W nieśmiertelności "po pachy.." .

Kilka dni temu byłem na pogrzebie osoby z rodziny…. .

Takie wydarzenie – musze przyznać – stawia na nogi, gdyż w taim momencie jak śmierć bliskiego odczuwa się mocno fakt, że kruchą istotą jestem oraz to, że życie to coś zgoła innego niż ciało. Innego niż ciało ale związane z ciałem.

Gdzieś w Piśmie świętym jest takie zdanie dotyczących uczynków popełnionych w ciele.To “w ciecie“właśnie przemawia do mnie w ten sposób -> mowiąc o mnie jako istocie “żyjącej w ciele”(w ciele jak w opakowaniu…”. Ale przez ciało się komunikujące ze światem zewnętrznym.

I sobie tak pomyślałem, że o Bogu, życiu wiecznym, aniołach, życiu “pozagrobowym”(jak to brzmi kiepsko) bez uwierzenia żem istotą wieczną nie jest możliwe.

Myślę sobie, że krokiem w kierunku uznania istnienia dobrego Boga jest uznanie, że posiadam niematerialną duszę. Tak szokującą niematerialną jak widok zwłok dopiero co żywego człowieka.. .

Gdy sobie to człowiek na spokojnie uświadomi, to wszystkie codzienne sprawy stają się inaczej ważne niż wtedy gdy nie pamięta się o swoim niematerialnym “ja” stanowiącym jądro nieśmiertelnej duszy.

Wiem, że to trudne sprawy. Ale we wszystkich trudnych sprawach jak sobie uświadamiam, że nie wiem… mówię zawsze w duchu: JEZU UFAM TOBIE!

I to wystarcza by się uspokoić i robić swoje dalej. Życie to piękna sprawa i coś więcej niż ciało, odzienie, samochód, dom, sława, bogactwo, uznanie władza, itp.

Życie jest zanurzone w nieśmiertelności “po pachy”!

:-)))

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

@

Nie przez przypadek jedną z pierwszych rzeczy jakie człowiek ‘wymyślił’ była wiara, relgia i najpewniej dusza.


Hm, a czemu po pachy akurat?

:)

A co do duszy, można ją uznawać a mimo to kroku do Boga nie robić, tak sobie myślę.

Pozdrówka nocne.


Luxie

lux

Nie przez przypadek jedną z pierwszych rzeczy jakie człowiek ‘wymyślił’ była wiara, relgia i najpewniej dusza.

Dusza to kategoria filozoficzna bodaj u Platona i nietylko występująca. A co do religii były różne hipotezy – łącznie z tym, że związane z lękiem.

Jednak religia i doświadczenie nadprzyrodzoności to coś jak dziecko w łonie matk i matka która je nosi. Dzieckoi słyszy jej głos, czuje jej ruch, bicie jej serca, czerpie z niej pozywienie ale jej nigdy nie widziało…. . Sądzę, że dziecko nienarodzone mogloby napisać i wyznać(gdyby potrafuło), że wierzy w istnienie swojej mamy a nawet ojca…. . A “niepokorni” twierdziliby, że to niedorzeczność.

:-))))

************************
“SZUKAĆ! To rzucić się w głąb samego siebie, zanurzyć się w poszukiwanie Boga;
wynurzyć się,
by szukać człowieka.”


Grześ

tecumseh

:)
A co do duszy, można ją uznawać a mimo to kroku do Boga nie robić, tak sobie myślę.

Można ją uznawać i nie – nie ma to wpływu na jej istnienie lub nieistnienie. Można nie robić kroku do Boga.

A mi się wydaje, że człowiek jest istotą która “się ciągle tworzy” a ten “krok ku Bogu” to nic innego jak stawanie się coraz bardziej człowiekiem – a więc na Jego obraz.
Więc zawsze “człowiek się tworzy”: żyjąc-pamiętając o swojej duszy lub nie – na jakiś obraz. Sęk w tym aby “się tworzył” na najlepiej ludzki z możliwy obraz.

A żeby się “lansować” na najbardziej ludzki obraz trza mieć wzorzec człowieka i tutaj jest problem. Skad ten wzorzec pełni człowieczeństwa brać. Wierzący Katolicy i Chrześcijanie uważają, że wzorzec Jezusa Chrystusa jest właściwy i próbują go naśladować i słuchać Jego słów.

