Po co komu wiara.... ???

Świeżo po świętach i na kanwie wpisu Sergiusza postanowiłem zadać sobie pytanie dlaczego i po co wierzyć.

Niektórzy sugerują, że “ by było łatwiej”. Czy, że co ze strachu, z lęku, by był jakiś sens?

A ja myślę, że trzeba wyjść od prostego pytania: kim jest człowiek, jaki jest cel i zadanie jego istnienia, co go odróżnia od świata innych żyjątek na ziemi i co z tego wynika.

Może zacznijmy od człowieka.
Osoba – mająca świadomość samej siebie, nie jest sterowana instynktem ale podkorowo – decyzduje w sposób wolny a nie “przymusowy’ (kierowany hormonami, popędami). Swoim czynom potrafi nadać intencje (cel). Mało tego, człowiek posiadając swoją tożsamość i śwadomość siebie oskrywa w sobie pewnego rodzaju sakrum, coś jakby pierwiastek duchowy zawany duszą, psyche czy jeszcze inaczej.

Więc człowiek sam wobec siebie stje jako z jednej strony jak przed ziemią którą trzeba poznać a także zagospodarować. Jest w pewnym sensie zagadką wobec siebie samego, tajemnicą.

Więc człowiek chce poznać samego siebie: kim jest, a także jakie jest jego przeznaczenie(dokąd zmierza i skąd pochodzi).

Sądzę więc, że religia jest sposobem odpowiedzi na te pytania. Każdy człowiek napewno sobie je zadaje i poszukuje na nie odpowiedzi niezależnie od rasy, kultury i narodu.

A więc religia wg mnie nie jest po to aby “było łatwiej”, ale jest sposobem poszukiwania swojej tożsamości, sensu istnienia. Jest więc wyrazem osobistych poszukiwań, sposobem odpowiedzi na pytania które sobie stawia.

Religia jest zaledwie – wg mnie – drogą którą można dojść do celu – do poznania prawdy o sobie samym i o sensie… . Gdyż nie jest sztuką sztuką znaleźć drogę ale sztuką jest nią podążać..... . Może stąd się biorą anbtyświadectwa religine ludzi którzy niby znaleźli drogę(religię) ale za nią nie podążają.. .

Kwestia przewodników i pośredników, a ściślej mówiąc można to określić mianem autorytetów.

Są potrzebni jak rodzice dzieciom. Są oni zarówno tymi którzy są o trzy kroki przed nami – jak w każdej innej dziedzinie – abysmy z ich zdobyczy mogli czerpać i nie wyważać otrwartych drzwi. Są oni konieczni.

Po co jest wiara? Wiara jest sposobem odpowiedzi na podstawowe pytania jakie sobie zadaje człowiek. Nie jest ucieczką ale jest odpowiedzią, znakiem zewnętrznym jej poszukiwania oraz znakiem odpowiedzi na nie. Wiara jest odkrywaniem tej odpowiedzi. A odkrywanie jest odpowiedzią w potencji.

Katolicyzm jak i Chrześcijaństwo mówi, że Wiara jest odpowiedzią daną Bogu na jego wołanie. A więc zakłada w sobie zarówno zaproszenie – wierzący doświadcza zaproszenia przez Boga i daje mu odpowiedź przez swoją wiarę, a więc swoje uczynki. Gdyż Wiara bez uczynków jest martwa.

Natomiast, niewierzący, agnostycy dają sobie odpowiedź w inny sposób – albo nie zadając sobie pytań albo nie wierząc, że istnieje na nie odpowiedź lub możliwe jest znalezienie nanie odpowiedzi. Albo sądzą, że nie warto się tym zajmować. Wolna wola. Każdy zadaje sobie pytania i szuka odpowiedzi wg tego jak go one zajmują... .

To tak na gorąco.

Pozdrawiam.

p.s.
Post odzwierciedla moje poglady na opisane kwestie

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Poldku, wydaje mi się

że nikt nie sugerował że wierzy się, by było łatwiej.
Tylko że wierzącym jest łatwiej.
A to nie to samo.

A co do przewodników, w sumie myślę, że niewierzący/ateiści też duchowych mistrzów mają czy autorytety.

I fakt, potrzebni są, ale to co pisałem u siebie, nawet wobec autorytetów trzeba być krytycznym.

Czasem nawet bardzo, bo przecież w jacyś sposób ci przewodnicy/pośrednicy/kapłani/autorytety mają nad nami władzę.

Dlatego myślę, ze tu sceptycyzm jest potrzebny, bo może być takie ślepe oddanie niebezpieczne.

Pozdrawiam.


re: Po co komu wiara.... ???

Może i sceptycyzm??? Ja powiedziałbym, że wiara bez rozumu prowadzi do fanatytyzmu. Na szczęście Katlicy mogą studiować swoją teologię na uniwerkach i wiedzieć jeszcze więcej niż proboszczowie.

Ale w sumie wiedza nie wystarczy aby byc przewodnikiem, :-)))
U nas mówi się o Ojcostwie. Stąd przewodnik to ktoś taki jak ojciec w duchu.

Czy wierzący mają łatwiej? Nie wiem. To jakbys powiedział, że bankierzy mają łatwiej od stolarzy. a przecież każdy sobie sam jest kowalem swojego losu i wybiera to, co dla niego jest “łatwiej” dla swojego dobra i porzytku.
Więc mówienie, że komuś łatwiej czy coś takiego to jakieś marudzenie i użalanie.

Pozdrawiam!


Subskrybuj zawartość