich i podobnych “wojennych” utworów.Widać takie czasy, strachu, “podskórnego” gdzieś niepokoju, mimo że tak naprawdę nikt w żadną wojnę nie wierzył. Ale słuchało się doskonale !. Takiego “cuda” też, ...jakże często :
[vide:http://www.youtube.com/watch?v=k5JkHBC5lDs]

Stare taśmy, nie raz kasowane, nagrywane, tworzą swoisty misz masz, przemieszanie dat, okresów, epok wręcz !. Ale jakimś cudem czasami “trzymają klimat”. Tak i mi się trafiło. Po Kaczkowskim, wojnie i raczej nostalgicznych kawałkach przeskok o kilka lat i takie “cóś” :

a potem zupełnie z innej beczki :

Warto sięgać do starych taśm, mają w sobie potencjał własnej przeszłości, słuchając tego co niejako sami stworzyliśmy, zastanawiamy się co nas pokusiło do takiego a nie innego doboru takiej a nie innej muzyki. Niektóre utwory witamy z rozrzewnieniem, uśmiechem, nostalgią...przy innych marszczymy brwi zastanawiając się co nas pokusiło takie dziwadło włączyć do kolekcji, a jeszcze inne męczą bo kojarzą się z czymś co już nam uciekło, a kiedyś było ważne…

Jak macie gdzieś takie “zabytki” sięgnijcie po nie…ja swoich słucham już kilka dni i wierzcie, mam z tego niesamowitą frajdę !
Jak dalej tak pójdzie, to następny tekst też będzie o muzyce.
I na pożegnanie coś do ożywienia nastroju :) :

Na ten pierwszy raz wystarczy, do następnej Rewizji…

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Oooooo,

już mi się podoba, wystarczy, że jest Dust in the wind, w ogóle tekst ma klimat, posłucham więcej i skomentuję jutro, znaczy jak wstanę.

Ale tekst świetny, muzyczka, przypuszczam, że w większości też.

Pozdro.


Subskrybuj zawartość