Ale wcześniej musi być chęć “lansowania się” wg wzorca – wzorca człowieczeństwa.

Pozdro!

p.s.
Lansowania się = stwania się wg wzorca.

A “po pachy” bo nie da się odciąć człowieka od niesmiertelności. A jej krztałt zależy od tego kim się stajemy: bardziej człowiekiem czy mniej… . Wszystko więc ma natychmiastowe przełożenie na wieczność i na nią wpływa. A skoro tak, to “po pachy”, :-))))

************************
“SZUKAĆ! To rzucić się w głąb samego siebie, zanurzyć się w poszukiwanie Boga;
wynurzyć się,
by szukać człowieka.”


Lux

Człowiek z pewnością wymyślił religie.
I to by było na tyle.


Poldku

Niematerialna dusza już nie jest tylko kwestią wiary. O niematerialnym pierwiastku naszego (ludzkiego ale nie tylko) jestestwa coraz śmielej odważają się napomykać ludzie nauki.

Wiesz, to może zabrzmi durnie i bluźnierczo, ale całkiem niedawno zdałam sobie sprawę, że nie opłakiwałam tak własnego ojca jak płakałam nad moim psiakiem. To może być odebrane, jako durność zarówno przez wierzących, jak i tych nie.
Ale w tym jest jakaś metoda… Być może tylko moja własna, bo gdzieś po mózgu telepią się słowa JPII o tym, że zwierzęta też posiadają duszę. Trochę inną.
Mój ojciec nie cierpiał, wiem to na pewno. Pies cierpiał strasznie; widziałam i czułam tę mękę. Może to dlatego tak wyłam… Może.
Czy gdzieś się spotkają? Czy ja się z nimi spotkam? Czemu nie?
Życie kończy się tylko tu, w przedziale widzialnym dla naszych zmysłów. Jego, życia, kolejny etap zaczyna gdzieś indziej. Bez względu na religię.
Jestem o tym głęboko przekonana. Ale nie potrafię tego udowodnić.

Pozdrawiam serdecznie.


Magio

goofina

_Niematerialna dusza_ już nie jest tylko kwestią wiary. O niematerialnym pierwiastku naszego (ludzkiego ale nie tylko) jestestwa coraz śmielej odważają się napomykać ludzie nauki.

Wiesz, to może zabrzmi durnie i bluźnierczo, ale całkiem niedawno zdałam sobie sprawę, że nie opłakiwałam tak własnego ojca jak płakałam nad moim psiakiem. To może być odebrane, jako durność zarówno przez wierzących, jak i tych nie.
Ale w tym jest jakaś metoda… Być może tylko moja własna, bo gdzieś po mózgu telepią się słowa JPII o tym, że zwierzęta też posiadają duszę. Trochę inną.
Mój ojciec nie cierpiał, wiem to na pewno. Pies cierpiał strasznie; widziałam i czułam tę mękę. Może to dlatego tak wyłam… Może.
Czy gdzieś się spotkają? Czy ja się z nimi spotkam? Czemu nie?
Życie kończy się tylko tu, w przedziale widzialnym dla naszych zmysłów. Jego, życia, kolejny etap zaczyna gdzieś indziej. Bez względu na religię.
Jestem o tym głęboko przekonana. Ale nie potrafię tego udowodnić.

Pozdrawiam serdecznie.

O żyjątkach wszystkich po -społu pisał ś.Paweł liscie do rzymian: “Całe stworzenie jęczy i wzdycha w bólach rodzenia oczekując na objawienie się synów bozych..”. Rz 8, 22-23. A więc moc Zmartwychwstania dotyczy całego dzieła stworzenia. Apokalipsa św. Jana mówi o przyszłej nowej ziemi… jaka się ukaże po powtórnym przyjściu Jezusa w Chwale.

Więc my ciągle jak niemowlęta noszone w “łonie matki” – słyszymy, czujemy, czerpiemy siłę ale nie widzimy jeszcze ale się ciągle spodziewamy -> “w bólach rodzenia….”.

Pozdrawiam “niemowlakowo”, :-)))))

p.s. właściwie jak nie niemowlęta a ale jak poczęte dla nowego świata rozumne dzieci oczekujące narodzenia… . :-)

************************
“SZUKAĆ! To rzucić się w głąb samego siebie, zanurzyć się w poszukiwanie Boga;
wynurzyć się,
by szukać człowieka.”


Subskrybuj zawartość